Prima
Aprilis 2021. SPROSTOWANIE
Zgodnie
z dobrym zwyczajem wymagającym sprostowania nazajutrz, uprzejmie informuję,
że wczorajsze dwa teksty zatytułowane
Stałego
Bywalca i Ojca Prowadzącego zbrojna interwencja w Afganistanie.
Część 1 i 2
były
tylko i wyłącznie żartem primaaprilisowym – wytworem mojej twórczej fantazji.
Dałem w nich dowód, iż legendarny baron Münchhausen – w porównaniu ze
mną w dniu 1 kwietnia – to człek niezwykle prawdomówny i wyjątkowo
wiarygodny. Wyciąganie zatem jakichkolwiek wniosków personalnych czy choćby
tylko przypuszczeń odnośnie życiorysu narratora (zarazem autora) lub innych
postaci tam wymienionych byłoby stratą czasu i świadczyłoby o poważnym
upośledzeniu - chorobliwym braku poczucia humoru. Nigdy w życiu nie byłem
w Związku Radzieckim! Rysiek raczej też nie, chyba że z jakąś wycieczką
Juventuru (młodzieżowego biura podróży istniejącego już w czasach PRL),
przy okazji się go spytam. Czy więc zatem wszystko, co tam powypisywałem, to
owoc bujnej wyobraźni i moja licentia poetica? Oczywiście tak, choć
z dwoma małymi wyjątkami. Rysiek alias „Ojciec Prowadzący” jest faktycznie
moim kumem, tj. ojcem chrzestnym mojej córki. A we wrześniu 2008 r.
w zajeździe „Pod Caryńską” w bieszczadzkich Ustrzykach Górnych
rzeczywiście sprezentowano mi małego czarnego kociaka - dziś dużego kota, domownika
mojego mieszkania.
Kazimierz Rygiel