piątek, 28 października 2016

„Wypędzone”. Autorki: Helene Plueschke, Esther von Schwerin, Ursula Pless-Damm.

Było o froncie wschodnim II wojny światowej? Było.
No to teraz nieco o konsekwencjach dla pokonanych.

Helene Plueschke, Esther von Schwerin, Ursula Pless-Damm „Wypędzone”.
Ośrodek KARTA, Dom Wydawniczy PWN Sp. z o.o., Warszawa 2013.

Wspomnienia trzech Niemek można zaliczyć do tzw. literatury faktu.
W drugiej połowie 1944 r. i w 1945 r. Niemcy „doigrali się” – w tym znaczeniu, że na tereny III Rzeszy wdarły się wojska alianckie, a ludność cywilna poznała gorzki smak okupacji. Zwłaszcza na wschodzie – pod rządami najpierw radzieckiej administracji wojskowej, a później już naszej polskiej, cywilnej.

Cóż, były to ostatnie miesiące wojny i pierwsze powojenne. Świat zdziczał. Poza tym naiwnością byłoby oczekiwać, iż po tym, co SS i Wehrmacht wcześniej wyprawiały ze słowiańską, a zwłaszcza żydowską ludnością na podbitych terenach, nie nastąpi odpowiedni, niekontrolowany (lub słabo kontrolowany) odwet ze strony zwycięzców.

Trzy Niemki, autorki wspomnień, zdawały sobie z tego sprawę, co jednak nie zmniejszało ich poczucia wielkiej krzywdy. Bo osobiście skrzywdzone bezsprzecznie zostały, zwłaszcza Helene i Ursula. Były wielokrotnie gwałcone (Helene), poniżane, cierpiały przysłowiowe „głód, smród, chłód i ubóstwo”. Pani hrabinie Esther von Schwerin udało się w ostatniej chwili zwiać przed wojskami radzieckimi, ale i jej relacja z exodusu z Prus Wschodnich na zachód jest niezwykle traumatyczna.

Są to trzy różne relacje, przedstawione przez trzy różne osobowości. Helene jest z pochodzenia dolnośląską chłopką, o mentalności prostej kobiety niemieckiej. „Drei K: Kinder, Kueche und Kirche”. Czyli tylko „dzieci, kuchnia i kościół”. Esther to z kolei pruska arystokratka o szerokich horyzontach umysłowych, lekko zaangażowana nawet w opozycję antyhitlerowską. O pochodzeniu Ursuli wiemy najmniej, ale na kartach wspomnień jawi się niewątpliwie jako osoba wykształcona (co z czasem dostrzegli nawet jej polscy prześladowcy).

Książkę czyta się łatwo, szybko i z rosnącym zainteresowaniem. Warto wiedzę ogólną, podręcznikową, uzupełnić o znajomość takiej historii w mikroskali, opowiedzianej nie przez profesorów historii czy politologii, lecz przez zwykłych, naocznych świadków wydarzeń.