Nikołaj Iwanow
„Zapomniane ludobójstwo. Polacy w państwie Stalina. >>Operacja polska<< 1937-1938”. Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2014
Pozycja
obowiązkowa dla zainteresowanych historią. Rosyjski historyk odkrywa białe
plamy w dziejach naszego narodu, dziwiąc się (słusznie) brakiem naszej wiedzy o
tragicznych losach Polonii radzieckiej w okresie międzywojennym.
A
Polaków w międzywojennym ZSRR było, proszę Państwa, jeden milion dwieście
tysięcy osób (specjalnie napisałem tę liczbę słownie, aby nikt nie podejrzewał
tzw. pomyłki pisarskiej). Z tego od dwustu tysięcy do dwustu pięćdziesięciu
tysięcy osób – rozstrzelano. Wskaźnik procentowy proszę sobie wyliczyć samemu.
A oprócz liczby osób uśmierconych należy jeszcze uwzględnić skazanych na
więzienie (rzadziej) lub łagier (znacznie częściej), których dodatkowo było ok.
trzydzieści – czterdzieści tysięcy.
Jak
już sobie poradziliście z wyliczeniem wskaźników (23% aresztowanych i 20%
zabitych całej polskiej populacji w międzywojennym Kraju Rad), to teraz krótko
o mechanizmie terroru.
Większość
ofiar to wynik stalinowskiego tzw. Wielkiego Terroru, zrealizowanego przez
Jeżowa w latach 1937 i 1938. Stalin represjonował wtedy miliony obywateli
własnego państwa, może dlatego liczby polskich ofiar specjalnie nie eksponowano
– Polacy ginęli „solidarnie” razem z Rosjanami, Ukraińcami, Białorusinami i
innymi nacjami ZSRR.
Ale
NKWD również naszą polską mniejszość narodową specjalnie wyróżniło. W latach
1937 i 1938 przeprowadzono (w ramach ówczesnego wielkiego systemu represji)
oddzielnie tzw. „Operację polską”. Kryterium aresztowania było wtedy tylko …
polskie pochodzenie narodowościowe. Tylko tyle i aż tyle. Nikołaj Iwanow
skrupulatnie przytoczył (za danymi NKWD!) liczbę Polaków 142111 represjonowanych,
z tego 111091 osób skazanych (administracyjnie i zaocznie) na karę śmierci -
jedynie w latach 1937-1938 i tylko w ramach owej „Operacji polskiej”.
Pozostałe
sto kilkadziesiąt tysięcy Polaków zostało przez Stalina unicestwionych z
powodów „uniwersalnych”, tj. nie za samą polskość. Wielki głód, odkułaczanie,
przymusowa kolektywizacja, walka z trockizmem, masowe polowania na polskich
szpiegów – oto przyczyny śmierci, zsyłek do łagrów i przymusowych przesiedleń w
całym okresie lat 1921-1939.
Autor
nie skupia się bowiem wyłącznie na okresie Wielkiego Terroru. Opisuje wzloty i
upadki Polonii radzieckiej w całym międzywojniu. Tak, tak – wzloty również
były. Powstawało polskie szkolnictwo (łącznie z wyższym), polskie placówki
kulturalne (teatry, prasa, wydawnictwa), ba, nawet dwa polskie autonomiczne
rejony narodowościowe: Marchlewszczyzna w Ukraińskiej SRR i Dzierżyńszczyzna w
Białoruskiej SRR. To wszystko było oczywiście niesamowicie zindoktrynowane, ale
polskość pozwalało zachować.
A
skąd się w ogóle Polacy wzięli poza wschodnimi granicami II RP? Byli to przede
wszystkim odwieczni mieszkańcy dalszych Kresów Wschodnich (tj. tych terenów
przedrozbiorowych, które nie wróciły do Polski w 1921 r.), oraz Polacy, którzy
przed I wojną światową i podczas niej wyjechali z Królestwa Kongresowego w głąb
Rosji.
Populację
tę zasilili liczebnie legalni i nielegalni emigranci polityczni z Polski
międzywojennej (członkowie i sympatycy KPP), a także … emigranci zarobkowi.
Tak, to nie pomyłka, w latach międzywojennych z Polski za chlebem emigrowano
również na wschód, do ZSRR. Przed ambasadą i konsulatami radzieckimi ustawiały
się w pewnym okresie kolejki osób pragnących legalnie tam wyemigrować. U nas
panował kryzys ekonomiczny, bezrobocie, a tam – wielka industrializacja,
rozbudowa oraz budowa od podstaw zakładów przemysłu ciężkiego. Oczywiście owi
emigranci zarobkowi na miejscu szybko się rozczarowywali, ale wówczas było już
za późno. Wyjechać z radzieckiego raju było dużo trudniej niż do niego przybyć.
Stalin
unicestwiał Polaków „solidarnie” – masowo skazywano na śmierć zarówno
zatwardziałych ideologicznie polskich komunistów, jak i polskich księży
katolickich – bywało, że w ramach jednych sfingowanych procesów. Nikołaj Iwanow
tę gehennę skrupulatnie opisuje – m.in. odrębnie tragedię Kościoła katolickiego
w ZSRR i odrębnie polskiej tamtejszej diaspory komunistycznej. „Pod stienku” poszli
polscy duchowni i polscy komunistyczni aparatczycy, także bardzo wysokiego
szczebla. Nie uchował się nawet Stanisław Redens, wysoko postawiony
enkawudzista, a prywatnie – szwagier Stalina.
Cóż
tu więcej dodać? Chyba już nic. Kto posiada zainteresowania historyczne, a
powyższą recenzję przeczytał, to na pewno już w tej chwili składa odpowiednie
zamówienie on-line.