Boris
Sokołow „Polowanie na Stalina. Polowanie na Hitlera. Mity i rzeczywistość.
Tajne zmagania służb specjalnych w latach II wojny światowej”
Wydawca:
Inicjał Andrzej Palacz. Warszawa 2020
Prof. Boris
Sokołow (ur. 1957) to rosyjski historyk i kontrowersyjny publicysta. Za
przedstawianie wydarzeń II wojny światowej w sposób odbiegający od kanonu
oficjalnej rosyjskiej polityki historycznej został poddany środowiskowemu ostracyzmowi.
Wspominam o tym na wstępie choćby i z tego powodu, że pod
nazwiskiem Sokołow występują też inni autorzy książek o tematyce
historycznej. Czyli nie należy ich pomylić z TYM Profesorem. Jego
samego zaś trzeba utożsamić z Borysem Sokołowem (spolszczone brzmienie
imienia Boris), autorem już tu wcześniej omówionej książki pt. „Straszliwe
zwycięstwo. Prawda i mity o sowieckiej wygranej w drugiej wojnie
światowej”, wydanej w 2021 r. przez krakowskie Wydawnictwo Literackie
(vide katalog autorski alfabetyczny lub tematyczny 7). O ile jednak
tytuł tamtej książki prawidłowo anonsuje jej treść, to nie mogę tego stwierdzić
w odniesieniu do tej dziś omawianej. Jakie polowanie na Stalina i jakie
na Hitlera???!!! Autor opisuje tylko
jeden rzeczywiście zaplanowany i przeprowadzony zamach: ten na Hitlera z dnia
20 lipca 1944 r. O wybranych kilku innych, zaniechanych zaraz po
etapie wstępnych przygotowań, tylko raczej marginalnie nadmienia, słusznie
zauważając, iż były bez szans, a nawet bez sensu. Obaj dyktatorzy otoczyli
się tak hermetycznym kręgiem ochrony osobistej, że udanego zamachu na ich życie
mógłby dokonać jedynie ktoś z tej obstawy albo jakiś najbliższy, bardzo
wysoki rangą współpracownik Stalina czy Hitlera. Z nikim takim obce służby
specjalne nie nawiązały kontaktu. A zatem czytelnik sugerujący się tytułem
książki, głównie spodziewający się opisów wszystkich zamachów (tych faktycznie
przeprowadzonych i tych tylko zaplanowanych) na obydwu satrapów, zawiedzie
się. Ale się nie rozczaruje!!! Książką zachwycą się miłośnicy historii
służb specjalnych. Autor bowiem uszczegóławia wiele faktów z działalności tychże
służb oraz życiorysów ich funkcjonariuszy. A zatem po kolei, gwoli zachęty
do lektury.
·
Opisując
zabójstwo Kirowa w grudniu 1934 r. autor, po dokładnym przedstawieniu
przebiegu zamachu, osób ofiary i zamachowca, dochodzi do wniosku, iż
przypisywanie Stalinowi kierowniczego sprawstwa pozostaje w sferze „spiskowej
teorii dziejów”, a wykonawca - Nikołajew faktycznie był samotnym,
niezrównoważonym psychicznie desperatem. Stalin jedynie „skorzystał z okazji”,
czyniąc zabójstwo Kirowa katalizatorem intensyfikacji systemu krwawych represji
politycznych.
·
Stalinowski
Wielki Terror lat 30-tych ub. stulecia nie omijał i jego wykonawców,
także i tych na najwyższych stanowiskach w NKWD. Czując pismo nosem
jeden z takich zbirów, Henryk Luszkow, w czerwcu 1938 r. dał
dyla do Japonii. W książce przeczytamy o jego działalności przed i po
ucieczce. A w tle mamy mało znaną historię relacji
radziecko-japońskich w tamtych latach.
·
Autor
zastanawia się, czy podczas II wojny światowej w radzieckich sztabach
wojskowych mogli być ulokowani niemieccy szpiedzy, aż do końca wojny
nieuchwytni. Podając konkretne przykłady radzieckich operacji wojskowych,
niestanowiących zaskoczenia dla dowództwa Wehrmachtu, dochodzi do wniosku
potwierdzającego to podejrzenie. Na str. 91-93 przywołuje powstanie
warszawskie (VIII, IX 1944) i tzw. „stop-rozkaz” Stalina,
zakazujący Żukowowi i Rokossowskiemu wdrożenia już przez nich
przygotowanego planu operacji wyzwolenia Warszawy (z dniem rozpoczęcia 25 sierpnia).
Treść owego „stop-rozkazu” dotarła do dowództwa niemieckiego, które – bez obawy
o radziecką odsiecz dla powstania – mogło spokojnie kontynuować destrukcję
naszej stolicy, jej obrońców i mieszkańców. Autor ma zapewne rację, choć
ja spostrzegam tu również możliwość innego operacyjnego działania. Przekazanie Niemcom
treści ww. „stop-rozkazu” mogło nastąpić w sposób kontrolowany, aby swobodnie
rozprawiali się z Armią Krajową, główną przeszkodą na drodze do
podporządkowania Polski Stalinowi.
·
Uśmiejemy
się czytając o operacji Berezino, klasycznym przykładzie
wywiadowczej gry dezinformacyjnej. Latem 1944 r. po radzieckiej udanej
ofensywie na Białorusi, która odepchnęła Wehrmacht daleko na zachód, na
wschodzie pozostało okrążone zgrupowanie płk. Scherhorna, liczące 2,5 tys.
żołnierzy. Niemcy długo je (prawie aż do końca wojny) zasilali z powietrza,
dostarczając broń, amunicję, paliwo, żywność i medykamenty. Wszystko to
trafiało w ręce radzieckie, jako że takiego okrążonego zgrupowania w ogóle
nie było, a płk Scherhorn siedział w radzieckiej niewoli i w obawie
o życie współpracował z NKWD. Nieświadomy tego Hitler nawet odznaczył
go Krzyżem Rycerskim.
·
Poznajemy
prawdziwy życiorys Nikołaja Kuzniecowa, który do historii przeszedł w roli
niemieckiego oficera Paula Sieberta, faktycznie zaś radzieckiego szpiega i dywersanta
w szeregach Wehrmachtu. W Rosji do dziś jest uznawany za bohatera
narodowego, ale na zachodniej Ukrainie – gdzie zginął z rąk UPA w marcu
1944 r. – jego grób (symboliczny, pochowano go bowiem gdzie indziej)
został zdewastowany. W rozdziale poświęconym Kuzniecowowi przeczytamy
również o działalności Ericha Kocha, Komisarza III Rzeszy na okupowanej
Ukrainie. Ciekawostką dla mnie było, że już wówczas (tzn. w maju 1943 r.)
Koch znał język polski, „którym władał doskonale” (cyt., str. 170).
Napisałem „już wówczas”, ponieważ później, długo, długo po wojnie, aż do 1986 r.,
Erich Koch przebywał w naszym kraju i żył na koszt polskiego
podatnika. Wtedy znajomość języka polskiego na pewno była mu przydatna.
·
Za
bzdurną teorię spiskową autor uważa planowanie przez wywiad niemiecki zamachu
na Wielką Trójkę (Churchilla, Roosevelta i Stalina) podczas konferencji w Teheranie
na przełomie listopada i grudnia 1943 r. Natomiast ciekawie
przedstawia stronę organizacyjną owej konferencji, w tym kwestię zamieszkiwania
prezydenta USA w ambasadzie radzieckiej, czego nie mogły nie wykorzystać
służby podsłuchowe NKWD.
·
Analizując
działalność rozpracowanej przez Gestapo radzieckiej wywiadowczej Czerwonej
Orkiestry (Rote Kapelle) i jej pojmanego szefa, Leopolda Treppera,
autor dochodzi do sprzecznych wniosków, co sam spostrzega i staje bezradny
wobec nieodtajnienia odpowiednich radzieckich dokumentów. Czy Hitler
rzeczywiście starał się o zawarcie pokoju separatystycznego z ZSRR,
czy tylko grał na spowodowanie rozłamu w alianckiej koalicji? A może
w ogóle nie był poinformowany o tej operacji Gestapo? Autor odwołuje
się do wydanych po wojnie wspomnień Treppera, również i tu przeze mnie
opisanych. Vide: Leopold Trepper „Wielka gra” – do odszukania na blogu w katalogu
autorskim alfabetycznym lub tematycznym 5.
To
nie wszystko, niektóre ważne historyczne postacie oraz ich wojenne, wywiadowcze
i kontrwywiadowcze akcje pominąłem, nie chcąc się za bardzo rozpisywać. Co
nie znaczy, że nie są równie frapujące. Autor wszystkie je interesująco przedstawia,
sięgając do powojennych wspomnień m.in. takich tuzów wywiadu, jak Paweł Sudopłatow,
Reinhard Gehlen, Walter Schellenberg i oczywiście wspomniany Leopold Trepper.
Obszernie je cytuje i bierze na naukowy warsztat historyka, wytykając uboczne
faktograficzne nieścisłości oraz polityczne przekłamania. Reasumując, życzę
pasjonującej lektury. Choć, jak zauważyłem na wstępie, pierwsza, główna część tytułu
książki niezbyt pasuje do jej treści.