Andrzej
Friszke „Czekanie na rewolucję. Komuniści w II Rzeczypospolitej
1921-1926”
Wydawnictwo
Krytyki Politycznej, Warszawa 2023
Profesor
Andrzej Friszke stworzył drugą część monografii polskiego ruchu
komunistycznego. Pierwszą pt. Państwo czy rewolucja? Polscy komuniści
a odbudowanie państwa polskiego 1892-1920 miałem przyjemność omówić tu
poprzednim razem. Dziś zajmiemy się okresem od zawarcia pokoju w Rydze (1921)
do zamachu majowego (1926), czyli latami funkcjonowania w przedwojennej
Polsce demokracji parlamentarnej. Podobnie jak w części pierwszej, autor
osadził historię polskich komunistów w tle ówczesnej sytuacji międzynarodowej
i polityki wewnętrznej państwa polskiego, dając tego szczegółowy wykład. Wielokrotnie
odnosił się też do warunków panujących podówczas w Rosji i ZSRR
(formalnie istniejącym od stycznia 1923 r.). Przedstawił politykę i zamiary
przywódców radzieckich odnośnie II Rzeczypospolitej – wyrażane w międzypaństwowych
kontaktach dyplomatycznych, poprzez Komintern, także drogą terroru i dywersji
przygranicznych. Tytułowe „czekanie” początkowo dotyczyło rewolucji w Niemczech,
która miała wybuchnąć w roku 1923. Pociągnęłaby za sobą zbrojną
interwencję radziecką (pomoc rebeliantom) przez terytorium Polski, co z kolei
by implikowało i wspomogło rewoltę komunistyczną u nas. Realizacji
planu nie podjęto, jako że wymarzona rewolucja niemiecka 1923 spaliła na
panewce. Czekanie na rewolucję proletariacką trwało zatem nadal. Nadzieje na
nią odżyły w 1926 r. podczas zamachu majowego. Komuniści taktycznie
wsparli wówczas piłsudczyków, mając nadzieję na wybuch w Polsce wojny
domowej oraz związany z tym wielki chaos społeczno-ekonomiczny,
umożliwiający przygotowanie i przeprowadzenie radykalnego przewrotu.
Autor
kilkakrotnie podkreśla nikłe rezultaty oddziaływania propagandowego komunistów
na robotników w Polsce (pozostających pod wpływem głównie PPS oraz żydowskiego
Bundu) i polskich chłopów, zorientowanych na PSL-Piast lub PSL-Wyzwolenie.
Powszechnie zdawano sobie sprawę z agenturalnego charakteru partii
komunistycznej, z nazwy tylko polskiej, a faktycznie pozostającej w służbie
Moskwy i wykonującej jej antypolskie polecenia. Dobrze też pamiętano
prześladowania polskości w zaborze rosyjskim oraz niedawną krwawą wojnę z Rosją
w latach 1919 i 1920. Wiedziano również o zamiarze oderwania od odrodzonej
Rzeczypospolitej wschodniej połowy terytorium państwa. Z tych powodów
komunizm w naszym kraju był bardzo niepopularny – w przeciwieństwie
do innych państw środkowoeuropejskich, niemających (poza Węgrami) podobnych zaszłości
i utrzymującego się antagonizmu. Mimo to zdelegalizowana w 1919 r.
Komunistyczna Partia Robotnicza Polski (KPRP) nadal istniała, liczyła kilka
tysięcy członków, w 1925 r. zmieniła nazwę (z przyczyn
formalnych) na Komunistyczną Partię Polski (KPP), cały czas pozostając sekcją
Kominternu. Autor wiele miejsca poświęca kadrom i działalności propagandowej
oraz sabotażowo-terrorystycznej KPRP/KPP, jej wpływom politycznym poprzez specjalnie
w tym celu tworzone legalne organizacje. Pisze o wykorzystywaniu
trudnej sytuacji społeczno-ekonomicznej państwa dla celów agitacji. Środki na
to płynęły różnymi kanałami oczywiście z Moskwy. Władze Rzeczypospolitej zwalczały
nielegalną partię i jej przybudówki, dokonywano rewizji lokali, konfiskat
sprzętu, aresztowań działaczy. Zapadały sądowe wyroki więzienia. Niekiedy nieodbywane
w całości, ponieważ osadzonych przekazywano do ZSRR w ramach wymiany
więźniów politycznych (w następnej dekadzie wyjdzie im to bokiem). Czytamy
również o zażartych, wewnątrzpartyjnych sporach ideowo-programowych,
artykułowanych głównie na kolejnych zjazdach i konferencjach organizowanych
w ZSRR. Bywało że czołowi działacze, oprócz używania argumentów
merytorycznych, obrzucali się tam wzajemnie inwektywami. Następowały zmiany
personalne w ścisłym kierownictwie. „Zaproszonymi gośćmi” je inicjującymi z reguły
byli miejscowi polscy komuniści wysoko usytuowani w partii bolszewickiej, jak
również przywódcy Kominternu i państwa radzieckiego. Z biegiem lat
działaczy KPP coraz bardziej dyscyplinowano, zmuszano do postępowania zgodnego
z wytycznymi Kominternu, a faktycznie z aktualną linią
polityczną WKP(b). Niepokornych zmuszano do składania samokrytyki (autor
przywołuje tu kajanie się Juliana Bruna, skądinąd inteligentnego publicysty). Z lektury
dowiadujemy się również o składzie narodowościowym członków KPRP/KPP,
pochodzeniu społecznym czołowych działaczy, najczęściej inteligenckim. Także o motywacjach
wstępowania do partii, nieco odmiennych u Polaków, Żydów, Ukraińców i Białorusinów.
Należy przy tym mieć na względzie dosyć liberalną politykę narodowościową ZSRR
w latach dwudziestych (tzw. korienizację), jak również wdrożoną
tam wtedy Nową Politykę Ekonomiczną (NEP). Nic jeszcze nie zapowiadało rychłego
(już za kilka lat) całkowitego zlikwidowania sektora prywatnego w gospodarce,
brutalnej kolektywizacji rolnictwa, ostrego zwalczania tzw. odchyleń
nacjonalistycznych. Reasumując, gorąco Państwu polecam lekturę drugiego tomu naukowej
monografii polskiego komunizmu, autorstwa profesora Andrzeja Friszke, chociaż
zdaję sobie sprawę, iż jest ona przeznaczona raczej dla „koneserów” historii. No i,
jak napisałem w poprzednim tu artykule, z Schadenfreude czekam
na tom trzeci, w którym nad losami czołowych polskich komunistów (zarówno
członków kierownictwa KPP, jak i Polaków wysoko usytuowanych w instytucjach
radzieckich oraz w Kominternie) pochyli się w latach trzydziestych
towarzysz Józef Stalin. Proszę mi pochopnie nie wytykać tej złośliwości. W latach
trzydziestych polscy komuniści to już nie owi idealiści z okresu jeszcze
sprzed I wojny światowej, marzący o stworzeniu egalitarnego,
bezkonfliktowego, niewyzyskiwanego i nieuciskanego w żaden sposób
społeczeństwa. W latach dwudziestych i trzydziestych to już sympatycy
(za granicą) i praktycy (w ZSRR) systemu olbrzymich represji
i terroru, często osobiście mający niewinną krew na rękach. Z powodu jakichś
paranoicznych podejrzeń podpadli oberhersztowi czerwonej oberży, więc
postanowił ich fizycznie wyeliminować. I bardzo dobrze uczynił. Strach
pomyśleć co by się stało, gdyby ta banda patologicznych doktrynerów przejęła w Polsce
władzę w latach 1944 i 1945. Zamiast zostać „najweselszym barakiem
w obozie socjalistycznym” (po 1956 r.), PRL mogłaby przypominać Rumunię
i Albanię.
PS.1. Zauważyłem irytujący
błąd edytorski (w moim egzemplarzu książki). Tytuł rozdziału wstępnego
(str. 21-41) brzmi błędnie (cyt.) „III Rzeczpospolita – państwo,
naród, społeczeństwo”. Rzuca się w oczy, zapisany jest tam dużą czcionką
i grubym drukiem. Ponadto powtórzono go u góry każdej nieparzystej
strony rozdziału. Oczywiście chodzi o II Rzeczpospolitą,
a nie o III, jak tam błędnie stoi. W spisie treści
(str. 599) już jakby ktoś się zmitygował i w ogóle usunął cyfrę
rzymską z tytułu rozdziału.
PS.2. Więcej książek
traktujących o polskim komunizmie (rodzimym i transplantowanym ze
Wschodu) znajdą tu Państwo w katalogu tematycznym nr 3.