Monika
Sławecka „Niewinna Inka”
Wydawca
Prószyński Media Sp. z o.o., Warszawa 2024
W inny
dzień niż pierwszego kwietnia nie poważyłbym się zaproponować Państwu tej
lektury. Absolutnie bowiem nie pasuje do ambitnego formatu blogu.
Autorka
już na wstępie zastrzega (cyt.): „Wszelkie podobieństwo do prawdziwych zdarzeń
i osób jest przypadkowe”. Trochę jednak przesadza z cywilnoprawną
asekuracją. Tytułowa bohaterka była bowiem autentycznym, ważnym elementem modus
operandi zamordowania w 2001 r. byłego ministra sportu Jacka
Dębskiego. Ona oraz fikcyjna sławna dziennikarka telewizyjna są przemiennie
narratorkami opowieści na poły paradokumentalnej, na poły zaś całkowicie wyssanej
z palca, stanowiącej treść książki. Jej akcja toczy się w 2003 r.
Inka w więzieniu oczekuje na apelacyjne rozpatrzenie swojej sprawy przez
sąd drugiej instancji. Słynna Anna Poniatowska podpisała ze znanym wydawnictwem
umowę na napisanie książki „wywiadu-rzeki”. Inka wyraziła zgodę na szereg
spotkań i dłuższych rozmów (w więzieniu) z tą panią redaktor.
Opowiada jej o sobie, o swoim życiu, szczegółów intymnych nie zatajając.
O przeszłości, ale także i o teraźniejszości, m.in. opisując drastyczne
realia egzystencji osadzonych w pudle kobiet. Anna też ma swoje osobiste
problemy, związane z niewiernym mężem. W końcu obie panie się w sobie
wzajemnie zakochują, i to bynajmniej nie platonicznie. Anna pomaga Ince
uciec, we Włoszech przeżywają krótki i namiętny romans. Ale wkrótce się też
w sensacyjnych okolicznościach rozstają. I o tym jest to proponowane
w prima Aprilis czytadło. Przeczytać dla pikantnej rozrywki można. Choć
niekoniecznie.