piątek, 21 lutego 2025

„Zapiski szkodnika. Wspomnienia więźnia łagrów sołowieckich”. Autor: Władimir Czernawin

 

Władimir Czernawin „Zapiski szkodnika. Wspomnienia więźnia łagrów sołowieckich”

Ośrodek KARTA, Warszawa 2024

Na początku lat 30. ub. wieku Związek Radziecki obfitował w … tytułowych „szkodników”. Realizacja komunistycznej gospodarki planowej napotykała na wiele trudności powodujących załamanie się rynku wewnętrznego. Skutkowały powszechnym niedoborem oraz niską jakością w zasadzie wszystkich krajowych produktów przemysłowych i spożywczych. Nic w tym dziwnego, skoro planistycznymi decydentami oraz kierownikami resortów, zjednoczeń i dużych przedsiębiorstw zostawali skrajni dyletanci, osoby nieposiadające odpowiedniej wiedzy fachowej ani wykształcenia (niekiedy nawet elementarnego). Jedyne ich „kwalifikacje zawodowe” to legitymacja WKP(b) oraz staż i funkcja w partii bolszewickiej. Nb. większość owych „starych bolszewików” też stanie się ofiarami terroru politycznego, ale dopiero w latach 1937 i 1938. Na razie mamy dopiero rok 1930, w którym zaczynają się poważne kłopoty bohatera-narratora i autora tej pasjonującej książki – znanego radzieckiego ichtiologa Władimira Czernawina (1887-1949), postaci autentycznej. W opisywanych przez niego czasach to nie ww. decydenci, dyletanci ekonomiczni i techniczni, formalnie stawali się szkodnikami. Partia nie mogła się przecież przyznać do beznadziejnego planowania, do błędów w zarządzaniu i organizacji produkcji, czego widocznymi gołym okiem efektami były powszechny niedobór i zła jakość wszystkich dóbr, marnotrawstwo materiałów, oraz częste, kosztowne awarie urządzeń technicznych. Nie dawało się tego ukryć, a więc trzeba było poszukać winnych. I ich znaleziono – tysiące kozłów ofiarnych: bezpartyjnych specjalistów, często jeszcze z przedrewolucyjnym wyższym wykształceniem i ze stopniami naukowymi. W atmosferze skrajnego terroru zmuszano ich do przyznawania się do win niepopełnionych, po czym skazywano na śmierć lub wieloletni pobyt w obozie koncentracyjnym. Jedną z takich osób był Władimir Czernawin – człowiek silny charakterem i fizycznie, odważny, także zdecydowany oraz przedsiębiorczy. Dowiódł tego zachowaniem się w ciężkim śledztwie, któremu został poddany przez GPU, a następnie w łagrze, do którego go zesłano. Wreszcie świadczy o tym dobrze zorganizowana ucieczka wraz z żoną i nieletnim synem do Finlandii.

Spisane już za granicą wspomnienia autor podzielił na cztery części. W pierwszej pt. Czasy terroru, na przykładzie kilku gałęzi produkcji, w tym przemysłu rybnego, przedstawił bezsens radzieckiej gospodarki planowej oraz towarzyszące temu szkody (marnotrawstwo materiałów, awarie techniczne). Opisał zasady typowania i aresztowania osób rzekomo winnych, w agresywnej propagandzie publicznie piętnowanych mianem szkodników. Część druga pt. Więzienie zawiera obraz zniewolenia rzeszy osób poddanych ciężkim śledztwom – warunki panujące w zatłoczonych celach, także podłe (fizycznie i psychicznie) sposoby prowadzenia dochodzeń przez funkcjonariuszy GPU. Autor opisuje tu przeżycia zarówno własne, jak i więziennych współtowarzyszy niedoli. W części trzeciej pt. Obóz Czernawin omawia swoją adaptację do warunków panujących w obozie sołowieckim, do którego przybył z pięcioletnim wyrokiem. Przedstawia uwieńczone sukcesem starania, aby powierzono mu funkcję specjalisty w przemyśle rybnym prowadzonym przez GPU. Tak, przez GPU, to nie pomyłka. Wszechpotężna radziecka policja polityczna realizowała na dużą skalę również zadania stricte gospodarcze, w tym m.in. rybołówstwo morskie w celu zapewnienia żywności głodującej ludności Kraju Rad. Część czwarta to Przygotowania do ucieczki drogą wodną i lądową wraz z żoną i synem. Tu autor musiał się wykazać dużym sprytem oraz inicjatywą, aby szef obozu wydelegował go akurat na wcześniej upatrzony i przygotowany odcinek pracy, z którego najbliżej będzie do zbawczej Finlandii. I na tym latem 1932 r. kończą się te pasjonujące wspomnienia Władimira Czernawina. Przebieg ucieczki oraz pierwsze dni na wolności opisała w odrębnej książce jego żona, o czym już w następnym tu artykule.

PS. Podczas lektury za konieczne uważam zerkanie w atlasie historycznym na mapę międzywojennego ZSRR. Wyspy Sołowieckie na Morzu Białym, Murmańsk, Kandałaksza, Archangielsk nie schodzą z kart książki (oczywiście poza jej częścią drugą, poświęconą pobytowi autora-narratora w więzieniu).