piątek, 19 kwietnia 2024

„W niewoli”. Autor: Borys Nikołajewicz Sokołow

 

Borys Nikołajewicz Sokołow „W niewoli”

Wydawca: Fundacja historia.pl, Gdańsk 2022, wydanie II

Borysa Nikołajewicza Sokołowa proszę nie pomylić ze znanym rosyjskim historykiem i literaturoznawcą, profesorem Borysem Sokołowem, autorem dwu tu wcześniej omówionych książek: Straszliwe zwycięstwo. Prawda i mity o sowieckiej wygranej w drugiej wojnie światowej oraz Polowanie na Stalina. Polowanie na Hitlera. Mity i rzeczywistość. Tajne zmagania służb specjalnych w latach II wojny światowej (zob. wpis poprzedni). Zapewne mając na względzie tę zbieżność imienia i nazwiska wydawca uzupełnił je o otczestwo osoby autora. Borys Nikołajewicz Sokołow (1911-2001) to przeciętny radziecki inteligent techniczny, oficer rezerwy zmobilizowany na Wielką Wojnę Ojczyźnianą. Już w 1941 r. został ranny i trafił do niemieckiej niewoli, w której przebywał aż do wyzwolenia przez armię amerykańską wiosną 1945 r. Książka zawiera jego wojenne i powojenne wspomnienia, poczynając od zgłoszenia się w 1941 r. do Armii Czerwonej, kończąc zaś na demobilizacji w 1946 r. i odesłaniu do cywila. Okres ten obfitował w multum przeżyć i wydarzeń: udział w walkach aż do otrzymania rany i dostania się do niewoli, niepełne tam wyleczenie, pobyt w niemieckich obozach jenieckich na Łotwie i w zachodnich Niemczech, wyzwolenie pod sam koniec wojny i związana z tym euforia, wreszcie dobrowolny powrót do ZSRR, połączony z przejściem przez dwa tzw. obozy filtracyjne. Opisom prawie sześcioletniej epopei (1941-1946) towarzyszy realizm i przyjemnie zadziwiający brak wpływu komunistycznej indoktrynacji (obserwowany w podobnej literaturze). Pozytywnie zaskakuje też duża szczerość autora, której m.in. daje wyraz pisząc o kryminalnych ekscesach radzieckich żołnierzy w powojennych Niemczech, swego czynnego udziału w nich nie pomijając.

Lektura książki pozwala poznać indywidualny los młodszego komandira artylerii na tle wydarzeń historycznych. Najpierw, walcząc na froncie i nie będąc zawodowym wojskowym, a jedynie oficerem rezerwy, dostrzega rażące błędy w organizacji działań militarnych i brak fachowych umiejętności u wielu armijnych przełożonych. Skutkuje to porażkami i niepotrzebnymi stratami w pierwszym okresie wojny. Później, podczas trzyipółletniego pobytu w niewoli Sokołow kilka razy ociera się o śmierć. Przeczytamy o ekstremalnych warunkach panujących w obozach dla jeńców radzieckich. Od głodowej tam śmierci autora najpierw uratowało oddelegowanie do pracy w gospodarstwach rolnych łotewskich bauerów, następnie zaś, już w ostatnim okresie wojny, skierowanie do roboty w niemieckiej kopalni węgla. Trzeba przyznać, iż pracowity i fizycznie silny Sokołow sobie z tym wszystkim poradził, nie będąc z zawodu ani rolnikiem, ani górnikiem, nie mając też przedwojennego doświadczenia w żadnej z tych profesji. Po prostu szybko się uczył. Po wyzwoleniu przez zachodnich aliantów nastąpiło wśród byłych jeńców radzieckich odreagowanie, całkowite poobozowe rozprzężenie i rozpasanie: napady na cywilną ludność niemiecką, rozboje, kradzieże, bezrozumna dewastacja i gwałty na Niemkach. Borys Sokołow szczerze przyznaje, że tylko w tych ostatnich nie uczestniczył, i to bynajmniej nie z powodu wyznawanych zasad moralnych. Narzekał na brak męskiej potencji, spowodowany kilkuletnim, wyniszczającym organizm pobytem w niewoli i ciężką tam katorżniczą pracą. Oswobodzeni jeńcy z Armii Czerwonej, w przeciwieństwie do pojmanych własowców i in. rosyjskich sojuszników III Rzeszy, nie byli po wojnie bezwzględnie zmuszani do powrotu do ZSRR, wielu jednak, w tym autor wspomnień, się na to zdecydowało. Sokołow przyznaje, iż postąpił tak jakby siłą inercji, nie kierując się ani motywami patriotycznymi, ani przesłankami rodzinnymi (był bezdzietnym kawalerem). Decyzja okazała się ryzykowna – wszystkich powracających jeńców poddawano filtracji, wyszukując wśród nich rzeczywistych lub tylko domniemanych zdrajców. Autorowi „się udało”, ale niektórych jego znajomych wyekspediowano na długie lata do syberyjskich łagrów.

Jak już powyżej nadmieniłem, Borys Sokołow jest bardzo szczery. Nie kryje swoich uczynków, w innych niż obozowo-wojenne realia uznawanych za wyraźnie przestępcze. Oprócz tego ma dar obserwacji, krytycznie odnosi się do zachowania w niewoli (i zaraz po wyzwoleniu) wielu swoich rodaków, przeciwstawiając je wzorowemu (wg niego) postępowaniu jeńców francuskich. Snuje wiele osobistych refleksji, przytacza dialogi prowadzone z towarzyszami niedoli. Mając, jak przyznaje, inteligencką i wyrazistą fizjonomię, stale obawiał się o posądzenie go o żydowskie pochodzenie, w obozie hitlerowskim równoznaczne z wyrokiem śmierci. Poloniców w książce prawie nie ma, w zasadzie spostrzegamy tylko dwa. Najpierw, jeszcze w obozie jenieckim na Łotwie, podczas męskiej dyskusji o kobietach, kolega przekonuje Sokołowa, iż Polki bynajmniej nie są takie ładne i zgrabne, jak by to wynikało z wiersza Adama Mickiewicza pt. „Trzech budrysów” (autor cytuje go z pamięci z tłumaczenia dokonanego przez Aleksandra Puszkina). A wręcz przeciwnie, są one, wg owego radzieckiego znawcy kobiet (cyt. str. 86) „nisko zawieszone, grube w kości, dziobate i jakieś koślawe.”. Drugi raz czytamy o naszych rodakach, gdy Sokołow opisuje swój powrót latem 1945 r. do ZSRR przez Poznań. Podczas dłuższego tam postoju żołnierze radzieccy byli wyszydzani, pogardzani i wyraźnie sekowani przez miejscowych Polaków. Od siebie dodam, iż bardzo słusznie – właśnie za tę niepochlebną opinię o naszych paniach. Poza tym autor parę razy nadmienia, iż nosi były polski mundur wyfasowany w niemieckim obozie. Reasumując, zachęcam do sięgnięcia po tę książkę. Miłośnicy literatury faktu i szczerych autobiograficznych wspomnień na pewno się nie rozczarują.

PS. W posiadanym egzemplarzu książki, oprócz sporadycznie występujących drobnych usterek edytorskich (polegających na braku w niektórych wyrazach polskiej czcionki, jest np. „a” zamiast „ą”) zauważyłem jeden błąd ortograficzny. Na str. 268 w wierszu 10 od dołu powinno być: „niekiedy jednak zdarza się wrócić z niczym.”. W oryginalne jest tam „zdaża się”.