wtorek, 9 sierpnia 2016

"O Polską Republikę Rad (...)". Autor: Konrad Zieliński

Konrad Zieliński „O Polską Republikę Rad. Działalność polskich komunistów w Rosji Radzieckiej 1918-1922”. Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2013.

Rzetelnie napisana praca naukowa. Dowiadujemy się z niej, skąd się wzięli Polacy w głębi Rosji i na dalekiej, wschodniej Ukrainie w historycznych dniach przewrotu bolszewickiego w 1917 r., nazwanego później górnolotnie Wielką Socjalistyczną Rewolucją Październikową. Oprócz Polaków kresowych żyjących tam „od zawsze” oraz Polaków przybyłych w głąb Rosji za karierą (jak np. rodzina Baryków z „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego), środowiska polskie zostały zasilone przez ok. 2-milionową (wg danych radzieckich z przełomu lat 1917/1918) rzeszę napływowej ludności polskiej, którą rzuciły tam pierwsze lata pierwszej wojny światowej.
Ludzie ci przybyli do (jeszcze carskiej) Rosji często wraz z rodzinami i całym posiadanym majątkiem, osłabili bądź pozrywali więzy z krajem, a ich powrót do niepodległej już Ojczyzny, po kilku burzliwych latach zawieruchy wojenno-rewolucyjnej, był prawdziwą wyprawą w nieznane.

Wśród Polaków w Rosji znaleźli się także członkowie i aktywiści polskich partii robotniczych SDKPiL i PPS. To oni utworzyli tzw. Polbiuro, czyli Polskie Biuro Komitetu Centralnego Rosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików), a później (w 1920 r.) Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski, który nawet na krótko zdążył zainstalować się w Białymstoku.
Wielu Polaków zasiliło szeregi bolszewickie, a w przypadku kadr kierowniczych słynnej i budzącej grozę czerezwyczajki (późniejszego OGPU i NKWD) możemy nawet mówić o nadreprezentacji osób pochodzenia polskiego. Gdyż każdy szef lubi się otaczać pewnymi i najbardziej zaufanymi osobami ze swego środowiska - zasadzie tej hołdował również towarzysz Feliks Edmundowicz Dzierżyński.
Tacy Polacy licznie wzięli udział w wojnie polsko-bolszewickiej lat 1919-1920 po stronie bynajmniej nie polskiej, bili się na froncie, działali w wywiadzie, kontrwywiadzie i w dywersji. Walczyli o Polską Republikę Rad, byli komunistami–internacjonalistami, ale również (w swoim przekonaniu) polskimi patriotami. Konrad Zieliński stawia tezę, że to głównie ich głos doradczy skłonił Lenina do eskalacji wojny z Polską.

Po przegranej wojnie i zawarciu pokoju w Rydze w 1921 r., Polbiuro zaangażowało się w wymianę jeńców i repatriację obywateli polskich do Ojczyzny. Polscy komuniści czynili to jednak z licznymi intrygami, uniemożliwiając bądź utrudniając wyjazd z radzieckiego raju polskim elitom, oraz indoktrynując ideologicznie inne osoby wyjeżdżające (słabiej wykształcone, pochodzenia nieinteligenckiego), w nadziei, że staną się one zapleczem dla przyszłej rewolucji socjalnej w Polsce. Pod koniec zaś 1922 r. zwrócili się formalnie do władz ZSRR o utworzenie dwóch polskich narodowościowych obwodów autonomicznych (w Białoruskiej SRR i Ukraińskiej SRR), co w przyszłości faktycznie nastąpiło, ale którego to tematu, z uwagi na przyjętą cezurę czasową, autor już nie rozwinął.

Konrad Zieliński opisał także pozytywne aspekty aktywności polskich komunistów w Rosji radzieckiej. Z zastrzeżeniem ich śmiertelnie groźnej dla istnienia II RP działalności politycznej, autor wykazał, że starali się oni również nieść pomoc materialną Polakom w Rosji, tworzyli polskie szkoły, opiekowali się polskimi sierotami, rozwijali polskie piśmiennictwo (prasę i książki). Wszystko to było oczywiście bardzo skażone ideologicznie i materialnie niewystarczające. Ale jednak - było, co ma ogromne znaczenie, zważywszy wielką zapaść cywilizacyjną i gospodarczą Rosji radzieckiej w tamtym czasie.

Czego mi w omawianej książce zabrakło? Przede wszystkim polotu redakcyjnego. Ale zgódźmy się – jest to praca naukowa, a nie popularnonaukowa czy esej historyczny. Tym samym po książkę zapewne sięgną tylko entuzjaści historii, w większości zawodowi.

Ale i w tym stricte naukowym aspekcie poczułem wyraźny niedosyt. W pracy pana Zielińskiego (proszę wybaczyć, nie znam jego stopnia naukowego) występuje dużo skrupulatnie wymienionych nazwisk, od Feliksa Dzierżyńskiego poczynając, a na szeregowych polskich komunistach kończąc. Bardzo brak jest jednak informacji o ich życiorysach, choćby w postaci krótkich i zwięzłych biogramów. A to przecież cenne i ciekawe informacje, także i z naukowego punktu widzenia. Zainteresowany czytelnik zapewne orientuje się, kim był i jak trafił do radzieckiego panteonu Feliks Dzierżyński, liznął może nieco biografii Juliana Marchlewskiego, ale cała reszta? Przydałoby się zamieszczenie CV ważniejszych postaci wymienionych w książce, takich jak choćby, tylko przykładowo, Kon, Leszczyński, Próchniak, Pestkowski, Budzyński, Bobiński, Heltman, Łągwa, Leder, Żbikowski czy Unszlicht. Bo to niezwykle interesujące życiorysy były. Zdecydowana większość polskich komunistów w ZSRR miała ogromne szczęście, jeśli zdążyli umrzeć śmiercią naturalną przed nastaniem w ZSRR tzw. Wielkiego Terroru w latach trzydziestych XX wieku.