sobota, 1 marca 2025

„Żona szkodnika. Wspomnienia z życia i ucieczki z ZSRS”. Autorka: Tatiana Czernawina

 

Tatiana Czernawina „Żona szkodnika. Wspomnienia z życia i ucieczki z ZSRS”

Ośrodek KARTA, Warszawa 2024

Oddajmy teraz głos żonie głównego bohatera, zarazem autora książki poprzednio tu omówionej. Tatiana Czernawina (1887-1971) wspomina dzieje ich rodziny od czasu rewolucji i wojny domowej w Rosji, które z mężem tylko obserwowali nie angażując się. To również wykształcona kobieta, absolwentka paryskiej Sorbony, rówieśnica Władimira (ten sam rok urodzenia). Do czasu aresztowania w 1931 r. była zatrudniona w leningradzkim muzealnictwie jako pracownica naukowa słynnego Ermitażu. Małżeństwu W. i T. Czernawinów z jednym dzieckiem wiodło się różnie, w okresie tzw. NEP-u nawet znośnie. Kryzys nastąpił dopiero pod koniec lat 20. ub. wieku, o czym szczegółowo napisałem w poprzednim tu artykule. Żonę „szkodnika” oskarżono o „sprzyjanie ekonomicznej kontrrewolucji” i też uwięziono. Śledczy GPU chcieli w ten sposób m.in. wywrzeć wpływ na aresztowanego wcześniej Władimira, aby „przyznał się do winy”, czyli swoim podpisem potwierdził sfabrykowane zarzuty. Jednak oboje małżonkowie w śledztwach trzymali się dzielnie. Tatiana również nie dała się zwieść zwodniczym obietnicom funkcjonariuszy GPU. Ostatecznie po upływie pół roku jej śledztwo umorzono i została zwolniona.

Tu konieczna dygresja. Państwo Czernawinowie w spisanych za granicą w 1933 r. wspomnieniach oskarżają radziecki system i oczywiście mają po temu bezdyskusyjne powody. Ale to były jeszcze czasy OGPU, a nie NKWD Nikołaja Jeżowa. Apogeum terroru politycznego miało dopiero nastąpić za kilka lat. W roku 1937 Władimir już nie otrzymałby kary „tylko” 5 lat pobytu w łagrze, a Tatiany na pewno by nie wypuszczono z więzienia bez wyroku.

Po zwolnieniu z aresztu autorce nie pozwolono powrócić do pracy naukowej. Absolwentkę Sorbony, poliglotkę, zatrudniono jako zwykłą miejską bibliotekarkę. Poświęciła się ciężkiej walce o byt swój i syna, przez co należy głównie rozumieć zdobywanie żywności w głodującym w tamtych latach radzieckim „raju”. Część nabytych z ogromnym trudem artykułów żywnościowych wysyłała w paczkach uwięzionemu mężowi. Udała się też do niego do łagru z synem w odwiedziny, podczas których wyjawił jej plan wspólnej ucieczki za granicę. Ostatnie kilkanaście rozdziałów książki to właśnie epicki opis końcowych przygotowań oraz samego przebiegu ich ucieczki w sierpniu 1932 r. do Finlandii. Wiedzieli, ile ryzykują. W razie złapania na pewno by ich rozstrzelano, a syna oddano do radzieckiego domu dziecka. Najpierw łódką przepłynęli zatokę, potem przez kilkanaście dni przedzierali się przez nadgraniczne gęste, dzikie lasy. Trochę prześladował ich pech – już na samym wstępie zapomnieli zabrać środek dezynfekujący oraz niechcący utopili kompas i mapę. Ale ostatecznie wyprawa się powiodła, oczywiście dzięki sprawnemu pokierowania nią przez Władimira. Czytając te strony odnosi się wrażenie pasjonującej lektury sensacyjnej i przygodowej. Już w Finlandii ich trzynastoletni syn zdumiał się powszechną dostępnością zakupów żywności oraz jej dużego asortymentu – jak dotąd biedak nie poznał innego rynku niż radziecki.

No i na zakończenie o ich dalszych losach - z krótkich notek na obwolutach dwóch książek. Państwo Czernawinowie długo w Finlandii nie pobyli. W 1933 r. przenieśli się do Wielkiej Brytanii, gdzie Władimir pracował m.in. w British Museum, a Tatiana jako tłumaczka. On zmarł w 1949 r. w wieku 62 lat, ona w 1971 r. mając lat 84. W ojczyźnie na pewno nie dane byłoby im „aż tyle” pożyć.