środa, 29 czerwca 2022

„Zespół Stalina. Niebezpieczne lata radzieckiej polityki”. Autorka: Sheila Fitzpatrick

 

Sheila Fitzpatrick „Zespół Stalina. Niebezpieczne lata radzieckiej polityki”

Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017

Czy reżim Stalina był dyktaturą jednostki? Oczywiście, tak. Tym niemniej każdy przywódca państwa, nawet taki dzierżący realną władzę jednoosobowo, musi posiadać rzesze posłusznych wykonawców podlegających mu hierarchicznie. Szczyt hierarchii stanowi zespół najbardziej zaufanych współpracowników mających stały dostęp do Wodza, poprzez których Wódz działa i realizuje swoje cele. Cele te palatynom najczęściej tylko oznajmia, a jeśli z nimi uzgadnia, to zazwyczaj jedynie w zakresie szczegółów realizacyjnych. Członkowie zespołu muszą znać swoje miejsce w szeregu. Bardzo wysokie (w skali partii i państwa), co nie oznacza, iż trwałe i bezpieczne. Ich rzeczywista lub tylko domniemana niewierność Wodzowi powoduje strącenie w otchłań – z wyżyn władzy lądują w łagrze (jeśli szczęście ich do końca nie opuściło), albo wręcz na tamtym świecie: w wyniku tajemniczego zamachu, sfingowanego wypadku lub egzekucji po parodii śledztwa i procesu. Tak, określając to w telegraficznym skrócie, funkcjonował modus procedendi Józefa Wissarionowicza, realizowany przez niego również na najwyższym szczeblu polityki kadrowej w partii i państwie.

Tytułowy zespół Stalina to głównie członkowie Biura Politycznego Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików). Ale nie wszyscy. Stalin potrafił spośród nich wyodrębnić członków tzw. wewnętrznego kręgu, których zwoływał w zależności od potrzeb i własnego widzimisię. Decyzje podjęte na tych tylko pozornie nieformalnych zebraniach miały potem moc wiążącą, choćby i nie zostały zaprotokołowane. A niezaproszeni członkowie politbiura nie śmieli zaprotestować, za to zaczynał ogarniać ich strach o własną przyszłość.

Książka profesor Sheili Fitzpatrick (historyczki znanej na Zachodzie, u nas też, ale trochę mniej) na pewno spodoba się osobom lubiącym czytać o sprawach personalnych. Polityka wewnętrzna i zagraniczna ZSRR, historia lat 1924-1957 (industrializacja, kolektywizacja rolnictwa, wielki głód, wielki terror, wojna, powojenna bieda i antysemityzm), jakkolwiek też dramatycznie przedstawione, są tu tylko tłem dla szczegółowego omówienia działalności osób, które Stalin wybrał do kręgu swych najbardziej zaufanych współpracowników. Autorka także przedstawia ich pochodzenie, wykształcenie, sprawy rodzinne i charaktery. Wódz bywał dla swych wybrańców okrutny – często musieli ścierpieć uwięzienie swoich najbliższych: żon, rodzeństwa, dzieci. Nieraz kończyło się to wyrokami śmierci wydanymi na członków ich rodzin. Nawiasem mówiąc, Stalin nie oszczędził również i własnej familii. Z jego inspiracji anioł śmierci przeszedł się wśród licznych powinowatych – najbliższych rodzin pierwszej i drugiej żony Stalina. Poza tym, jak już nadmieniłem, członkostwo w „wewnętrznym kręgu” nie dawało stuprocentowej gwarancji przeżycia. Autorka opisuje perypetie tych bliskich współpracowników Józefa Wissarionowicza, którzy padali ofiarami kolejno Jagody, Jeżowa i Berii. Z czasem i dwóch pierwszych katów, przed chwilą tu wymienionych, Stalin też skazał na śmierć, a trzeci (Beria) uratował się jedynie dzięki własnemu sprytowi i inteligencji (których mu jednak bardzo zabrakło po śmierci Wodza). A Mołotow i Mikojan, podejrzewani o szpiegostwo, swe ocalenie faktycznie zawdzięczali tylko wcześniejszej i nagłej śmierci Stalina. Autorka nie kończy pasjonującej opowieści w dacie zgonu największego zbrodniarza wszechczasów (5.03.1953). Ciągnie ją dalej aż do roku 1957 (tj. do ugruntowania władzy przez Chruszczowa), opisując jak to członkowie tytułowego zespołu poradzili sobie po śmierci Wodza z rządzeniem partią, państwem i ze sobą wzajemnie.

Reasumując, polecam tę bardzo interesującą książkę. Także tym osobom, którym się wydaje, że dobrze znają historię byłego już (na szczęście) Kraju Rad. Czytelnikom mniej w tym zakresie zaawansowanym doradzam, aby – rozpoczynając lekturę – założyli na str. 327 zakładkę. Na stronach 327-343 znajdują się bowiem zwięzłe noty biograficzne (w łacińskim porządku alfabetycznym) kilkudziesięciu postaci historycznych wymienionych w książce. Rozdział ten rozpoczyna „Alliłujewa Swietłana Iosifowna” (córka Stalina), kończy go zaś „Żukow Gieorgij Konstantinowicz” (radziecki marszałek; dalej chyba przedstawiać nie trzeba, także program Word tego nazwiska nie podkreśla czerwonym szlaczkiem).

PS.1. To już druga książka prof. Sheili Fitzpatrick, omówiona na blogu. Pierwsza to „Życie codzienne pod rządami Stalina. Rosja radziecka w latach trzydziestych XX wieku” (Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2012). Opis do odszukania poprzez autorski katalog alfabetyczny A-K lub katalog tematyczny 6.

PS.2. Osoby zainteresowane całokształtem historii ZSRR bardzo zachęcam do sięgnięcia po książkę prof. Pawła Wieczorkiewicza pt. „Sowiety. Historia ZSRS” (Wydawnictwo LTW, Łomianki 2017), również tu już omówioną. Opis do odszukania poprzez autorski katalog alfabetyczny L-Ż lub katalog tematyczny 6.

 

niedziela, 19 czerwca 2022

„Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem”. Autor: Timothy Snyder

Timothy Snyder „Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem”

Wydawnictwo Świat Książki Sp. z o.o., Warszawa 2015

Tytułowe skrwawione ziemie to obszar Polski w granicach przedwojennych, Ukraina, Białoruś, trzy małe państwa nadbałtyckie oraz północno-zachodnia część Rosji. Natomiast analizowany okres dziejów to głównie lata 1933-1945.

O zbrodniach ludobójstwa i zbrodniach wojennych dowiadujemy się z podręczników historii, tym niemniej owe informacje są tam w pewnym sensie drugoplanowe, jedynie uzupełniające główną narrację dotyczącą wydarzeń politycznych. W przypadku książki profesora Timothy’ego Snydera priorytet jest akurat odwrotny. Pobieżnie relacjonowana historia polityczna stanowi tylko konieczne tło dla szczegółowych opisów motywów i sposobów wymordowania 14 milionów istnień ludzkich. Przyznaję, iż ta – podana przez autora – liczba wydała mi się początkowo znacznie zaniżona. Timothy Snyder jednak zaznaczył, iż nie uwzględnił w niej milionów zgonów z powodu ciężkiej, niewolniczej pracy w radzieckich łagrach i niemieckich obozach koncentracyjnych. Nie brał również pod uwagę ogromnych, żołnierskich i cywilnych, ofiar kilku lat walk frontowych (ostrzałów, bombardowań, itp.). Liczba ta obejmuje zatem tylko osoby poddane egzekucji lub z premedytacją zagłodzone.

Na owe ca 14 milionów ofiar, padłych tylko na tytułowych skrwawionych ziemiach, składało się wg szacunków autora (str. 444):

3,3 mln osób zamorzonych głodem na radzieckiej Ukrainie w latach 1932 i 1933 (głównie w roku 1933),

0,3 mln obywateli ZSRR (głównie Polaków, Ukraińców i Białorusinów) rozstrzelanych podczas wielkiego terroru lat 1937 i 1938,

0,2 mln obywateli polskich (przeważnie Polaków) rozstrzelanych przez Niemców i Sowietów w latach 1939-1941,

4,2 mln obywateli radzieckich: Rosjan, Białorusinów i Ukraińców, zagłodzonych przez okupanta niemieckiego w latach 1941-1945 (głównie jeńców wojennych oraz mieszkańców oblężonego Leningradu),

0,7 mln osób cywilnych (głównie Białorusinów i Polaków) rozstrzelanych w niemieckich „akcjach odwetowych” w latach 1941-1945,

5,4 mln europejskich Żydów zastrzelonych, zagłodzonych w gettach lub zagazowanych przez Niemców w obozach zagłady w latach 1941-1945.

I właśnie powyżej wymienionym czynom Stalina i Hitlera poświęcone są kolejne rozdziały książki, czytane naprawdę emocjonalnie. Autor ukazuje motywy, jakimi kierowali się owi zbrodniarze wszechczasów, a następnie sposoby realizacji ich masowych zbrodni. Przedstawia też sylwetki wykonawców: Niemców oraz kolaborantów z okupowanych terenów, wskazując przesłanki podjęcia kolaboracji. Reasumując, książka w jakimś sensie jawi się jako obszerne vademecum wiedzy nt. europejskiego ludobójstwa pierwszej połowy XX wieku. Moim zdaniem powinna znaleźć miejsce w każdej biblioteczce domowej.

Na zakończenie wypada też wspomnieć, iż autor nie ograniczył się do opisów ww. zbrodni. Charakteryzując świat wojenny i powojenny przedstawił również tragizm sytuacji obywateli polskich, przymusowo wysiedlanych przez obydwu okupantów, jak też cywilnych Niemców zmuszonych do opuszczenia terenów przypadłych po wojnie Polsce, Czechosłowacji i ZSRR. Odniósł się do sytuacji panującej po wojnie na Ukrainie i w Polsce południowo-wschodniej. Zaprezentował także wschodnioeuropejski antysemityzm lat już powojennych – głównie ten stalinowski, ucięty nagłą śmiercią Wodza na początku marca 1953 r.

No i moje dwie drobne uwagi krytyczne.

Na str. 113 wymieniony jest polski renegat, enkawudzista „Jerzy Sosnowski”. Jednak nie „Jerzy” ale „Ignacy” – gdyż faktycznie chodzi tu o Ignacego Dobrzyńskiego (Ignacego Sosnowskiego), represjonowanego w ZSRR w 1934 r. Autor lub redaktor wydawnictwa zapewne pomylił go z naszym oficerem wywiadu (działającym na kierunku niemieckim) Jerzym Sosnowskim, który w roku 1939 w tragicznych okolicznościach trafił w łapy NKWD.

Na str. 137 profesor Timothy Snyder autorytatywnie stwierdza (cyt.) „Dwudziestego piątego marca [1939 r.] Hitler wydał Wehrmachtowi polecenie przygotowania inwazji na Polskę”. Profesor Stanisław Żerko w omówionej tu już wcześniej książce pt. „Stosunki polsko-niemieckie 1938-1939” wyjaśnia (na str. 281), iż tamtego dnia Hitler miał jeszcze nadzieję na pokojowe porozumienie z Polską (oczywiście na warunkach niemieckich), a wojnę – w rozmowie z gen. von Brauchitschem – rozważał tylko alternatywnie. Natomiast opracowanie Fall Weiss, czyli ataku na Polskę, Hitler formalnie zlecił dopiero dnia 11 kwietnia 1939 r. (str. 311 książki prof. Żerko), tj. po obustronnym daniu sobie gwarancji brytyjsko-polskich (odpowiednio dnia 31 marca i 7 kwietnia), czyli już po powstaniu faktycznego przymierza tych państw.

PS. To już druga książka prof. Timothy’ego Snydera zaprezentowana na tym blogu. Pierwszą była „Rekonstrukcja narodów. Polska, Ukraina, Litwa, Białoruś 1569-1999” – opis do odszukania poprzez katalog alfabetyczny wg autorów lub katalog tematyczny 8. A w latach wcześniejszych, gdy jeszcze w Internecie nie chwaliłem się swoimi lekturami, przeczytałem jego popularnonaukowe opracowanie pt. „Tajna wojna. Henryk Józewski i polsko-sowiecka rozgrywka o Ukrainę”, które również bardzo Państwu polecam.

 

czwartek, 9 czerwca 2022

„Komunista na peryferiach władzy. Historia Leonarda Borkowicza 1912-1989”. Autorka: Katarzyna Rembacka

 

Katarzyna Rembacka „Komunista na peryferiach władzy. Historia Leonarda Borkowicza 1912-1989”

Instytut Pamięci Narodowej, Szczecin-Warszawa 2020

Wywodzący się z przedwojennej żydokomuny pachołek Stalina, instalator i utrwalacz władzy ludowej. Tak zapewne określają go niektórzy publicyści historyczni, widzący wszystko tylko w kolorach białym i czarnym, niedostrzegający odcieni pośrednich, nie mówiąc już o tzw. drugiej stronie medalu. Na szczęście autorka zachowała obiektywizm właściwy dla opracowania naukowego – biografii Leonarda Borkowicza, do 1944 r. noszącego nazwisko Berkowicz.

Przedwojenny KPP-owiec i więzień polityczny, następnie kapitan Armii Czerwonej, podpułkownik Ludowego Wojska Polskiego, instalator władzy PKWN w Białymstoku, zastępca komendanta głównego Milicji Obywatelskiej, pełnomocnik rządu na Pomorze Zachodnie i wojewoda szczeciński w latach 1945-1949, ambasador Polski w Czechosłowacji, dyrektor przedsiębiorstwa budującego Hutę Warszawa, prezes polskiej kinematografii, kierownik wydziału w spółdzielni wydawniczej „Książka i Wiedza”, wykładowca akademicki (pomimo posiadania wykształcenia formalnie tylko niepełnego średniego). A zatem życiorys zawodowy niezmiernie bogaty! Istna karuzela stanowisk objętych partyjną nomenklaturą! W czasach PRL takich dyspozycyjnych przedstawicieli aparatu partyjno-rządowego ironicznie określano mianem BMW – bierny, mierny, wierny. Do Leonarda Borkowicza żaden z tych przymiotników jednak nie pasował, a już najmniej dwa pierwsze. Bierny nie był na pewno. M.in. dowiódł tego instalując powojenną Polskę na Pomorzu Zachodnim, borykając się tam z ówczesnymi licznymi trudnościami, konfliktów z Armią Czerwoną (grabiącą te tereny i terroryzująca ludność) nie wykluczając. Posiadał duże zdolności organizatorskie. Do współpracy umiejętnie dobierał specjalistów, przedkładając ich wiedzę nad pochodzenie polityczne. Sam – wyznając zasadę, iż dobry szef jest inteligentny i leniwy – w detale się nie angażował. Do dziś pozostaje w dobrej pamięci szczecinian. Był także silny i odważny. Dowiódł tego m.in. w okopach frontu wschodniego II wojny światowej. Miernym Borkowicza też nie można by nazwać. Był samoukiem, obce języki opanował w stopniu umożliwiającym mu tłumaczenia literackie (czym dorabiał sobie po 1968 roku). Błyskotliwy i dowcipny, potrafił znaleźć się w najbardziej wyrobionym kulturalnie środowisku, co zazwyczaj zjednywało mu sympatię literatów i filmowców. Czy był wierny? W zasadzie tak (do czasu), ale na pewno niepokorny i nieostrożny. Nie zawsze postępował w myśl „aktualnej linii partii”, odważał się mieć własne zdanie, co powodowało odsuwanie go na coraz to bardziej peryferyjne kręgi władzy ludowej (stąd właśnie taki tytuł książki). Podczas pełnienia funkcji ambasadora w Pradze pobił i kopniakami zrzucił ze schodów inwigilującego go pułkownika polskiej bezpieki. Nie ufał mu Bolesław Bierut. Zraził do siebie też Władysława Gomułkę, a to już przesądziło o partyjno-nomenklaturowej degradacji i w końcu o definitywnej odstawce na fali antysemickich czystek w roku 1968. W ostatnich latach życia Borkowicz zerwał z komunizmem i socjalizmem, w towarzyskich rozmowach deklarując się jako liberał. Czy określiłby się tak, gdyby partia była dla niego łaskawsza, a przede wszystkim nie wykopała go poza nawias życia polityczno-zawodowego w 1968 roku? To pytanie musi pozostać otwarte. W 1989 r., będąc coraz gorszego zdrowia i nie chcąc ulegać dalszemu starczemu zniedołężnieniu, Leonard Borkowicz popełnił samobójstwo (w wieku 77 lat).

Zachęcam do lektury. Oprócz dokładnego życiorysu Borkowicza (łącznie z jego perypetiami osobisto-rodzinnymi) poznamy społeczno-polityczne tło miejsc i lat, w których przyszło mu żyć. Godne podkreślenia jest również lekkie pióro (czy raczej miękka klawiatura) pani dr Katarzyny Rembackiej, potrafiącej opracowanie naukowe przedstawić w formie przyciągającej także niezawodowego miłośnika historii.