Piotr Wroński
„Weryfikacja. Historia manipulacji i zdrady”.
Wydawnictwo
Editions Spotkania, Warszawa 2015
Teraz
nieco o drugiej książce autora poleconego przez Pana Ministra.
Sensacja
przez duże „S”. Z poprzedniej książki proszę zapamiętać adres szczecińskiego
mieszkania kpt. Grzegorzewskiego - to bardzo ważne.
Streszczać
powieści, nawet w skrócie, nie zamierzam. Tylko garść ogólnych informacji i refleksji.
Tak
się robi wielką politykę. Strony kilkudziesięcioletniego konfliktu, po części
same nim znużone, po części zainspirowane z zewnątrz (zarówno z Zachodu, jak i
ze Wschodu), kombinują, jak by się tu w końcu dogadać.
Jedni
i drudzy mają kłopoty nie tylko z przeciwnikiem, ale i problemy we własnych
szeregach. Używając wyświechtanych określeń z lat 80. ub. wieku, owe kłopoty i
problemy to partyjny „beton” w PZPR i „extrema” w Solidarności.
Zanim
jednak nastanie Magdalenka i Okrągły Stół, trzeba się jakoś nieformalnie porozumiewać,
a nawet sobie nawzajem … pomagać. Służą temu specjalne kanały informacyjne
obsługiwane przez młodszych oficerów Służby Bezpieczeństwa z Departamentu I MSW
(czyli wywiadu tzw. cywilnego). Chłopaki podróżują służbowo po Polsce i całej
Europie, udają przemytników i biznesmenów polonijnych, docierają do
zakonspirowanych elit opozycji i niekiedy … aż przecierają oczy ze zdumienia.
Obiecałem nie streszczać, więc nie wyjaśnię, dlaczego.
Stary
Wielki Brat i Nowy Wielki Brat też nie siedzą bezczynnie. Pojawia się, a jakże,
i KGB, i CIA. W wątkach marginalnych, ale jednak. I owi Wielcy Bracia bynajmniej
nie przeszkadzają.
W
międzyczasie na ulicach polskich większych miast odchodzi milicyjne pałowanie i
polewanie wodą demonstrantów. Pojedyncze ofiary śmiertelne (po obu stronach)
też się zdarzają. Służba Bezpieczeństwa co rusz to jakiegoś opozycjonistę
aresztuje, wykrywa tajny magazyn sprzętu poligraficznego, etc. I co z tego?
Nic. Problemem często bywa za to właściwe skoordynowanie operacji
poszczególnych pionów Służby Bezpieczeństwa - aby sobie wzajemnie nie
przeszkadzały. Wywiad i kontrwywiad Wojskowej Służby Wewnętrznej też nie
próżnują, taka koordynacja powinna zatem i ich objąć.
O
tym wszystkim jest ta książka. Czyta się ją naprawdę jednym tchem, odkładając
na bok inne zajęcia (w miarę możliwości, oczywiście). W tle mamy sporo
szczegółów organizacyjnych i technicznych pracy służb specjalnych, od lat
niezmiennych w czasie i przestrzeni, poza postępującą informatyzacją, rzecz
jasna. A owe kwestie „organizacyjno-techniczne” bywają pracochłonne i wymagają
sporo wysiłku, także intelektualnego.
Wiem,
że wielu młodych ludzi marzy o zatrudnieniu w służbach specjalnych. Ich również
zachęcam do omawianej lektury.
Podobnie
jak również tu opisany „Spisek założycielski (…)”, także i „Weryfikacja (…)”
jest powieścią z kluczem. Autor już go jednak w ogóle nie chowa. Proszę
spojrzeć na zdjęcia umieszczone na początku książki (np. na dwie ostatnie
fotografie) i podane pod nimi nazwiska postaci z powieści. Tu już autor
najwyraźniej robi sobie jaja. Przepraszam za kolokwializm.