piątek, 1 sierpnia 2025

„Na licencji Moskwy. Wokół Gomułki, Bermana i innych (1943-1970)”. Autor: Robert Spałek

 

Dziś przypada 81. rocznica wybuchu powstania warszawskiego. Osoby zainteresowane książkami o nim proszę, aby zajrzały do katalogu tematycznego 2. Znajdą tam kilka pozycji poświęconych powstaniu, w tym opracowanie naukowe autorstwa historyka zachodnioniemieckiego von Krannhalsa, w przeszłości członka NSDAP i oficera Wehrmachtu. Poniżej natomiast wkraczamy już w inną tematykę.

Robert Spałek „Na licencji Moskwy. Wokół Gomułki, Bermana i innych (1943-1970)”

Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2020

Doskonała książka dla czytelników zainteresowanych historią PRL. Pan dr Robert Spałek ukazuje tę historię przez pryzmat osób, które ją tworzyły. Opisuje ich działalność, wyznawane poglądy polityczne i ideologiczne, charaktery, życia prywatnego nie pomijając. Opracowanie składa się z dziewięciu rozdziałów (ostatni stanowi resume). Na początku otrzymujemy wykład o Centralnym Biurze Komunistów Polskich. Twór ten, istniejący od stycznia do września 1944 r., miał za zadanie wyłonić nowe kierownictwo (Biuro Polityczne) Polskiej Partii Robotniczej, składające się zarówno z peperowców przebywających podczas okupacji w kraju, jak i starych komunistów - byłych członków KPP, którzy większość czasu wojny spędzili w Związku Radzieckim. Autor ciekawie charakteryzuje sylwetki jednych i drugich, opisuje ich wzajemne niesnaski, podejrzenia oraz spory ideologiczne. Odrębnie przedstawia sytuację kadrową zaistniałą w wojsku dowodzonym przez gen. Zygmunta Berlinga, łącznie z omówieniem naiwnych ambicji tegoż. Opisuje kulisy powstania Manifestu PKWN, prezentuje jego bezpośrednich redaktorów oraz pośredni acz decydujący wpływ Stalina na treść aktu.

Następny rozdział autor w całości poświęca konfliktom wewnątrz kierownictwa PPR w latach wojny. Przypomina interesujące fakty, zapewne znane tylko miłośnikom historii. I jako jeden z nich nie mogę się zgodzić z komentarzem autora dotyczącym okoliczności zabójstwa Marcelego Nowotko w listopadzie 1942 r. Po pierwsze, gdyby Bolesław Mołojec rzeczywiście zaplanował zabicie swojego partyjnego szefa, to – będąc fachowcem, organizatorem w dziedzinie konspiracji – zapewne wymyśliłby lepszy modus operandi niż zastrzelenie go przez nieznanych sprawców w swojej obecności, czego wobec pozostałych członków kierownictwa PPR nie zataił. Gdyby maczał w tym palce, na pewno postarałby się o odsunięcie podejrzeń od siebie. Po drugie wreszcie, nawet gdyby faktycznie Bolesław Mołojec stał za zabójstwem Marcelego Nowotko, to przecież obaj bracia Bolesław i Zygmunt Mołojcowie byli tak zżytymi rodzinnie oraz bliskimi współpracownikami po linii politycznej i wywiadowczo-wojskowej, że za absurdalną uważam opinię o możliwości zmanipulowania Zygmunta, rzekomo nieświadomego intencji brata i tożsamości ofiary.

Kolejne rozdziały książki odnoszą się już do instalacji i utrwalenia władzy ludowej w latach 1944-1948, następnie - w latach 1948-1956 - serwilizmu zewnętrznego (wobec ZSRR) i zamordyzmu wewnętrznego względem społeczeństwa (współtowarzyszy z PZPR uznanych za potencjalnie niepokornych, nie pomijając), wreszcie czasokresu lat 1956-1970 drugich rządów Władysława Gomułki. Autor trochę wychodzi poza cezurę roku 1970 informując o emeryckich losach swych tytułowych dwóch (anty)bohaterów. Interesujące są też wątki tematyczne dotyczące cech ich osobowości, nieraz o charakterze dość komicznym, gdy odnoszą się do Władysława Gomułki. Przez całe opracowanie przebija prawda i realizm, jakby wg tytułu poprzednio tu omówionej książki prof. Andrzeja Werblana (nb. niejednokrotnie przywoływanego przez autora). Dr Robert Spałek, absolutnie nie będąc sympatykiem peerelowskiego ancien regime, prezentuje osobę i dokonania (oraz niedokonania!) Władysława Gomułki niezwykle obiektywnie, zauważając również ich dodatnie strony. Pisząc unika tzw. prezentyzmu, tj. oceny możliwości działań przeszłych ze współczesnego punktu odniesienia. Stwierdza, że aż do 1970 r. nasza granica zachodnia nie była w świecie powszechnie uznawana, a formalne jej wtedy potwierdzenie przez NRF (RFN) zostało z rezerwą przyjęte przez … NRD i ZSRR. Międzypaństwową umowę PRL z RFN w tej sprawie autor słusznie więc uznaje za największy sukces dyplomatyczny ekipy Gomułki. Zauważa również, iż tzw. odwilż październikowa 1956 r. bynajmniej nie musiała w PRL nastąpić. Tylko Gomułce należy zawdzięczać, że do władzy nie doszli wówczas zamordyści - rodzimi poststaliniści, jak to miało miejsce w pozostałych „demoludach” za wyjątkiem Jugosławii. Natomiast „licencyjna” Polska Rzeczpospolita Ludowa po 1956 r. cieszyła się opinią najweselszego baraku w obozie socjalistycznym. 

Reasumując, polecam Państwu tę niezwykle interesującą książkę traktującą o powstaniu i pierwszych 26-ciu latach istnienia Polski Ludowej, ze szczególnym uwzględnieniem działalności i charakterów jej krajowych „demiurgów”. Przy okazji: osoby pragnące jeszcze bardziej pogłębić wiedzę nt. mechanizmów rządów w okresie do 1956 r. zachęcam do lektury wcześniejszego opracowania naukowego dr. Roberta Spałka pt. Komuniści przeciwko komunistom. Poszukiwanie wroga wewnętrznego w kierownictwie partii komunistycznej w Polsce w latach 1948-1956, które już miałem zaszczyt omówić na tym blogu (dostęp poprzez katalog autorski alfabetyczny lub katalog tematyczny 3).

PS. Zrecenzowana tu dziś książka została bardzo starannie wydana, błędów tzw. edytorskich w niej nie zauważyłem. Stwierdziłem za to „przejęzyczenie się” autora – w posiadanym przeze mnie egzemplarzu na str. 507. W środku tej strony w sformułowaniu (cyt.): Po drugie, Bierut i Minc, jako etniczni polscy Żydzi (…) należy towarzysza Bieruta zastąpić towarzyszem Bermanem, co zresztą jasno wynika z kontekstu, z dalszej treści akapitu. Bolesław Bierut Żydem nie był.

piątek, 25 lipca 2025

„Prawda i realizm. Gomułka, Gierek, Jaruzelski i… Wałęsa”. Tom 2. Autor: Andrzej Werblan

 

Andrzej Werblan „Prawda i realizm. Gomułka, Gierek, Jaruzelski i… Wałęsa”. Tom 2

Fundacja Oratio Recta, Warszawa 2023

Konwencja identyczna jak w tomie pierwszym, tydzień temu tu omówionym. Pan redaktor Paweł Dybicz w pięciu rozdziałach pogrupował kilkadziesiąt okolicznościowych publikacji profesora Andrzeja Werblana. Ich lektura daje realny obraz Polski Ludowej, wprawdzie z wyeksponowaniem pozytywów, ale bez fałszerstw i przeinaczeń tak charakterystycznych dla zacietrzewionych propagandystów nurtu postsolidarnościowego. Choć, jak zauważył pan dr Robert Spałek z IPN-u w opracowaniu, które następnym razem tu omówię, prof. Andrzej Werblan również (symetrycznie!) nie jest wolny od relatywizowania rzeczywistości. Autor, jak wzmiankuje tytuł książki, wkracza także w okres późniejszy – postpeerelowski, odnosząc się do uwarunkowań dokonania transformacji ustrojowej oraz jej społeczno-gospodarczych efektów. Zachowując mniej więcej chronologię wydarzeń przedstawia następujące tematy.

Ø  Upadek stalinizmu w Polsce, dojście do władzy ekipy Władysława Gomułki. Otrzymujemy bardzo interesujący opis przesilenia październikowego 1956, jego genezy, przebiegu i o mało co tragicznego zakończenia. Rozpoznajemy historyczne postacie „puławian” i „natolińczyków”, ich poglądy oraz zamiary, burzliwy spór Gomułki z niezaproszonymi gośćmi ze Związku Radzieckiego. To ostatnie zostało udokumentowane obszerną Notatką z rozmów delegacji KC KPZR i członków Biura Politycznego KC PZPR w Warszawie, 19 października 1956 r., sporządzoną przez Jana Feliksowicza Dzierżyńskiego (aneks, str. 274-321). Przywódcy radzieccy odlecieli do Moskwy nieusatysfakcjonowani, decyzję o nieinterwencji zbrojnej ostatecznie wymógł na nich dopiero towarzysz Mao Zedong.

Ø  Ogląd epok Gomułkowskiej i Gierkowskiej z uwzględnieniem cech osobowościowych pierwszych sekretarzy KC PZPR, ich podejść do relacji z przywódcami ZSRR. Gomułka polemizował i wykłócał się. Gierek się podlizywał, przytakiwał, a i tak robił swoje, dawane mu sojusznicze porady mając w … głębokim poważaniu.

Ø  Stan wojenny dn. 13 grudnia 1981 r. zamiast zbrojnej interwencji państw Układu Warszawskiego. Autor obala, wręcz wyśmiewa argumenty niektórych publicystów, jakoby przywódcy ZSRR w grudniu 1981 r. godzili się z ewentualnością przejęcia w Polsce władzy przez Solidarność. Potwierdza ustalenia dokonane przez Roberta Walenciaka w książce pt. Gambit Jaruzelskiego (opisanej na tym blogu).

Ø  Odnosząc się do genezy transformacji ustrojowej Andrzej Werblan podkreśla znaczenie istniejącej wówczas sytuacji międzynarodowej. Okrągły Stół w PRL, zdaniem autora, nie byłby możliwy bez cichego przyzwolenia, a nawet nacisku ze strony ZSRR i USA, rozmontowujących wówczas układ tzw. pojałtański.

Ø  Autora słusznie oburza jednostronny, negatywny, czarny obraz PRL malowany w „urzędowej” historiografii Trzeciej Rzeczypospolitej. Dowodzi istnienia również wielu pozytywnych stron, negatywnym bynajmniej nie przecząc. Oprócz własnej argumentacji przywołuje konkretne opinie znanych polskich oraz zagranicznych polityków i historyków. Książki dwóch z nich miałem zaszczyt omówić na tym blogu. Są to: Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca Karola Modzelewskiego oraz Prześniona rewolucja. Ćwiczenie z logiki historycznej Andrzeja Ledera (proszę zerknąć do odpowiednich katalogów).

Ø  Gwoli potwierdzenia tytułowych prawdyrealizmu Andrzej Werblan oprócz argumentów własnych powołuje się na opinie profesorów Bronisława Łagowskiego, Andrzeja Romanowskiego i Andrzeja Walickiego. Interesująco omawia też publikacje nt. historii autorstwa dr. Henry’ego Kissingera. Pisząc o powojennej odbudowie kraju oraz o zagospodarowaniu ziem poniemieckich posiłkuje się opracowaniem naukowym prof. Antoniego Czubińskiego.

Reasumując, książka prof. Andrzeja Werblana obala mity propagandy historycznej pisarstwa publicystów albo specjalnie tendencyjnie i wybiórczo przedstawiających przeszłość Polski Ludowej, albo po prostu niedouczonych. Ale polskiej lewicy w III RP też się od autora „dostało”. Zarzucił jej nadmiar liberalizmu ekonomicznego oraz zaniedbanie obrony interesów i praw pracowniczych w czasach gdy współrządziła. Podobnie jak w tomie pierwszym, odnajdujemy tu również kilkadziesiąt ciekawych fotografii z minionych lat, m.in. z wizyty w 1974 r. Edwarda Gierka u prezydenta USA Geralda Forda. Kilka zdjęć jest też z życia osobistego autora.

PS. Na publikacje prof. Andrzeja Werblana powołują się również naukowcy bardzo krytycznie (ale obiektywnie, bez ideologicznego zacietrzewienia) odnoszący się do historii Polski Ludowej. Na przykład dr Robert Spałek w doskonałym opracowaniu pt. Na licencji Moskwy. Wokół Gomułki, Bermana i innych (1943-1970), wydanym w 2020 r. przez IPN, gdzie na str. 573 zauważyłem 10 pozycji bibliograficznych - publikacji autorstwa prof. Andrzeja Werblana. Książce owej poświęcę następny tu artykuł.

 

piątek, 18 lipca 2025

„Prawda i realizm. O wojnie i Polsce Ludowej”. Tom 1. Autor: Andrzej Werblan

 

Andrzej Werblan „Prawda i realizm”. Dwa tomy.

Autora bliżej poznajemy dzięki rozmowie z nim redaktora Pawła Dybicza, zamieszczonej na początkowych (9-21) stronach pierwszego tomu książki. Kilka biograficznych akapitów znajdujemy też na odwrocie okładek obydwu tomów. A tak Andrzeja Werblana przedstawia Wikipedia. Radzę zapamiętać wszystkie jego funkcje partyjne i państwowe, jako że w książkach „chwali się” nimi raczej oszczędnie.

 https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Werblan

Andrzej Werblan „Prawda i realizm. O wojnie i Polsce Ludowej”. Tom 1

Fundacja Oratio Recta, Warszawa 2023

Niegdysiejszy dygnitarz PZPR o orientacji reformistyczno-rewizjonistycznej (nb. jedynej słusznej w tamtej partii), publicysta polityczny, nauczyciel akademicki, towarzysz niewątpliwie bardzo inteligentny, wypowiada się na tematy losów Polski i Polaków w latach 1939-1947 (głównie). Nieco też zahacza o okres późniejszy, zakończony w latach 1956 i 1957, pisząc o polskich rozliczeniach ze stalinizmem. Książka zawiera tytułowo-tematyczny zbiór jego okolicznościowych publikacji zamieszczonych w lewicowej i liberalnej prasie z okazji różnych rocznic, akcentowanych i obchodzonych z inicjatywy kolejnych ekip rządzących Polską już demokratyczną. Owe publikacje bywały wznawiane i rozszerzane, stąd nieraz zauważamy w książce powtarzalność niektórych wątków tematycznych. Znajdujemy w niej szereg esejów historycznych napisanych z punktu widzenia autora. W niektórych zagląda za kulisy dokonań znanych przywódców państwowych (zagranicznych i polskich), starając się przedstawić ich zamiary i motywacje. Kilkadziesiąt takich krótkich, bardzo interesujących esejów Andrzeja Werblana redaktor Paweł Dybicz pogrupował w siedmiu rozdziałach. Przeczytamy w nich o genezie drugiej wojny światowej i przyczynach naszej porażki w 1939 r., o Armii Krajowej, o kilku znanych marszałkach i generałach, o powstaniu warszawskim, wreszcie o rządach instalowanych w Polsce z rozkazu Stalina, a z biegiem czasu aprobowanych i uznawanych przez aliantów zachodnich. Andrzej Werblan, m.in. przywołując publikacje autorów nieraz mu politycznie bardzo odległych, obala „jedynie słuszne” mity głoszone przez urzędowych historyków proweniencji populistyczno-prawicowej. Wręcz wykazuje żenujące półprawdy, przemilczenia, nawet fałsz. Odrębnie omawiać esejów Andrzeja Werblana tu nie zamierzam. Zachęcając do lektury stwierdzę tylko, że faktycznie przebija przez nie tytułowa prawda i realizm. Prawda – ponieważ autor nic nie ukrywa (m.in. podaje rzeczywiste wyniki oraz okoliczności przeprowadzenia referendum ustrojowego w 1946 r. i wyborów do sejmu w 1947 r.), a realizm – ponieważ opisywane wydarzenia przedstawia w kontekście rzeczywistych możliwości w czasach ich zaistnienia, nie wymądrzając się ex post po latach (z drobnymi wyjątkami, o czym tuż poniżej). Kilka razy prof. Andrzej Werblan zahacza o - jego zdaniem - zaprzepaszczone możliwości alternatywnych, korzystniejszych dla Polski powojennych rozwiązań ustrojowych. M.in. wskazując casus powojennej Finlandii. Tu już się z autorem zgodzić nie można. Stalin i jego następcy nigdy by docelowo nie zaakceptowali podobnego do fińskiego statusu ustrojowego Polski, geograficznie wciśniętej pomiędzy ZSRR i państwa mu podporządkowane, leżącej na najkrótszym szlaku do Niemiec i dalej na zachód. W dodatku w okresie zimnej wojny! Moim zdaniem dywagacje autora o kilku utraconych możliwościach docelowo korzystniejszego rozegrania spraw Polski przez nasz rząd emigracyjny w negocjacjach ze Stalinem są błędne. Zresztą on sam chyba w to do końca nie wierzy. Czytając owe akapity wyczuwałem między wierszami wishful thinking ich autora. Stalin, nawet gdyby się formalnie zgodził na jakieś dalej idące ustępstwa, to po pewnym czasie znalazłby sposób i pretekst żeby od nich odstąpić – jak uczynił to w przypadku kapitalistycznej do 1948 r. Czechosłowacji. Tyle że u nas skończyłoby się to wojną, nawet nie domową, lecz wręcz wojną polsko-radziecką ze skutkiem niestety wiadomym. Książkę kończy bardzo interesujący aneks pt. „Karty z dziejów powojennej PPS”. Prof. Werblan pomija jednak przy tym okoliczność, iż to była tylko „koncesjonowana”, rozłamowa Polska Partia Socjalistyczna, do której przystąpiła jedynie część członków rzeczywistej PPS (przedwojennej, konspiracyjno-okupacyjnej i emigracyjnej). Ów aneks zawiera dokumenty obrazujące wewnętrzne relacje i spory pomiędzy PPR i PPS, dla rozstrzygnięcia których przywódcy obu partii udawali się … do Stalina. W tych archiwalnych tekstach podkreślany jest też pragmatyzm powojennej polityki Polskiej Partii Socjalistycznej, która – dopóki starała się być partią samodzielną – stanowczo wykluczała w Polsce rozwiązania ustrojowe na modłę radziecką. Z kart książki przebija wielka sympatia autora do właśnie tej trochę niezależnej PPS (której był członkiem i działaczem), niestety później całkowicie zdominowanej podczas kongresu zjednoczeniowego PPR i PPS (1948). Proponuję także zwrócić uwagę na zamieszczone w książce dwa zestawy fotografii (łącznie 29 szt.) przedstawiających historyczne wydarzenia i postacie.

Poniższy dowcip, kiedyś zasłyszany, mi się teraz przypomniał, gdy czytałem o wdrażaniu PKWN-owskiej reformy rolnej. Małorolnych i bezrolnych chłopów spędzono do ziemiańskiego dworu, gdzie peperowski propagandysta indoktrynował ich opowieściami o wyzwoleniu z wielkiej chłopskiej nędzy, oraz o byłym pańskim życiu ponad stan.

- Obywatele, spójrzcie na ten olbrzymi obraz na ścianie. To portret ojca ostatniego waszego dziedzica, który właśnie uciekł. Wzbogacił się wyłącznie na ludzkiej pracy, na ludzkiej krzywdzie! A waszą krwawicę przepijał i przegrywał w karty w kasynach Monte Carlo! Cóż wy na to? Mówcie śmiało, nie bójcie się, teraz chroni was władza ludowa!

Nastała cisza. Chłopi, ponaglani przez prelegenta, w końcu zaczęli mu odpowiadać.

- A co tu gadać?! Widać mu karta nie szła. Dlatego przegrywał.

Wracając przy okazji do książki. Autor skądinąd pisze prawdę o obiektywnej konieczności przeprowadzenia w powojennej Polsce daleko idącej reformy agrarnej. Z zamiarem takim nosiły się również niektóre partie tworzące rząd emigracyjny. Przemilcza jednak bolszewicki charakter reformy rolnej PKWN, ewidentnie krzywdzącej dotychczasowych właścicieli ziemskich (w swej masie bynajmniej nie latyfundystów), wyrzucanych precz z domów (częściej dworków niż pałaców) – zamiast pozostawienia ich tam choćby z dwudziestoma przydomowymi hektarami. 

Ależ się rozpisałem… W następnym tu artykuliku postaram się omówić tom 2.

piątek, 11 lipca 2025

„Historia społeczna Trzeciej Rzeszy”. Autor: Richard Grunberger

 

Richard Grunberger „Historia społeczna Trzeciej Rzeszy”

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2022

Richard Grunberger (1924-2005), urodzony w Austrii brytyjski historyk pochodzenia żydowskiego, opracował w 1971 r. tę niezwykle interesującą monografię życia społecznego w Niemczech lat 1933-1945. Niedawno wydał ją u nas krakowski Znak. Czy były wcześniejsze polskie wydania, tego nie wiem. Pisząc ją około 55 lat temu autor, oprócz innych źródeł oraz własnych przeżyć, miał jeszcze możność kontaktować się z osobami, które doświadczyły osobiście hitlerowskiej inżynierii społecznej. Jej mechanizm przedstawił na przykładzie 30-tu dziedzin aktywnego oddziaływania ideologii nazizmu na ludność Niemiec, każdej z nich poświęcając odrębny krótki rozdział. Przeanalizował ich motywy oraz zmiany, jakie spowodowały w Trzeciej Rzeszy w porównaniu ze stanem społeczeństw Cesarstwa i Republiki Weimarskiej. Omówienie wszystkich rozdziałów wymagałoby napisania długiego eseju, zatem ograniczę się do wskazania tematów najważniejszych, zarysowując tylko szkic tej popularnonaukowej książki o niemieckim społeczeństwie tamtych lat.

Adolf Hitler, nieakceptujący zarówno ustabilizowanego, postfeudalnego rozwarstwienia klasowego społeczeństwa, jak też komunistycznego, sztandarowego dogmatu nieuchronności walki klas w kapitalizmie, przedstawił i wdrożył (w zamyśle zamienny) program niemieckiej „wspólnoty narodowej” – nieznającej i nieuznającej antagonizmu klasowego, przyznającej wszystkim obywatelom równe szanse rozwoju i awansu (z zastrzeżeniem jak dalej). Wprowadził ustawowe, o charakterze socjalistycznym, ograniczenia dla pracodawców oraz udogodnienia dla pracobiorców, w tym dla szerokiej rzeszy robotników, co spowodowało poparcie go przez znaczną część byłego (przed 1933 r.) elektoratu socjaldemokratów i komunistów. Doprowadził do odindywidualizowania spędzania przez Niemców czasu wolnego od pracy i nauki. Powszechnie organizowano zbiorowe imprezy kulturalne, sportowe i turystyczne, również akcje pomocy społecznej. W większości z nich udział był obowiązkowy. Także przynależność do hitlerowskich związków i partyjnych przybudówek NSDAP stała się z czasem powszechnie wymagalna. Wyłamywanie się prowadziło do zwolnień z pracy, relegowania z uczelni, itp. Naziści uzyskali masowe poparcie ludności, zwłaszcza młodego pokolenia widzącego w zachodzących przemianach rzeczywisty postęp społeczny. Młodym stworzono wiele ekonomicznych udogodnień przy zakładaniu rodziny. Przykładowo: młode małżeństwa biorące kredyty bankowe, w tym np. na zakup mieszkania, uzyskiwały pomoc polegającą na przejęciu przez państwo spłaty 25% kredytu po urodzeniu się każdego kolejnego dziecka; w ten sposób małżeństwo z czwórką potomstwa zostawało całkowicie zwolnione z obowiązku dalszej spłaty. Konstruowane tak umowy kredytowe dawały zielone światło wielodzietności. Nie powodowały przy tym natychmiastowego wzmożenia popytu i w rezultacie szybkiego wzrostu cen rynkowych mieszkań, co niestety daje się współcześnie zauważyć przy stosowaniu innych „ułatwień kredytowych”, najczęściej polegających na przyznawaniu młodym prawa do preferencyjnego oprocentowania kredytów. Przeciętnym Niemcom nie przeszkadzał przy tym hitlerowski szowinizm i całkowite wykluczenie ze „wspólnoty narodowej” przedstawicieli mniejszości etnicznych, w tym przede wszystkim Żydów, wobec których reżim skierował bezprecedensową dotychczas kampanię nienawiści, terroru i w końcu również eksterminacji.

Autor scharakteryzował codzienne życie obywateli Trzeciej Rzeszy w okresie pokoju i podczas wojny. Opisał też ich strukturę wiekową, pochodzenie społeczne, sytuację materialną, wykształcenie, uprawiane zawody, stan zdrowia, sytuację kobiet. Przedstawił rodzaj i zakres indoktrynacji ideologiczno-politycznej, której Niemcy byli przez cały czas bardzo intensywnie poddawani, w tym wielkiemu kultowi Hitlera. Opisał stosunki międzyludzkie panujące w przedsiębiorstwach, administracji publicznej, w szkołach i na uczelniach, w wojsku, nie pominął polityki wyznaniowej państwa. Ujawnił zbrodnie medyczne uzasadniane badaniami pseudonaukowymi. Odrębny rozdział poświęcił stygmatyzacji i prześladowaniu Żydów w Trzeciej Rzeszy. Profesor Richard Grunberger wymienił również dość licznych przedstawicieli niemieckich elit, publicznie sprzeciwiających się polityce nazistów. Większość z nich zmuszono do emigracji, a pozostających w kraju represjonowano, nieraz bardzo ciężko. Bierny opór społeczny sprowadzał się w zasadzie tylko do opowiadania dowcipów politycznych w zaufanym gronie. Musiało to jednak być naprawdę towarzystwo sprawdzonych przyjaciół, ponieważ za rozpowszechnianie niektórych takich kawałów (np. wyszydzających Hitlera) groziła kara śmierci. Nb. niemieckim dowcipom tego okresu poświęcony został jeden z rozdziałów książki. W humorystycznej treści sporej części z nich może się jednak zorientować tylko czytelnik mający już pewną wiedzę o historii Trzeciej Rzeszy i osobach jej prominentów. Jako smakosz piwa pozwolę sobie jeden z ówczesnych niemieckich dowcipów tu przytoczyć, cyt. str. 396: Marne w czasie wojny piwo (…) spowodowało dykteryjkę o niezadowolonym piwoszu, który próbkę zakupionego ostatnio napoju wysłał do analizy laboratoryjnej; po kilku dniach otrzymuje diagnozę: Pański koń cierpi na cukrzycę. Inny z kolei kawał opowiadano sobie podczas trwania bitwy stalingradzkiej (1942/1943), cyt. str. 400: Nasze oddziały zajęły dwupokojowe mieszkanie z kuchnią, WC i łazienką i zdołały utrzymać dwie trzecie zdobytego terenu mimo zaciekłych kontrataków wroga. Reasumując, polecam Państwu lekturę tej interesującej książki prof. Richarda Grunbergera, dającej rozszerzenie wiedzy o społeczeństwie hitlerowskich Niemiec ponad informacje zawarte w opracowaniach z zakresu historii politycznej i biografiach przywódców Trzeciej Rzeszy.

piątek, 4 lipca 2025

„Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki 1607-2024. Od osady do mocarstwa”. Autor: Zbigniew Lewicki

 

W związku z dzisiejszym państwowym (federalnym) świętem Independence Day składam moim Amerykańskim Czytelniczkom i Czytelnikom życzenia Wszystkiego Najlepszego - spełnienia się Waszych najskrytszych pragnień, marzeń życiowych! Przy okazji dziękuję Wam również za to, że jesteście liczebnie pierwszą (w gronie czytelników zagranicznych) grupą osób zainteresowanych tą stroną internetową.

Zbigniew Lewicki „Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki 1607-2024. Od osady do mocarstwa”

Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2024

Książka znanego amerykanisty profesora Zbigniewa Lewickiego cieszy się dużym zainteresowaniem czytelniczym z uwagi na emocjonujący przebieg ubiegłorocznej kampanii wyborów prezydenckich w USA, a następnie dość niekonwencjonalne sprawowanie urzędu przez ich zwycięzcę, odważnego zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej. Profesor dokonał odpowiedniej kompilacji tekstów swojej pięciotomowej „Historii cywilizacji amerykańskiej”, skracając ją do jednej książki pod tytułem jak wyżej. Powstało w ten sposób przystępne opracowanie popularnonaukowe z zakresu historii USA, wzbogacone o mapki poglądowe oraz ciekawe fotografie. Cezurą początkową autor uczynił rok 1607, kiedy to do wybrzeży Wirginii dobiły trzy angielskie statki wyprawy zorganizowanej przez Virginia Company, spółki akcyjnej utworzonej przez brytyjskiego monarchę Jakuba I. Wcześniej bowiem (cyt. str. 16): … w chwili śmierci Elżbiety [tj. królowej Elżbiety I] w 1603 r. w Ameryce Północnej nie było ani jednego kolonisty angielskiego. Ci, którzy w liczbie 117 osób przybyli tam w latach 80-tych XVI w., gdzieś się następnie „rozpłynęli” w czasie i przestrzeni, ich śladów później już nie odnaleziono. Natomiast przybysze z roku 1607 założyli osadę Jamestown, w której po wielu perypetiach udało im się przeżyć. Z czasem też podjęli bardzo opłacalną uprawę tytoniu w celu eksportu do Anglii. Uprawę wówczas powszechnie pożądaną, albowiem tytoń, jak wierzono, cytuję za autorem, str. 17: pomaga na trawienie, podagrę, ból zębów, chroni przed zakażeniem oparami, leczy zaziębienia i nadmierne pocenie się, syci głód, ożywia ducha, czyści żołądek, zabija wszy i pchły. Cezurą końcową książki jest natomiast rok 2024, a konkretnie miesiące poprzedzające pojedynek wyborczy Kamali Harris i Donalda Trumpa (między wierszami można wyczytać, iż prof. Lewicki antycypował zwycięstwo tego drugiego). Cały zaś czasokres 1607-2024 autor przeanalizował pod kątem historii politycznej, nie pomijając przy tym zagadnień rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego angielskich kolonii, a następnie już niepodległego państwa. Dzięki profesorowi Zbigniewowi Lewickiemu wkraczamy w interesujące tematy (wymieniam najważniejsze).

Ø  Osadnictwo w Ameryce Płn., imigracja dobrowolna i wymuszona; tę drugą, oprócz przywożenia czarnych niewolników, stanowiła forma tzw. przypisanych służących, tj. osób (nieraz porywanych w portach europejskich), które po przybyciu do Ameryki musiały przymusowo odpracować koszty podróży.

Ø  Powstanie i ukształtowanie się trzynastu kolonii brytyjskich, sposób zarządzania nimi oraz oblicze gospodarcze każdej z nich.

Ø  Konflikt z Koroną. Ogłoszenie Deklaracji Niepodległości w lipcu 1776 r. (stąd coroczne święto Independence Day 4 lipca). Przebieg wojny o niepodległość 1776-1783.

Ø  Prace nad konstytucją Stanów Zjednoczonych Ameryki. Zatwierdzenie tekstu we wrześniu 1787 r., późniejsze jej sukcesywne ratyfikowanie przez poszczególne stany. Zasady organizacyjne tworzenia kolejnych stanów.

Ø  Wielki rozwój terytorialny USA w wyniku zwycięskich wojen i umów międzypaństwowych, w tym transakcji handlowych. Rozwój terytorialny do roku 1853 najlepiej obrazuje mapka poglądowa na str. 117 (nie ma na niej jeszcze Alaski, zakupionej od Rosji w 1867 r.). Proszę zerknąć na zachodnią granicę 13 stanów w 1783 r., zaznaczoną czarną przerywaną linią, zaraz potem na białe pole oznaczające całe terytorium nowopowstałego państwa w tymże roku 1783. Następnie proponuję popatrzeć na olbrzymi obszar rozciągający się od niego hen na zachód, aż do Pacyfiku, przyłączony do USA w ciągu następnych 70 lat. Nadmieniam, iż autor dokładnie omawia przyczyny i sposoby dokonania wszystkich kolejnych nabytków terytorialnych – drogą zbrojną, handlową i dyplomatyczną. Ich kontynentalny rozmiar aż dech w piersi zapiera. W Euroazji obszarowo porównywalny tylko z kilkuwiekową ekspansją Moskwy/Rosji/ZSRR na wschód oraz na zachód i południe.

Ø  Wojna secesyjna 1861-1865, geneza i przebieg. Liczba ofiar śmiertelnych (cyt. str. 152): co najmniej 650 tys. Amerykanów z ogólnej liczby 13 mln białych mężczyzn wykazanych w spisie ludności z 1860 r. Dla porównania: straty żołnierskie USA w pierwszej wojnie światowej wyniosły 109 tys. (str. 199-201), a w drugiej wojnie światowej 406 tys. poległych (str. 248). Nie powinno zatem dziwić, iż wojna domowa dotąd tkwi wielkim cierniem w pamięci historycznej Amerykanów, większym nawet niż ich udział w obu wojnach światowych XX wieku.

Ø  Sukcesywne rugowanie ludności indiańskiej z przejmowanych terenów. Próby rozwiązywania tych problemów na drodze legislacyjnej. Opór, krwawe walki, ofiary po obu stronach.

Ø  Rasizm w USA, jego rozmiar i przejawy w poszczególnych stanach. Ideologia niewygasła nawet po dwóch kadencjach prezydenckich Baracka Obamy. Formą oporu i sprzeciwu są powtarzające się niepokoje, demonstracje i zamieszki społeczne.

Ø  Udział Stanów Zjednoczonych w dwóch wojnach światowych, przyczyny i przebieg uczestnictwa w każdej z nich.

Ø  Zimna wojna, chwilami na krawędzi gorącej. Nuklearne supermocarstwo. Wyścig zbrojeń z ZSRR (głównie).

Ø  Działania armii amerykańskiej za granicą po 1945 r.: Korea, Wietnam, Serbia, Irak, Afganistan. W dniu dzisiejszym dodajemy Iran.

Ø  Rozwój społeczno-ekonomiczny USA w okresach międzywojennym i powojennym. Industrializacja, powstanie światowej potęgi gospodarczej.

Ø  Mentalność przedstawicieli poszczególnych grup społeczności amerykańskiej. Przekrojowo: od skrajnego konserwatyzmu światopoglądowo-obyczajowego, wręcz religianctwa (różnych wyznań), aż po libertarianizm i lewacki progresywizm. Pomiędzy tymi ekstremami multum cywilizacyjnej normalności i ekonomicznej racjonalności.

Powyższe zagadnienia (jak również wiele innych) prof. Zbigniew Lewicki omawia chronologicznie w układzie kolejnych prezydentur – wymieniając wszystkich prezydentów Stanów Zjednoczonych Ameryki, zwięźle przedstawiając ich cechy osobowościowe, drogę do władzy oraz sposób sprawowania urzędu.

PS. Na str. 326 w wierszu 10 od dołu datę „20 stycznia 1980 r.” należy poprawić na „20 stycznia 1981 r.”, co wyraźnie wynika z kontekstu.

piątek, 27 czerwca 2025

„Zapomniany żołnierz”. Autor: Guy Sajer

 

Poprzedni tu artykuł dotyczył omówienia książki przedstawiającej obraz klęski Francji w 1940 r. Dziś proponuję lekturę wspomnień durnego Francuzika, który ubzdurał sobie wtedy, że jest Niemcem.

Guy Sajer „Zapomniany żołnierz”

Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o., Poznań 2022

Bardzo dobra książka o drugiej wojnie światowej głównie na froncie wschodnim. Literatura pamiętnikarska pola walki, ale taka ambitna – z ciekawym podtekstem psychologicznym. Autorem jest młody żołnierz Wehrmachtu, pół-Niemiec (po matce), pół-Francuz (po ojcu, francuskim patriocie, kombatancie pierwszej wojny światowej). Urodzony wg notki na okładce oraz wg Wikipedii w roku 1927. Natomiast z treści tych jego wojennych wspomnień wyraźnie wynika, że jednak już w roku 1926. Niewielka różnica ma tu znaczenie, zważywszy młodziutki wiek i sposób rozpoczęcia służby w wojsku niemieckim. W 1940 r. po klęsce Francji Guy Sajer, oczarowany zwycięską Trzecią Rzeszą, odkrył w sobie przewagę genów przodków po kądzieli. Latem 1942 r., jeszcze kiepsko mówiąc po niemiecku, wstąpił na ochotnika do Wehrmachtu. Nie mogło być chyba inaczej, chociaż sam pisze, że został do niemieckiego wojska zmobilizowany. Ale przecież w połowie 1942 r. Wehrmacht nie odczuwał jeszcze tak wielkich braków kadrowych, żeby przymusowo powoływać pod broń szesnastolatków (piętnastolatków?), w dodatku nie w pełni niemieckiego pochodzenia. Volksturm powstał przecież dopiero jesienią 1944 r. Niezakwalifikowanego do służby w Luftwaffe (tam początkowo aplikował), Sajera skierowano do piechoty, do konwojenckich oddziałów transportowych. Trafił na front wschodni, na którym pozostawał aż do końca marca 1945 r., gdy drogą morską jego pododdział dyslokowano z Helu do Danii. Ostatnie jego walki to już front zachodni w północnych Niemczech, gdzie trafił do alianckiej niewoli. Na str. 28 znajdujemy mapkę pt. „Szlak bojowy Guya Sajera”, do której radzę powracać w toku dalszej lektury.

Początkowo, służąc w pomocniczych oddziałach transportowych, Guy Sajer taszczył do pierwszej linii okopów zaopatrzenie (amunicję, żywność, medykamenty itp.), w drodze powrotnej pomagając zabierać na tyły rannych oraz grzebać zabitych. Wiosną 1943 r. na własną prośbę został przeniesiony do elitarnej Division Grossdeutschland, w której to formacji (należącej do Wehrmachtu, proszę nie pomylić z Waffen SS) pozostawał prawie do końca wojny. W 1944 r. otrzymał awans na kaprala. We wspomnieniach spisanych po francusku w latach 1952-1957 bardzo dokładnie przedstawił swoje wojenne przeżycia i towarzyszące im refleksje. Ukazał koszarową musztrę, brutalny realizm życia w okopach, walki w natarciu i w odwrocie, bohaterstwo i tchórzostwo żołnierzy, pogarszające się w miarę upływu lat zaopatrzenie wojenne, polowych dowódców dobrych i złych. Poznał co to latem na Ukrainie i w Rosji wielki upał, a zimą silny mróz. Nieuniknione stały się mu brud, smród i wszy. Niejednokrotnie Sajer odczuwał też głód i pragnienie. Bywał ranny i chory. Z kilkoma kolegami scementowała go okopowa, żołnierska męska, prawdziwa przyjaźń, w sytuacji krytycznej ratująca życie. Wielokrotnie napatrzył się na ciężkie rany i śmierć towarzyszy broni, niektórych bardzo mu bliskich. Bohatera nie zgrywał, szczerze pisał o nurtujących go obawach, o strachu przeżywanym pod ostrzałem, przyznał też, że nie sprawdził się w roli dowódcy drużyny. Pierwszej miłości zaznał w 1943 r. podczas 15-dniowego urlopu w Berlinie. Potem korespondencja z ukochaną Paulą stała się dlań jedyną odskocznią od przeżywanego na co dzień wojennego brutalizmu. Drugi urlop w 1944 r. anulowano mu w Lublinie, gdy był już w drodze do Niemiec i dziewczyny. Na przełomie lat 1944 i 1945 doświadczył agonii Prus Wschodnich.

Wypada podkreślić, iż wojenne wspomnienia Guya Sajera czyta się jednym tchem, głównie ze względu na wartką narrację i wspomniany realizm opisów toczonych walk. Od lektury naprawdę trudno jest się oderwać. Do osoby autora należy jednakże podejść z dużym dystansem – jest to w końcu chłopak nieposiadający szerszej wiedzy historycznej i geograficznej, politycznie bardzo naiwny, ślepo zapatrzony w przybraną ojczyznę i jej Führera, unikający też tematów niewygodnych. Czytając wplecione do wojennych wspomnień jego dygresje i refleksje już powojenne można odnieść wrażenie, iż będąc starszym wiele nie zmądrzał. O masowym ludobójstwie radzieckich Żydów, o którym Guy Sajer, przebywając w latach 1942-1944 na okupowanych terenach ZSRR nie mógł nie wiedzieć, nie przeczytamy nic – jakby takie zjawisko w ogóle nie zaistniało. Trochę tylko bąka o tym, że czasem jego oddział nie brał jeńców, ale zaraz dodaje, że również czerwonoarmiści zabijali, a przed śmiercią torturowali poddających się żołnierzy niemieckich. Represje wobec ludności cywilnej tłumaczy jej współpracą (dobrowolną albo wymuszoną) z partyzantami. Poloniców mamy w książce kilka, Sajer parę razy przemierzył nasz kraj (vide mapka na str. 28, o której wspomniałem wcześniej). O Polsce pisze, jakby nie była pod okupacją, termin Generalne Gubernatorstwo nigdzie się nie pojawia. O naszych rodakach wyraża się raczej z sympatią. Zapewne to wpływ akurat tej francuskiej połowy jego genów. Ze strachem wspomina tylko pewną otyłą, niechlujną, chutliwą Polkę, która mało go nie zgwałciła, gdy samotnie udał się na wieś w poszukiwaniu czegoś do jedzenia.

Wojna dla Guya Sajera osobiście skończyła się happy endem. Uznano jego francuskie (po ojcu) pochodzenie oraz przedwojenne obywatelstwo francuskie. Potraktowano go analogicznie jak w tamtym czasie niejednokrotnie postępowano np. z wziętymi do alianckiej niewoli naszymi rodakami zmobilizowanymi uprzednio do Wehrmachtu, którym dawano możność wstąpienia do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Guya Sajera szybko zatem uwolniono i wcielono do armii francuskiej. Zapewne pomogło mu w tym również kłamstwo o zmobilizowaniu do Wehrmachtu, w co powątpiewałem na wstępie. Miał w ten sposób olbrzymie szczęście uniknąć niewoli … radzieckiej. Na mocy bowiem międzyalianckich porozumień do ZSRR kierowano tych pojmanych na Zachodzie niemieckich żołnierzy, których wcześniejszy szlak bojowy wiódł przez tereny radzieckie. Niewykluczone, że tak właśnie postąpiono z frontowym przyjacielem, z którym Guy Sajer nie rozstawał się aż do ostatnich dni walk.

piątek, 20 czerwca 2025

„Fall Rot. Upadek Francji 1940”. Autor: Robert Forczyk

 

Dziś również o lekturze okolicznościowej – za dwa dni smutna rocznica. 85 lat temu (22 czerwca 1940 r.) skapitulowała Francja. Naszym przodkom pod dwiema okupacjami zamarły serca. Znikąd nadziei, wszystko wydawało się już stracone. Hitler nadal sprzymierzony ze Stalinem. Wielka Brytania chwilowo niepokonana tylko dzięki wyspiarskiemu położeniu, niewykluczone też, że przyjmie pokojową, niewygórowaną ofertę Niemiec. Stany Zjednoczone tkwią w izolacjonizmie i neutralności. Proszę sobie odwzorować ówczesny stan ducha naszych rodaków, pamiętających iż jeszcze 10 miesięcy wcześniej byli obywatelami dużego niepodległego państwa z ambicjami mocarstwowymi. Zaś w końcu czerwca 1940 r. nie tylko byt naszego państwa wydawał się na zawsze pogrzebany, ale również dalsze istnienie narodu polskiego okazało się realnie zagrożone.

Robert Forczyk „Fall Rot. Upadek Francji 1940”

Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o., Poznań 2021

To już czwarta „militarna” książka tego autora, którą mam przyjemność zaanonsować. Poprzednie trzy to Fall Weiss. Najazd na Polskę 1939 oraz dwutomowa Wojna pancerna na froncie wschodnim: Schwerpunkt 1941-1942Czerwony walec 1943-1945 (ich recenzje, z uwzględnieniem przedstawienia sylwetki autora, można odszukać za pośrednictwem katalogów bloga). Tytułowy teraz Fall Rot to kryptonim niemieckiej operacji wojskowej dobicia Francji po tym, gdy się już powiódł poprzedni Fall Gelb - atak na Belgię, Holandię i północną Francję. Ów wcześniejszy Plan Żółty został zrealizowany w dniach 10 maja – 4 czerwca 1940 r. Pozwoliło to Wehrmachtowi rozpocząć 5 czerwca tytułowy Plan Czerwony, którego końcowym rezultatem stała się kapitulacja Francji – podpisanie dn. 22 czerwca upokarzającego rozejmu. Robert Forczyk bardzo dokładnie przeanalizował działania wojenne w ciągu tych łącznie 43 dni. Czytelnikowi podczas lektury pomocne będą załączone mapki wraz z opisami. Przykładowo: przesądzający o porażce Belgii, Holandii i Francji pierwszy okres wojny, tj. główny atak Wehrmachtu przez Ardeny, okrążenie sił alianckich w Belgii, ewakuacja Pierwszego Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego z plaż Dunkierki – wszystko to zostało graficznie przedstawione na str. 180 i szczegółowo objaśnione na stronach 181 i 182. Nie ukrywam jednak, iż nadmiar militariów w książce może czytelnika nieco nużyć – autor zajmuje się niemieckimi i alianckimi jednostkami wojskowymi, przedstawia ich składy, uzbrojenie, szlaki bojowe, bardzo dużo uwagi poświęca logistyce wojennej. W tym aspekcie książka zainteresuje przede wszystkim historyków militariów, oczywiście na pewno przydatna będzie w akademiach wojskowych (wykłady ze strategii, taktyki i logistyki). Autor nie omieszkał też napisać o wcześniejszych, bardzo ograniczonych walkach na froncie francusko-niemieckim we wrześniu 1939 r., o późniejszym tam kilkumiesięcznym zastoju („dziwna wojna”), oraz o kampanii w Norwegii (IV-VI 1940). Frontowi francusko-włoskiemu także poświęcił nieco uwagi (podrozdział pt. Wojna na południu, 10-21 czerwca, str. 375-382).

Ogólnopolitycznego tła wojny Robert Forczyk bynajmniej nie pominął. Już w pierwszym, obszernym rozdziale pt. Droga do klęski, 1918-1939 przedstawił sytuację, w jakiej znajdowały się w owych latach Francja, Wielka Brytania i Niemcy. Omówił panujące w tych państwach warunki społeczne i ekonomiczne, zaprezentował sylwetki czołowych polityków i dowódców wojskowych. Opisał również ich politykę zagraniczną. Francuską i brytyjską – długo ukierunkowaną też poza Europą, skupioną na posiadłościach zamorskich obu państw oraz ich obronie (głównie przed irredentą wewnętrzną). Niemiecką – inną politykę zagraniczną prowadzoną przez kolejne rządy Republiki Weimarskiej, a inną przez Trzecią Rzeszę. Bardzo ciekawie autor również przedstawił ewoluującą politykę wewnętrzną Francji i Wielkiej Brytanii, personalne roszady na szczytach władzy, różne tam opinie co do konieczności i rodzaju zbrojeń. Niezmiernie interesujące są też relacje z sukcesywnych narad premierów i dowódców wojskowych Francji i Wielkiej Brytanii już podczas wojny, gdy m.in. artykułowano wzajemne pretensje, co z czasem musiało doprowadzić do rozerwania sojuszu militarnego. Cyt., str. 337: Francja nie była w stanie samotnie walczyć z Trzecią Rzeszą, a faktyczny wkład wojskowy Wielkiej Brytanii w tę walkę był zdecydowanie niewystarczający. Weygand i Petain zdołali zaszczepić przekonanie, że skoro Francja nie może uzyskać od Wielkiej Brytanii użytecznej pomocy, nie ma sensu brać pod uwagę sugestii Churchilla co do tego, w jaki sposób powinna kontynuować wojnę. Premier Paul Reynaud, będący zdecydowanym przeciwnikiem kapitulacji Francji i zdeterminowany kontynuować wojnę z terenu jej afrykańskich posiadłości, został dn. 16 czerwca przez swoich ministrów (będących pod sytuacyjną presją marszałka Petaina i generała Weyganda) zmuszony do złożenia dymisji. Poddaniu się Francji nie zdołał też zapobiec premier Winston Churchill, który dn. 12 czerwca skierował na kontynent Drugi Brytyjski Korpus Ekspedycyjny. Jego oddziały ewakuowały się drogą morską już po kilku dniach, a wraz z nimi m.in. 24,4 tys. żołnierzy polskich. Dopełnieniem wojennej klęski Francji było zatopienie jej silnej floty (i śmierć 1,3 tys. francuskich marynarzy) przez okręty brytyjskie, co słusznie motywowano obawą przed jej przejęciem przez Kriegsmarine. W ostatnim rozdziale czytamy o najważniejszych - operacyjnych, technicznych i kadrowych - przyczynach porażki armii francuskiej, o alternatywnie możliwych wariantach przebiegu wojny w 1940 r., a także o upokarzającej Francuzów okupacji niemieckiej – najpierw części, a od listopada 1942 r. już całego kraju. Do książki dołączono kilkadziesiąt interesujących fotografii, głównie przedstawiających sylwetki dowódców i żołnierzy (z obu stron frontu) oraz obrazy z pola walki.