Hanns
von Krannhals „Powstanie warszawskie 1944”
Wydawca
Bellona Spółka Akcyjna, Warszawa 2017
Hanns
von Krannhals (1911-1970) napisał tę książkę w 1962 r. Niniejsza
polska edycja to tłumaczenie z języka niemieckiego poprawionego wydania drugiego
z roku 1964. Na polskie wydanie w 2017 r. czytelnik czekał więc
aż 53 lata (w lipcu br. zauważyłem kolejne, również Bellony). W latach 60.
ub. wieku książka wywołała w Republice Federalnej Niemiec (u nas
nazywanej wtedy Niemiecką Republiką Federalną, gwoli quasi-symetrycznego
przeciwstawienia jej Niemieckiej Republice Demokratycznej) wiele
kontrowersji. Zachodnioniemieckiemu historykowi m.in. zarzucano, że „kala
własne gniazdo” (str. 565). Autor bowiem przeszedł polityczną metamorfozę
– z polonofoba i antysemity, aktywnie (jeszcze przed wojną)
zwalczającego polskość i nasze państwo, stał się orędownikiem głoszenia
prawdy o polskim ruchu oporu, powstaniu warszawskim i zbrodniach
niemieckich popełnionych podczas okupacji na narodach słowiańskich i żydowskim.
Mało tego – demaskował żyjących jeszcze wówczas w Niemczech Zachodnich
zbrodniarzy hitlerowskich, m.in. publicznie nagłaśniając działania Heinza
Reinefartha, generała SS i policji, mordercy ludności cywilnej Warszawy w sierpniu
1944 r. Tę i wiele innych informacji o Krannhalsie można znaleźć
w „Posłowiu do wydania polskiego”, napisanym przez tłumacza Daniela
Lulińskiego (str. 561-581), od czego proponuję rozpocząć lekturę. Jest to
bowiem (moim zdaniem) bardziej wstęp niż posłowie, zważywszy zwłaszcza
prezentację tam osoby autora, którego nazwisko na ogół nic nie mówi
czytelnikowi biorącemu jego książkę po raz pierwszy do ręki. Chyba że wcześniej
dokładnie przeczytał inne opracowania poświęcone powstaniu warszawskiemu – ich
autorzy nieraz powołują się na ustalenia dokonane właśnie przez von Krannhalsa.
M.in. Alexandra Richie i Norman Davies – przypominam omówione tu
niedawno (w tym miesiącu) ich prace.
Hanns
von Krannhals, były członek NSDAP i Leutnant Wehrmachtu, po wojnie zdolny
i pracowity historyk-naukowiec, napisał tę książkę (będącą dziełem jego
życia!) z pozycji niemieckiego oficera, tj. starając się obiektywnie
przedstawić i usprawiedliwić działania stricte militarne podjęte w celu
stłumienia Der Warschauer Aufstand 1944. Sam w Polsce
w 1944 r. nie walczył, jego jednostka wojskowa stacjonowała wówczas
na zachodzie Europy. W książce opisał sytuację na froncie wschodnim latem
1944 r. oraz strategiczne znaczenie Warszawy, której utrata znacznie ograniczyłaby
możliwości defensywne Niemiec na tym odcinku frontu. Masakry tysięcy ludności
cywilnej Warszawy w pierwszych tygodniach powstania, przede wszystkim na
Woli i Ochocie, nie przemilczał ani liczbowo nie pomniejszał,
odpowiedzialnością za zbrodnie obciążając dowódców SS, w tym
wspomnianego Reinefartha. Oczywiście wskazał też sprawstwo kierownicze Hitlera
i Himmlera, którzy po wybuchu powstania wydali na miasto i jego
mieszkańców wyrok śmierci.
Mając
na względzie przede wszystkim czytelnika zachodnioniemieckiego Krannhals
poprzedził opis przebiegu powstania obszernym i rzetelnym przedstawieniem
sytuacji politycznej i militarnej Polski w latach 1939-1944
(poświęcił temu pierwszych pięć rozdziałów książki). Scharakteryzował dwie
okupacje (niemiecką i radziecką), nasz ruch oporu, nawiązanie i zerwanie
stosunków dyplomatycznych pomiędzy polskim rządem emigracyjnym a ZSRR,
sprawę Katynia, akcję „Burza”, powołanie przez Stalina PKWN, określił też wszystkie
przesłanki leżące u podstaw podjęcia polskiej decyzji o wybuchu
powstania warszawskiego. Przebieg powstania i jego dyplomatyczne
reperkusje są następnie w książce również bardzo dokładnie omówione. Autor
opisał działania militarne, uzbrojenie (nieporównywalne) oraz przedstawił sylwetki
wyższych oficerów obu stron konfliktu. Losowi Warszawy po upadku powstania
dn. 2.10.1945 r., a przed wyzwoleniem jej ruin dn. 17.01.1945 r.
przez 1. Armię Wojska Polskiego, też poświęcił odrębny rozdział. Opisał w nim
sukcesywne niszczenie ocalałej dotąd zabudowy stolicy, poprzedzane iście masową
grabieżą absolutnie wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość (od dzieł sztuki,
tekstyliów, sprzętów gospodarstwa domowego po drobne artykuły codziennego
użytku), i bezczelne, jawne wywożenie tego licznymi transportami
kolejowymi do Niemiec – łącznie ponad półtora tysiąca wagonów. A tam
z kolei redystrybucję łupów pomiędzy hitlerowskich prominentów
i członków ich rodzin. Czytając o tym (na stronach 430, 550-553, 558)
zaczyna się trochę inaczej (relatywistycznie!) podchodzić do powojennych,
zorganizowanych rabunków dokonywanych przez Armię Czerwoną, czy do naszego
rodzimego szabru na ziemiach zachodnich i północnych. Podsumowując, gorąco
Państwu polecam tę niemiecką monografię naukową powstania warszawskiego. Autor uwiarygodnił
ją licznymi dokumentami niemieckimi i polskimi (zacytowanymi we
fragmentach lub w całości), przeprowadzonymi przez siebie wywiadami, m.in.
z gen. Tadeuszem Borem-Komorowskim. Pomagała mu w tym znajomość
języka polskiego, którego nauczył się jeszcze przed wojną. Trochę skorzystał też
i z naszej nauki historii – kilkakrotnie przywołuje monumentalne
„Powstanie warszawskie” generała Jerzego Kirchmayera (pierwsze wydanie
w 1959 r.), wojskowo w zasadzie bezbłędne, politycznie
z niedomówieniami (wiadomo, PRL), ale bez kłamstw. Do książki
dołączył również ciekawą dokumentację fotograficzną i kartograficzną (ta
druga pozwala się zorientować w lokalizacji walk w okresie trwania
powstania). Czytelnikowi bardzo przydatne okażą się też wyjaśniające, niekiedy
polemiczne, komentarze (zamieszczone w przypisach) autorstwa tłumaczy,
pp. Barbary i Daniela Lulińskich, których wiedza o Niemczech
i Niemcach dalece wykracza poza samą znajomość języka.
PS.
Podczas lektury zauważyłem dwie istotne usterki redakcyjne w posiadanym
egzemplarzu książki. W Posłowiu, o którym wspomniałem na
wstępie, na str. 562 rok zdania matury przez Krannhalsa poprawiłem na 1930
(urodzonemu w 1911 r. raczej trudno byłoby ją zdać już w 1920 r.).
Natomiast w tekście właściwym książki na str. 278 datę depeszy „Bora”
do Londynu poprawiłem na 28 września 1944 r. (28 października generał
Tadeusz Bór-Komorowski znajdował się już w niemieckiej niewoli).