Piotr Zychowicz
„Żydzi. Opowieści niepoprawne politycznie”. Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2016
Kolejny,
już piąty, księgarski bestseller Piotra Zychowicza. Jest on inny niż poprzednie
cztery. Książka zawiera głównie teksty już w minionych latach opublikowane, rozproszone
jednak w prasie, nazwijmy ją - opiniotwórczej.
Znaczna
część owych tekstów nie jest zresztą autorstwa samego Piotra Zychowicza -
stanowią je wywiady, jakie przeprowadził ze znawcami tytułowej problematyki -
historykami, politykami, świadkami epoki Holokaustu.
Rozmówcy
przedstawiają dużo interesujących, często szerzej nieznanych lub przemilczanych
argumentów - aby obalić (lub utrwalić) wiele pokutujących stereotypów czy
mitów. I ci rozmówcy, starannie wybrani przez Zychowicza, często pozostają względem
siebie w sporze, zwalczając nawzajem swoje poglądy. Ale dzięki wyborowi
dokonanemu przez Zychowicza (być może występującego także w roli moderatora,
tego się już raczej nie dowiemy) jest to spór czysto akademicki - na argumenty stricte
merytoryczne i bez ataków ad personam.
Wymienionych
wywiadów przeprowadzonych przez Piotra Zychowicza oraz jego własnych krótkich
esejów historycznych jest w książce łącznie 47. Wszystkie zredagowane lekkim
piórem Pana Piotra, czyta się je łatwo i z rosnącym zainteresowaniem. Sam autor
- redaktor pilnuje swojej bezstronności, podkreślając, iż nie jest ani
antysemitą, ani filosemitą. I to prawda. Potwierdza to zarówno dobór
interlokutorów, z którymi rozmawiał, jak i analiza treści jego tekstów
własnych.
Tyle
o „stronie organizacyjnej” książki. Teraz, gwoli dalszego zaciekawienia, będzie
ciut o meritum.
Szoku
doznajemy już podczas lektury pierwszego rozdziału - wywiadu z żydowskim
profesorem uniwersytetu w Tel Awiwie. Wg tego żydowskiego historyka nie można
mówić narodzie żydowskim wypędzonym z Palestyny przez Rzymian. Rzymianie, i
owszem, Żydów prześladowali, ale ich stamtąd nie wypędzili.
Natomiast
judaizm był w okresie od II wieku p.n.e. aż do IV wieku n.e. uniwersalną
religią monoteistyczną (tak jak później chrześcijaństwo, a jeszcze później także
islam), bynajmniej nie ograniczoną tylko do rodaków - potomków 12 synów
Jakuba-Izraela. Na judaizm nawracały się całe narody i królestwa: m.in. w
Jemenie, Afryce Północnej i państwie Chazarów (ludu tureckiego). I to właśnie owi
azjatyccy żydzi (wyznawcy judaizmu), nie będący jednak Żydami etnicznymi, zepchnięci przez Dżyngis-chana na
zachód, do Europy, dali początek europejskiej diasporze żydowskiej. I dalej
(cyt., str. 16) „ Otóż kaganat chazarski podbił ziemie zamieszkane przez
Słowian. Mniej więcej w okolicach Kijowa. 25 procent polskich Żydów to
potomkowie tych Słowian, którzy przyjęli judaizm od swoich chazarskich
władców.”.
100-25=75.
Z „prostego” rachunku wynika więc, że pozostałe ¾ polskich przedwojennych (a
raczej przedrozbiorowych) Żydów to potomkowie Chazarów i podległych im ludów
azjatyckich, ale nie Żydów właściwych, znanych nam ze Starego i Nowego
Testamentu.
Żydowscy
uchodźcy do Polski piastowskiej przed prześladowaniami religijnymi w Europie
zachodniej też, i owszem, zdarzali się. Ale to nie oni stanowili masę wyznawców
judaizmu w przedrozbiorowej wielonarodowej Rzeczypospolitej.
Natomiast
większość Żydów - żydów mieszkających w Palestynie przeszła z czasem … na
islam, na skutek odpowiednich perswazji wyznawców proroka Mahometa, w tym zastosowania
wobec takich konwertytów przywilejów ekonomicznych.
Reasumując,
ów telawiwski profesor konkluduje, iż dzisiejszymi potomkami biblijnych Żydów są
bardziej Palestyńczycy niż współcześni obywatele Izraela, których rodzice i
dziadkowie przybyli tam w XX w. z Europy i Ameryki.
Prawda,
że to dość szokujące? Osobiście o podobnej teorii już coś niecoś wcześniej słyszałem,
ale nie wiedziałem, że głosi ją m.in. znany żydowski historyk.
Znając
reguły (a raczej brak reguł) Internetu, z góry zastrzegam, że ja istnienie
powyższej teorii jedynie sygnalizuję, bynajmniej jej jednak nie popierając (ani
zresztą zwalczając). Po prostu - zastanawiam się nad nią. Merytoryczne wnioski
niechże wyciągają kompetentni badacze starożytnych tekstów pochodzących z
Bliskiego Wschodu, jakich nie brakuje. I takich badaczy, i takich tekstów.
To
powyższe zastrzeżenie podpieram cytatem z, na odmianę, ostatniego już rozdziału
książki.
Cyt.,
str. 450 „Historyk, który się nie uczy, nie wyciąga nowych wniosków ze swoich
badań, powinien rzucić ten zawód i zająć się myciem szyb na stacji
benzynowej.”.
Natomiast
do tematyki II wojny światowej, zdecydowanie dominującej w treści większości rozdziałów
książki, zdecydowanie pasuje wypowiedź żydowskiego historyka (cyt. str. 449):
„Trzeba to powiedzieć otwarcie: żadna społeczność, żaden naród nie wyszedł z
bagna, jakim była II wojna światowa, całkowicie czysty. W życiu nigdy nie ma
tak, że wszyscy przedstawiciele danej społeczności są święci. Dotyczy to także
Żydów.”.
Życzę
przyjemnej (w znaczeniu ciekawej i łatwej w odbiorze) oraz nieprzyjemnej (z
uwagi na wskazanie wielu także polskich grzechów) lektury.
PS
Osobom
słabszym z ortografii, które być może zdziwiły się, iż raz pisałem przez „Ż”, a
raz przez „ż”, uprzejmie przypominam, że o Żydach jako członkach narodu
żydowskiego należy pisać z dużej litery, a o żydach jako osobach wyznających
judaizm - z małej. Kto nie wierzy, niech sprawdzi w słowniku ortograficznym.