niedziela, 21 sierpnia 2016

„Między dwoma wrogami (...)". Autor: Paweł Wieczorkiewicz

Paweł Piotr Wieczorkiewicz „Między dwoma wrogami. Studia i publicystyka”. Wydawnictwo LTW, Łomianki 2014

Jest to zbiór rozproszonych uprzednio publikacji śp. prof. Pawła Wieczorkiewicza, poświęconych historii Polski i ZSRR w pierwszej połowie XX wieku. Wspaniała okazja do pogłębienia wiedzy historycznej - nawet dla osób, którym ta problematyka jest już nieobca (albo przynajmniej tak im się wydaje).

Autor, opisując wydarzenia w ZSRR w okresie międzywojennym, przedstawia mało dotąd znane szczegóły dot. tzw. Wielkiego Terroru i Wielkiej Czystki, charakteryzuje kadry kierownicze organów bezpieczeństwa państwa, w których początkowo dominowali ... Polacy i polscy Żydzi.
A Polaków w Rosji radzieckiej było całkiem sporo i niekoniecznie rekrutowali się oni z kadr SDKPiL czy PPS-Lewicy. W 1915 r., gdy wojsko carskie opuszczało teren Królestwa Polskiego, w głąb Rosji ewakuowano również wiele instytucji wraz z polskimi pracownikami i ich rodzinami. Ludzie ci potem jakoś się w Rosji urządzili, tam też zastały ich obie rewolucje 1917 r., a część z nich uległa propagandzie bolszewickiej.

Paweł Wieczorkiewicz zwraca również uwagę na - najczęściej przemilczaną lub niedocenianą przez historyków - rolę tajnych służb w kształtowaniu polityki. Ukazuje zgubny wpływ radzieckiego agenta na politykę zagraniczną ministra Józefa Becka, którego ów agent był podwładnym i bliskim doradcą. Wskazuje też na infiltrację polskiego rządu emigracyjnego w Londynie przez służby radzieckie - dwóch jego ministrów miało być radzieckimi agentami. Ale także domaga się przywrócenia polskim ulicom patrona w osobie ... Mariana Buczka, który i owszem, był działaczem KPP, ale jako usytuowany w tej partii agent polskiej policji politycznej.

Odnosząc się do błędnej polityki zagranicznej w okresie międzywojennym, autor głównie wytyka przystąpienie Polski do wojny w 1939 r. w możliwie najmniej korzystnej konfiguracji politycznej, co skutkowało największą katastrofą w dziejach Polski - jeszcze większą i szybszą niż to miało miejsce w przypadku nieudanej Insurekcji Kościuszkowskiej. Autor nie waha się stwierdzić, iż Polska powinna w 1939 r. przyjąć propozycję Hitlera, tj. oddać Gdańsk (i tak wówczas niepolski), zgodzić się na wybudowanie eksterytorialnej autostrady przez polskie Pomorze, podpisać z Niemcami 25-letni pakt o nieagresji oraz przystąpić do Paktu Antykominternowskiego. Historia Europy i Świata potoczyłaby się wówczas inaczej, a w przekonaniu autora - dla Polski na pewno łaskawiej, jeśli nie wręcz pomyślnie.
Trudno nie zgodzić się ze słusznością tego „obrazoburczego” poglądu, po pierwsze - odwzorowując stan polityki czołowych państw europejskich i Japonii z pierwszej połowy 1939 r. (do czasu sfinalizowania paktu Ribbentrop - Mołotow), a po drugie - mając na względzie ostateczny, faktyczny „bilans zamknięcia” sytuacji Polski w dn. 9 maja 1945 r. (przy czym jako „bilans otwarcia” przyjmując stan Rzeczypospolitej z dn. 31 sierpnia 1939 r.).

Nie chcąc sprzymierzyć się z jednym łotrem przeciwko drugiemu (wówczas zbrodniarzowi dużo, dużo większemu!) padliśmy ofiarą obydwu. I dopiero ich wzajemny zbrojny konflikt (jak najbardziej wcześniej do przewidzenia) spowodował, iż w ogóle uszliśmy z życiem, choć terytorialnie, demograficznie i ekonomicznie potrzaskani, a politycznie zgnojeni (aż do 1956 r.). A nasi zachodni sojusznicy zachowali się - w kontekście najżywotniejszych interesów Polski - tylko niczym kulturalni kibice podczas meczu (tzn. trochę poklaskali, trochę byli zasmuceni i oburzeni, ale to wszystko - jedynie werbalnie).