niedziela, 20 listopada 2016

„Umierać za Gdańsk!”. Autor: Marco Patricelli

I znów o tym samym, ale myśląc nie po polsku.

Marco Patricelli „Umierać za Gdańsk!”.
Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2013.

Autor, włoski historyk, przedstawia genezę i przebieg konfliktu niemiecko-polskiego w 1939 r., który doprowadził do wybuchu II wojny światowej. Osobiście jest Polakom b. przychylny i w prezentowanej narracji wydarzeń nie kryje do nas sporej sympatii. Tym niemniej jako nie-Polak może sobie pozwolić na dużo sceptycyzmu w ocenie II Rzeczypospolitej – jej polityki, armii i przebiegu wojny obronnej w 1939 r.
Osobiście lubię sięgać do zagranicznych opracowań nt.  historii Polski – dobrze jest bowiem wiedzieć „jak nas widzą i piszą”.

Marco Patricelli b. szczegółowo charakteryzuje europejską dyplomację w latach 1938 i 1939, która:
- dopuściła do zniszczenia państwa czechosłowackiego,
- uczyniła konflikt niemiecko-polski konfliktem ogólnoeuropejskim,
- nie zapobiegła wybuchowi wojny.

Przedstawiając wydarzenia chronologicznie, autor bazuje na dokumentacji źródłowej – głównie raportach i wspomnieniach przedwojennych włoskich dyplomatów, w tym ambasadorów i konsulów Italii w państwach europejskich. Interpretuje fakty już skądinąd znane, a mianowicie:

- przywódcy Polski, których określa mianem „Pułkowników”, bardzo przeceniali zdolności militarne Polski i bardzo nie doceniali potęgi armii niemieckiej,

- ci sami przywódcy bezpodstawnie oparli plan wojny z Niemcami na założeniu szybkiej, odciążającej nasze wojsko ofensywy armii francuskiej,

- politycy i dowódcy wojskowi Francji i Anglii już na kilka miesięcy przed Wrześniem’39 podjęli decyzję o nieudzieleniu mam wymiernej pomocy militarnej w pierwszym roku wojny, co oczywiście stanowiło ich wielką tajemnicę, której nasi dyplomaci i wojskowi nie odkryli,

- latem 1939 r. Hitler nie był już zainteresowany ew. ustępstwami Polski w sprawie Gdańska i eksterytorialnej komunikacji przez polski pomorski „korytarz”, postawił bowiem na wojnę,

- jedynie Hermann Goering szczerze i dosłownie do ostatnich dni sierpnia usiłował zapobiec wybuchowi wojny, w tym celu stworzył własne dyplomatyczne kanały informacyjne, z pominięciem niemieckiego MSZ,

- pakt Ribbentrop – Mołotow stał się największym „zaskoczeniem” tylko dla Warszawy; w innych stolicach europejskich z ewentualnością porozumienia się Hitlera ze Stalinem (i z następstwami tego) liczono się już od lipca.

Książka jest oczywiście przeznaczona głównie dla czytelnika włoskiego. Dobrze więc, że autor – poza tytułową tematyką genezy wybuchu wojny – przybliża temuż czytelnikowi także inne wydarzenia z najnowszej historii Polski, czyniąc to z wielką dla nas sympatią. I tak:
- opisuje i uwypukla wielki polski wkład w zwycięstwo aliantów, jakim było rozpracowanie przez polskich kryptologów Enigmy (genialny Alan Turing otrzymał od nich bezcenny „zaczyn”, bez którego nie rozwinąłby swojego geniuszu),
- przedstawia (dość szczegółowo) przebieg wojny obronnej Polski w 1939 r. oraz (już tylko pobieżnie) udział Polaków w innych kampaniach II wojny światowej,
- ukazuje martyrologię polskiej ludności cywilnej i jeńców wojennych, w tym zbrodnię katyńską oraz historię wieloletniego kłamstwa katyńskiego (nie tylko w ZSRR i państwach Europy wschodniej).

Minusy książki:
- miejscami dość chropawe tłumaczenie,
- irytujące drobne błędy edytorskie, tzw. literówki.

No i błąd merytoryczny samego pana profesora (włoskiego). Autor, słusznie podejrzewając, że śmierć gen. Władysława Sikorskiego mogła nastąpić w wyniku zamachu, pisze, iż tego pamiętnego dnia na Gibraltarze miał międzylądowanie samolot radziecki z wiceministrem Andriejem Wyszynskim na pokładzie. W istocie samolotem tym leciał radziecki ambasador w Londynie, Iwan Majski, a nie ludowy wicekomisarz Andriej Wyszynski.

Poza tym Marco Patricelli – skrótowo przedstawiając obecność naszych żołnierzy na frontach II wojny światowej – zupełnie pomija I i  II Armię Wojska Polskiego, po polskiej stronie „wschodniej” wymieniając tylko marginalną Armię Ludową. A przecież obydwie ww. formacje liczyły dobrze ponad sto tysięcy frontowych żołnierzy. I na pewno wniosły swój wkład w zaangażowanie (w ostatnich miesiącach wojny) sporych sił niemieckich. Uważam, iż nie mniejszy niż Polskie Siły Zbrojne na zachodzie. Kontekst polityczny (podległość Stalinowi, wyżsi oficerowie oddelegowani z Armii Czerwonej) nie powinien być w tym przypadku, tj. w ocenie polskiego wkładu w zwycięstwo nad Niemcami, brany pod uwagę.

Panu profesowi z Włoch się to po prostu „zapomniało”. Nie tylko jemu.
Kilka lat temu śledziłem w TV jakąś dyskusję historyków na podobny temat, z udziałem Normana Daviesa. Brytyjski historyk stwierdził, że w końcowej fazie II wojny światowej do walki z Niemcami wystawiliśmy regularne siły zbrojne 5-te co do liczebności (po ZSRR, USA, Wielkiej Brytanii i Francji). Któryś z polskich historyków poprawił go, mówiąc iż byliśmy na 4-tym miejscu, przed Francją, wskazując właśnie dwie polskie armie bijące się na froncie wschodnim. Norman Davies zastanowił się, przeliczył to w myślach i z zażenowaniem odparł: „A rzeczywiście, tak, tak.”.


PS
Oprócz dwóch powyżej wymienionych błędów merytorycznych autora, oraz wspomnianych „literówek”, zauważyłem następujące niedociągnięcia redakcyjne (autora, tłumacza bądź wydawcy), konieczne do natychmiastowego poprawienia (długopisem w posiadanym egzemplarzu książki):

str. 9 wiersz 8 od dołu:
jest „rządną odwetu”, a powinno być „żądną odwetu”; błąd ortograficzny, którego edytor tekstów nie poprawił, gdyż wyraz ten, w zależności od znaczenia, pisze się albo przez „rz” (rządny czyli gospodarny) albo przez „ż” (żądny czyli pragnący);

str. 296 wiersz 2 od góry:
jest „wyżynają”, a powinno być „wyrzynają”; błąd ortograficzny, którego edytor tekstów nie zauważył, ponieważ wyraz ten pisze się, w zależności od znaczenia, przez „ż” (wyżynać kosą, sierpem) lub „rz” (wyrzynka w leśnictwie, wyrzynać las, itd.); proszę sobie sprawdzić w słowniku ortograficznym; zatem bezwzględnie powinno być: „… polscy i niemieccy cywile dosłownie się wyrzynają”;

str. 313 wiersz 14 od góry:
jest „Władysław Sosnkowski”, a powinno być „Kazimierz Sosnkowski”;

str. 367 wiersz 8 od dołu:
jest „do czerwca 1940 roku”, a powinno być „do czerwca 1941 r.”; deportacje polskiej ludności na Syberię i do Kazachstanu z terenów zajętych przez ZSRR trwały aż do napaści Niemiec na ZSRR dn. 22 czerwca 1941 r.;

str. 371 wiersz 10 i 11 od góry:
jest „Moskwa wznawia przerwane stosunki polityczne z pozycji siły”; to bzdura – stosunki dyplomatyczne pomiędzy polskim rządem emigracyjnym a rządem radzieckim nie zostały wznowione;

str. 436, wiersze 8-13 od dołu:
Zajęcie Zaolzia przez Polskę miało miejsce w już w październiku 1938 r., czyli ewidentnym błędem jest zapis, iż Polska (cyt.) „uregulowała stosunki z Pragą odnośnie Śląska Cieszyńskiego” w następstwie (cyt.) „rozbioru Czechosłowacji w marcu 1939 r.”.