sobota, 5 listopada 2016

„Galicja wschodnia 1920”. Autor: Michał Klimecki

O wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920 już tu pisałem, odnosząc się do książek:
- Lecha Wyszczelskiego pt. „Wojna o polskie Kresy 1918-1921. W walce o niepodległość i terytorium państwa. Walki z czerwoną Rosją, Ukraińcami i Litwinami”
- Adama Zamoyskiego pt. „Warszawa 1920. Nieudany podbój Europy. Klęska Lenina”.
Osoby nimi zainteresowane mogą sobie te teksty na blogu odszukać, wystarczy nieco przewinąć wstecz - do sierpnia br.
Dziś o kolejnej książce na ów temat.

Michał Klimecki „Galicja wschodnia 1920”.
Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2010.

Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 posiada bogatą historiografię. Większość opracowań koncentruje się jednak na zmaganiach z nacierającymi od północnego wschodu armiami dowodzonymi przez Michaiła Tuchaczewskiego, w tym na bitwie warszawskiej i zwycięskiej polskiej kontrofensywie znad Wieprza. Opracowania te omawiają również powstanie i początkową działalność tzw. Polrewkomu, tj. zalążka przyszłego „rządu” Polskiej Socjalistycznej Republiki Rad.

Natomiast tylko w tle, niejako na drugim planie, pozostaje południowo-wschodni teatr tej wojny, tj. najpierw polsko-ukraińska ofensywa na Kijów, a potem udany strategiczny odwrót i obrona przed nacierającymi armiami dowodzonymi przez Aleksandra Jegorowa, w tym walki z budzącą grozę Pierwszą Armią Konną Siemiona Budionnego. Przeciętny polski czytelnik też raczej nie wie, że na przejściowo opanowanych przez bolszewików terenach powstał inny „rząd”, a mianowicie tzw. Galrewkom przewidziany dla przyszłej Galicyjskiej Socjalistycznej Republiki Rad.
I właśnie tym zagadnieniom – walkom z armiami Jegorowa oraz działalności Galrewkomu utworzonemu dn. 8 lipca 1920 r. w Tarnopolu, poświęcona jest głównie omawiana książka. W jej pierwszej części autor przedstawia także zarys stosunków polsko-ukraińskich w latach 1918-1920, niezbędny dla zrozumienia specyfiki narodowościowej terenów, na których i o które toczyła się wojna z bolszewikami. Prezentuje sylwetkę Symona Petlury (1879-1926), jednego z najważniejszych przywódców Ukraińskiej Republiki Ludowej.

Michał Klimecki ciekawie opisuje również przygotowania do obrony Lwowa oraz toczone już walki pod tym miastem, w tym bitwę w Zadwórzu leżącym w odległości ok. 30 km od Lwowa. Z uwagi na waleczność polskiego oddziału dowodzonego tam przez kpt. Bolesława Zajączkowskiego, Zadwórze uzyskało później miano polskich Termopilów. Bohaterstwu polskich żołnierzy towarzyszyło okrucieństwo czerwonoarmistów Budionnego, przed czym wzdragał się nawet radziecki korespondent wojenny Izaak Babel, późniejszy sławny pisarz. Polecam antologię jego twórczości,  książkę pt. „Dziennik 1920. Opowiadania. Zmierzch” w tłumaczeniu polskim wydaną w 2000 r. przez warszawskie wydawnictwo Świat Książki.

Podkreślić wypada również, iż Michał Klimecki nie zaniedbuje aspektu politycznego opisywanych wydarzeń i nie koncentruje się wyłącznie na prezentacji działań militarnych (jak to w zasadzie czyni inny znawca tego tematu, wspomniany na wstępie Lech Wyszczelski). Michał Klimecki opisuje genezę wojny polsko-bolszewickiej, poglądy i zamierzenia czołowych polityków polskich, bolszewickich i ukraińskich, jak również przedstawia ich dokonania życiowe do czasu wojny oraz krótkie życiorysy (z uwzględnieniem także ich późniejszych losów). Wszystko to powoduje, iż książkę czyta się z dużym zainteresowaniem.

Aby jednak niniejsze omówienie nie wypadło zbyt „laurkowo”, pozwolę sobie na jedną uwagę krytyczną. We wstępie, na str. 9 książki autor podał przyczyny nieuczestniczenia przedstawicieli Ukraińskiej Republiki Ludowej w ryskich rokowaniach  pokojowych. Pominął jednak (przemilczał) okoliczność, iż przedstawiciele Symona Petlury przybyli jednak do Rygi, gdzie ich do obrad nie dopuszczono, a strona polska formalnie podpisała w marcu 1921 r. układ pokojowy z dwoma radzieckimi republikami: rosyjską i ukraińską. Ukraińscy działacze niepodległościowi odczytali to jako zdradę, której synonimem w całym okresie międzywojennym była dla nich właśnie Ryga. Analogicznie jak później dla nas Jałta.