piątek, 5 grudnia 2025

„Moskwa 1941. Największa bitwa II wojny światowej”. Autor: Rodric Braithwaite

 

Dokładnie 84 lata temu, dnia 5 grudnia 1941 r. na wymęczonych, zmarzniętych, niedoposażonych w odpowiednie mundury, materiały i sprzęt, żołnierzy Wehrmachtu, którzy w końcu dotarli pod Moskwę, runęła radziecka kontrofensywa. Skończył się Blitzkrieg, za to na dobre rozgorzała wojna na wyczerpanie i wyniszczenie. A sześć dni później niemiecki Führer, wypowiadając wojnę Stanom Zjednoczonym Ameryki, podpisał sam na siebie wyrok śmierci (jak celnie to skomentował prof. Andrzej Paczkowski w jednej z audycji TV).

Rodric Braithwaite „Moskwa 1941. Największa bitwa II wojny światowej”

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2011

Autorem jest brytyjski dyplomata i publicysta historyczny. W newralgicznych dla ZSRR/Rosji latach 1988-1992 pełnił funkcję ambasadora Wielkiej Brytanii w Moskwie. Tam też zgromadził znakomitą większość materiałów źródłowych do książki. Tytułową bitwę terytorialnie zdefiniował jako toczącą się na środkowoeuropejskim obszarze Rosji, odpowiadającym mniej więcej powierzchni Francji. Terminowo datował ją od września 1941 r. (początek operacji Tajfun) aż do kwietnia 1942 r., tj. do czasu gdy już Hitler „odłożył na później” zdobycie Moskwy, zaprzestał jej lotniczych bombardowań, koncentrując się na południowo-wschodniej europejskiej części Związku Radzieckiego (Kaukaz i Stalingrad). Bezpośredni atak na stolicę ZSRR zakończył się zresztą wcześniej, a mianowicie dnia 5 grudnia 1941 r., kiedy to ruszyło radzieckie przeciwnatarcie odrzucające Wehrmacht ok. 200 km na zachód. Autor przedstawił zaangażowane jednostki wojskowe (po obu stronach frontu), ich potencjał militarny i dowódców, przebieg oraz rezultat kolejnych operacji składających się na całość wyodrębnionej kampanii drugiej wojny światowej, umownie przez historyków nazwanej później bitwą pod Moskwą. W przeciwieństwie jednak do większości z nich nie zasypał czytelników lawiną informacji z zakresu strategii i taktyki militarnej, odnosząc się do nich tylko w zakresie niezbędnym dla poznania i zrozumienia całości zmagań na tym odcinku frontu wschodniego. Pozostaje to w zgodności z oryginalnym tytułem książki Rodrica Braithwaite’a, brzmiącym Moscow 1941. A City and its People at War, jak widać dość odbiegającym od polskiego tłumaczenia. Przede wszystkim bowiem czytamy o mieście i jego mieszkańcach. W skrócie poznajemy historię Moskwy, jej państwowej stołeczności do 1712 r., potem wznowionej w roku 1918. Śledzimy dzieje cywilizacyjnego rozwoju miasta, historię jego rozbudowy, losy zamieszkującej je ludności. Gościmy w nim w latach wojen i pokoju, również pod rządami bolszewickimi w okresie międzywojennym, w tym podczas tzw. Wielkiego Terroru lat 1937 i 1938. I tak autor doprowadza nas aż do pamiętnego dnia 22 czerwca 1941 r.

Po nieco przydługim (ale niezwykle interesującym) wstępie nadszedł czas na poznanie miasta w okresie pierwszych sześciu miesięcy wojny niemiecko-radzieckiej. Czytamy o organizacji służb komunalnych i ich wpływie na codzienne życie mieszkańców, o racjonowaniu żywności i opału, o usuwaniu skutków samolotowych bombardowań i zapobieganiu rozprzestrzeniania się wywołanych nimi pożarów. Autor przeprowadza przy tym ciekawe (głównie dla czytelnika brytyjskiego) porównanie przebiegów i następstw niemieckich nalotów na Moskwę i o rok wcześniejszych, mniej więcej tyle samo czasu trwających, nalotów na Londyn. Wojenna Moskwa cały czas funkcjonuje, mają w niej miejsce imprezy kulturalne, działają kina i teatry, odbywają się zawody sportowe. Oczywiście wszystko to pod wnikliwym nadzorem ze strony partii bolszewickiej oraz NKWD (przede wszystkim). Ludność niedojada, haruje na rzecz frontu, na apel władz samorzutnie zgłasza się do budowy umocnień polowych, organizowane są odrębne oddziały złożone z ochotników. Nieraz ów zapał bywa źle wykorzystany, autor wskazuje liczne przykłady uchybień i braku koordynacji logistyki wojskowej. Panice dnia 16 października 1941 r. autor poświęca odrębny rozdział, dość szczegółowo opisując nerwową reakcję moskwian w czasie zarządzonej ewakuacji większości instytucji państwowych na wschód. Potem władze, m.in. stosując terror, zdołały opanować sytuację. Olbrzymi pozytywny wpływ propagandowy miało odbycie w Moskwie uroczystości obchodów 24-tej rocznicy rewolucji październikowej, w tym dnia 7 listopada 1941 r. przeprowadzenie defilady wojsk. Dużą część książki autor poświęca indywidualnym losom wybranych moskwian. I tak przemiennie z ogólną narracją historyczną przewijają się dzieje osób wywodzących się z elit (zarówno komunistycznych, jak i jeszcze przedrewolucyjnych) oraz ludzi prostych. Autor przedstawia ich pochodzenie, stan rodzinny, życie przed dniem 22 czerwca 1941 r., głównie jednak skupia się nad opisem ich losów podczas pierwszych wojennych miesięcy. Część tych osób poległa (wtedy albo później), części udało się wojnę przeżyć. Niektórzy awansowali w wojsku lub w administracji, inni odnieśli osiągnięcia w nauce, literaturze, sztuce, etc. Ale byli też tacy, co za rzeczywiste lub wyimaginowane przewiny wylądowali w syberyjskich łagrach. W ostatnim rozdziale pt. Pokłosie autor omawia m.in. ocenę bitwy pod Moskwą w radzieckiej, rosyjskiej i zagranicznej historiografii. Informuje też o powojennych losach dwóch głównych architektów radzieckiego zwycięstwa: marszałków Gieorgija Żukowa i Konstantego Rokossowskiego, podkreślając częściowo polskie korzenie drugiego. Przy tym się zresztą myli. Nieodżałowany śp. profesor Paweł Wieczorkiewicz dowiódł bowiem etnicznej polskości nie tylko ojca, ale również matki przyszłego marszałka.