wtorek, 9 sierpnia 2016

„Zapomniane ludobójstwo. Polacy w państwie Stalina. >>Operacja polska<< 1937-1938”. Autor: Nikołaj Iwanow

Nikołaj Iwanow „Zapomniane ludobójstwo. Polacy w państwie Stalina. >>Operacja polska<< 1937-1938”. Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2014

Pozycja obowiązkowa dla zainteresowanych historią. Rosyjski historyk odkrywa białe plamy w dziejach naszego narodu, dziwiąc się (słusznie) brakiem naszej wiedzy o tragicznych losach Polonii radzieckiej w okresie międzywojennym.
A Polaków w międzywojennym ZSRR było, proszę Państwa, jeden milion dwieście tysięcy osób (specjalnie napisałem tę liczbę słownie, aby nikt nie podejrzewał tzw. pomyłki pisarskiej). Z tego od dwustu tysięcy do dwustu pięćdziesięciu tysięcy osób – rozstrzelano. Wskaźnik procentowy proszę sobie wyliczyć samemu. A oprócz liczby osób uśmierconych należy jeszcze uwzględnić skazanych na więzienie (rzadziej) lub łagier (znacznie częściej), których dodatkowo było ok. trzydzieści – czterdzieści tysięcy.
Jak już sobie poradziliście z wyliczeniem wskaźników (23% aresztowanych i 20% zabitych całej polskiej populacji w międzywojennym Kraju Rad), to teraz krótko o mechanizmie terroru.

Większość ofiar to wynik stalinowskiego tzw. Wielkiego Terroru, zrealizowanego przez Jeżowa w latach 1937 i 1938. Stalin represjonował wtedy miliony obywateli własnego państwa, może dlatego liczby polskich ofiar specjalnie nie eksponowano – Polacy ginęli „solidarnie” razem z Rosjanami, Ukraińcami, Białorusinami i innymi nacjami ZSRR.
Ale NKWD również naszą polską mniejszość narodową specjalnie wyróżniło. W latach 1937 i 1938 przeprowadzono (w ramach ówczesnego wielkiego systemu represji) oddzielnie tzw. „Operację polską”. Kryterium aresztowania było wtedy tylko … polskie pochodzenie narodowościowe. Tylko tyle i aż tyle. Nikołaj Iwanow skrupulatnie przytoczył (za danymi NKWD!) liczbę Polaków 142111 represjonowanych, z tego 111091 osób skazanych (administracyjnie i zaocznie) na karę śmierci - jedynie w latach 1937-1938 i tylko w ramach owej „Operacji polskiej”.
Pozostałe sto kilkadziesiąt tysięcy Polaków zostało przez Stalina unicestwionych z powodów „uniwersalnych”, tj. nie za samą polskość. Wielki głód, odkułaczanie, przymusowa kolektywizacja, walka z trockizmem, masowe polowania na polskich szpiegów – oto przyczyny śmierci, zsyłek do łagrów i przymusowych przesiedleń w całym okresie lat 1921-1939.

Autor nie skupia się bowiem wyłącznie na okresie Wielkiego Terroru. Opisuje wzloty i upadki Polonii radzieckiej w całym międzywojniu. Tak, tak – wzloty również były. Powstawało polskie szkolnictwo (łącznie z wyższym), polskie placówki kulturalne (teatry, prasa, wydawnictwa), ba, nawet dwa polskie autonomiczne rejony narodowościowe: Marchlewszczyzna w Ukraińskiej SRR i Dzierżyńszczyzna w Białoruskiej SRR. To wszystko było oczywiście niesamowicie zindoktrynowane, ale polskość pozwalało zachować.

A skąd się w ogóle Polacy wzięli poza wschodnimi granicami II RP? Byli to przede wszystkim odwieczni mieszkańcy dalszych Kresów Wschodnich (tj. tych terenów przedrozbiorowych, które nie wróciły do Polski w 1921 r.), oraz Polacy, którzy przed I wojną światową i podczas niej wyjechali z Królestwa Kongresowego w głąb Rosji.
Populację tę zasilili liczebnie legalni i nielegalni emigranci polityczni z Polski międzywojennej (członkowie i sympatycy KPP), a także … emigranci zarobkowi. Tak, to nie pomyłka, w latach międzywojennych z Polski za chlebem emigrowano również na wschód, do ZSRR. Przed ambasadą i konsulatami radzieckimi ustawiały się w pewnym okresie kolejki osób pragnących legalnie tam wyemigrować. U nas panował kryzys ekonomiczny, bezrobocie, a tam – wielka industrializacja, rozbudowa oraz budowa od podstaw zakładów przemysłu ciężkiego. Oczywiście owi emigranci zarobkowi na miejscu szybko się rozczarowywali, ale wówczas było już za późno. Wyjechać z radzieckiego raju było dużo trudniej niż do niego przybyć.

Stalin unicestwiał Polaków „solidarnie” – masowo skazywano na śmierć zarówno zatwardziałych ideologicznie polskich komunistów, jak i polskich księży katolickich – bywało, że w ramach jednych sfingowanych procesów. Nikołaj Iwanow tę gehennę skrupulatnie opisuje – m.in. odrębnie tragedię Kościoła katolickiego w ZSRR i odrębnie polskiej tamtejszej diaspory komunistycznej. „Pod stienku” poszli polscy duchowni i polscy komunistyczni aparatczycy, także bardzo wysokiego szczebla. Nie uchował się nawet Stanisław Redens, wysoko postawiony enkawudzista, a prywatnie – szwagier Stalina.


Cóż tu więcej dodać? Chyba już nic. Kto posiada zainteresowania historyczne, a powyższą recenzję przeczytał, to na pewno już w tej chwili składa odpowiednie zamówienie on-line.