Jak
poinformowałem we wprowadzeniu do bloga, nie zajmuję się tu komentowaniem wydarzeń
bieżących. Konsekwentnie odnoszę to do milczenia w sprawach polityki krajowej
i zagranicznej. Zastrzeżenie nie dotyczy jednakże sportu, więc co nieco
teraz, pod wpływem emocji, wygarnę. Od dzieciństwa, podobnie jak prawie wszyscy
rodacy, jestem kibicem naszej narodowej reprezentacji w piłce nożnej. I zła
krew mnie zalewa gdy w TV oglądam, jak te patałachy ostatnimi laty grają. Natomiast
„gwiazdorzyć” poza boiskiem, pchać się do komercyjnych reklam, to już oni potrafią!
Mam więc teraz nadzieję, że nasze piękne panie, których reprezentacja właśnie awansowała
do turnieju Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Kobiet w Szwajcarii
w przyszłym roku w lipcu (zagra 16 najlepszych europejskich drużyn),
zawstydzą i utrą nosa Lewandowskiemu i kolesiom, a ich występ
tam nie ograniczy się do triady: mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz
o honor. Już niedługo, bo 16 grudnia br. odbędzie się losowanie
decydujące z kim nasze boginie zagrają pierwsze grupowe mecze eliminacyjne.
Trzymajmy kciuki.
Ad
rem.
Wracamy do tytułowego meritum bloga.
Bogdan
Musiał „Na Zachód po trupie Polski”
Zysk
i S-ka Wydawnictwo s.j., Poznań 2021
Polsko-niemiecki
historyk przedstawił agresywne zamierzenia Rosji bolszewickiej (formalnie ZSRR od
1 stycznia 1923 r.) względem państw Europy zachodniej, przede
wszystkim Niemiec. Tytuł oryginału (proponowana dziś książka jest polskim tłumaczeniem)
brzmi: Kampfplatz Deutschland: Stalins Kriegspläne gegen den Westen. Czyli
dosłownie: Plac walki – Niemcy. Plany wojenne Stalina przeciwko Zachodowi.
Z planu zaatakowania Zachodu, motywowanego koniecznością wywołania tam rewolucji
komunistycznej, bolszewicy nigdy nie zrezygnowali. W 1920 r. wszedł
on nawet w fazę realizacji – nieudanej z powodu przegranej wojny z Polską.
Oprócz tego przywódcy bolszewiccy byli bliscy wzniecenia wojny europejskiej już
w styczniu 1919 r., potem w październiku 1923 r.,
inspirując plany komunistycznych powstań w Niemczech, zakończonych
niepowodzeniem wskutek braku poparcia w środowiskach robotniczych. Później
także w roku 1930 - licząc na wybuch tam rewolucji z powodu dużego
bezrobocia i pogorszenia się warunków życiowych, zjawiska wywołanego światowym
kryzysem gospodarczym. Kolejną interwencję – bezpośredni atak na Niemcy, tym
razem już hitlerowskie, Stalin, wg autora, zaplanował na rok 1942. Od
22 czerwca 1941 r. Związek Radziecki musiał się już jednak sam przed
nimi rozpaczliwie bronić.
Autor
omawia bolszewickie zamiary wzniecenia rewolucji światowej (a przynajmniej
europejskiej), w tle szczegółowo przedstawiając ściśle ukierunkowaną na
ten cel politykę wewnętrzną i zagraniczną Rosji/ZSRR w latach 1918-1941.
Dowodzi, że wszystkie podejmowane działania, w tym brutalna kolektywizacja
rolnictwa i gwałtownie przyspieszona industrializacja, miały głównie na
celu przygotowanie państwa do agresywnej wojny. Swoje ustalenia prof. Bogdan
Musiał oparł na lekturze licznych odtajnionych partyjnych i państwowych
dokumentów, do których dotarł (wskazuje je w przypisach). M.in. dowodzą
one, iż Lenin, Trocki i Stalin bardzo liczyli na komunistów niemieckich,
chcąc ich widzieć w roli przywódców licznej, wielkoprzemysłowej klasy
robotniczej w Republice Weimarskiej. Pojawienie się na scenie politycznej
Hitlera i NSDAP Stalin początkowo potraktował jako dodatkową okazję do
dezorganizacji sytuacji wewnętrznej w Niemczech, zresztą już wcześniej
uprawianej przez Komunistyczną Partię Niemiec. Poprzez Komintern zabronił KPD współpracy
parlamentarnej z socjaldemokratami, co ułatwiło Hitlerowi stopniowe dochodzenie
do władzy. Później, po kilkuletnim okresie z nim wrogości, Stalin
postanowił wykorzystać agresywne nazistowskie Niemcy w roli „lodołamacza
rewolucji” (znakomicie to uzasadnił i rozwinął w swych poczytnych publikacjach
Wiktor Suworow). Radziecki dyktator marzył o wzajemnym wykrwawieniu się
państw zachodnich w „niesprawiedliwej wojnie imperialistycznej”, a następnie
o marszu tam Armii Czerwonej z „bratnią pomocą internacjonalistyczną”.
W tym kontekście polski wolny przekład tytułu książki uważam za bardzo
trafny – ZSRR od Trzeciej Rzeszy do września 1939 r. oddzielało terytorium
naszego państwa, bez którego przekroczenia niemożliwa była bezpośrednia interwencja
zbrojna w Niemczech. Zdanie wyartykułowane w tytule stało się głównym
celem przywódców radzieckich w latach 1918-1941, wręcz głoszonym oficjalnie,
choć raczej tylko na zamkniętych posiedzeniach Biura Politycznego
i Komitetu Centralnego WKP(b). Wydawało się, iż cel ten stanie się możliwy
do realizacji dzięki następstwom paktu Ribbentrop-Mołotow, w końcu Stalin
doczekał się już swego „upragnionego trupa Polski”. Teraz tylko należało runąć
potężną Armią Czerwoną na dotychczasowego sojusznika. Autor dość obszernie
przedstawia „politykę polską” władz bolszewickich, nie pomijając wojny 1919-1920
oraz ludobójstwa radzieckich Polaków w ramach Wielkiego Terroru lat 1937 i 1938.
Reasumując, polecam tę interesującą monografię historii „miłującego pokój Kraju
Rad”, jego polityki zagranicznej oraz wewnętrznej (społecznej i gospodarczej),
napisaną z myślą dowiedzenia tezy przedstawionej w tytule –
w brzmieniu zarówno oryginału, jak i polskiego wolnego przekładu.
PS.
Dzisiejszy artykuł nietypowo zacząłem od krytyki naszych piłkarzy, to i tak
go zakończę. Dowcipem. Grzegorza Lato zapytano, czy polska słynna jedenastka z lat 70.
i 80. ubiegłego wieku wygrałaby mecz z dzisiejszą reprezentacją
narodową.
-
Oczywiście, że tak. Zwyciężylibyśmy 1:0, może 2:1.
-
Czemu tak nisko? Różnicą tylko jednej bramki?
-
No tak. Proszę bowiem mieć na względzie, że większość z nas jest już
po 70-tce.