Dzisiejszy i następne dwa artykuły przeniosą Państwa w wiek XIX i na Dziki Zachód. Mam nadzieję, że po ich lekturze sięgniecie po książki tam omówione. Posiadają trzy atrybuty: amerykańskiej literatury pięknej, dobrych powieści historycznych oraz pasjonujących westernów - książek sensacyjnych. Bohaterowie tetralogii McMurtry’ego są w USA podobnie odbierani jak bohaterowie trylogii Sienkiewicza u nas. Olbrzymia popularność tych czterech powieści implikowała ich liczne ekranizacje.
Larry
McMurtry „Księżyc Komanczów”
Wydawnictwo
VESPER sp. z o.o., Czerwonak 2025
„Księżyc
Komanczów” to fabularnie druga część znakomitej tetralogii Larry’ego
McMurtry’ego. Przypominam, że pierwszą był przedstawiony tu dwa lata
temu „Szlak umrzyka” (vide katalog autorski alfabetyczny albo katalog
tematyczny 9). Obie książki stanowią prequele słynnej powieści
pt. „Na południe od Brazos”, oryg.: „Lonesome Dove”, za którą autor
otrzymał prestiżową amerykańską Nagrodę Pulitzera (zostanie omówiona następnym
razem). A trochę później pochylimy się z kolei nad jej sequelem
pt. „Ulice Laredo”, fabularnie zamykającym tetralogię.
O życiorysie
autora i całokształcie jego twórczości tak informuje Wikipedia:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Larry_McMurtry
Akcja
„Księżyca Komanczów” rozpoczyna się w 1856 r., kończy zaś po wojnie
secesyjnej (1861-1865). Dwaj główni bohaterowie Augustus McCrae i Woodrow
Call, w „Szlaku umrzyka” jeszcze nastoletnie żółtodzioby, to już teraz trzydziestoparoletni
doświadczeni westmani, w strukturze Texas Rangers awansujący
na dowódców oddziału (kapitanów). W amerykańskiej wojnie domowej nie uczestniczą.
Gubernator Teksasu pozostawia ich do ochrony ludności stanu – głównie przed
Indianami, ale też przed różnymi bandytami, koniokradami, jakich na pograniczu
USA i Meksyku nie brakuje. Mało tego, wiedząc o zaangażowaniu armii
Konfederacji w walkach z siłami Unii, Indianie oraz bandyci czują się
bezkarni i sieją spustoszenie wśród ludności osadniczej. Komancze pod
wodzą charyzmatycznego Garbu Bizona wędrują nocami przy świetle księżyca (stąd
tytuł książki), przemierzają Teksas aż do oceanu, po drodze mordując, skalpując,
gwałcąc, porywając, grabiąc i paląc. Zatem strażnicy McCrae i Call przez
cały czas mają pełne ręce roboty, w powieści śledzimy pasmo ich śmiertelnie
niebezpiecznych interwencji. Obserwujemy też ich życie osobiste – Gus,
odtrącony przez Klarę, swą wielką miłość, później dwukrotnie wdowieje (dzieci
nie ma), natomiast Woodraw pozostaje w stanie kawalerskim,
a spłodzonego przez siebie synka nie uznaje. Autor co pewien czas oddaje
narrację także innym bohaterom powieści, zarówno pozytywnym, jak i typom
skrajnie patologicznym. Są wśród nich i biali, i czerwonoskórzy, także
mieszańcy rasowi. Postacie płci obojga. Co jakiś czas na kartach książki
pojawiają się interesujące panie, białe mieszkanki miasta Austin, z których
jedną, nb. dobrą i romantyczną dziewczynę, sytuacja materialna
zmusiła do wykonywania najstarszego zawodu świata. Niekiedy też napotykamy bardzo
namiętne Indianki, choć daleko im pod tym względem do absolutnie bezpruderyjnej
Inez, żony inteligentnego, wykształconego i dzielnego kapitana Inisha
Sculla, pierwotnie szefa Gusa i Woodrawa. Nb. ciekawostką dla
polskiego czytelnika na pewno okaże się informacja, że wg arystokratycznej Inez
jej mąż swą waleczność zawdzięcza pół-polskiemu pochodzeniu po kądzieli i z nieprawego
łoża (str. 169). Od lektury trudno jest się oderwać, akcja goni akcję,
trup ściele się gęsto, wraz z bohaterami książki wędrujemy po całym
Teksasie, zapuszczając się też poza graniczną rzekę Rio Grande do Meksyku. Co
pewien czas czytamy, jak nienasycona Inez ujeżdża swoich kolejnych kochanków,
za wiedzą i przyzwoleniem małżonka. Równolegle autor wprowadza nas w społeczno-ekonomiczne
realia czasów i miejsc, szczegółowo przedstawia mentalność, sposób
rozumowania, pojmowania świata przez białych osadników i tubylczych Indian
(głównie Komanczów). Artykułują to w swoich myślach (refleksjach, marzeniach,
wewnętrznych rozterkach, wyznawanych poglądach), także w częstych rozmowach
– jakkolwiek toczonych przez ludzi prostych, to jednak wyrażających ich mądrości
życiowe oraz trafne bon moty. Dowcipna często treść, sarkazm, nieraz
także humor sytuacyjny, powodują, że książkę czyta się z uśmiechem. Generalnie,
autor brutalnie odkłamuje w niej romantyczny mit Dzikiego Zachodu. To
również jest poznawcze i czytelniczo pasjonujące. Ta amerykańska książka z gatunku
literatury pięknej jest więc także powieścią historyczną. Ale jednak nie historyczną
ortodoksyjnie – jak nas informuje p. Michał Stanek w posłowiu pt. Western
jako rachunek sumienia (str. 579-597), którego nie wolno przeoczyć.
Osobiście przeczytałem je dwa razy – zanim podjąłem lekturę powieści, oraz tuż
po jej zakończeniu. Autor posłowia wskazuje dosyć luźne podejście Larry’go
McMurtry’ego do niektórych faktów, dat i postaci historycznych, potwierdzając
jednakże ukazane realia epoki. Oczywiście bajeczna eskapada Inisha Sculla do
Meksyku to już zupełna literacka fikcja, są nią także opisy wyszukanych indiańskich
tortur, którym był poddawany. Choć olbrzymie okrucieństwo Indian p. Michał
Stanek uznaje za potwierdzone historycznie. Kończąc ostrzegam: proponowana dziś
lektura pochłonie Państwa bez reszty, od książki ciężko się będzie Wam oderwać
nawet celem wykonywania codziennych czynności życiowych.
PS. Wszystkie wymienione na wstępie cztery powieści tetralogii
doczekały się swoich wiernych ekranizacji, które można obejrzeć w Internecie. Aby
do tych długich filmów dotrzeć, należy do przeglądarki YouTube kolejno wpisywać
(najlepiej w cudzysłowie) oryginalne amerykańskie tytuły książek: „Dead
Man’s Walk”, „Comanche Moon”, „Lonesome Dove” i „Streets of Laredo”. Po odszukaniu
filmu radzę wybrać opcje tryb kinowy i napisy - te są po
angielsku, wygenerowane przez AI (jedynie ekranizacji „Comanche Moon” nie
znalazłem z opcją napisy). Natomiast „Lonesome Dove” można oglądać
również z napisami polskimi - do takiej wersji dość łatwo dotrzeć (czytelnikom,
którym się to nie uda, wskażę sposób za tydzień).