Piotr
Nikołajewicz Palij „Zapiski oficera z niewoli”
Fundacja
historia.pl, Gdańsk 2022
Jak
bardzo pogmatwane mogą być ludzkie losy! A zwłaszcza losy żołnierskie, w tym
konkretnym przypadku oficera Armii Czerwonej. Autor (ur. 1910, zm.?) snuje
wspomnienia z okresu swego życia od stycznia 1941 r. do listopada
1944 r., niekiedy wybiegając też retrospektywnie w dalszą przeszłość.
Pieszczoszkiem władzy radzieckiej to on nie był – zdążył już mieć za sobą
dziewięć miesięcy więziennej odsiadki (bez wyroku) za wyimaginowany ukraiński
nacjonalizm. Do partii bolszewickiej nie należał. Będąc z wykształcenia
inżynierem elektrykiem, na początku 1941 r. został zmobilizowany do Armii
Czerwonej w stopniu kapitana i skierowany do robót techniczno-fortyfikacyjnych
na zachodniej granicy ZSRR. Czyli na naszych ziemiach zagrabionych jesienią 1939 r.
Spotykał się tam z ludnością polską, której wyraźnie współczuł. Ale nie z powodu
utraty przez nasz kraj niepodległości, lecz obserwując terror ją dotykający. Obszernie
i barwnie opisał swoje ówczesne inżynierskie zadania, toksyczną atmosferę
panującą w dowództwie oraz warunki służby wojskowej na granicy, także te socjalne
i materialne. Równolegle na skutek rozłąki zaczęło mu się rozpadać małżeństwo.
Wybuch wojny całkowicie kpt. inż. Piotra Palija zaskoczył (podobnie
jak zresztą samego Stalina). Od 22 czerwca 1941 r. dzielnie walczył w odwrocie
(awansując na stopień majora) – aż do 26 lipca, gdy ranny i nieprzytomny
trafił do niemieckiej niewoli. I właśnie pobytowi w niej głównie jest
poświęcona treść książki – jej części druga i trzecia. Autor przeżył niemiecką
niewolę, ponieważ jako majora kierowano go do obozów oficerskich, gdzie warunki
pobytu były lepsze niż w miejscach przetrzymywania (nieraz pod gołym
niebem) jeńców niższych stopniem. „Lepsze” w tym wypadku nie znaczyło jednak
dobre czy nawet dostateczne. Mjr inż. Piotr Palij cierpiał tam
chroniczny głód. Narażony był też na represje ze strony niemieckich strażników
oraz zorganizowanej grupy współwięźniów, terroryzujących kolegów. Początkowo
trzymano go w obozach jenieckich na terenie okupowanej Polski i właśnie
tam miał najcięższe warunki pobytu. Przy okazji nadmieniam: autor-narrator był wyraźnie
na bakier z geografią Polski – Góry Świętokrzyskie pomyliły mu się z Karpatami.
W 1942 r. przewieziono go do Niemiec, gdzie już mu się znacznie
poprawiło, a to za sprawą posiadania odpowiedniego wykształcenia technicznego.
Pomyślnie przeszedł test z wiedzy i umiejętności, jakiemu go poddano.
Wraz z innymi jeńcami uznanymi za specjalistów został skierowany do obozu
w miejscowości Wolgast, w którym wykonywano prace techniczne na rzecz
pobliskiego ośrodka w Peenemünde, gdzie pod kierunkiem profesora Wernera
von Brauna wytwarzano i testowano niemiecką broń rakietową. Tam już
głodu, chłodu ani innych fizycznych dolegliwości autor nie zaznał. Załatwiono
mu nawet wizytę u dentysty i protetyczne uzupełnienie braków w uzębieniu
(wcześniej, jeszcze w obozie w Polsce, stracił trzy zęby w bójce
ze współwięźniami).
Obozowe
wspomnienia Piotra Palija są niezwykle interesujące. Chronologicznie
i detalicznie opisuje trudy jenieckiego życia, często przeistaczające się w codzienną
walkę o byt. Wspomina i ciekawie charakteryzuje sylwetki nadzorujących
go Niemców, jeńców-współwięźniów oraz rosyjskich przedwojennych emigrantów – z którymi
los go zetknął i którzy wywarli wpływ na jego dalsze życie. Snuje swoje ówczesne
refleksje polityczne wynikające z przebiegu wojny i przybliżającej
się klęski Trzeciej Rzeszy. I właśnie owe przemyślenia skłoniły go oraz
niektórych kolegów z obozu w Wolgaście do zgłoszenia akcesu do Rosyjskiej
Armii Wyzwoleńczej, pod dowództwem gen. Własowa walczącej u boku
Wehrmachtu. Po pewnych perypetiach trafił do niej w listopadzie 1944 r.
Był przekonany, że przynależność do dużej, zorganizowanej jednostki wojskowej uchroni
go po wojnie od wydania w ręce władz radzieckich. Natomiast pozostając do
końca wojny w niemieckiej niewoli nie widział dla siebie później żadnych
szans. Po zajęciu ośrodka w Peenemünde przez Armię Czerwoną zostałby deportowany
do ZSRR, gdzie – dobrze znając radzieckie realia – mógł się domyślać, jak
zostaną potraktowani byli jeńcy. I na tym swoje oficerskie zapiski z niewoli
mjr inż. Piotr Palij zakończył. Jak wiemy z historii, jego polityczne
kalkulacje okazały się naiwne. Nie docenił siły wpływu Stalina na zachodnich
aliantów. Własowcy wraz z dowódcą zostali gremialnie przekazani do ZSRR,
gdzie ich skazano na śmierć lub na długoletnie pobyty w łagrach. Samemu
autorowi udało się jednak tego uniknąć. Jak? Nie wiadomo, to już amerykańska
tajemnica wojskowa! O jego dalszych wojennych i powojennych losach
mamy jedynie zwięzłą notkę na okładce książki. Więcej możemy się dowiedzieć z Wikipedii:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Palij
A propos. Na wstępie podałem
rok 1910 jako właściwy dla narodzin Piotra Palija vel Drozdowa. Wikipedia
natomiast (wgląd w dniu dzisiejszym) wskazuje rok 1908. Na str. 19
książki w górnych czterech wierszach możemy przeczytać (cyt.): …mieszkałem
do dnia, gdy w połowie 1915 roku (…). Miałem wtedy pięć i pół
roku. Proste obliczenie arytmetyczne umożliwia tu określenie początku roku 1910
jako czasokresu przyjścia autora na świat: r.1910+r.1911+r.1912+r.1913+r.1914+1/2 r.1915 = pięć i pół roku.