Bartosz
Borkowski „Ku wojnie”
Wydawnictwo
Bellona, Warszawa 2022
Na tę średniej grubości książkę (397 stron)
składa się 16 odrębnych esejów historycznych, z których ostatni
został napisany w konwencji historii alternatywnej. Wszystkie za punkt
odniesienia mają wydarzenia i postacie historyczne związane (pośrednio lub
bezpośrednio) z katastrofą Września 1939. Eseje te czyta się z dużym
zainteresowaniem oraz „szybko, łatwo i przyjemnie”, co oczywiście jest
zasługą autora – kontynuatora sposobu pisarstwa śp. Dariusza
Baliszewskiego. Nadmieniam: kontynuatora, a nie naśladowcy. Wkraczamy w polityczny
świat okresu międzywojennego. Podczas lektury zastanawiamy się, czy
rzeczywiście musiało dojść do tego, co się faktycznie stało pamiętnego września
85 lat temu. Autor jasnej odpowiedzi na to pytanie nie daje, ale pozwala
się domyśleć, iż także nim targają podobne wątpliwości. Nawet po wizycie
ministra Ribbentropa w Warszawie w dniach 25-27 stycznia 1939 r.,
odprawionego grzecznie ale z kwitkiem, wybuch wojny polsko-niemieckiej bynajmniej
nie był jeszcze przesądzony. Zadecydowały o nim dopiero wzajemne brytyjsko-polskie
gwarancje z dn. 31 marca i 7 kwietnia 1939 r. (a w konsekwencji
też odnowiony sojusz polsko-francuski), które doprowadziły Hitlera do ataku
furii. Sternicy polskiej polityki zagranicznej nie zrozumieli, że w tamtym
newralgicznym czasie (zimą i wiosną 1939 r.) nie można już było utrzymywać
status quo w relacjach z dwoma sąsiednimi łotrami równocześnie,
a ponadto jednemu z nich powiedzieć „szach” na politycznej
szachownicy Europy. Wtedy bowiem rządzący Niemcami psychopata i polityczny
hazardzista, uważając (skądinąd słusznie), że został okrążony, zdobył się na
diaboliczny wyczyn, dokonując w polityce zagranicznej zwrotu o 180 stopni,
bo tylko tak można określić zawarcie przez niego paktu z wyklinanym dotąd
Stalinem. Powyższe oczywiście absolutnie nie oznacza, iż to Polska okazała się
winna rozpętania drugiej wojny światowej. Ale jednak uważam, że nasza
dyplomacja była w stanie odsunąć atak niemiecki w czasie, a nawet
spowodować jego inny kierunek. Wtedy również i finalny rezultat wojny mógłby
być inny, dla Polski korzystniejszy. Tak by się zapewne stało, gdyby
prezydentem RP został Walery Sławek (poświęcony jest mu bardzo ciekawy
rozdział). I wcale nie musiało się to łączyć z zawarciem sojuszu stricte
militarnego z Trzecią Rzeszą. Autor książki też chyba tak uważa, choć explicite
nie artykułuje. Mam przy tym do niego mały żal, że nie napisał o już
ograniczonej w 1939 r. swobodzie uprawiania polskiej dyplomacji przez
ministra Becka, zdominowanego i na tym polu przez marszałka Śmigłego-Rydza
(a nie „Rydza-Śmigłego”, Szanowny Panie Bartoszu). Pewien niedosyt
wywołuje również fakt pominięcia w książce jednej ważnej okoliczności
towarzyszącej rozprawieniu się Hitlera z Czechosłowacją „na raty” w latach
1938 i 1939. Autor naprawdę to niezwykle interesująco opisał w trzech
rozdziałach-esejach, ale nic nie wspomniał o przygotowanym zamachu
wojskowym na Hitlera, gdyby ten w 1938 r. wydał rozkaz zbrojnego
ataku na Czechosłowację. A wtedy historia Europy i Świata potoczyłaby
się na pewno inaczej. No i jeszcze przedostatnia moja uwaga, dotycząca
błędu edytorskiego. W moim egzemplarzu książki na str. 52 w wierszu 7
od góry zauważyłem błędnie podane imię niemieckiego profesora Ullricha (powinno
być Volker, a jest tam Victor). Cóż, łatwo mi to było zauważyć, jako że dużo
pozycji bibliograficznych wykorzystanych przez autora jest mi znanych, a nawet
zostało opisanych na tym blogu (proszę zerknąć do katalogu tematycznego 7 pt. „Obie wojny światowe. Geneza,
przebieg, następstwa”). W tym kontekście pozwolę się Państwu pochwalić, iż
novum dla mnie był tylko esej poświęcony naszej dyskobolce oraz ostatni,
bardzo dyskusyjny rozdział dotyczący wizji Polski nienapadniętej w roku 1939.
Za duży plus książki uznaję zamieszczenie w niej licznych fotografii
(czarnobiałych, ale wyraźnych), pozwalających czytelnikowi przyglądać się
wydarzeniom i postaciom historycznym, o których akurat czyta. Za
pomocne podczas lektury (zwłaszcza dla osoby mniej zaawansowanej historycznie)
uważam też 8 kolorowych mapek w środkowej części książki, ulokowanych
pomiędzy stronami 160 i 161, obrazujących zmiany kształtu
terytorialno-politycznego naszej części Europy w okresie od czasu przed I wojną
światową, aż do kwietnia 1939 r. Choć i tu „aż zęby mnie zabolały”
(to ostatnia i zarazem najbardziej krytyczna moja uwaga!), gdy w posiadanym
egzemplarzu książki spojrzałem na pierwszą z tych map pt. „Europa
Środkowa przed I Wojną Światową”. Jako państwo sąsiadujące wówczas z Niemcami
i Austro-Węgrami wskazany jest tam … ZSRR. Ech, ta Bellona, niby się w ostatnich
latach poprawiła, ale…
PS. Osobom być
może zbulwersowanym niektórymi tu moimi refleksjami, a także zainteresowanym
newralgicznym znaczeniem Polski w przedwojennej europejskiej polityce zagranicznej,
proponuję lekturę dwóch bardzo interesujących opracowań popularnonaukowych, autorstwa
prof. Stanisława Żerko pt. „Stosunki polsko-niemieckie 1938-1939” oraz
autorstwa
dr. Krzysztofa Raka pt. „Polska – niespełniony sojusznik Hitlera”, opisanych
na tym blogu (dostęp poprzez katalog autorski alfabetyczny albo katalogi tematyczne 1 i 7).