sobota, 10 lutego 2018

"Egzekutor". Autor: Stefan Dąmbski

Stefan Dąmbski „Egzekutor”
Wydawca: Ośrodek KARTA, Warszawa 2010

Proponuję dziś lekturę wspomnieniową, łatwą w odbiorze, jeśli chodzi o styl jej napisania przez słabo wykształconego człowieka (z wydatną pomocą redaktorską KARTY), lecz bardzo trudną i kontrowersyjną, gdy wgłębimy się w treść.
Autor, urodzony w grudniu 1925 r., czyli w latach II wojny światowej będący nastolatkiem, pełnił w szeregach Armii Krajowej funkcję egzekutora. Tak, wykonywał wyroki śmierci i uczestniczył w akcjach odwetowych. Wszystko to dość szczegółowo i realistycznie opisał w tych właśnie wspomnieniach. Nie robiąc z siebie bohatera, nic nie pastując i nie ukrywając, czyniąc to w formie beznamiętnej spowiedzi bez skruchy. W książce znajdziemy m.in. rozdział pt. „Na Ukraińców” poświęcony odwetom Armii Krajowej za okrutne zbrodnie UPA dokonywane na polskiej ludności cywilnej.

Nie sądzę, aby książka spodobała się osobom przedkładającym propagandę nad obiektywną prawdę historyczną. Ale ci, którzy potrafią myśleć nie tylko w kategoriach martyrologiczno-bogoojczyźnianych, powinni być zadowoleni. Znajdą dodatkowy dokument epoki.

Ciekawe są również same kulisy wydania tej książki. Wydruk wspomnień Stefana Dąmbskiego trafił do Polski i Ośrodka KARTA w 2005 r. za pośrednictwem stryjecznego rodzeństwa autora.
Dwanaście lat temu książka (a konkretnie jej pierwsze wydanie z 2006 r.) spotkała się z protestem Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Generalnie nie negowano opisanych w niej faktów, lecz zarzucano jednostronność i brukanie pamięci żołnierzy Polski podziemnej.
Drugie wydanie, właśnie to z 2010 r., jest już pełniejsze, zawiera mniej redakcyjnych skrótów z oryginalnego tekstu Dąmbskiego, a ponadto zostało uwiarygodnione (w zakresie faktografii) rozdziałem dopisanym przez dr. hab. Grzegorza Ostasza, historyka i naukowego konsultanta wydawnictwa (str. 115-122).

Za niezbędne uważam kilka uzupełniających zdań biograficznych o autorze wspomnień (na podstawie wstępu pt. „Od wydawcy”, str. 5-9). Stefan Dąmbski pomimo ziemiańskiego pochodzenia nie miał łatwego życia. W dzieciństwie osierocony przez matkę, czasowo opuszczony przez ojca, wychowywany przez ciotkę, nie miał w warunkach wojenno-okupacyjnych możliwości uzyskania wykształcenia odpowiedniego dla swojego pochodzenia. Zdekonspirowany jako egzekutor także na działaczach nowej władzy ludowej, musiał po wojnie uciec z Polski na Zachód - najpierw do zachodniej strefy okupowanych Niemiec, a w 1950 r. (z pomocą ojca) wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszkał aż do śmierci. Tamtejsze życie zawodowe i rodzinne nie ułożyło mu się. W 1975 r. na krótko odwiedził Polskę.
Długo kontynuował spisywanie wspomnień - rozpoczął je jeszcze w latach 70. ub. wieku, a przerwał samobójczą śmiercią w 1993 r., kiedy to strzelił sobie w głowę (wybierając sposób śmierci zadawanej przez siebie przed laty innym). Żył 67 lat, 1 miesiąc i 10 dni.

Na koniec pozwolę sobie też zacytować pierwsze zdanie z tej książki wspomnieniowej, z rozdziału pt. „Wejście”, str. 11: „Zdaję sobie sprawę, że te wspomnienia prawdopodobnie nigdy nie ukażą się na półkach księgarskich”.
Autor więc, niejako już z samego założenia, pisał tylko do szuflady. Na szczęście tu się pomylił.