piątek, 6 czerwca 2025

„Zapiski oficera z niewoli”. Autor: Piotr Nikołajewicz Palij

 

Piotr Nikołajewicz Palij „Zapiski oficera z niewoli”

Fundacja historia.pl, Gdańsk 2022

Jak bardzo pogmatwane mogą być ludzkie losy! A zwłaszcza losy żołnierskie, w tym konkretnym przypadku oficera Armii Czerwonej. Autor (ur. 1910, zm.?) snuje wspomnienia z okresu swego życia od stycznia 1941 r. do listopada 1944 r., niekiedy wybiegając też retrospektywnie w dalszą przeszłość. Pieszczoszkiem władzy radzieckiej to on nie był – zdążył już mieć za sobą dziewięć miesięcy więziennej odsiadki (bez wyroku) za wyimaginowany ukraiński nacjonalizm. Do partii bolszewickiej nie należał. Będąc z wykształcenia inżynierem elektrykiem, na początku 1941 r. został zmobilizowany do Armii Czerwonej w stopniu kapitana i skierowany do robót techniczno-fortyfikacyjnych na zachodniej granicy ZSRR. Czyli na naszych ziemiach zagrabionych jesienią 1939 r. Spotykał się tam z ludnością polską, której wyraźnie współczuł. Ale nie z powodu utraty przez nasz kraj niepodległości, lecz obserwując terror ją dotykający. Obszernie i barwnie opisał swoje ówczesne inżynierskie zadania, toksyczną atmosferę panującą w dowództwie oraz warunki służby wojskowej na granicy, także te socjalne i materialne. Równolegle na skutek rozłąki zaczęło mu się rozpadać małżeństwo. Wybuch wojny całkowicie kpt. inż. Piotra Palija zaskoczył (podobnie jak zresztą samego Stalina). Od 22 czerwca 1941 r. dzielnie walczył w odwrocie (awansując na stopień majora) – aż do 26 lipca, gdy ranny i nieprzytomny trafił do niemieckiej niewoli. I właśnie pobytowi w niej głównie jest poświęcona treść książki – jej części druga i trzecia. Autor przeżył niemiecką niewolę, ponieważ jako majora kierowano go do obozów oficerskich, gdzie warunki pobytu były lepsze niż w miejscach przetrzymywania (nieraz pod gołym niebem) jeńców niższych stopniem. „Lepsze” w tym wypadku nie znaczyło jednak dobre czy nawet dostateczne. Mjr inż. Piotr Palij cierpiał tam chroniczny głód. Narażony był też na represje ze strony niemieckich strażników oraz zorganizowanej grupy współwięźniów, terroryzujących kolegów. Początkowo trzymano go w obozach jenieckich na terenie okupowanej Polski i właśnie tam miał najcięższe warunki pobytu. Przy okazji nadmieniam: autor-narrator był wyraźnie na bakier z geografią Polski – Góry Świętokrzyskie pomyliły mu się z Karpatami. W 1942 r. przewieziono go do Niemiec, gdzie już mu się znacznie poprawiło, a to za sprawą posiadania odpowiedniego wykształcenia technicznego. Pomyślnie przeszedł test z wiedzy i umiejętności, jakiemu go poddano. Wraz z innymi jeńcami uznanymi za specjalistów został skierowany do obozu w miejscowości Wolgast, w którym wykonywano prace techniczne na rzecz pobliskiego ośrodka w Peenemünde, gdzie pod kierunkiem profesora Wernera von Brauna wytwarzano i testowano niemiecką broń rakietową. Tam już głodu, chłodu ani innych fizycznych dolegliwości autor nie zaznał. Załatwiono mu nawet wizytę u dentysty i protetyczne uzupełnienie braków w uzębieniu (wcześniej, jeszcze w obozie w Polsce, stracił trzy zęby w bójce ze współwięźniami).

Obozowe wspomnienia Piotra Palija są niezwykle interesujące. Chronologicznie i detalicznie opisuje trudy jenieckiego życia, często przeistaczające się w codzienną walkę o byt. Wspomina i ciekawie charakteryzuje sylwetki nadzorujących go Niemców, jeńców-współwięźniów oraz rosyjskich przedwojennych emigrantów – z którymi los go zetknął i którzy wywarli wpływ na jego dalsze życie. Snuje swoje ówczesne refleksje polityczne wynikające z przebiegu wojny i przybliżającej się klęski Trzeciej Rzeszy. I właśnie owe przemyślenia skłoniły go oraz niektórych kolegów z obozu w Wolgaście do zgłoszenia akcesu do Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej, pod dowództwem gen. Własowa walczącej u boku Wehrmachtu. Po pewnych perypetiach trafił do niej w listopadzie 1944 r. Był przekonany, że przynależność do dużej, zorganizowanej jednostki wojskowej uchroni go po wojnie od wydania w ręce władz radzieckich. Natomiast pozostając do końca wojny w niemieckiej niewoli nie widział dla siebie później żadnych szans. Po zajęciu ośrodka w Peenemünde przez Armię Czerwoną zostałby deportowany do ZSRR, gdzie – dobrze znając radzieckie realia – mógł się domyślać, jak zostaną potraktowani byli jeńcy. I na tym swoje oficerskie zapiski z niewoli mjr inż. Piotr Palij zakończył. Jak wiemy z historii, jego polityczne kalkulacje okazały się naiwne. Nie docenił siły wpływu Stalina na zachodnich aliantów. Własowcy wraz z dowódcą zostali gremialnie przekazani do ZSRR, gdzie ich skazano na śmierć lub na długoletnie pobyty w łagrach. Samemu autorowi udało się jednak tego uniknąć. Jak? Nie wiadomo, to już amerykańska tajemnica wojskowa! O jego dalszych wojennych i powojennych losach mamy jedynie zwięzłą notkę na okładce książki. Więcej możemy się dowiedzieć z Wikipedii:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Palij

A propos. Na wstępie podałem rok 1910 jako właściwy dla narodzin Piotra Palija vel Drozdowa. Wikipedia natomiast (wgląd w dniu dzisiejszym) wskazuje rok 1908. Na str. 19 książki w górnych czterech wierszach możemy przeczytać (cyt.): …mieszkałem do dnia, gdy w połowie 1915 roku (…). Miałem wtedy pięć i pół roku. Proste obliczenie arytmetyczne umożliwia tu określenie początku roku 1910 jako czasokresu przyjścia autora na świat: r.1910+r.1911+r.1912+r.1913+r.1914+1/2 r.1915 = pięć i pół roku.