Było o froncie
wschodnim II wojny światowej? Było.
No to teraz
nieco o konsekwencjach dla pokonanych.
Helene Plueschke, Esther von Schwerin, Ursula Pless-Damm „Wypędzone”.
Ośrodek KARTA,
Dom Wydawniczy PWN Sp. z o.o., Warszawa 2013.
Wspomnienia
trzech Niemek można zaliczyć do tzw. literatury faktu.
W
drugiej połowie 1944 r. i w 1945 r. Niemcy „doigrali się” – w tym znaczeniu, że
na tereny III Rzeszy wdarły się wojska alianckie, a ludność cywilna poznała gorzki
smak okupacji. Zwłaszcza na wschodzie – pod rządami najpierw radzieckiej
administracji wojskowej, a później już naszej polskiej, cywilnej.
Cóż,
były to ostatnie miesiące wojny i pierwsze powojenne. Świat zdziczał. Poza tym naiwnością byłoby oczekiwać, iż po
tym, co SS i Wehrmacht wcześniej wyprawiały ze słowiańską, a zwłaszcza żydowską
ludnością na podbitych terenach, nie nastąpi odpowiedni, niekontrolowany (lub
słabo kontrolowany) odwet ze strony zwycięzców.
Trzy
Niemki, autorki wspomnień, zdawały sobie z tego sprawę, co jednak nie
zmniejszało ich poczucia wielkiej krzywdy. Bo osobiście skrzywdzone
bezsprzecznie zostały, zwłaszcza Helene i Ursula. Były wielokrotnie gwałcone
(Helene), poniżane, cierpiały przysłowiowe „głód, smród, chłód i ubóstwo”. Pani
hrabinie Esther von Schwerin udało się w ostatniej chwili zwiać przed wojskami
radzieckimi, ale i jej relacja z exodusu z Prus Wschodnich na zachód jest
niezwykle traumatyczna.
Są
to trzy różne relacje, przedstawione przez trzy różne osobowości. Helene jest z
pochodzenia dolnośląską chłopką, o mentalności prostej kobiety niemieckiej. „Drei
K: Kinder, Kueche und Kirche”. Czyli tylko „dzieci, kuchnia i kościół”. Esther
to z kolei pruska arystokratka o szerokich horyzontach umysłowych, lekko
zaangażowana nawet w opozycję antyhitlerowską. O pochodzeniu Ursuli wiemy najmniej,
ale na kartach wspomnień jawi się niewątpliwie jako osoba wykształcona (co z
czasem dostrzegli nawet jej polscy prześladowcy).
Książkę
czyta się łatwo, szybko i z rosnącym zainteresowaniem. Warto wiedzę ogólną,
podręcznikową, uzupełnić o znajomość takiej historii w mikroskali, opowiedzianej
nie przez profesorów historii czy politologii, lecz przez zwykłych, naocznych
świadków wydarzeń.