piątek, 26 września 2025

„Na południe od Brazos”. Autor: Larry McMurtry

 

Dziś o powieści głównej, której olbrzymie powodzenie zobligowało autora do stworzenia jej sequela, a potem jeszcze dwóch prequeli. Jak napisałem tu tydzień temu, popularność wszystkich czterech części tetralogii implikowała ich liczne ekranizacje w gwiazdorskiej obsadzie.

Larry McMurtry „Na południe od Brazos” (oryg.: „Lonesome Dove”)

Wydawnictwo Vesper, Czerwonak 2017

Mamy rok 1876. Dwaj przyjaciele Augustus McCrae i Woodraw Call, doświadczeni westmani w wieku około 50 lat, nie są już strażnikami Teksasu, lecz wspólnikami - prywatnymi przedsiębiorcami. W przygranicznej z Meksykiem mieścinie Lonesome Dove (tłum.: Samotny Gołąb) nad rzeką Rio Grande prowadzą biznes sprzedaży bydła i koni, oraz wypożyczalnię koni i pojazdów konnych. Żywy inwentarz pochodzi m.in. z kradzieży z terenu Meksyku. Trudno ich za to obwiniać, jako że przez graniczną Rio Grande co pewien czas odbywa się przepęd w obie strony zrabowanych nocą zwierząt. Raz czynią to Teksańczycy, innym razem Meksykanie, bywa że łupem są sztuki odzyskiwane z wcześniejszych rabunków. Gus i Woodraw zatrudniają kilku byłych Texas Rangers, swoich podwładnych, dobrze znanych z poprzedniej części tetralogii. Jest z nimi także siedemnastoletni Newt, naturalny syn Calla, chociaż ojciec nadal ociąga się z jego uznaniem. Gdy tak sobie tam bytują, przybywa kolejny niegdysiejszy strażnik Teksasu i były ich podkomendny Jake Spoon, którego uważny czytelnik Księżyca Komanczów również na pewno zapamiętał. Obecnie nierób, bawidamek i zawodowy karciarz, zamieszany w nieumyślne zabójstwo. Namawia ich do zgromadzenia dużej liczby bydła i przepędu aż do Montany, czyli przez całe Stany Zjednoczone z południa na północ – od granicy z Meksykiem po granicę z Kanadą. W prawie jeszcze niezaludnionej Montanie będzie można otrzymać ziemię na własność, założyć duże ranczo, a bydło hodować i korzystnie sprzedawać. Gus i Woodraw dają się w końcu przekonać. Dokooptowują młodych pracowników, gromadzą prawie trzy tysiące krów oraz kilkadziesiąt koni, po czym wyruszają w drogę, co im zajmie kilka miesięcy. Razem z nimi biegną dwie ulubione świnki Gusa, których nie pozwala przeznaczyć na rzeź i wyżywienie. Są one zresztą kowbojom przydatne inaczej, ponieważ skutecznie polują na liczne węże grzechotniki. Dowodzącym ekspedycją jest trzymający wszystkich w ryzach Call, jedynie McCrae czasem kontestuje jego polecenia. Czytamy western stricte kowbojski – główni bohaterowie prawie nie zsiadają z koni, a cały swój czas poświęcają stadom bydła. Nie wszyscy szczęśliwie docierają do celu. Po drodze mają do czynienia z Indianami, białymi bandytami, dzikimi zwierzętami oraz siłami natury (wspaniałe opisy przepraw ludzi, koni i stad bydła przez rwące rzeki, oraz burz na prerii). Gusowi i Woodrawowi nadarzają się okazje do wykazywania się brawurą, odwagą i walecznością. Podczas nielicznych przerw w podróży ich podwładni odwiedzają miasteczka Dzikiego Zachodu, gdzie się upijają oraz są bywalcami prymitywnych burdeli, przy czym kowbojska młodzież przechodzi tam inicjację seksualną. W Montanie, do której wreszcie docierają, uczestnicy wyprawy zakładają ranczo, handlują bydłem, budują drewniany dom i zimują. Późną wiosną Woodraw Call wyrusza w powrotną drogę do Teksasu – z misją, której charakteru nie wyjawię.

Powieść zawiera również odrębne wątki, ale ich bohaterowie też się na kartach książki z McCrae’m i Callem spotykają. Czytamy m.in. o następujących przygodach:

¾    romansie oraz wspólnej podróży karcianego szulera Jake’a Spoona i pięknej prostytutki Loreny Wood, początkowo w nim bardzo zakochanej,

¾    porwaniu tejże przez bandę Indian i białych zbójów, oraz dokładnie o tym, co ci z nią wyprawiali,

¾    miłości prowincjonalnego szeryfa Johnsona do wiarołomnej żony, która potajemnie uciekła do byłego kochanka,

¾    nieskutecznej pogoni owego szeryfa za żoną, chociaż przy okazji natrafił na swoje dziecko, która ta po drodze urodziła i porzuciła, a także gdzie on w końcu znalazł dla siebie przystań życiową,

¾    perypetiach pechowego trio: zastępcy Johnsona, podążającego w ślad za szefem w towarzystwie pasierba szeryfa i młodej, niezwykle sympatycznej nastolatki, która się do nich po drodze przyplątała (w ekranizacji odtwarza ją Nina Siemaszko, amerykańska aktorka o polskich korzeniach),

¾    smutnym losie Jake’a Spoona, później nieopatrznie podróżującego w towarzystwie trzech zbirów,

¾    zarządzaniu ranczem przez Klarę, wielką miłość Augustusa z dwóch fabularnie wcześniejszych części tetralogii,

¾    wreszcie sprawiedliwym końcu Sinego Kaczora, okrutnego bandziora i pół-Indianina, też dobrze znanego czytelnikom Księżyca Komanczów.

Sensacji zatem mnóstwo. Równocześnie jednak mamy do czynienia z literaturą piękną i dobrą powieścią historyczną. Larry McMurtry otrzymał za nią prestiżową amerykańską Nagrodę Pulitzera. Autor plastycznie opisał realia czasów i miejsc, wspaniale odwzorował mentalność osób (płci obojga), które wprowadził na karty książki. Niektórym przypisał czyny i losy rzeczywistych postaci Dzikiego Zachodu – odszyfrowuje to p. Michał Stanek w Posłowiu pt. Western jako powieść totalna. Koniecznie należy je również przeczytać, aby nie być na bakier z amerykańską historią tamtych lat. Poznamy też dużo informacji o życiu i twórczości Larry’ego McMurtry’ego. Ale absolutnie nie zalecam rozpoczęcia lektury książki od przeczytania Posłowia, tak jak to radziłem w odniesieniu do fabularnie poprzedniej części tetralogii. Autor Posłowia nie ukrywa bowiem szczegółów nieprzyjemnego zakończenia powieści. Do książki dołączona jest mapka przedstawiająca trasy przebyte przez jej bohaterów, oraz tematyczne fotografie, w tym kilka wybranych kadrów z ekranizacji powieści.

Nadmienić należy również o dość swobodnym podejściu Larry’ego McMurtry’ego do dat i życiorysów niektórych osób będących bohaterami jego tetralogii. Pedantyczny czytelnik, który chciałby np. sam dokładnie określić ich wiek, ustalając czasokres jaki upłynął pomiędzy akcjami książek, mógłby się zdziwić, że czyjś wiek podany w kolejnej powieści nieco odbiega od jego wyliczeń. Podobnie niespodzianie wychodzi na jaw, iż Augustus McCrae, przedstawiony w Szlaku umrzyka jako prymitywny młokos, to jednak dobrze wyedukowany mężczyzna z wyższym wykształceniem. Dostrzegamy tu chyba uboczne skutki bardzo niekonwencjonalnego stworzenia tetralogii: najpierw napisania powieści głównej, następnie jej sequela, a dopiero potem dwóch prequeli. W dodatku wszystkie owe trzy uzupełnienia były zrazu nieplanowane oraz powstawały w sporych odstępach czasu.

PS. A teraz przyjemna niespodzianka! Wierną ekranizację powieści można odnaleźć wpisując w Google „Lonesome Dove” (najlepiej w cudzysłowie). Cierpliwie przewijając stronę internetową natrafimy na cztery odcinki miniserialu (każdy po półtorej godziny) z polskimi napisami oraz bez reklam. Szukajmy zatem tam następujących tytułów (linków nie podaję):

Na południe od Brazos (Lonesome Dove) odc. 1/4; 1989 ...

Na południe od Brazos (Lonesome Dove) odc. 2/4; 1989 ...

Na południe od Brazos (Lonesome Dove) odc. 3/4; 1989 ...

Na południe od Brazos (Lonesome Dove) odc. 4/4; 1989 ...

Zalecałbym jednakże rozpocząć od lektury książki. Wtedy ekranizacja okaże się jej dopełnieniem (analogicznie jak ma to miejsce np. w odniesieniu do naszych ekranizacji trylogii Henryka Sienkiewicza). Wiedząc o co chodzi, będziemy bardziej przeżywać fabułę filmu i lepiej go rozumieć, w tym także dość liczne scenki epizodyczne, które widza bez podobnego przygotowania mogłyby mniej zainteresować. Poza tym serial został nakręcony z przeznaczeniem dla widzów chyba w wieku już od lat 12-14, czego o książce absolutnie nie można powiedzieć.

piątek, 19 września 2025

„Księżyc Komanczów”. Autor: Larry McMurtry

Dzisiejszy i następne dwa artykuły przeniosą Państwa w wiek XIX i na Dziki Zachód. Mam nadzieję, że po ich lekturze sięgniecie po książki tam omówione. Posiadają trzy atrybuty: amerykańskiej literatury pięknej, dobrych powieści historycznych oraz pasjonujących westernów - książek sensacyjnych. Bohaterowie tetralogii McMurtry’ego są w USA podobnie odbierani jak bohaterowie trylogii Sienkiewicza u nas. Olbrzymia popularność tych czterech powieści implikowała ich liczne ekranizacje.

Larry McMurtry „Księżyc Komanczów”

Wydawnictwo VESPER sp. z o.o., Czerwonak 2025

„Księżyc Komanczów” to fabularnie druga część znakomitej tetralogii Larry’ego McMurtry’ego. Przypominam, że pierwszą był przedstawiony tu dwa lata temu „Szlak umrzyka” (vide katalog autorski alfabetyczny albo katalog tematyczny 9). Obie książki stanowią prequele słynnej powieści pt. „Na południe od Brazos”, oryg.: „Lonesome Dove”, za którą autor otrzymał prestiżową amerykańską Nagrodę Pulitzera (zostanie omówiona następnym razem). A trochę później pochylimy się z kolei nad jej sequelem pt. „Ulice Laredo”, fabularnie zamykającym tetralogię.

O życiorysie autora i całokształcie jego twórczości tak informuje Wikipedia:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Larry_McMurtry

Akcja „Księżyca Komanczów” rozpoczyna się w 1856 r., kończy zaś po wojnie secesyjnej (1861-1865). Dwaj główni bohaterowie Augustus McCrae i Woodrow Call, w „Szlaku umrzyka” jeszcze nastoletnie żółtodzioby, to już teraz trzydziestoparoletni doświadczeni westmani, w strukturze Texas Rangers awansujący na dowódców oddziału (kapitanów). W amerykańskiej wojnie domowej nie uczestniczą. Gubernator Teksasu pozostawia ich do ochrony ludności stanu – głównie przed Indianami, ale też przed różnymi bandytami, koniokradami, jakich na pograniczu USA i Meksyku nie brakuje. Mało tego, wiedząc o zaangażowaniu armii Konfederacji w walkach z siłami Unii, Indianie oraz bandyci czują się bezkarni i sieją spustoszenie wśród ludności osadniczej. Komancze pod wodzą charyzmatycznego Garbu Bizona wędrują nocami przy świetle księżyca (stąd tytuł książki), przemierzają Teksas aż do oceanu, po drodze mordując, skalpując, gwałcąc, porywając, grabiąc i paląc. Zatem strażnicy McCrae i Call przez cały czas mają pełne ręce roboty, w powieści śledzimy pasmo ich śmiertelnie niebezpiecznych interwencji. Obserwujemy też ich życie osobiste – Gus, odtrącony przez Klarę, swą wielką miłość, później dwukrotnie wdowieje (dzieci nie ma), natomiast Woodraw pozostaje w stanie kawalerskim, a spłodzonego przez siebie synka nie uznaje. Autor co pewien czas oddaje narrację także innym bohaterom powieści, zarówno pozytywnym, jak i typom skrajnie patologicznym. Są wśród nich i biali, i czerwonoskórzy, także mieszańcy rasowi. Postacie płci obojga. Co jakiś czas na kartach książki pojawiają się interesujące panie, białe mieszkanki miasta Austin, z których jedną, nb. dobrą i romantyczną dziewczynę, sytuacja materialna zmusiła do wykonywania najstarszego zawodu świata. Niekiedy też napotykamy bardzo namiętne Indianki, choć daleko im pod tym względem do absolutnie bezpruderyjnej Inez, żony inteligentnego, wykształconego i dzielnego kapitana Inisha Sculla, pierwotnie szefa Gusa i Woodrawa. Nb. ciekawostką dla polskiego czytelnika na pewno okaże się informacja, że wg arystokratycznej Inez jej mąż swą waleczność zawdzięcza pół-polskiemu pochodzeniu po kądzieli i z nieprawego łoża (str. 169). Od lektury trudno jest się oderwać, akcja goni akcję, trup ściele się gęsto, wraz z bohaterami książki wędrujemy po całym Teksasie, zapuszczając się też poza graniczną rzekę Rio Grande do Meksyku. Co pewien czas czytamy, jak nienasycona Inez ujeżdża swoich kolejnych kochanków, za wiedzą i przyzwoleniem małżonka. Równolegle autor wprowadza nas w społeczno-ekonomiczne realia czasów i miejsc, szczegółowo przedstawia mentalność, sposób rozumowania, pojmowania świata przez białych osadników i tubylczych Indian (głównie Komanczów). Artykułują to w swoich myślach (refleksjach, marzeniach, wewnętrznych rozterkach, wyznawanych poglądach), także w częstych rozmowach – jakkolwiek toczonych przez ludzi prostych, to jednak wyrażających ich mądrości życiowe oraz trafne bon moty. Dowcipna często treść, sarkazm, nieraz także humor sytuacyjny, powodują, że książkę czyta się z uśmiechem. Generalnie, autor brutalnie odkłamuje w niej romantyczny mit Dzikiego Zachodu. To również jest poznawcze i czytelniczo pasjonujące. Ta amerykańska książka z gatunku literatury pięknej jest więc także powieścią historyczną. Ale jednak nie historyczną ortodoksyjnie – jak nas informuje p. Michał Stanek w posłowiu pt. Western jako rachunek sumienia (str. 579-597), którego nie wolno przeoczyć. Osobiście przeczytałem je dwa razy – zanim podjąłem lekturę powieści, oraz tuż po jej zakończeniu. Autor posłowia wskazuje dosyć luźne podejście Larry’go McMurtry’ego do niektórych faktów, dat i postaci historycznych, potwierdzając jednakże ukazane realia epoki. Oczywiście bajeczna eskapada Inisha Sculla do Meksyku to już zupełna literacka fikcja, są nią także opisy wyszukanych indiańskich tortur, którym był poddawany. Choć olbrzymie okrucieństwo Indian p. Michał Stanek uznaje za potwierdzone historycznie. Kończąc ostrzegam: proponowana dziś lektura pochłonie Państwa bez reszty, od książki ciężko się będzie Wam oderwać nawet celem wykonywania codziennych czynności życiowych.

PS. Wszystkie wymienione na wstępie cztery powieści tetralogii doczekały się swoich wiernych ekranizacji, które można obejrzeć w Internecie. Aby do tych długich filmów dotrzeć, należy do przeglądarki YouTube kolejno wpisywać (najlepiej w cudzysłowie) oryginalne amerykańskie tytuły książek: „Dead Man’s Walk”, „Comanche Moon”, „Lonesome Dove” i „Streets of Laredo”. Po odszukaniu filmu radzę wybrać opcje tryb kinowy i napisy - te są po angielsku, wygenerowane przez AI (jedynie ekranizacji „Comanche Moon” nie znalazłem z opcją napisy). Natomiast „Lonesome Dove” można oglądać również z napisami polskimi - do takiej wersji dość łatwo dotrzeć (czytelnikom, którym się to nie uda, wskażę sposób za tydzień).

 

piątek, 12 września 2025

„Czerwone imperium. Powstanie Związku Sowieckiego”. Autor: Richard Pipes

 

Richard Pipes „Czerwone imperium. Powstanie Związku Sowieckiego”

Wydawnictwo MAGNUM Sp. z o.o., Warszawa 2015

Książka zamyka autorską trylogię historii powstania imperium istniejącego w latach 1917-1991, a od 1923 r. w dyplomacji i gospodarce światowej występującego pod firmą „Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich”. Pierwsze dwie części trylogii to „Rewolucja rosyjska”„Rosja bolszewików” (na rynku księgarskim zauważyłem też ich kompilację skróconą do jednej książki). W dziś omawianej części trzeciej profesor Richard Pipes (1923-2018) skoncentrował się na obszarach narodowościowo nierosyjskich, które po mniejszych lub większych perturbacjach weszły w końcu roku 1922 w skład ZSRR - bądź jako republiki autonomiczne w ramach Federacji Rosyjskiej i Federacji Zakaukaskiej, bądź jako odrębne republiki związkowe.

We wstępnych rozdziałach autor zidentyfikował najliczniejsze narodowości nierosyjskie w Rosji jeszcze carskiej. Skrótowo przedstawił ich liczebności, okoliczności inkorporacji do cesarstwa, sytuację prawno-polityczną, organizację terytorialną, stany asymilacji państwowej (czyli akceptacji przynależności do Rosji) lub asymilacji narodowościowej (czytaj: rusyfikacji) społeczeństw. Scharakteryzował podejście rosyjskich partii politycznych do kwestii etnicznych, głównie skupiając się na partii bolszewickiej i poglądach jej przywódców, oczywiście ze szczególnym uwzględnieniem Lenina. Opisał narodowościowe „zamieszanie” spowodowane rewolucją lutową oraz niemiecką okupacją dużych obszarów europejskiej części Rosji podczas pierwszej wojny światowej. W rezultacie doszło do zmian terytorialnych zarówno nieodwracalnych (niepodległość Polski, Finlandii, trzech republik nadbałtyckich), jak też do takich, z którymi bolszewicy – przy obojętności, a później nawet akceptacji państw Ententy – sobie „poradzili”. A w jaki sposób? Właśnie o tym przeczytamy w odrębnych rozdziałach poświęconych: 1) Ukrainie i Białorusi, 2) olbrzymim obszarom zamieszkałym przez ludność muzułmańską, 3) krótko niepodległym republikom zakaukaskim: Armenii, Azerbejdżanowi i Gruzji. Autor przedstawił i nieraz dosadnie skomentował olbrzymi rozgardiasz polityczno-militarny, jaki wszędzie tam zapanował w latach 1918-1922. Podmioty, które się do tego przyczyniły, to: 1) regionalne organizacje bolszewickie i Armia Czerwona, 2) Państwa Centralne (Niemcy i Turcja), 3) Ententa z ograniczoną interwencją, 4) lokalne partie narodowe i struktury niepodległościowe, 5) Biała Armia, 6) także duża liczba wiejskich oddziałów paramilitarnych, mających trudności z samookreśleniem się i koniunkturalnie zmieniających sojusze.

Autor interesująco opisał zaistniałe w powyższym, zagmatwanym schemacie rozgrywki polityczne, liczne tymczasowe alianse tworzone ad hoc pomiędzy siłami, wydawałoby się, wzajemnie antagonistycznymi ideologicznie, gospodarczą ruinę całych obszarów, przebieg działań militarnych i tragedię ludności cywilnej. Przedstawił też gwałtowne spory wewnętrzne w samej partii bolszewickiej i ostateczne stanowisko w kwestii „samostanowienia narodów” przyjęte przez Lenina. Końcowe zaś rozdziały książki traktują o utworzeniu w końcu grudnia 1922 r. państwa związkowego, początkowo składającego się z czterech republik: Federacji Rosyjskiej, Ukrainy, Białorusi i Federacji Zakaukaskiej, oraz o późniejszych (sfinalizowanych w lipcu 1923 r.) pracach nad konstytucją ZSRR. Reasumując, bardzo polecam to popularnonaukowe opracowanie autorstwa amerykańskiego profesora Richarda Pipesa, uznanego sowietologa (swego czasu doradcy prezydenta Ronalda Reagana), a z pochodzenia polskiego zasymilowanego Żyda. Czytelników bliżej nim zainteresowanych gorąco zachęcam do sięgnięcia po jego autobiografię pt. „Żyłem. Wspomnienia niezależnego”, również wydaną przez MAGNUM. Zaś dwie prace prof. Richarda Pipesa wymienione na wstępie, to już – wg opinii prof. Antoniego Dudka, wyrażonej w jednej z audycji TVP Historia – arcydzieła w historiografii obu rewolucji rosyjskich 1917 r. i wojny domowej w Rosji. Wszystkie ww. trzy książki od dawna spoczywają przeczytane na półkach mojej biblioteki domowej. Obok nich również „Rosja carów”, w której Richard Pipes przedstawił Rosję jeszcze przedrewolucyjną (ta książka była omówiona na blogu; zob. katalog autorski alfabetyczny albo katalog tematyczny 6).

PS. A oto link do hasła „Richard Pipes” w Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Richard_Pipes

 

piątek, 5 września 2025

„Światło i płomień. Odrodzenie i zniszczenie Rzeczypospolitej (1733-1795)”. Autor: Richard Butterwick

 

Dziś o książce, o której lipcową nocą br. dyskutowali pp. Adam Bielan, Jarosław Kaczyński i Michał Kamiński (w mieszkaniu tego pierwszego), oczekując na sekretne przybycie p. Szymona Hołowni. Medialna informacja o tym zobligowała mnie do wcześniejszego niż zamierzałem sięgnięcia po ową lekturę.

Richard Butterwick „Światło i płomień. Odrodzenie i zniszczenie Rzeczypospolitej (1733-1795)”

Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o., Kraków 2023

O autorze przeczytamy np. tu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Richard_Butterwick-Pawlikowski

Angielsko-polski historyk pochylił się nad ostatnimi kilkudziesięcioma latami niepodległej (tylko formalnie) Rzeczypospolitej szlacheckiej. Stworzył ambitne dzieło naukowe, w którym szczegółowo przeanalizował sytuację polityczno-społeczno-ekonomiczną państwa polsko-litewskiego, ewoluującą w okresie tytułowych lat. Zaprezentował sylwetki ważnych person (krajowych i zagranicznych), które wywarły wpływ na bieg wydarzeń historycznych. Przedstawił główne magnacko-szlacheckie stronnictwa polityczne, destrukcyjnie oddziaływujące na stan państwa. Wszystko to postarał się zawrzeć w ramach opisów polityki wewnętrznej i zagranicznej prowadzonej przez Rzeczpospolitą oraz mocarstwa europejskie. Tytułowy rok 1733 to rok zgonu króla Augusta II Mocnego i elekcji (drugiej) Stanisława Leszczyńskiego, co szybko zakwestionowała Rosja, przepędzając go i w tym samym roku doprowadzając do elekcji króla Augusta III Sasa (syna Augusta II). Ten panował w latach 1733-1763. Po jego śmierci tron objął (w 1764 r.), również z pomocą Petersburga, Stanisław August Poniatowski, były kochanek carycy Katarzyny II. Drugi tytułowy rok (1795) to oczywiście rok trzeciego rozbioru Rzeczypospolitej, po którym zniknęła z mapy politycznej świata. Autor miejscami odnosi się też do historycznych wydarzeń zarówno poprzedzających ów analizowany okres naszych dziejów, jak i po nim następujących.

Czytamy szczegółowe opracowanie naukowe, wymagające wspomagania się mocną kawą, słownikiem wyrazów obcych oraz atlasem historycznym (w książce znajdujemy tylko parę bardzo ogólnych mapek poglądowych). Mimo to emocje podczas lektury nie opadają, a wręcz przeciwnie – w miarę przedzierania się czytelnika przez chronologię tragicznych historycznych lat – niezmiernie wzrastają. Jak zresztą może być inaczej, skoro dokładnie „aż do bólu” poznajemy m.in.:

¾    obskurantyzm (ciemnotę, wstecznictwo, kołtuństwo), religijną nietolerancję szerokich rzesz szlacheckich Korony i Litwy,

¾    słabość militarną oraz paraliż władzy ustawodawczej Rzeczypospolitej,

¾    przyczyny i przebieg buntu chłopskiego na Ukrainie w 1768 r., tzw. koliszczyzny – niezwykle okrutnej i równie krwawo stłumionej, pod tym względem nieustępującej powstaniu Chmielnickiego z 1648 r., a dziś mniej znanej jedynie dlatego, że nie doczekała się swojego „Ogniem i mieczem”,

¾    dzieje konfederacji barskiej (1768-1772), zrzeszającej szlachtę patriotyczną ale źle zorganizowaną, także konserwatywną, nietolerancyjną religijnie oraz naiwną politycznie,

¾    zdradziecką mentalność magnackich i szlacheckich elit, skorumpowanych albo głupich politycznie (bezdennie naiwnych); klasycznymi przykładami jednych i drugich byli dwaj typowi targowiczanie: magnat Szczęsny Potocki, który po rozbiorach ucieszył się, że został Rosjaninem, oraz - będący we własnym przekonaniu wielkim patriotą - szlachecki poseł Jan Suchorzewski, który się zdziwił i strasznie zdenerwował, gdy caryca Katarzyna II oprócz pomocy w przywróceniu ustrojowego status quo ante, również zorganizowała w 1793 r. drugi rozbiór Rzeczypospolitej,

¾    podporządkowanie się i zaufanie żywione przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego względem carycy Katarzyny II, trwające przez cały okres jego panowania,

¾    kalkulacje polityczne, jakie nakłoniły Stanisława Augusta Poniatowskiego do przystąpienia do konfederacji targowickiej; na str. 403-407 znajdujemy relację z obrad nadzwyczajnej rady królewskiej na zamku warszawskim w dniach 23 i 24 lipca 1792 r. w tej sprawie,

¾    bezpośrednie przyczyny oraz okoliczności (krajowe i zagraniczne) każdego z trzech rozbiorów Rzeczypospolitej: w 1772, 1793 i 1795 roku,

¾    przebieg sejmów zatwierdzających rozbiory pierwszy i drugi,

¾    zmarnowany odrodzony potencjał patriotyczny obywateli Rzeczypospolitej – wydawałoby się, iż na zawsze unicestwiony wraz z upadkiem powstania kościuszkowskiego (1794),

¾    rzeź mieszkańców Pragi w listopadzie 1794 r. przez żołdaków Suworowa, w ten sposób mszczących żołnierzy rosyjskich zabitych podczas kwietniowej insurekcji warszawskiej,

¾    haniebne zachowanie się Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1795 r. – legitymizowanie trzeciego rozbioru za cenę m.in. spłaty długów osobistych i zabezpieczenia materialnego w latach po abdykacji,

¾    także ostatnie lata życia byłego króla w Petersburgu pod troskliwą kuratelą cara Pawła I przypuszczającego, iż jest jego naturalnym synem; niewykluczone że miał tu rację – rosyjscy historycy po dziś dzień są zgodni jedynie co do tego, że naturalnym ojcem Pawła I nie był mąż Katarzyny car Piotr III, natomiast różnią się w poglądach odnośnie wskazania ojcostwa.

Tyle, jeśli chodzi o tytułowe zniszczenie Rzeczypospolitej. Autor bardzo dużo pisze również o wcześniejszym odrodzeniu państwa – wkroczeniu wreszcie na drogę rozwoju kulturowego, w miarę powszechnej i postępowej edukacji, podejmowania stopniowych reform politycznych, administracyjnych i społeczno-ekonomicznych. Szczegółowo przedstawia organizację, przebieg obrad i treść ustaw Sejmu Czteroletniego (1788-1792), w tym jego epokowe dzieło – Konstytucję 3 Maja (1791), której omówieniu poświęca odrębny rozdział.

Reasumując, dziś polecana książka to wspaniała lektura o Rzeczypospolitej osiemnastowiecznej – przeznaczona dla tych czytelników, którym celem zgłębienia tematu nie wystarczy przeczytanie interesującego eseju autorstwa Jacka Komudy, omówionego tu tydzień temu. Muszą tylko na nią przeznaczyć odpowiednio większą ilość czasu – liczy ona bowiem 757 stron, w tym 526 stron tekstu podstawowego (tj. bez przypisów, bibliografii, indeksu nazwisk itp.). Ale naprawdę warto. A swoją drogą – jestem ciekaw, czy wymienieni na samym wstępie czterej dżentelmeni rzeczywiście tę książkę całą („od deski do deski”) przeczytali.

PS. Osobom pragnącym poznać więcej szczegółów z obrad sejmu zatwierdzającego drugi rozbiór, jak też z przebiegu insurekcji warszawskiej, polecam lekturę trylogii Władysława St. Reymonta pt. „Rok 1794”. Jej trzy tomy to „Ostatni sejm Rzeczypospolitej”, „Nil desperandum” oraz „Insurekcja”. Autor powieściową fabułę obudował faktami historycznymi, dzięki czemu miejscami czytamy szczegółowy reportaż z tamtych posępnych lat.

piątek, 29 sierpnia 2025

„Upadek. Jak straciliśmy Pierwszą Rzeczpospolitą”. Autor: Jacek Komuda

 

Autor już nie w tercecie, jak w poprzednim tu artykule, lecz solo.

Jacek Komuda „Upadek. Jak straciliśmy Pierwszą Rzeczpospolitą”

Fabryka Słów sp. z o.o., Warszawa 2025

Sławny autor poczytnych powieści historycznych wziął na warsztat temat dużo ambitniejszy – napisał obszerny esej o naszej Ojczyźnie przedrozbiorowej. Tytuł książki niezupełnie wiernie oddaje jej treść, pierwsze cztery rozdziały określają bowiem jeszcze nie JAK, ale CO utraciliśmy. Pan Jacek przedstawia w nich terytorium, ustrój polityczny i skład narodowościowy wielkiego oraz silnego (do czasu!) państwa. Następnie zajmuje się modą (ubiorami i fryzurami), edukacją, podróżami, zainteresowaniami, wyróżniającymi się indywidualnymi postępkami naszych przodków, ich obyczajami, łącznie z zamiłowaniem do mocnych trunków – z podkreśleniem, iż ma na myśli głównie szlachtę i magnaterię. A propos owych mocnych trunków – autor informuje, iż bywały one jednak sporo słabsze niż te dziś spożywane, zawierające, jak wiemy z autopsji, ok. 40% alk. Przestaje więc nas dziwić wizerunek pana Zagłoby wychylającego duszkiem całą manierkę gorzałki i niemającego dosyć. Spostrzeżeń i wniosków autor nie ogranicza do płci brzydkiej, część stron poświęca dominującym a charakternym niewiastom. Nadmienia również, iż obywatele Rzeczypospolitej Obojga Narodów nie rozstawali się z bronią – używaną do pojedynków (nieraz z byle powodu) oraz niezbędną w podróży z uwagi na licznych grasantów czających się przy gościńcach. Najsłynniejszych takich rozbójników oraz ich wyczyny autor imiennie wymienia. Pan Jacek charakteryzuje także ówczesne koronne i litewskie wojsko, zarówno zaciężne, jak też pospolite ruszenie szlachty. Najwięcej uwagi poświęca oczywiście husarii. Szczegółowo zajmuje się jej wartością bojową oraz trudnymi i kosztownymi warunkami rycerskiej służby husarzy. Opisuje również słynnych lisowczyków, ich bitewne szlaki biegnące niemalże po całej Europie, oraz dowódców - Aleksandra Lisowskiego i jego kolejnych następców. Dużo czytamy o siedemnastowiecznych wojnach prowadzonych przez Rzeczpospolitą – o tzw. dymitriadach, o pierwszych buntach kozackich, następnie o trzech potopach, jakie nas w tamtym stuleciu nawiedziły: kozackim Chmielnickiego, moskiewskim i szwedzkim. Mało? No to dodajmy jeszcze najazdy tatarskie i księcia siedmiogrodzkiego Rakoczego, wojny z Turcją oraz krwawy bratobójczy rokosz Lubomirskiego. Autor wskazuje ich przyczyny, w tym także te przez naszych przodków zawinione.

Ostatni (i najdłuższy) rozdział książki odpowiada już jej tytułowi. Pan Jacek wymienia najważniejsze błędy oraz zaniechania królów Jana II Kazimierza i Jana III Sobieskiego, przesądzające o wprowadzeniu Rzeczypospolitej na równię pochyłą wiodącą ku upadkowi. Potem w XVIII wieku obserwujemy już degrengoladę państwowości – wojsko własne nieliczne i słabe (żołnierze niezmotywowani i niewyszkoleni), obce armie przemieszczające się przez nasz kraj, skłócone ze sobą potężne stronnictwa polityczne, zrywane sejmy, szarogęszący się ambasadorzy państw sąsiednich, skorumpowani przez nich posłowie na sejm. Spora część durnej szlachty uwierzyła w gwarancje dla swojej złotej wolności, dawane przez … carycę Katarzynę II (w Rosji rządzącą przecież twardą ręką i posiadającą tam władzę absolutną!). Doprawdy aż dziw bierze, że pierwszy rozbiór nastąpił … dopiero w 1772 r. Czytamy o wszystkich trzech rozbiorach, także o tym, jak pierwsze dwa nasi posłowie zatwierdzili na sejmach, a trzeci i ostateczny rozbiór król Polski legitymizował własnym podpisem. Pisząc o podejmowanych próbach naprawy państwa autor słusznie zauważa, że nastąpiły o około sto lat za późno.

Reasumując, otrzymujemy książkę przedstawiającą Rzeczpospolitą szlachecką „od podszewki”, opracowanie bardzo wzbogacające obraz ówczesnego państwa znany ze szkolnych podręczników historii oraz z literatury i ekranu. Na zakończenie jednak ciut pogrymaszę. Ale niedużo, gdyż książka naprawdę jest świetna! Zauważyłem, że autor nieco relatywizuje ustrój pańszczyźniany, widząc nawet jego, oczywiście na miarę tamtych czasów, pozytywne strony. Nie ma jednak racji. Tematu nie rozwijam, multum przeciwstawnych argumentów w tej kwestii zawierają opracowania autorstwa Kamila Janickiego, Adama Leszczyńskiego i Michała Rauszera – tu wcześniej omówione (zob. alfabetyczny katalog autorski albo katalog tematyczny 8). Poza tym p. Jacek Komuda wprowadził do książki garść własnych refleksji i porównań sięgających dnia dzisiejszego, współczesnej Polski i Unii Europejskiej. Z częścią ich się osobiście nie zgadzam, pozostając tu bez komentarza.

PS. Na dowód uważnej lektury wskazuję „przejęzyczenie się” autora – w posiadanym przeze mnie egzemplarzu książki na str. 294. W akapicie u góry strony wymieniony jest książę Bogusław Radziwiłł jako ten, który miał uratować życie króla szwedzkiego, zastrzeliwując szarżującego nań polskiego husarza (w bitwie pod Warszawą w 1656 r.). Natomiast w dole strony autor dywaguje, że mogło chodzić o ów czyn przypisywany księciu Januszowi Radziwiłłowi. Czytelnicy „Potopu” oczywiście nie mają wątpliwości, iż rzecz dotyczyła księcia Bogusława, zabójcy Rocha Kowalskiego - postaci literackiej, przez Sienkiewicza podstawionego w tym krótkim wątku powieści w miejsce rzeczywistego polskiego rycerza.

wtorek, 19 sierpnia 2025

„Rozmowy o Pierwszej Rzeczypospolitej”. Autorzy: Jacek Komuda, Jacek Bartosiak, Marek Budzisz

 

Jacek Komuda, Jacek Bartosiak, Marek Budzisz „Rozmowy o Pierwszej Rzeczypospolitej”

Wydawca Zona Zero Sp. z o.o., Warszawa 2024

Wymienieni trzej znani i uznani publicyści prowadzą szereg interesujących rozmów na temat tytułowy, ale nie tylko. Dość często od niego odstępują. Odniosłem wrażenie, że nieraz tylko go traktują jako pretekst do wszczęcia dyskusji o problemach nam współczesnych. Jest to wymiana zdań i opinii pomiędzy specjalistami używającymi niekiedy skrótów myślowych, a więc i czytelnik książki, aby się w jej treści orientować, powinien mieć wiedzę na poziomie przynajmniej czwórki z historii na świadectwie maturalnym (mam tu na myśli raczej tylko maturę w rzeczywistej szkole średniej, a nie np. w jakimś trzyletnim technikum wieczorowym na podbudowie zasadniczej szkoły zawodowej). W zakresie bowiem podstawowym uzyskamy w książce jedynie informacje o płk. Aleksandrze Józefie Lisowskim i jego lisowczykach. Pozostałe wątki dyskusyjne będą już w pełni zrozumiałe tylko dla osób znających historię Polski wieków XVI-XVIII, przede wszystkim na jej odcinku wschodnim. Poniżej wyróżniam główne tematy podjęte przez rozmówców.

1.     Utracone szanse stworzenia unii Rzeczypospolitej i Państwa Moskiewskiego po śmierci cara Iwana Groźnego. Barierą nie do pokonania okazał się tu konflikt interesów prawosławnej Cerkwi i Kościoła katolickiego. Jacek Komuda wspomina dwie „dymitriady” oraz podkreśla siedemnastowieczną polonizację elit moskiewskich w języku i ubiorze, trwającą aż do czasów Piotra I.

2.     Dyskutując o sztuce wojowania panowie koncentrują się na wspomnianych lisowczykach oraz husarii. Poznajemy szczegóły dotyczące organizacji, kadr i sposobów prowadzenia walk przez te formacje.

3.     Tematem „rzeka” dyskutantów są relacje polsko-ukraińskie. Czytamy o pierwotnych, przez nas zawinionych przyczynach konfliktu. Późniejsze eskalacje obciążały już jego obydwie strony. Rok 1648 powstania Chmielnickiego to początek równi pochyłej, po której zaczęła zjeżdżać Rzeczpospolita.

4.     Interesujące są też dyskusje o zamkach, fortyfikacjach, sztukach oblegania, zdobywania i obrony.

5.     Jako wielkich wodzów wojsk Rzeczypospolitej panowie wymieniają przede wszystkim hetmanów Stanisława Koniecpolskiego, Stanisława Żółkiewskiego, Karola Chodkiewicza i Stefana Czarnieckiego, ponadto księcia Jeremiego Wiśniowieckiego oraz królów Stefana Batorego, Jana II Kazimierza i Jana III Sobieskiego. O każdym z nich przytaczają garść interesujących informacji i własnych opinii. Ciekawostką mogą tu być bardzo nietypowe okoliczności śmierci pierwszego wodza z powyżej wymienionych (stanowiące też swoistą przestrogę dla starszych panów żeniących się z dużo młodszymi niewiastami).

6.     W ostatnim rozdziale otrzymujemy garść informacji nt. funkcjonowania państwa o ustroju demokracji szlacheckiej, oraz o wewnętrznych przyczynach jego upadku. Podczas rozmowy dyskutanci delektują się miodem pitnym.

Jak zaznaczyłem na wstępie, panowie Jacek Komuda, Jacek Bartosiak i Marek Budzisz często nawiązują do czasów nam współczesnych lub historii XX wieku. Ciekawe są zwłaszcza ich dywagacje nt. trwającej aktualnie wojny rosyjsko-ukraińskiej i rosyjskiej polityki wobec Polski. Okaże się, czy i jak ich opinie zweryfikuje najbliższa przyszłość. Jacek Komuda przybliża też rozmówcom (a zatem i czytelnikom książki) postacie bohaterów swoich słynnych powieści historycznych. Kto jeszcze nie przeczytał czterech tomów z cyklu „Samozwaniec”, naprawdę ma czego żałować. Poprzez katalog autorski alfabetyczny albo katalog tematyczny 8 proponuję odnaleźć ich opis na tym blogu. Reasumując: nostalgia panów dyskutantów za Pierwszą Rzecząpospolitą, interesujące o Niej informacje, także eksperckie przeplatanie historii współczesnością – wszystko to sprawia, że lektura staje się intelektualną ucztą. Zainteresowanie również wzmagają liczne fotografie (m.in. obrazów słynnych malarzy), tematycznie nawiązujące do treści rozmów.

 

niedziela, 10 sierpnia 2025

„Elżbieta Batory. Krwawa hrabina czy ofiara spisku Habsburgów?”. Autor: Jarosław Molenda

 

Zmieniamy epokę. Ten i następne dwa sierpniowe tu artykuły zamierzam poświęcić książkom opisującym wydarzenia z wieków XVI-XVIII.

Jarosław Molenda „Elżbieta Batory. Krwawa hrabina czy ofiara spisku Habsburgów?”

Grupa Wydawnicza Filia Sp. z o.o., Poznań 2023

Tytułowa hrabina już po raz trzeci gości na tym blogu. Poprzednio była jedną z postaci opisywanych w książkach autorstwa Tori Telfer oraz Elwiry Watały (proszę zerknąć do katalogu autorskiego alfabetycznego lub katalogu tematycznego 9). Nb. panią Tori Telfer pan Jarosław Molenda dość obszernie cytuje.

Córka siostry naszego króla Stefana Batorego przeszła do historii w niezwykle ponurej roli wielokrotnej, sadystycznej morderczyni. Pięknej Elżbiecie Batory (1560-1614) przypisywano 650 zabójstw dziewcząt i młodych kobiet, ponoć też miała brać odmładzające kąpiele w ich krwi. Brak ofiar płci męskiej sugerował lesbijski aspekt owego skrajnego sadyzmu. Jarosław Molenda postarał się to wszystko zweryfikować – przeanalizował dostępne publikacje dotyczące przebiegu jej życia, także węgierskie opracowania popularnonaukowe, jakie się ukazały. Większość tych ostatnich zdaje się wykluczać zbrodniczą działalność Elżbiety Batory, przedstawiając ją jako ofiarę spisku Habsburgów rządzących wówczas częścią ziem węgierskich. Jako ofiarę królewskiej intrygi mającej, wg różnych historyków, motywację raz to polityczną, innym razem ekonomiczną. Autor zaprezentował swą „bohaterkę” w tle skomplikowanych dziejów Węgier XVI i XVII stulecia. Obszernie scharakteryzował ówczesne prawodawstwo, ustrój społeczno-ekonomiczny, ukazał ciemnotę (zabobony, wiarę w moce nadprzyrodzone) nawet wśród warstw wykształconych. Opisał opiekę zdrowotną i stan higieny, a raczej jej braku. Znak zapytania w tytule książki oznacza utrzymywanie się wątpliwości co do autentyczności krwawych wyczynów węgierskiej magnatki. Wątpliwości te targają autorem raz po raz, np. na str. 273 przychyla się do hipotezy o jej winie, ale na str. 295 raczej ją kwestionuje. Zachęcam więc do lektury. Dzięki książce konkretnie poznamy:

¾    cały życiorys Elżbiety Batory, pochodzenie i koligacje rodzinne z innymi magnackimi rodami, dzieje jej raczej udanego małżeństwa z walecznym i okrutnym Franciszkiem Nadasdy (1555-1604),

¾    domniemaną jej długoletnią, zbrodniczą działalność; między bajki należy jednak włożyć liczbę 650 ofiar i owe wspomniane krwawe kąpiele, tym niemniej kilkadziesiąt uprowadzonych niewiast faktycznie mogła okrutnie zamordować – jej „repertuar tortur” (wymieniony na str. 223) to już nie lesbijskie BDSM, nawet w wersji hard, ale wręcz straszliwa rzeź,

¾    sposób, w jaki wpadła; po ofiary zaczęła sięgać także wśród rodzin szlacheckich, które zaczęły się niepokoić o los swych znikających córek; zareagował również Kościół zaalarmowany powtarzającymi się skargami wiernych, sprawa stała się głośna,

¾    karę, jaka spotkała Elżbietę Batory i jej pomocników; formalnie osądzono, skazano i publicznie stracono tylko tych ostatnich, natomiast główną winowajczynię więziono prawie cztery lata (aż do śmierci) bez prawomocnego wyroku sądu,

¾    pośrednio potwierdzającą winę Elżbiety okoliczność, iż ani madziarska szlachta, ani najbliższa rodzina (dzieci, zięciowie), w ogóle nie wystąpili w jej obronie; rodzina wręcz zaakceptowała dożywotnie jej uwięzienie bez formalnego dokończenia procesu, bojąc się, iż prawomocny wyrok mógłby spowodować objęcie infamią całego rodu.

Autor nadmienia też o późniejszej fascynacji złymi uczynkami Elżbiety Batory, zaobserwowanej w europejskiej twórczości literackiej. M.in. w 1830 r. zainspirowały one Zygmunta Krasińskiego, który w powieści pt. Mściwy karzeł i Masław, książę mazowiecki jedną z jej bohaterek uczynił Johannę z Gazdawy, wzorowaną na węgierskiej hrabinie. Reasumując, uważam iż warto sięgnąć po omówioną tu książkę p. Jarosława Molendy, w sposób kompleksowy przedstawiającą losy i czyny (rzeczywiste i domniemane) siostrzenicy naszego najlepszego króla elekcyjnego, wraz z interesującą charakterystyką epoki i środowiska, w których żyła. Z zastrzeżeniem jednakże, iż jest to lektura wyłącznie dla osób pełnoletnich.

 

piątek, 1 sierpnia 2025

„Na licencji Moskwy. Wokół Gomułki, Bermana i innych (1943-1970)”. Autor: Robert Spałek

 

Dziś przypada 81. rocznica wybuchu powstania warszawskiego. Osoby zainteresowane książkami o nim proszę, aby zajrzały do katalogu tematycznego 2. Znajdą tam kilka pozycji poświęconych powstaniu, w tym opracowanie naukowe autorstwa historyka zachodnioniemieckiego von Krannhalsa, w przeszłości członka NSDAP i oficera Wehrmachtu. Poniżej natomiast wkraczamy już w inną tematykę.

Robert Spałek „Na licencji Moskwy. Wokół Gomułki, Bermana i innych (1943-1970)”

Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2020

Doskonała książka dla czytelników zainteresowanych historią PRL. Pan dr Robert Spałek ukazuje tę historię przez pryzmat osób, które ją tworzyły. Opisuje ich działalność, wyznawane poglądy polityczne i ideologiczne, charaktery, życia prywatnego nie pomijając. Opracowanie składa się z dziewięciu rozdziałów (ostatni stanowi resume). Na początku otrzymujemy wykład o Centralnym Biurze Komunistów Polskich. Twór ten, istniejący od stycznia do września 1944 r., miał za zadanie wyłonić nowe kierownictwo (Biuro Polityczne) Polskiej Partii Robotniczej, składające się zarówno z peperowców przebywających podczas okupacji w kraju, jak i starych komunistów - byłych członków KPP, którzy większość czasu wojny spędzili w Związku Radzieckim. Autor ciekawie charakteryzuje sylwetki jednych i drugich, opisuje ich wzajemne niesnaski, podejrzenia oraz spory ideologiczne. Odrębnie przedstawia sytuację kadrową zaistniałą w wojsku dowodzonym przez gen. Zygmunta Berlinga, łącznie z omówieniem naiwnych ambicji tegoż. Opisuje kulisy powstania Manifestu PKWN, prezentuje jego bezpośrednich redaktorów oraz pośredni acz decydujący wpływ Stalina na treść aktu.

Następny rozdział autor w całości poświęca konfliktom wewnątrz kierownictwa PPR w latach wojny. Przypomina interesujące fakty, zapewne znane tylko miłośnikom historii. I jako jeden z nich nie mogę się zgodzić z komentarzem autora dotyczącym okoliczności zabójstwa Marcelego Nowotko w listopadzie 1942 r. Po pierwsze, gdyby Bolesław Mołojec rzeczywiście zaplanował zabicie swojego partyjnego szefa, to – będąc fachowcem, organizatorem w dziedzinie konspiracji – zapewne wymyśliłby lepszy modus operandi niż zastrzelenie go przez nieznanych sprawców w swojej obecności, czego wobec pozostałych członków kierownictwa PPR nie zataił. Gdyby maczał w tym palce, na pewno postarałby się o odsunięcie podejrzeń od siebie. Po drugie wreszcie, nawet gdyby faktycznie Bolesław Mołojec stał za zabójstwem Marcelego Nowotko, to przecież obaj bracia Bolesław i Zygmunt Mołojcowie byli tak zżytymi rodzinnie oraz bliskimi współpracownikami po linii politycznej i wywiadowczo-wojskowej, że za absurdalną uważam opinię o możliwości zmanipulowania Zygmunta, rzekomo nieświadomego intencji brata i tożsamości ofiary.

Kolejne rozdziały książki odnoszą się już do instalacji i utrwalenia władzy ludowej w latach 1944-1948, następnie - w latach 1948-1956 - serwilizmu zewnętrznego (wobec ZSRR) i zamordyzmu wewnętrznego względem społeczeństwa (współtowarzyszy z PZPR uznanych za potencjalnie niepokornych, nie pomijając), wreszcie czasokresu lat 1956-1970 drugich rządów Władysława Gomułki. Autor trochę wychodzi poza cezurę roku 1970 informując o emeryckich losach swych tytułowych dwóch (anty)bohaterów. Interesujące są też wątki tematyczne dotyczące cech ich osobowości, nieraz o charakterze dość komicznym, gdy odnoszą się do Władysława Gomułki. Przez całe opracowanie przebija prawda i realizm, jakby wg tytułu poprzednio tu omówionej książki prof. Andrzeja Werblana (nb. niejednokrotnie przywoływanego przez autora). Dr Robert Spałek, absolutnie nie będąc sympatykiem peerelowskiego ancien regime, prezentuje osobę i dokonania (oraz niedokonania!) Władysława Gomułki niezwykle obiektywnie, zauważając również ich dodatnie strony. Pisząc unika tzw. prezentyzmu, tj. oceny możliwości działań przeszłych ze współczesnego punktu odniesienia. Stwierdza, że aż do 1970 r. nasza granica zachodnia nie była w świecie powszechnie uznawana, a formalne jej wtedy potwierdzenie przez NRF (RFN) zostało z rezerwą przyjęte przez … NRD i ZSRR. Międzypaństwową umowę PRL z RFN w tej sprawie autor słusznie więc uznaje za największy sukces dyplomatyczny ekipy Gomułki. Zauważa również, iż tzw. odwilż październikowa 1956 r. bynajmniej nie musiała w PRL nastąpić. Tylko Gomułce należy zawdzięczać, że do władzy nie doszli wówczas zamordyści - rodzimi poststaliniści, jak to miało miejsce w pozostałych „demoludach” za wyjątkiem Jugosławii. Natomiast „licencyjna” Polska Rzeczpospolita Ludowa po 1956 r. cieszyła się opinią najweselszego baraku w obozie socjalistycznym. 

Reasumując, polecam Państwu tę niezwykle interesującą książkę traktującą o powstaniu i pierwszych 26-ciu latach istnienia Polski Ludowej, ze szczególnym uwzględnieniem działalności i charakterów jej krajowych „demiurgów”. Przy okazji: osoby pragnące jeszcze bardziej pogłębić wiedzę nt. mechanizmów rządów w okresie do 1956 r. zachęcam do lektury wcześniejszego opracowania naukowego dr. Roberta Spałka pt. Komuniści przeciwko komunistom. Poszukiwanie wroga wewnętrznego w kierownictwie partii komunistycznej w Polsce w latach 1948-1956, które już miałem zaszczyt omówić na tym blogu (dostęp poprzez katalog autorski alfabetyczny lub katalog tematyczny 3).

PS. Zrecenzowana tu dziś książka została bardzo starannie wydana, błędów tzw. edytorskich w niej nie zauważyłem. Stwierdziłem za to „przejęzyczenie się” autora – w posiadanym przeze mnie egzemplarzu na str. 507. W środku tej strony w sformułowaniu (cyt.): Po drugie, Bierut i Minc, jako etniczni polscy Żydzi (…) należy towarzysza Bieruta zastąpić towarzyszem Bermanem, co zresztą jasno wynika z kontekstu, z dalszej treści akapitu. Bolesław Bierut Żydem nie był.

piątek, 25 lipca 2025

„Prawda i realizm. Gomułka, Gierek, Jaruzelski i… Wałęsa”. Tom 2. Autor: Andrzej Werblan

 

Andrzej Werblan „Prawda i realizm. Gomułka, Gierek, Jaruzelski i… Wałęsa”. Tom 2

Fundacja Oratio Recta, Warszawa 2023

Konwencja identyczna jak w tomie pierwszym, tydzień temu tu omówionym. Pan redaktor Paweł Dybicz w pięciu rozdziałach pogrupował kilkadziesiąt okolicznościowych publikacji profesora Andrzeja Werblana. Ich lektura daje realny obraz Polski Ludowej, wprawdzie z wyeksponowaniem pozytywów, ale bez fałszerstw i przeinaczeń tak charakterystycznych dla zacietrzewionych propagandystów nurtu postsolidarnościowego. Choć, jak zauważył pan dr Robert Spałek z IPN-u w opracowaniu, które następnym razem tu omówię, prof. Andrzej Werblan również (symetrycznie!) nie jest wolny od relatywizowania rzeczywistości. Autor, jak wzmiankuje tytuł książki, wkracza także w okres późniejszy – postpeerelowski, odnosząc się do uwarunkowań dokonania transformacji ustrojowej oraz jej społeczno-gospodarczych efektów. Zachowując mniej więcej chronologię wydarzeń przedstawia następujące tematy.

Ø  Upadek stalinizmu w Polsce, dojście do władzy ekipy Władysława Gomułki. Otrzymujemy bardzo interesujący opis przesilenia październikowego 1956, jego genezy, przebiegu i o mało co tragicznego zakończenia. Rozpoznajemy historyczne postacie „puławian” i „natolińczyków”, ich poglądy oraz zamiary, burzliwy spór Gomułki z niezaproszonymi gośćmi ze Związku Radzieckiego. To ostatnie zostało udokumentowane obszerną Notatką z rozmów delegacji KC KPZR i członków Biura Politycznego KC PZPR w Warszawie, 19 października 1956 r., sporządzoną przez Jana Feliksowicza Dzierżyńskiego (aneks, str. 274-321). Przywódcy radzieccy odlecieli do Moskwy nieusatysfakcjonowani, decyzję o nieinterwencji zbrojnej ostatecznie wymógł na nich dopiero towarzysz Mao Zedong.

Ø  Ogląd epok Gomułkowskiej i Gierkowskiej z uwzględnieniem cech osobowościowych pierwszych sekretarzy KC PZPR, ich podejść do relacji z przywódcami ZSRR. Gomułka polemizował i wykłócał się. Gierek się podlizywał, przytakiwał, a i tak robił swoje, dawane mu sojusznicze porady mając w … głębokim poważaniu.

Ø  Stan wojenny dn. 13 grudnia 1981 r. zamiast zbrojnej interwencji państw Układu Warszawskiego. Autor obala, wręcz wyśmiewa argumenty niektórych publicystów, jakoby przywódcy ZSRR w grudniu 1981 r. godzili się z ewentualnością przejęcia w Polsce władzy przez Solidarność. Potwierdza ustalenia dokonane przez Roberta Walenciaka w książce pt. Gambit Jaruzelskiego (opisanej na tym blogu).

Ø  Odnosząc się do genezy transformacji ustrojowej Andrzej Werblan podkreśla znaczenie istniejącej wówczas sytuacji międzynarodowej. Okrągły Stół w PRL, zdaniem autora, nie byłby możliwy bez cichego przyzwolenia, a nawet nacisku ze strony ZSRR i USA, rozmontowujących wówczas układ tzw. pojałtański.

Ø  Autora słusznie oburza jednostronny, negatywny, czarny obraz PRL malowany w „urzędowej” historiografii Trzeciej Rzeczypospolitej. Dowodzi istnienia również wielu pozytywnych stron, negatywnym bynajmniej nie przecząc. Oprócz własnej argumentacji przywołuje konkretne opinie znanych polskich oraz zagranicznych polityków i historyków. Książki dwóch z nich miałem zaszczyt omówić na tym blogu. Są to: Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca Karola Modzelewskiego oraz Prześniona rewolucja. Ćwiczenie z logiki historycznej Andrzeja Ledera (proszę zerknąć do odpowiednich katalogów).

Ø  Gwoli potwierdzenia tytułowych prawdyrealizmu Andrzej Werblan oprócz argumentów własnych powołuje się na opinie profesorów Bronisława Łagowskiego, Andrzeja Romanowskiego i Andrzeja Walickiego. Interesująco omawia też publikacje nt. historii autorstwa dr. Henry’ego Kissingera. Pisząc o powojennej odbudowie kraju oraz o zagospodarowaniu ziem poniemieckich posiłkuje się opracowaniem naukowym prof. Antoniego Czubińskiego.

Reasumując, książka prof. Andrzeja Werblana obala mity propagandy historycznej pisarstwa publicystów albo specjalnie tendencyjnie i wybiórczo przedstawiających przeszłość Polski Ludowej, albo po prostu niedouczonych. Ale polskiej lewicy w III RP też się od autora „dostało”. Zarzucił jej nadmiar liberalizmu ekonomicznego oraz zaniedbanie obrony interesów i praw pracowniczych w czasach gdy współrządziła. Podobnie jak w tomie pierwszym, odnajdujemy tu również kilkadziesiąt ciekawych fotografii z minionych lat, m.in. z wizyty w 1974 r. Edwarda Gierka u prezydenta USA Geralda Forda. Kilka zdjęć jest też z życia osobistego autora.

PS. Na publikacje prof. Andrzeja Werblana powołują się również naukowcy bardzo krytycznie (ale obiektywnie, bez ideologicznego zacietrzewienia) odnoszący się do historii Polski Ludowej. Na przykład dr Robert Spałek w doskonałym opracowaniu pt. Na licencji Moskwy. Wokół Gomułki, Bermana i innych (1943-1970), wydanym w 2020 r. przez IPN, gdzie na str. 573 zauważyłem 10 pozycji bibliograficznych - publikacji autorstwa prof. Andrzeja Werblana. Książce owej poświęcę następny tu artykuł.

 

piątek, 18 lipca 2025

„Prawda i realizm. O wojnie i Polsce Ludowej”. Tom 1. Autor: Andrzej Werblan

 

Andrzej Werblan „Prawda i realizm”. Dwa tomy.

Autora bliżej poznajemy dzięki rozmowie z nim redaktora Pawła Dybicza, zamieszczonej na początkowych (9-21) stronach pierwszego tomu książki. Kilka biograficznych akapitów znajdujemy też na odwrocie okładek obydwu tomów. A tak Andrzeja Werblana przedstawia Wikipedia. Radzę zapamiętać wszystkie jego funkcje partyjne i państwowe, jako że w książkach „chwali się” nimi raczej oszczędnie.

 https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Werblan

Andrzej Werblan „Prawda i realizm. O wojnie i Polsce Ludowej”. Tom 1

Fundacja Oratio Recta, Warszawa 2023

Niegdysiejszy dygnitarz PZPR o orientacji reformistyczno-rewizjonistycznej (nb. jedynej słusznej w tamtej partii), publicysta polityczny, nauczyciel akademicki, towarzysz niewątpliwie bardzo inteligentny, wypowiada się na tematy losów Polski i Polaków w latach 1939-1947 (głównie). Nieco też zahacza o okres późniejszy, zakończony w latach 1956 i 1957, pisząc o polskich rozliczeniach ze stalinizmem. Książka zawiera tytułowo-tematyczny zbiór jego okolicznościowych publikacji zamieszczonych w lewicowej i liberalnej prasie z okazji różnych rocznic, akcentowanych i obchodzonych z inicjatywy kolejnych ekip rządzących Polską już demokratyczną. Owe publikacje bywały wznawiane i rozszerzane, stąd nieraz zauważamy w książce powtarzalność niektórych wątków tematycznych. Znajdujemy w niej szereg esejów historycznych napisanych z punktu widzenia autora. W niektórych zagląda za kulisy dokonań znanych przywódców państwowych (zagranicznych i polskich), starając się przedstawić ich zamiary i motywacje. Kilkadziesiąt takich krótkich, bardzo interesujących esejów Andrzeja Werblana redaktor Paweł Dybicz pogrupował w siedmiu rozdziałach. Przeczytamy w nich o genezie drugiej wojny światowej i przyczynach naszej porażki w 1939 r., o Armii Krajowej, o kilku znanych marszałkach i generałach, o powstaniu warszawskim, wreszcie o rządach instalowanych w Polsce z rozkazu Stalina, a z biegiem czasu aprobowanych i uznawanych przez aliantów zachodnich. Andrzej Werblan, m.in. przywołując publikacje autorów nieraz mu politycznie bardzo odległych, obala „jedynie słuszne” mity głoszone przez urzędowych historyków proweniencji populistyczno-prawicowej. Wręcz wykazuje żenujące półprawdy, przemilczenia, nawet fałsz. Odrębnie omawiać esejów Andrzeja Werblana tu nie zamierzam. Zachęcając do lektury stwierdzę tylko, że faktycznie przebija przez nie tytułowa prawda i realizm. Prawda – ponieważ autor nic nie ukrywa (m.in. podaje rzeczywiste wyniki oraz okoliczności przeprowadzenia referendum ustrojowego w 1946 r. i wyborów do sejmu w 1947 r.), a realizm – ponieważ opisywane wydarzenia przedstawia w kontekście rzeczywistych możliwości w czasach ich zaistnienia, nie wymądrzając się ex post po latach (z drobnymi wyjątkami, o czym tuż poniżej). Kilka razy prof. Andrzej Werblan zahacza o - jego zdaniem - zaprzepaszczone możliwości alternatywnych, korzystniejszych dla Polski powojennych rozwiązań ustrojowych. M.in. wskazując casus powojennej Finlandii. Tu już się z autorem zgodzić nie można. Stalin i jego następcy nigdy by docelowo nie zaakceptowali podobnego do fińskiego statusu ustrojowego Polski, geograficznie wciśniętej pomiędzy ZSRR i państwa mu podporządkowane, leżącej na najkrótszym szlaku do Niemiec i dalej na zachód. W dodatku w okresie zimnej wojny! Moim zdaniem dywagacje autora o kilku utraconych możliwościach docelowo korzystniejszego rozegrania spraw Polski przez nasz rząd emigracyjny w negocjacjach ze Stalinem są błędne. Zresztą on sam chyba w to do końca nie wierzy. Czytając owe akapity wyczuwałem między wierszami wishful thinking ich autora. Stalin, nawet gdyby się formalnie zgodził na jakieś dalej idące ustępstwa, to po pewnym czasie znalazłby sposób i pretekst żeby od nich odstąpić – jak uczynił to w przypadku kapitalistycznej do 1948 r. Czechosłowacji. Tyle że u nas skończyłoby się to wojną, nawet nie domową, lecz wręcz wojną polsko-radziecką ze skutkiem niestety wiadomym. Książkę kończy bardzo interesujący aneks pt. „Karty z dziejów powojennej PPS”. Prof. Werblan pomija jednak przy tym okoliczność, iż to była tylko „koncesjonowana”, rozłamowa Polska Partia Socjalistyczna, do której przystąpiła jedynie część członków rzeczywistej PPS (przedwojennej, konspiracyjno-okupacyjnej i emigracyjnej). Ów aneks zawiera dokumenty obrazujące wewnętrzne relacje i spory pomiędzy PPR i PPS, dla rozstrzygnięcia których przywódcy obu partii udawali się … do Stalina. W tych archiwalnych tekstach podkreślany jest też pragmatyzm powojennej polityki Polskiej Partii Socjalistycznej, która – dopóki starała się być partią samodzielną – stanowczo wykluczała w Polsce rozwiązania ustrojowe na modłę radziecką. Z kart książki przebija wielka sympatia autora do właśnie tej trochę niezależnej PPS (której był członkiem i działaczem), niestety później całkowicie zdominowanej podczas kongresu zjednoczeniowego PPR i PPS (1948). Proponuję także zwrócić uwagę na zamieszczone w książce dwa zestawy fotografii (łącznie 29 szt.) przedstawiających historyczne wydarzenia i postacie.

Poniższy dowcip, kiedyś zasłyszany, mi się teraz przypomniał, gdy czytałem o wdrażaniu PKWN-owskiej reformy rolnej. Małorolnych i bezrolnych chłopów spędzono do ziemiańskiego dworu, gdzie peperowski propagandysta indoktrynował ich opowieściami o wyzwoleniu z wielkiej chłopskiej nędzy, oraz o byłym pańskim życiu ponad stan.

- Obywatele, spójrzcie na ten olbrzymi obraz na ścianie. To portret ojca ostatniego waszego dziedzica, który właśnie uciekł. Wzbogacił się wyłącznie na ludzkiej pracy, na ludzkiej krzywdzie! A waszą krwawicę przepijał i przegrywał w karty w kasynach Monte Carlo! Cóż wy na to? Mówcie śmiało, nie bójcie się, teraz chroni was władza ludowa!

Nastała cisza. Chłopi, ponaglani przez prelegenta, w końcu zaczęli mu odpowiadać.

- A co tu gadać?! Widać mu karta nie szła. Dlatego przegrywał.

Wracając przy okazji do książki. Autor skądinąd pisze prawdę o obiektywnej konieczności przeprowadzenia w powojennej Polsce daleko idącej reformy agrarnej. Z zamiarem takim nosiły się również niektóre partie tworzące rząd emigracyjny. Przemilcza jednak bolszewicki charakter reformy rolnej PKWN, ewidentnie krzywdzącej dotychczasowych właścicieli ziemskich (w swej masie bynajmniej nie latyfundystów), wyrzucanych precz z domów (częściej dworków niż pałaców) – zamiast pozostawienia ich tam choćby z dwudziestoma przydomowymi hektarami. 

Ależ się rozpisałem… W następnym tu artykuliku postaram się omówić tom 2.

piątek, 11 lipca 2025

„Historia społeczna Trzeciej Rzeszy”. Autor: Richard Grunberger

 

Richard Grunberger „Historia społeczna Trzeciej Rzeszy”

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2022

Richard Grunberger (1924-2005), urodzony w Austrii brytyjski historyk pochodzenia żydowskiego, opracował w 1971 r. tę niezwykle interesującą monografię życia społecznego w Niemczech lat 1933-1945. Niedawno wydał ją u nas krakowski Znak. Czy były wcześniejsze polskie wydania, tego nie wiem. Pisząc ją około 55 lat temu autor, oprócz innych źródeł oraz własnych przeżyć, miał jeszcze możność kontaktować się z osobami, które doświadczyły osobiście hitlerowskiej inżynierii społecznej. Jej mechanizm przedstawił na przykładzie 30-tu dziedzin aktywnego oddziaływania ideologii nazizmu na ludność Niemiec, każdej z nich poświęcając odrębny krótki rozdział. Przeanalizował ich motywy oraz zmiany, jakie spowodowały w Trzeciej Rzeszy w porównaniu ze stanem społeczeństw Cesarstwa i Republiki Weimarskiej. Omówienie wszystkich rozdziałów wymagałoby napisania długiego eseju, zatem ograniczę się do wskazania tematów najważniejszych, zarysowując tylko szkic tej popularnonaukowej książki o niemieckim społeczeństwie tamtych lat.

Adolf Hitler, nieakceptujący zarówno ustabilizowanego, postfeudalnego rozwarstwienia klasowego społeczeństwa, jak też komunistycznego, sztandarowego dogmatu nieuchronności walki klas w kapitalizmie, przedstawił i wdrożył (w zamyśle zamienny) program niemieckiej „wspólnoty narodowej” – nieznającej i nieuznającej antagonizmu klasowego, przyznającej wszystkim obywatelom równe szanse rozwoju i awansu (z zastrzeżeniem jak dalej). Wprowadził ustawowe, o charakterze socjalistycznym, ograniczenia dla pracodawców oraz udogodnienia dla pracobiorców, w tym dla szerokiej rzeszy robotników, co spowodowało poparcie go przez znaczną część byłego (przed 1933 r.) elektoratu socjaldemokratów i komunistów. Doprowadził do odindywidualizowania spędzania przez Niemców czasu wolnego od pracy i nauki. Powszechnie organizowano zbiorowe imprezy kulturalne, sportowe i turystyczne, również akcje pomocy społecznej. W większości z nich udział był obowiązkowy. Także przynależność do hitlerowskich związków i partyjnych przybudówek NSDAP stała się z czasem powszechnie wymagalna. Wyłamywanie się prowadziło do zwolnień z pracy, relegowania z uczelni, itp. Naziści uzyskali masowe poparcie ludności, zwłaszcza młodego pokolenia widzącego w zachodzących przemianach rzeczywisty postęp społeczny. Młodym stworzono wiele ekonomicznych udogodnień przy zakładaniu rodziny. Przykładowo: młode małżeństwa biorące kredyty bankowe, w tym np. na zakup mieszkania, uzyskiwały pomoc polegającą na przejęciu przez państwo spłaty 25% kredytu po urodzeniu się każdego kolejnego dziecka; w ten sposób małżeństwo z czwórką potomstwa zostawało całkowicie zwolnione z obowiązku dalszej spłaty. Konstruowane tak umowy kredytowe dawały zielone światło wielodzietności. Nie powodowały przy tym natychmiastowego wzmożenia popytu i w rezultacie szybkiego wzrostu cen rynkowych mieszkań, co niestety daje się współcześnie zauważyć przy stosowaniu innych „ułatwień kredytowych”, najczęściej polegających na przyznawaniu młodym prawa do preferencyjnego oprocentowania kredytów. Przeciętnym Niemcom nie przeszkadzał przy tym hitlerowski szowinizm i całkowite wykluczenie ze „wspólnoty narodowej” przedstawicieli mniejszości etnicznych, w tym przede wszystkim Żydów, wobec których reżim skierował bezprecedensową dotychczas kampanię nienawiści, terroru i w końcu również eksterminacji.

Autor scharakteryzował codzienne życie obywateli Trzeciej Rzeszy w okresie pokoju i podczas wojny. Opisał też ich strukturę wiekową, pochodzenie społeczne, sytuację materialną, wykształcenie, uprawiane zawody, stan zdrowia, sytuację kobiet. Przedstawił rodzaj i zakres indoktrynacji ideologiczno-politycznej, której Niemcy byli przez cały czas bardzo intensywnie poddawani, w tym wielkiemu kultowi Hitlera. Opisał stosunki międzyludzkie panujące w przedsiębiorstwach, administracji publicznej, w szkołach i na uczelniach, w wojsku, nie pominął polityki wyznaniowej państwa. Ujawnił zbrodnie medyczne uzasadniane badaniami pseudonaukowymi. Odrębny rozdział poświęcił stygmatyzacji i prześladowaniu Żydów w Trzeciej Rzeszy. Profesor Richard Grunberger wymienił również dość licznych przedstawicieli niemieckich elit, publicznie sprzeciwiających się polityce nazistów. Większość z nich zmuszono do emigracji, a pozostających w kraju represjonowano, nieraz bardzo ciężko. Bierny opór społeczny sprowadzał się w zasadzie tylko do opowiadania dowcipów politycznych w zaufanym gronie. Musiało to jednak być naprawdę towarzystwo sprawdzonych przyjaciół, ponieważ za rozpowszechnianie niektórych takich kawałów (np. wyszydzających Hitlera) groziła kara śmierci. Nb. niemieckim dowcipom tego okresu poświęcony został jeden z rozdziałów książki. W humorystycznej treści sporej części z nich może się jednak zorientować tylko czytelnik mający już pewną wiedzę o historii Trzeciej Rzeszy i osobach jej prominentów. Jako smakosz piwa pozwolę sobie jeden z ówczesnych niemieckich dowcipów tu przytoczyć, cyt. str. 396: Marne w czasie wojny piwo (…) spowodowało dykteryjkę o niezadowolonym piwoszu, który próbkę zakupionego ostatnio napoju wysłał do analizy laboratoryjnej; po kilku dniach otrzymuje diagnozę: Pański koń cierpi na cukrzycę. Inny z kolei kawał opowiadano sobie podczas trwania bitwy stalingradzkiej (1942/1943), cyt. str. 400: Nasze oddziały zajęły dwupokojowe mieszkanie z kuchnią, WC i łazienką i zdołały utrzymać dwie trzecie zdobytego terenu mimo zaciekłych kontrataków wroga. Reasumując, polecam Państwu lekturę tej interesującej książki prof. Richarda Grunbergera, dającej rozszerzenie wiedzy o społeczeństwie hitlerowskich Niemiec ponad informacje zawarte w opracowaniach z zakresu historii politycznej i biografiach przywódców Trzeciej Rzeszy.

piątek, 4 lipca 2025

„Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki 1607-2024. Od osady do mocarstwa”. Autor: Zbigniew Lewicki

 

W związku z dzisiejszym państwowym (federalnym) świętem Independence Day składam moim Amerykańskim Czytelniczkom i Czytelnikom życzenia Wszystkiego Najlepszego - spełnienia się Waszych najskrytszych pragnień, marzeń życiowych! Przy okazji dziękuję Wam również za to, że jesteście liczebnie pierwszą (w gronie czytelników zagranicznych) grupą osób zainteresowanych tą stroną internetową.

Zbigniew Lewicki „Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki 1607-2024. Od osady do mocarstwa”

Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2024

Książka znanego amerykanisty profesora Zbigniewa Lewickiego cieszy się dużym zainteresowaniem czytelniczym z uwagi na emocjonujący przebieg ubiegłorocznej kampanii wyborów prezydenckich w USA, a następnie dość niekonwencjonalne sprawowanie urzędu przez ich zwycięzcę, odważnego zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej. Profesor dokonał odpowiedniej kompilacji tekstów swojej pięciotomowej „Historii cywilizacji amerykańskiej”, skracając ją do jednej książki pod tytułem jak wyżej. Powstało w ten sposób przystępne opracowanie popularnonaukowe z zakresu historii USA, wzbogacone o mapki poglądowe oraz ciekawe fotografie. Cezurą początkową autor uczynił rok 1607, kiedy to do wybrzeży Wirginii dobiły trzy angielskie statki wyprawy zorganizowanej przez Virginia Company, spółki akcyjnej utworzonej przez brytyjskiego monarchę Jakuba I. Wcześniej bowiem (cyt. str. 16): … w chwili śmierci Elżbiety [tj. królowej Elżbiety I] w 1603 r. w Ameryce Północnej nie było ani jednego kolonisty angielskiego. Ci, którzy w liczbie 117 osób przybyli tam w latach 80-tych XVI w., gdzieś się następnie „rozpłynęli” w czasie i przestrzeni, ich śladów później już nie odnaleziono. Natomiast przybysze z roku 1607 założyli osadę Jamestown, w której po wielu perypetiach udało im się przeżyć. Z czasem też podjęli bardzo opłacalną uprawę tytoniu w celu eksportu do Anglii. Uprawę wówczas powszechnie pożądaną, albowiem tytoń, jak wierzono, cytuję za autorem, str. 17: pomaga na trawienie, podagrę, ból zębów, chroni przed zakażeniem oparami, leczy zaziębienia i nadmierne pocenie się, syci głód, ożywia ducha, czyści żołądek, zabija wszy i pchły. Cezurą końcową książki jest natomiast rok 2024, a konkretnie miesiące poprzedzające pojedynek wyborczy Kamali Harris i Donalda Trumpa (między wierszami można wyczytać, iż prof. Lewicki antycypował zwycięstwo tego drugiego). Cały zaś czasokres 1607-2024 autor przeanalizował pod kątem historii politycznej, nie pomijając przy tym zagadnień rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego angielskich kolonii, a następnie już niepodległego państwa. Dzięki profesorowi Zbigniewowi Lewickiemu wkraczamy w interesujące tematy (wymieniam najważniejsze).

Ø  Osadnictwo w Ameryce Płn., imigracja dobrowolna i wymuszona; tę drugą, oprócz przywożenia czarnych niewolników, stanowiła forma tzw. przypisanych służących, tj. osób (nieraz porywanych w portach europejskich), które po przybyciu do Ameryki musiały przymusowo odpracować koszty podróży.

Ø  Powstanie i ukształtowanie się trzynastu kolonii brytyjskich, sposób zarządzania nimi oraz oblicze gospodarcze każdej z nich.

Ø  Konflikt z Koroną. Ogłoszenie Deklaracji Niepodległości w lipcu 1776 r. (stąd coroczne święto Independence Day 4 lipca). Przebieg wojny o niepodległość 1776-1783.

Ø  Prace nad konstytucją Stanów Zjednoczonych Ameryki. Zatwierdzenie tekstu we wrześniu 1787 r., późniejsze jej sukcesywne ratyfikowanie przez poszczególne stany. Zasady organizacyjne tworzenia kolejnych stanów.

Ø  Wielki rozwój terytorialny USA w wyniku zwycięskich wojen i umów międzypaństwowych, w tym transakcji handlowych. Rozwój terytorialny do roku 1853 najlepiej obrazuje mapka poglądowa na str. 117 (nie ma na niej jeszcze Alaski, zakupionej od Rosji w 1867 r.). Proszę zerknąć na zachodnią granicę 13 stanów w 1783 r., zaznaczoną czarną przerywaną linią, zaraz potem na białe pole oznaczające całe terytorium nowopowstałego państwa w tymże roku 1783. Następnie proponuję popatrzeć na olbrzymi obszar rozciągający się od niego hen na zachód, aż do Pacyfiku, przyłączony do USA w ciągu następnych 70 lat. Nadmieniam, iż autor dokładnie omawia przyczyny i sposoby dokonania wszystkich kolejnych nabytków terytorialnych – drogą zbrojną, handlową i dyplomatyczną. Ich kontynentalny rozmiar aż dech w piersi zapiera. W Euroazji obszarowo porównywalny tylko z kilkuwiekową ekspansją Moskwy/Rosji/ZSRR na wschód oraz na zachód i południe.

Ø  Wojna secesyjna 1861-1865, geneza i przebieg. Liczba ofiar śmiertelnych (cyt. str. 152): co najmniej 650 tys. Amerykanów z ogólnej liczby 13 mln białych mężczyzn wykazanych w spisie ludności z 1860 r. Dla porównania: straty żołnierskie USA w pierwszej wojnie światowej wyniosły 109 tys. (str. 199-201), a w drugiej wojnie światowej 406 tys. poległych (str. 248). Nie powinno zatem dziwić, iż wojna domowa dotąd tkwi wielkim cierniem w pamięci historycznej Amerykanów, większym nawet niż ich udział w obu wojnach światowych XX wieku.

Ø  Sukcesywne rugowanie ludności indiańskiej z przejmowanych terenów. Próby rozwiązywania tych problemów na drodze legislacyjnej. Opór, krwawe walki, ofiary po obu stronach.

Ø  Rasizm w USA, jego rozmiar i przejawy w poszczególnych stanach. Ideologia niewygasła nawet po dwóch kadencjach prezydenckich Baracka Obamy. Formą oporu i sprzeciwu są powtarzające się niepokoje, demonstracje i zamieszki społeczne.

Ø  Udział Stanów Zjednoczonych w dwóch wojnach światowych, przyczyny i przebieg uczestnictwa w każdej z nich.

Ø  Zimna wojna, chwilami na krawędzi gorącej. Nuklearne supermocarstwo. Wyścig zbrojeń z ZSRR (głównie).

Ø  Działania armii amerykańskiej za granicą po 1945 r.: Korea, Wietnam, Serbia, Irak, Afganistan. W dniu dzisiejszym dodajemy Iran.

Ø  Rozwój społeczno-ekonomiczny USA w okresach międzywojennym i powojennym. Industrializacja, powstanie światowej potęgi gospodarczej.

Ø  Mentalność przedstawicieli poszczególnych grup społeczności amerykańskiej. Przekrojowo: od skrajnego konserwatyzmu światopoglądowo-obyczajowego, wręcz religianctwa (różnych wyznań), aż po libertarianizm i lewacki progresywizm. Pomiędzy tymi ekstremami multum cywilizacyjnej normalności i ekonomicznej racjonalności.

Powyższe zagadnienia (jak również wiele innych) prof. Zbigniew Lewicki omawia chronologicznie w układzie kolejnych prezydentur – wymieniając wszystkich prezydentów Stanów Zjednoczonych Ameryki, zwięźle przedstawiając ich cechy osobowościowe, drogę do władzy oraz sposób sprawowania urzędu.

PS. Na str. 326 w wierszu 10 od dołu datę „20 stycznia 1980 r.” należy poprawić na „20 stycznia 1981 r.”, co wyraźnie wynika z kontekstu.