piątek, 29 lipca 2022

„Lesbijki seryjne morderczynie”. Autorka: Katarzyna Paluch

 

To już ostatnia w tym roku lektura mogąca towarzyszyć letnio-wakacyjnemu relaksowi, także takiemu z kuflem piwa w dłoni. Podobnie jak poprzednio tu omówiona, poświęcona jest płci niewątpliwie pięknej, ale czasem okrutnej (i też jest to książka dla osób dorosłych). Obiecuję, że w sierpniu powrócimy do poważnej tematyki historycznej.

Katarzyna Paluch „Lesbijki seryjne morderczynie”

Instytut Wydawniczy Latarnik im. Zygmunta Kałużyńskiego, Warszawa 2015

Miałem pewne wątpliwości, czy ww. publikację powinienem zaliczyć do książek o tematyce historycznej. Jest ona bowiem głównie poświęcona tytułowym pięciu paniom uprawiającym zbrodniczy proceder w latach 1963-1989, czyli w czasach nie tak znowu historycznych. Kobiety te, niewątpliwie o orientacji homoseksualnej, działały w trzech parach – jednej „mieszanej” (lesbijka z gejem) i dwóch lesbijskich. Okoliczności i (cyt.) „punkty zapalne” ich czynów autorka określiła odpowiednio jako okultyzm (wampiryzm), seks sadomasochistyczny i prostytucję. Nie chcąc potęgować niezdrowej sensacji nie napiszę tu jednak nic o ich ofiarach ani o modus operandi dokonywanych seryjnych morderstw. Informacje te, dość szczegółowe, odnajdziecie Państwo w książce.

A zatem dlaczego piszę o owej książce na blogu historycznym? Ano głównie dlatego, iż autorka zamieściła w niej także interesujący (choć z konieczności zwięzły) rys historyczny postrzegania kobiecości jako takiej, jak również kobiecej seksualności, w tym kobiecej homoseksualności. Od czasów antycznych przedbiblijnych począwszy (tzn. jeszcze przed powstaniem Biblii), poprzez „późniejszą” starożytność, następnie średniowiecze, renesans, epokę oświecenia, itd., aż do przełomowych dla środowiska LGBT lat 90. ub. wieku. Przedstawiła odbiór „nietypowej” kobiecości w oczach opinii publicznej na przestrzeni wieków, rolę instytucji kościelnych i świeckich w kształtowaniu tej opinii, a także sankcje nakładane na „zboczone” niewiasty – od tylko społecznego ostracyzmu po utożsamienie z czarownicą i śmierć na stosie. Autorka opisała podejście do kobiecego homoseksualizmu (też na przestrzeni wieków) wybranych filozofów, twórców i in. ludzi nauki. Rozdziały temu poświęcone skłoniły mnie do uznania książki, w jakimś sensie, za również historyczną i napisania tu o niej. Opracowanie Pani Katarzyny można określić jako aspirujące do publikacji popularnonaukowej. Oprócz bowiem ww. rysu historycznego autorka dokonała także krótkiego usystematyzowania i objaśnienia procederu seryjnych morderców w oparciu o wiedzę z zakresu kryminologii, kryminalistyki, psychologii i psychiatrii. Przedstawiła to zarówno w odniesieniu do ogólnej problematyki zachowania osób będących sprawcami seryjnych zbrodni, jak też wobec tych konkretnych pięciu niewiast - lesbijek seryjnych morderczyń, których charaktery, czyny i losy szczegółowo opisała. Na końcu książki zamieściła wykorzystaną bibliografię, w znacznej części anglojęzyczną.

 

wtorek, 19 lipca 2022

„Seryjne zabójczynie. Najsławniejsze morderczynie w dziejach”. Autorka: Tori Telfer

 

Nadchodzi kolejna fala upałów. Kontynuujemy więc lekturę wakacyjną, tj. przyswajalną także po trzecim piwie. Z zastrzeżeniem, że ta dziś proponowana przeznaczona jest dla osób pełnoletnich.

Tori Telfer „Seryjne zabójczynie. Najsławniejsze morderczynie w dziejach”

Wydawnictwo Poradnia K Sp. z o.o., Warszawa 2017

Tytuł książki pozostaje adekwatny do nazwy wydawnictwa, nieprawdaż? Cenię poczucie humoru. Jednakowoż moim Czytelniczkom raczej odradzałbym wizytę w takiej poradni K. Każdy z 14-tu rozdziałów poświęcony jest co najmniej jednej okrutnej i wielokrotnej morderczyni. Amerykańska autorka wybrała owe panie z różnych epok i kontynentów, opisała ich zbrodniczą działalność, sprawiedliwy koniec, jaki każdą z nich spotkał, wreszcie pokusiła się o zwięzłe, psychologiczno-socjologiczne wytłumaczenie motywacji czynów każdej z nich.

Można śmiało rzec, iż psychopaci - seryjni mordercy pojawiają się na naszym ziemskim padole niezależnie od gender, a więc i płeć piękna nie bywa od nich wolna. Kulturowo przypisywane kobietom takie szlachetne atrybuty jak macierzyństwo, opiekuńczość, dbałość o ognisko domowe, są oczywiście prawdziwe i stanowią regułę, ale każdą regułę - jak wiemy - potwierdzają wyjątki. Pani Tori Telfer takie właśnie wyjątki, ba – wyjątki szczególnie rażące, z archiwów Internetu wydobyła i po wielu latach, często wręcz po wiekach, jakie upłynęły od tragicznych wydarzeń, ponownie tą książką upubliczniła. Ponownie – gdyż w swoim czasie każda z opisanych morderczyń bardzo bulwersowała opinię publiczną.

Były to kobiety ze wszystkich sfer, od gminu poczynając, a na błękitnokrwistej arystokracji kończąc. Ich patologiczne, zbrodnicze motywacje przedstawiały się bardzo różnie. Najczęściej owe panie poprawiały sobie, drogą morderstw, własny los. Usuwały z tego świata niewygodne im osoby (mężów, kochanków, dzieci, rodziców, rodzeństwo, etc.), inkasowały ubezpieczenia pieniężne, realizowały korzystne dla siebie testamenty. Pozbywały się osób stanowiących obciążenie ekonomiczne lub stojących im na drodze do poprawy sytuacji życiowej. Np. zabijały współmałżonka, aby ponownie (lepiej i bogaciej) wyjść za mąż, przy czym – po okresie kolejnego rozczarowania – popadały w recydywę i znów sięgały po truciznę (najczęstszy ich „oręż”). Zdarzały się też jednak i inne motywacje, np. już czysto rabunkowe. Jedna z pań prowadziła iście krwawy biznes – tzw. czerwoną oberżę. W nocy osobiście podrzynała gościom gardła. Natomiast dwie wielkie damy z arystokracji (węgierskiej i rosyjskiej) absolutnie nie kierowały się żadnymi przesłankami ekonomicznymi. One mordowały po prostu dla własnej chorobliwej satysfakcji. Węgierka czyniła to najprawdopodobniej na tle seksualnym, sadystyczno-lesbijskim – jej ofiarami były bowiem wyłącznie młode kobiety, które wymyślnymi torturami osobiście pozbawiała życia. Jej zbrodniczą działalność szerzej opisała p. Elwira Watała w książce pt. „Najsłynniejsze lesbijki świata”, również tu omówionej. Od siebie dodam (amerykańska autorka o tym nie napomyka), iż owa węgierska hrabina była krewną polskiego króla, który akurat dobrze zapisał się w naszych dziejach. Natomiast kres zbrodniczej działalności arystokratki rosyjskiej położyła dopiero caryca Katarzyna II, co do której nasza historiografia nie ma powodów, aby ją dobrze wspominać.

A kim były owe tytułowe seryjne zabójczynie, jak przez długie lata realizowały zbrodniczy proceder, co sprawiało, że w końcu zajmował się nimi wymiar sprawiedliwości, jakie otrzymywały wyroki oraz jak te wyroki wykonywano, to już proszę przeczytać w książce.

 

sobota, 9 lipca 2022

Trylogia szpiegowska. Autor: Tomasz Turowski

 

W pierwszym letnim miesiącu proponuję lekturę wakacyjną, tj. lekką w odbiorze zarówno mentalnym (przyswajalną nawet po trzecim piwie), jak i dosłownie fizycznym (książeczki cienkie, niedużego formatu). Po przeczytaniu można je „uwolnić”, tj. pozostawić w miejscu publicznym dla kolejnego czytelnika. Czasem tak właśnie czynię, wpisując ołówkiem na pierwszej stronie: „Książka uwolniona”. To dość ważny szczegół - tekst napisany ołówkiem można potem łatwo wygumkować. A w razie braku ołówka pod ręką umieśćmy w książce odrębną fiszkę z takimż tekstem długopisem. Tak więc dziś będzie o powieściach sensacyjnych T. Turowskiego, a kolejne dwa lipcowe artykuły dotyczyć będą seryjnych morderczyń.

Tomasz Turowski, trylogia szpiegowska: „Dżungla we krwi. Roślina świętej śmierci”, „Krwawiące serce Azji. Korzenie kalifatu”, „Moskwa nie boi się krwi. Szalone lata dziewięćdziesiąte”.

Wydawnictwo MELANŻ, Warszawa 2015 i 2016

Postać autora przybliża publikacja Agnieszki Kublik i Wojciecha Czuchnowskiego pt. „Kret w Watykanie. Prawda Turowskiego”. Poświęcił mu także cały rozdział Sławomir Koper w książce pt. „Polscy szpiedzy 2”. Opisy obydwu tych pozycji znajdą Państwo korzystając z katalogu alfabetycznego A-K lub tematycznego nr 5.

Trylogię tę Tomasz Turowski napisał od końca. Akcja „Dżungli we krwi” toczy się już w XXI wieku, „Krwawiącego serca Azji” pod koniec lat 90-tych XX wieku, a „Moskwy niebojącej się krwi” na początku lat 90-tych. Są to powieści sensacyjno-szpiegowskie, posiadające wspólnego bohatera Pawła, oficera polskiego wywiadu tzw. cywilnego. Autor nie przydał mu żadnego nazwiska, nawet fikcyjnego. Wydaje się, iż trochę się z nim utożsamia. Każda książka traktuje o czym innym – o postaciach i wydarzeniach w większości zmyślonych, ale za to z dużą dbałością o rzetelne opisy realiów miejsc i czasów akcji. Autor to wszak człek światowy, globtroter, realia te znający z autopsji, a jeśli nie, to wiedzący na podstawie jakich wiarygodnych źródeł oprzeć ich charakterystykę. Po kolei zatem czytamy o życiu na komunistycznej jak dotąd Kubie, o południowoamerykańskim narkobiznesie sprzężonym z lewacką partyzantką, o sytuacji w azjatyckich republikach byłego ZSRR, do których wdziera się islamski fundamentalizm, wreszcie o pierwszych latach postradzieckiej Rosji pod rządami Borysa Jelcyna, w epoce uwłaszczania się nomenklatury i mafii na mieniu dotychczas państwowym. A w tle mamy interesy mocarstw, ich rywalizację oraz polskie w tym trzy grosze. Tematyka zatem niezwykle interesująca, wręcz idealna dla powieści sensacyjno-szpiegowskich. Ogólne zarysy ich treści także są frapujące. Gorzej z literackim wykonaniem. W pierwszej części trylogii (chronologicznie ostatniej) przeważa drętwy styl przypominający suche, urzędowe relacje i notatki służbowe. W części drugiej jest nieco lepiej, a w części trzeciej (chronologicznie pierwszej) już nawet dość znośnie. Autor albo trochę wyrobił sobie pióro, albo zatrudnił pomocnika dobrze kiedyś piszącego szkolne wypracowania. Aż mnie to dziwi, przecież z publikacji wymienionych na wstępie wiem, że autor to dobrze wykształcony humanista. Ale widać długie lata pracy w wywiadzie, tworzenie głównie urzędowych korespondencji i analiz, codzienne posługiwanie się obcymi językami, dziś mu utrudniają twórczość literacką na wyższym poziomie. Jego kolega po fachu, Vincent Severski (Włodzimierz Sokołowski), nie ma zapewne tak bujnego szpiegowskiego życiorysu, ale poziomem pisarskim znacznie Tomasza Turowskiego przewyższa. Także tacy mistrzowie sensacji jak Frederick Forsyth czy Ken Follet, to – po przeczytaniu trylogii Tomasza Turowskiego – napisali by chyba owe trzy książki od nowa, merytorycznie w ich treści nic lub niewiele zmieniając, ale za to przedstawiając ją w sposób bardziej pasjonujący i przykuwający uwagę czytelnika. Atrakcyjności beletrystycznej nie dodaje nawet parę scen erotycznych, wprowadzonych przez Turowskiego do powieści, napisanych wg jednego szablonu. Scenki są niby dość śmiałe, ale jednak ukazujące pospolite raczej chędożenie. Seksowne niewiasty w to zaangażowane i przedstawione przez autora w roli latynoskich i rosyjskich znawczyń ars amandi, mogłyby się wykazać większą pomysłowością. Jeśli autorowi zabrakło doświadczenia lub wyobraźni, to powinien zerknąć choćby np. na pornhub i stamtąd zaczerpnąć co ciekawsze pomysły. Panowie Forsyth i Follet w powieściach pisanych ponad ćwierć wieku temu bywali bardziej wyrafinowani, sceny erotyczne okraszające karty ich niektórych książek ocierają się o to, co zwykło się określać skrótem bdsm.

Reasumując: czytać czy nie czytać? Skoro ja te trzy tomiki zmęczyłem, to i Państwo możecie. Zwłaszcza jeśli je wszystkie nabędziecie, tak jak ja, w pakiecie za 33 zł, więc i wydatek będzie do odżałowania. Wielki ich plus, jak już wspomniałem, stanowią opisy realiów miejsc i czasów akcji. Ogólne refleksje autora, wyrażane na tematy polityczne, również należy uznać za słuszne.

PS. Osobom, które interesuje „sensacyjne tło” Rosji postradzieckiej proponuję również lekturę innej trylogii: „Maestro z Sankt Petersburga”, „Handlarz z Omska” i „Uśpiony szpieg”. Autorzy: Paul Leander-Engström i Camilla Grebe. Wydawnictwo Sonia Draga Sp. z o.o., Katowice 2017-2019. Są to powieści tematycznie może i mniej „szpiegowsko-sensacyjne” niż książki Tomasza Turowskiego, ale za to dużo lepsze w odbiorze czytelniczym i naprawdę trzymające cały czas w napięciu. Nawet po tym trzecim wakacyjnym piwie, o którym było na wstępie. W katalogach blogu proszę ich nie szukać.