piątek, 30 sierpnia 2024

„Ku wojnie”. Autor: Bartosz Borkowski

 

Bartosz Borkowski „Ku wojnie”

Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2022

Na tę średniej grubości książkę (397 stron) składa się 16 odrębnych esejów historycznych, z których ostatni został napisany w konwencji historii alternatywnej. Wszystkie za punkt odniesienia mają wydarzenia i postacie historyczne związane (pośrednio lub bezpośrednio) z katastrofą Września 1939. Eseje te czyta się z dużym zainteresowaniem oraz „szybko, łatwo i przyjemnie”, co oczywiście jest zasługą autora – kontynuatora sposobu pisarstwa śp. Dariusza Baliszewskiego. Nadmieniam: kontynuatora, a nie naśladowcy. Wkraczamy w polityczny świat okresu międzywojennego. Podczas lektury zastanawiamy się, czy rzeczywiście musiało dojść do tego, co się faktycznie stało pamiętnego września 85 lat temu. Autor jasnej odpowiedzi na to pytanie nie daje, ale pozwala się domyśleć, iż także nim targają podobne wątpliwości. Nawet po wizycie ministra Ribbentropa w Warszawie w dniach 25-27 stycznia 1939 r., odprawionego grzecznie ale z kwitkiem, wybuch wojny polsko-niemieckiej bynajmniej nie był jeszcze przesądzony. Zadecydowały o nim dopiero wzajemne brytyjsko-polskie gwarancje z dn. 31 marca i 7 kwietnia 1939 r. (a w konsekwencji też odnowiony sojusz polsko-francuski), które doprowadziły Hitlera do ataku furii. Sternicy polskiej polityki zagranicznej nie zrozumieli, że w tamtym newralgicznym czasie (zimą i wiosną 1939 r.) nie można już było utrzymywać status quo w relacjach z dwoma sąsiednimi łotrami równocześnie, a ponadto jednemu z nich powiedzieć „szach” na politycznej szachownicy Europy. Wtedy bowiem rządzący Niemcami psychopata i polityczny hazardzista, uważając (skądinąd słusznie), że został okrążony, zdobył się na diaboliczny wyczyn, dokonując w polityce zagranicznej zwrotu o 180 stopni, bo tylko tak można określić zawarcie przez niego paktu z wyklinanym dotąd Stalinem. Powyższe oczywiście absolutnie nie oznacza, iż to Polska okazała się winna rozpętania drugiej wojny światowej. Ale jednak uważam, że nasza dyplomacja była w stanie odsunąć atak niemiecki w czasie, a nawet spowodować jego inny kierunek. Wtedy również i finalny rezultat wojny mógłby być inny, dla Polski korzystniejszy. Tak by się zapewne stało, gdyby prezydentem RP został Walery Sławek (poświęcony jest mu bardzo ciekawy rozdział). I wcale nie musiało się to łączyć z zawarciem sojuszu stricte militarnego z Trzecią Rzeszą. Autor książki też chyba tak uważa, choć explicite nie artykułuje. Mam przy tym do niego mały żal, że nie napisał o już ograniczonej w 1939 r. swobodzie uprawiania polskiej dyplomacji przez ministra Becka, zdominowanego i na tym polu przez marszałka Śmigłego-Rydza (a nie „Rydza-Śmigłego”, Szanowny Panie Bartoszu). Pewien niedosyt wywołuje również fakt pominięcia w książce jednej ważnej okoliczności towarzyszącej rozprawieniu się Hitlera z Czechosłowacją „na raty” w latach 1938 i 1939. Autor naprawdę to niezwykle interesująco opisał w trzech rozdziałach-esejach, ale nic nie wspomniał o przygotowanym zamachu wojskowym na Hitlera, gdyby ten w 1938 r. wydał rozkaz zbrojnego ataku na Czechosłowację. A wtedy historia Europy i Świata potoczyłaby się na pewno inaczej. No i jeszcze przedostatnia moja uwaga, dotycząca błędu edytorskiego. W moim egzemplarzu książki na str. 52 w wierszu 7 od góry zauważyłem błędnie podane imię niemieckiego profesora Ullricha (powinno być Volker, a jest tam Victor). Cóż, łatwo mi to było zauważyć, jako że dużo pozycji bibliograficznych wykorzystanych przez autora jest mi znanych, a nawet zostało opisanych na tym blogu (proszę zerknąć do katalogu tematycznego 7 pt. „Obie wojny światowe. Geneza, przebieg, następstwa”). W tym kontekście pozwolę się Państwu pochwalić, iż novum dla mnie był tylko esej poświęcony naszej dyskobolce oraz ostatni, bardzo dyskusyjny rozdział dotyczący wizji Polski nienapadniętej w roku 1939. Za duży plus książki uznaję zamieszczenie w niej licznych fotografii (czarnobiałych, ale wyraźnych), pozwalających czytelnikowi przyglądać się wydarzeniom i postaciom historycznym, o których akurat czyta. Za pomocne podczas lektury (zwłaszcza dla osoby mniej zaawansowanej historycznie) uważam też 8 kolorowych mapek w środkowej części książki, ulokowanych pomiędzy stronami 160 i 161, obrazujących zmiany kształtu terytorialno-politycznego naszej części Europy w okresie od czasu przed I wojną światową, aż do kwietnia 1939 r. Choć i tu „aż zęby mnie zabolały” (to ostatnia i zarazem najbardziej krytyczna moja uwaga!), gdy w posiadanym egzemplarzu książki spojrzałem na pierwszą z tych map pt. „Europa Środkowa przed I Wojną Światową”. Jako państwo sąsiadujące wówczas z Niemcami i Austro-Węgrami wskazany jest tam … ZSRR. Ech, ta Bellona, niby się w ostatnich latach poprawiła, ale…

PS. Osobom być może zbulwersowanym niektórymi tu moimi refleksjami, a także zainteresowanym newralgicznym znaczeniem Polski w przedwojennej europejskiej polityce zagranicznej, proponuję lekturę dwóch bardzo interesujących opracowań popularnonaukowych, autorstwa prof. Stanisława Żerko pt. „Stosunki polsko-niemieckie 1938-1939” oraz autorstwa dr. Krzysztofa Raka pt. „Polska – niespełniony sojusznik Hitlera”, opisanych na tym blogu (dostęp poprzez katalog autorski alfabetyczny albo katalogi tematyczne 1 i 7).