Paweł Piotr
Wieczorkiewicz „Między dwoma wrogami. Studia i publicystyka”. Wydawnictwo LTW,
Łomianki 2014
Jest
to zbiór rozproszonych uprzednio publikacji śp. prof. Pawła Wieczorkiewicza,
poświęconych historii Polski i ZSRR w pierwszej połowie XX wieku. Wspaniała
okazja do pogłębienia wiedzy historycznej - nawet dla osób, którym ta
problematyka jest już nieobca (albo przynajmniej tak im się wydaje).
Autor,
opisując wydarzenia w ZSRR w okresie międzywojennym, przedstawia mało dotąd
znane szczegóły dot. tzw. Wielkiego Terroru i Wielkiej Czystki, charakteryzuje kadry
kierownicze organów bezpieczeństwa państwa, w których początkowo dominowali ...
Polacy i polscy Żydzi.
A
Polaków w Rosji radzieckiej było całkiem sporo i niekoniecznie rekrutowali się
oni z kadr SDKPiL czy PPS-Lewicy. W 1915 r., gdy wojsko carskie opuszczało
teren Królestwa Polskiego, w głąb Rosji ewakuowano również wiele instytucji
wraz z polskimi pracownikami i ich rodzinami. Ludzie ci potem jakoś się w Rosji
urządzili, tam też zastały ich obie rewolucje 1917 r., a część z nich uległa
propagandzie bolszewickiej.
Paweł
Wieczorkiewicz zwraca również uwagę na - najczęściej przemilczaną lub
niedocenianą przez historyków - rolę tajnych służb w kształtowaniu polityki. Ukazuje
zgubny wpływ radzieckiego agenta na politykę zagraniczną ministra Józefa Becka,
którego ów agent był podwładnym i bliskim doradcą. Wskazuje też na infiltrację
polskiego rządu emigracyjnego w Londynie przez służby radzieckie - dwóch jego
ministrów miało być radzieckimi agentami. Ale także domaga się przywrócenia
polskim ulicom patrona w osobie ... Mariana Buczka, który i owszem, był
działaczem KPP, ale jako usytuowany w tej partii agent polskiej policji
politycznej.
Odnosząc
się do błędnej polityki zagranicznej w okresie międzywojennym, autor głównie
wytyka przystąpienie Polski do wojny w 1939 r. w możliwie najmniej korzystnej
konfiguracji politycznej, co skutkowało największą katastrofą w dziejach Polski
- jeszcze większą i szybszą niż to miało miejsce w przypadku nieudanej
Insurekcji Kościuszkowskiej. Autor nie waha się stwierdzić, iż Polska powinna w
1939 r. przyjąć propozycję Hitlera, tj. oddać Gdańsk (i tak wówczas niepolski),
zgodzić się na wybudowanie eksterytorialnej autostrady przez polskie Pomorze,
podpisać z Niemcami 25-letni pakt o nieagresji oraz przystąpić do Paktu
Antykominternowskiego. Historia Europy i Świata potoczyłaby się wówczas
inaczej, a w przekonaniu autora - dla Polski na pewno łaskawiej, jeśli nie
wręcz pomyślnie.
Trudno
nie zgodzić się ze słusznością tego „obrazoburczego” poglądu, po pierwsze - odwzorowując
stan polityki czołowych państw europejskich i Japonii z pierwszej połowy 1939
r. (do czasu sfinalizowania paktu Ribbentrop - Mołotow), a po drugie - mając na
względzie ostateczny, faktyczny „bilans
zamknięcia” sytuacji Polski w dn. 9 maja 1945 r. (przy czym jako „bilans otwarcia” przyjmując stan
Rzeczypospolitej z dn. 31 sierpnia 1939 r.).
Nie
chcąc sprzymierzyć się z jednym łotrem przeciwko drugiemu (wówczas
zbrodniarzowi dużo, dużo większemu!) padliśmy ofiarą obydwu. I dopiero ich
wzajemny zbrojny konflikt (jak najbardziej wcześniej do przewidzenia)
spowodował, iż w ogóle uszliśmy z życiem, choć terytorialnie, demograficznie i ekonomicznie potrzaskani, a politycznie
zgnojeni (aż do 1956 r.). A nasi zachodni sojusznicy zachowali się - w
kontekście najżywotniejszych interesów Polski - tylko niczym kulturalni kibice
podczas meczu (tzn. trochę poklaskali, trochę byli zasmuceni i oburzeni, ale to
wszystko - jedynie werbalnie).