A teraz, gwoli
intelektualnego odprężenia, takie oto zwykłe – niezwykłe wspomnienia szarego
człowieka. Też związane z frontem wschodnim II wojny światowej. Do głębszej
refleksji – szczególnie tych z Państwa, którzy chcą wszystko widzieć tylko w
kolorze białym lub czarnym.
Joachim
Ceraficki „Wasserpolacken. Relacja Polaka w służbie Wehrmachtu”.
Ośrodek
KARTA, Warszawa 2014.
Najpierw
istotne cytaty:
Z
obwoluty:
„Ważne świadectwo tego, jak dalekie od stereotypowych wyobrażeń mogły być
wojenne losy Polaków ze Śląska i Pomorza”.
Str.
228 i 229 - cyt. z posłowia autorstwa prof. dra hab. Ryszarda Kaczmarka: „Liczba
Polaków powołanych w czasie II wojny do Wehrmachtu, do różnych jednostek, nie
została do dziś precyzyjnie ustalona. (...) ... co dawałoby w sumie w
Wehrmachcie 450 tysięcy Polaków [pogrub. tekstu moje; K.R.] pochodzących
z terenów wcielonych.”.
Ta
liczba tuż powyżej, to chyba też suma liczebności Polskich Sił Zbrojnych na
Zachodzie oraz I i II Armii Wojska Polskiego, razem wziętych, nicht wahr? A
może nawet więcej?
Oczywiście
wiem, wiem, że jakąś część z nich należałoby tu policzyć podwójnie - gdyż
dezerterowali z Wehrmachtu na stronę polską do Andersa lub Berlinga. Choć od
tego drugiego to początkowo ruch był również i w drugą stronę - pod Lenino
kilkuset żołnierzy I DP przeszło na stronę niemiecką.
Autor
nigdy się swojego polskiego pochodzenia nie wyparł, także walcząc w szeregach
Wehrmachtu. Opisuje, jak tam trafił, czym się zajmował i jak się w końcu z
niemieckich szeregów wyplątał - poprzez dezercję już w 1945 r. W opisie swoich
czynów bojowych jest jednak niezwykle wstrzemięźliwy. Ale do zastrzelenia
radzieckiego snajpera w zasadzie się przyznał (zob. na str. 163). A przecież
tenże snajper mógłby powystrzelać - gdyby go Ceraficki nie wyeliminował - jeszcze
więcej żołnierzy niemieckich.
Na
zakończenie dowcip z lat 70-tych ub. wieku. Bynajmniej nie z tej książki (choć
adekwatny).
Na
Górnym Śląsku Heini i Rudi idą zapisać się do ZBoWiD (organizacji kombatantów w
PRL - wyjaśniam młodszym czytelnikom). Członkostwo w ZBoWiD uprawniało do
podwyższenia emerytury.
-
Ale co my im powiemy, jak to uzasadnimy?
-
Jak to - jak? Ja powiem, że byłem w AK.
-
Ty??? W Armii Krajowej??? Nie żartuj!!!
-
Nie żartuję i nie skłamię. To był Afrika
Korps Erwina Rommla, ale jak powiem w skrócie „AK”, to może się nie kapną. A ty?
-
No to ja powiem, że walczyłem w szeregach GL.
-
Ale jak potwierdzisz, że należałeś do Gwardii Ludowej?
-
Tak samo jak ty - powiem tylko w skrócie „GL”.
Może się nie zorientują, że to faktycznie Goering
Luftwaffe.