Konrad Zieliński
„O Polską Republikę Rad. Działalność polskich komunistów w Rosji Radzieckiej
1918-1922”. Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2013.
Rzetelnie
napisana praca naukowa. Dowiadujemy się z niej, skąd się wzięli Polacy w głębi
Rosji i na dalekiej, wschodniej Ukrainie w historycznych dniach przewrotu
bolszewickiego w 1917 r., nazwanego później górnolotnie Wielką Socjalistyczną
Rewolucją Październikową. Oprócz Polaków kresowych żyjących tam „od zawsze”
oraz Polaków przybyłych w głąb Rosji za karierą (jak np. rodzina Baryków z
„Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego), środowiska polskie zostały zasilone przez
ok. 2-milionową (wg danych radzieckich z przełomu lat 1917/1918) rzeszę napływowej
ludności polskiej, którą rzuciły tam pierwsze lata pierwszej wojny światowej.
Ludzie
ci przybyli do (jeszcze carskiej) Rosji często wraz z rodzinami i całym
posiadanym majątkiem, osłabili bądź pozrywali więzy z krajem, a ich powrót do
niepodległej już Ojczyzny, po kilku burzliwych latach zawieruchy
wojenno-rewolucyjnej, był prawdziwą wyprawą w nieznane.
Wśród
Polaków w Rosji znaleźli się także członkowie i aktywiści polskich partii
robotniczych SDKPiL i PPS. To oni utworzyli tzw. Polbiuro, czyli Polskie Biuro
Komitetu Centralnego Rosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików), a później
(w 1920 r.) Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski, który nawet na krótko zdążył
zainstalować się w Białymstoku.
Wielu
Polaków zasiliło szeregi bolszewickie, a w przypadku kadr kierowniczych słynnej
i budzącej grozę czerezwyczajki (późniejszego OGPU i NKWD) możemy nawet mówić o
nadreprezentacji osób pochodzenia polskiego. Gdyż każdy szef lubi się otaczać
pewnymi i najbardziej zaufanymi osobami ze swego środowiska - zasadzie tej
hołdował również towarzysz Feliks Edmundowicz Dzierżyński.
Tacy
Polacy licznie wzięli udział w wojnie polsko-bolszewickiej lat 1919-1920 po
stronie bynajmniej nie polskiej, bili się na froncie, działali w wywiadzie,
kontrwywiadzie i w dywersji. Walczyli o Polską Republikę Rad, byli komunistami–internacjonalistami,
ale również (w swoim przekonaniu) polskimi patriotami. Konrad Zieliński stawia
tezę, że to głównie ich głos doradczy skłonił Lenina do eskalacji wojny z
Polską.
Po
przegranej wojnie i zawarciu pokoju w Rydze w 1921 r., Polbiuro zaangażowało
się w wymianę jeńców i repatriację obywateli polskich do Ojczyzny. Polscy
komuniści czynili to jednak z licznymi intrygami, uniemożliwiając bądź
utrudniając wyjazd z radzieckiego raju polskim elitom, oraz indoktrynując ideologicznie
inne osoby wyjeżdżające (słabiej wykształcone, pochodzenia nieinteligenckiego),
w nadziei, że staną się one zapleczem dla przyszłej rewolucji socjalnej w
Polsce. Pod koniec zaś 1922 r. zwrócili się formalnie do władz ZSRR o
utworzenie dwóch polskich narodowościowych obwodów autonomicznych (w
Białoruskiej SRR i Ukraińskiej SRR), co w przyszłości faktycznie nastąpiło, ale
którego to tematu, z uwagi na przyjętą cezurę czasową, autor już nie rozwinął.
Konrad
Zieliński opisał także pozytywne aspekty aktywności polskich komunistów w Rosji
radzieckiej. Z zastrzeżeniem ich śmiertelnie groźnej dla istnienia II RP
działalności politycznej, autor wykazał, że starali się oni również nieść pomoc
materialną Polakom w Rosji, tworzyli polskie szkoły, opiekowali się polskimi
sierotami, rozwijali polskie piśmiennictwo (prasę i książki). Wszystko to było
oczywiście bardzo skażone ideologicznie i materialnie niewystarczające. Ale jednak
- było, co ma ogromne znaczenie, zważywszy wielką zapaść cywilizacyjną i
gospodarczą Rosji radzieckiej w tamtym czasie.
Czego
mi w omawianej książce zabrakło? Przede wszystkim polotu redakcyjnego. Ale
zgódźmy się – jest to praca naukowa, a nie popularnonaukowa czy esej
historyczny. Tym samym po książkę zapewne sięgną tylko entuzjaści historii, w
większości zawodowi.
Ale
i w tym stricte naukowym aspekcie poczułem wyraźny niedosyt. W pracy pana
Zielińskiego (proszę wybaczyć, nie znam jego stopnia naukowego) występuje dużo
skrupulatnie wymienionych nazwisk, od Feliksa Dzierżyńskiego poczynając, a na
szeregowych polskich komunistach kończąc. Bardzo brak jest jednak informacji o
ich życiorysach, choćby w postaci krótkich i zwięzłych biogramów. A to przecież
cenne i ciekawe informacje, także i z naukowego punktu widzenia. Zainteresowany
czytelnik zapewne orientuje się, kim był i jak trafił do radzieckiego panteonu
Feliks Dzierżyński, liznął może nieco biografii Juliana Marchlewskiego, ale
cała reszta? Przydałoby się zamieszczenie CV ważniejszych postaci wymienionych
w książce, takich jak choćby, tylko przykładowo, Kon, Leszczyński, Próchniak,
Pestkowski, Budzyński, Bobiński, Heltman, Łągwa, Leder, Żbikowski czy
Unszlicht. Bo to niezwykle interesujące życiorysy były. Zdecydowana większość
polskich komunistów w ZSRR miała ogromne szczęście, jeśli zdążyli umrzeć
śmiercią naturalną przed nastaniem w ZSRR tzw. Wielkiego Terroru w latach
trzydziestych XX wieku.