poniedziałek, 24 października 2016

„Wasserpolacken. Relacja Polaka w służbie Wehrmachtu”. Autor: Joachim Ceraficki

A teraz, gwoli intelektualnego odprężenia, takie oto zwykłe – niezwykłe wspomnienia szarego człowieka. Też związane z frontem wschodnim II wojny światowej. Do głębszej refleksji – szczególnie tych z Państwa, którzy chcą wszystko widzieć tylko w kolorze białym lub czarnym.

Joachim Ceraficki „Wasserpolacken. Relacja Polaka w służbie Wehrmachtu”.
Ośrodek KARTA, Warszawa 2014.

Najpierw istotne cytaty:
Z obwoluty: „Ważne świadectwo tego, jak dalekie od stereotypowych wyobrażeń mogły być wojenne losy Polaków ze Śląska i Pomorza”.
Str. 228 i 229 - cyt. z posłowia autorstwa prof. dra hab. Ryszarda Kaczmarka: „Liczba Polaków powołanych w czasie II wojny do Wehrmachtu, do różnych jednostek, nie została do dziś precyzyjnie ustalona. (...) ... co dawałoby w sumie w Wehrmachcie 450 tysięcy Polaków [pogrub. tekstu moje; K.R.] pochodzących z terenów wcielonych.”.

Ta liczba tuż powyżej, to chyba też suma liczebności Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie oraz I i II Armii Wojska Polskiego, razem wziętych, nicht wahr? A może nawet więcej?

Oczywiście wiem, wiem, że jakąś część z nich należałoby tu policzyć podwójnie - gdyż dezerterowali z Wehrmachtu na stronę polską do Andersa lub Berlinga. Choć od tego drugiego to początkowo ruch był również i w drugą stronę - pod Lenino kilkuset żołnierzy I DP przeszło na stronę niemiecką.

Autor nigdy się swojego polskiego pochodzenia nie wyparł, także walcząc w szeregach Wehrmachtu. Opisuje, jak tam trafił, czym się zajmował i jak się w końcu z niemieckich szeregów wyplątał - poprzez dezercję już w 1945 r. W opisie swoich czynów bojowych jest jednak niezwykle wstrzemięźliwy. Ale do zastrzelenia radzieckiego snajpera w zasadzie się przyznał (zob. na str. 163). A przecież tenże snajper mógłby powystrzelać - gdyby go Ceraficki nie wyeliminował - jeszcze więcej żołnierzy niemieckich.

Na zakończenie dowcip z lat 70-tych ub. wieku. Bynajmniej nie z tej książki (choć adekwatny).
Na Górnym Śląsku Heini i Rudi idą zapisać się do ZBoWiD (organizacji kombatantów w PRL - wyjaśniam młodszym czytelnikom). Członkostwo w ZBoWiD uprawniało do podwyższenia emerytury.
- Ale co my im powiemy, jak to uzasadnimy?
- Jak to - jak? Ja powiem, że byłem w AK.
- Ty??? W Armii Krajowej??? Nie żartuj!!!
- Nie żartuję i nie skłamię. To był Afrika Korps Erwina Rommla, ale jak powiem w skrócie „AK”, to może się nie kapną. A ty?
- No to ja powiem, że walczyłem w szeregach GL.
- Ale jak potwierdzisz, że należałeś do Gwardii Ludowej?
- Tak samo jak ty - powiem tylko w skrócie „GL”. Może się nie zorientują, że to faktycznie Goering Luftwaffe.