Dariusz
Baliszewski „Wojna. Tajemnica. Miłość”. Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2016
Dariusz
Baliszewski z właściwą mu pasją ujawnia białe plamy naszej historii, słusznie
uważając, iż historia zakłamana czy choćby tylko przemilczana, to nie nauka, a
propaganda. Jest zwolennikiem prawdy nade wszystko, choćby ta prawda była
niewygodna i wstydliwa. Też tak uważam.
Lecz
do obiektywnej prawdy historycznej nieraz bardzo trudno dotrzeć. Czasem już
sami uczestnicy wydarzeń skutecznie pozacierali ślady, jak w przypadku samobójczej
śmierci Walerego Sławka. Płk Sławek bowiem, oprócz krótkiego listu
pożegnalnego, pozostawił także listy do prezydenta Ignacego Mościckiego oraz do
Aleksandra Prystora i Kazimierza Świtalskiego (byłych premierów w II RP). Adresaci
zachowali treść tej korespondencji dla siebie, a w każdym razie nie wyszła ona
poza ścisłe grono rządzącej wówczas grupy piłsudczyków.
Działo
się to na początku kwietnia 1939 r.! Dokładnie w tym czasie Polska zadecydowała
o swoim losie. Przystąpiła do antyniemieckiego, wojskowego sojuszu z Anglią,
reaktywowała takiż z Francją, a hitlerowskim Niemcom pokazała gest Kozakiewicza
(przepraszam za kolokwializm). Natomiast realnego zagrożenia ze strony Związku
Radzieckiego, z jego ideologią, polityką i bardzo silną armią, jakby w ogóle
nie brano pod uwagę. Nie wyciągnięto wniosków z ludobójstwa Polaków w ZSRR w
latach 1937-1938, o którym przecież musiał wiedzieć polski wywiad i
poinformować o tym politycznych decydentów. Tylko w ramach tzw. „Operacji polskiej
NKWD” zamordowano w tym czasie - za samą polskość - ponad 111 tysięcy Polaków. Bardzo
szczegółowo opisał to Nikołaj Iwanow (recenzja jego książki poniżej).
Płk Walery Sławek dostrzegł śmiertelne niebezpieczeństwo tkwiące w takiej dyplomacji i szykował, wraz z podobnie myślącymi piłsudczykami, zamach stanu. Nie udało się. Na skutek niedyskrecji dwóch wtajemniczonych parlamentarzystów nie doszło nawet do jego rozpoczęcia. Wtedy główny przywódca i zapewne organizator zdecydował się odebrać sobie życie. Być może zresztą otrzymał od marszałka Śmigłego-Rydza taką „propozycję nie do odrzucenia”. Alternatywą byłby hańbiący proces i surowy wyrok.
Tyle
w telegraficznym skrócie o tym epizodzie historycznym, stanowiącym temat tylko jednego
z kilkudziesięciu esejów historycznych zamieszczonych w książce. Zainteresowani
szczegółami owego tajemniczego wydarzenia oraz uzasadniającymi je hipotezami,
niechaj sięgną po książkę.
Nie
sposób w tej krótkiej recenzji omówić treści wszystkich esejów historycznych,
czy choćby je tylko wymienić. Każdy stanowi odrębny tematycznie, krótki
rozdział książki, którą autor podzielił na 5 części: „Prawda”, „Polityka”,
„Wojna”, „Tajemnica” i „Miłość”. Dla
zachęty zasygnalizuję tematykę jedynie kilku z tych rozdziałów:
-
nieudany (przygotowany lecz niepodjęty) polski zamach na Hitlera w październiku
1939 r.,
-
kulisy śmierci Marcelego Nowotko; autor widzi tu sprawców w żołnierzach Armii
Krajowej - wbrew oficjalnemu stanowisku historiografii PRL, która najpierw
długo na ten temat milczała, by wreszcie przyznać, iż Nowotko zginął w wyniku porachunków
wewnętrznych w ścisłym kierownictwie PPR,
-
tajemnica zabójstwa (w 1951 r.) i zbezczeszczenia zwłok Marty Thomas-Zaleskiej,
wdowy po marszałku Śmigłym-Rydzu,
-
wstępne przygotowania do powołania w drugiej połowie 1941 r. marionetkowego,
proniemieckiego rządu Polski, czynione przez marszałka Śmigłego-Rydza i b.
premiera Leona Kozłowskiego,
-
ucieczki paru polskich oficerów w 1940 r. już z Katynia, spod luf enkawudzistów
(niedoszłe ofiary, w obawie o los swój i swoich bliskich, długo zachowywały
milczenie),
-
prawdziwy obraz bitwy pod Lenino, faktycznie zakończonej dotkliwą porażką
dywizji kościuszkowskiej,
-
podjęcie przez polską konspirację wojny także biologicznej (bakteriologicznej) przeciwko
Niemcom,
-
bezradność i naiwność polskich przywódców emigracyjnych wobec cynizmu polityki
Stalina (Katyń, Powstanie Warszawskie).
I
na zakończenie uwaga, powiedzmy, techniczna. Zdecydowaną większość (chociaż nie
wszystkie) esejów historycznych zamieszczonych w omawianej książce można
również znaleźć w innej książce Dariusza Baliszewskiego, a mianowicie w
„Historii nadzwyczajnej” (Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2009). Niektóre z
nich autor inaczej zatytułował, w części poczynił niewielkie zmiany redakcyjne.
Powyższe spostrzeżenie jednak nie oznacza, że odstręczam od lektury tych,
którzy już tamtą, wcześniej wydaną książkę przeczytali.