Piotr Wroński
„Spisek założycielski. Historia jednego morderstwa”.
Wydawnictwo
Editions Spotkania, Warszawa 2015
Autora
i jego książki polecił mi … sam pan Minister Obrony Narodowej. Ten aktualny. I
oczywiście nie osobiście, bo takich znajomości nie mam. W jakimś telewizyjnym
programie informacyjnym wychwyciłem jego b. krótkie spotkanie z dziennikarzami,
podczas którego zachęcił do lektury książek konkretnie tego oficera byłej Służby
Bezpieczeństwa PRL.
Jest
to niezwykła powieść sensacyjna, bo z tzw. kluczem. Ba, powiedziałbym, że z
wytrychem. Osoby, które w latach 80. ub. wieku były już dorosłe oraz
interesowały się polityką, bez trudu dopasują część fikcyjnych postaci do ich
autentycznych pierwowzorów. Morderstwem ks. Jerzego Popiełuszko była
wstrząśnięta cała Polska Ludowa jak długa i szeroka, a państwowe media obszernie
relacjonowały toruński proces jego czterech zabójców - trzech wykonawców i
jednego „zleceniodawcy”.
Natomiast
osoby mniej zaawansowane w naszej najnowszej historii powinny sobie zrobić
najpierw krótki research w Internecie i wygooglować jakiś tekst na ów temat.
Bardzo im to pomoże przypisać nazwiska fikcyjne z powieści do tych
rzeczywistych.
W
książce fikcja miesza się z rzeczywistością, także w zakresie wielu szczegółów.
Przykładowo - autor postarał się o dość dokładne opisanie realiów lat 60., 70.
i 80. ub. wieku, a mimo to nieco się „sypnął” - we wskazaniu miast edukacji głównego
„bohatera” na poziomie średnim i wyższym. W Radomiu było wówczas pięć kin, a
nie jedno, o czym doskonale wiedział każdy młody radomianin (kino w PRL cieszyło
się ogromnym zainteresowaniem młodzieży). Natomiast opis otoczenia siedziby MSW
na ul. Rakowieckiej w Warszawie nie odpowiada ówczesnej rzeczywistości -
ogrodzenie i wejście przez biuro przepustek od strony tej ulicy wykonano dopiero
na początku lat 90. Pierwowzór kpt. Grzegorzewskiego nie zrobił więc matury w
Radomiu, natomiast studia matematyczne ukończył na uniwersytecie w Łodzi, a nie
w Warszawie.
Książka
jest pasjonująca i ponura. Gdyby dotyczyła jakiegoś innego państwa, innego totalitarnego
ustroju, można by ją uznać za wyłącznie dobrą powieść sensacyjną. W naszym
polskim odbiorze pojawia się jednak coś jeszcze, a mianowicie najnowsza
Historia (przez duże „H”).
Czy
jednak narrator i główny bohater książki z premedytacją nie wiedzie czytelnika na
manowce historii? W większości opisywanych wydarzeń - raczej nie. Odnośnie zaś
głównego inspiratora morderstwa powieściowego ks. Gałuszko, to osobiście wątpię,
aby mógł nim być powieściowy minister Maszczyk. Już prędzej powieściowy były
minister i członek Biura Politycznego KC PZPR (odpowiedzialny za
bezpieczeństwo) Malicki.