Szanownym Czytelniczkom i Czytelnikom moich tu tekstów, jak
również Waszym Najbliższym, życzę Wesołych i Zdrowych Świąt Wielkiejnocy. Przy
okazji proponuję dziś lekturę lżejszą, niemogącą zepsuć świątecznego, pogodnego
nastroju. Choć jednakże zmuszającą do refleksji nad meandrami biegu historii
Polski.
Jak
już zapewne Państwo spostrzegliście, dziś omawiana książka jest trzecią z kolei
o sławnej kobiecie. Co łączyło Różę Luksemburg, Wandę Wasilewską i Izabelę
Czartoryską? Pozornie nic, ale tylko pozornie. Wszystkie te trzy panie – każda
żyjąca i działająca w innej epoce i innym środowisku – posiadały
dużą wiedzę, były bardzo inteligentne, wrażliwe na ludzką krzywdę i niedolę,
cechowało je też wielkie zaangażowanie społeczno-polityczne. No i żadna z nich
nie wykazywała się nadmierną pruderyjnością w swym życiu prywatnym. Szczególnie
zaś ta dziś omawiana.
Gabriela
Pauszer-Klonowska „Pani na Puławach. Opowieść o Izabeli z Flemmingów
Czartoryskiej”
Wydawca:
Inicjał Andrzej Palacz. Warszawa 2011
Artykuł
rozpocznę nieco humorystycznie, stwierdzając, że trochę pasuje do zbliżającego
się drugiego dnia Świąt Wielkiejnocy, w tym roku przypadającego 1 kwietnia,
czyli prima Aprilis, kiedy to żartobliwie oszukujemy się wśród bliskich
i znajomych. Tytułowa bohaterka bowiem kilkakrotnie „oszukała” swojego
męża, na co on tylko pozornie dawał się nabrać. Izabela, żona księcia Adama
Kazimierza Czartoryskiego, wydała na świat siedmioro dzieci, z których
tylko pierwsze (córka Teresa) było biologicznym dzieckiem jej małżonka. Kolejnych
pięcioro (Marię, Adama, Konstantego, Zofię i Gabrielę) książę też jednak uznał
za swoje, oczywiście z zachowaniem pozorów. Konstantemu w tym celu wpisano
do dokumentów wcześniejszy rok urodzenia, jako że w czasie, gdy faktycznie
doszło do jego poczęcia, małżonkowie przez dłuższy czas nie przebywali razem.
Siódme dziecko księżnej już takiego szczęścia wejścia do rodziny Czartoryskich
nie miało. Urodzona w Paryżu córka Cecylia została oddana obcej kobiecie,
a po rewolucji francuskiej zabrana do Puław, gdzie pod innym nazwiskiem wychowywała
się i dorastała pod opieką Izabeli, długo nie zdając sobie sprawy z przyczyny
jej wielkiej troskliwości. Prawda po latach wyszła na jaw (oczywiście nie dla
wszystkich), gdy Konstanty z wzajemnością zakochał się w Cecylii, a młodzi
zapragnęli się pobrać. W wielkiej tajemnicy dowiedzieli się wówczas, że
mają tę samą matkę, czyli są przyrodnim rodzeństwem, co ich związek małżeński wykluczało.
Autorka książki ustaliła daty urodzin i naturalne ojcostwo wszystkich dzieci
Izabeli, jak również opisała dalsze ich życiowe losy. Dwie córki księżnej nie
dożyły dorosłości – Teresa zginęła tragicznie w wieku 15 lat, a Gabriela
zmarła kilka dni po urodzeniu. Dwa te zgony nastąpiły mniej więcej w tym
samym czasie, co potwierdza smutne przysłowie, iż niekiedy nieszczęścia chadzają
parami. Przy okazji należy też nadmienić, że – pomijając ich małżeństwo „otwarte”
(jak to się dziś określa) – Izabela i Adam Kazimierz tworzyli dobry, udany
związek, a oprócz interesów rodzinnych połączyła ich przyjaźń,
z czasem też miłość.
Powyżej
wspomniana liberalna „nieobyczajność” nie była wówczas w najwyższych,
arystokratycznych sferach czymś szokującym. W drugiej połowie XVIII wieku
na europejskich dworach królewskich i magnackich niemalże ostentacyjnie
nie przestrzegano szóstego przykazania. Niedochowanie wierności małżeńskiej tolerowano,
niewiernych mężów i niewiernych żon nie poddawano surowej krytyce środowiskowej.
Co najwyżej o nich plotkowano, zwłaszcza w sytuacji, gdy niewiasta z czasem
okazywała się brzemienna. Także bycia zdradzanym mężem czy zdradzaną żoną nie
traktowano jako ujmy na ich honorze. Przebywający po trzecim rozbiorze Polski na
dworze petersburskim starszy syn Izabeli, Adam Jerzy Czartoryski, miał romans z wielką
księżną Elżbietą, żoną późniejszego cara Aleksandra I, nb. za wiedzą i przyzwoleniem
jej męża, który zresztą był wtedy jego przyjacielem.
Oczywiście
nie wyłącznie o romansach księżnej Izabeli Czartoryskiej i ich późniejszych,
nie tylko biologicznych konsekwencjach, jest ta książka, jakkolwiek zajmują one
sporo kart. Autorka przedstawiła kompleksową biografię swej bohaterki, opisała
też jej wygląd, charakter, usposobienie, zainteresowania, działalność społeczną
i charytatywną, a przede wszystkim patriotyczne poglądy polityczne.
Czytamy zatem o możnej pani inteligentnej, bardzo towarzyskiej, postępowej
na miarę epoki, o jej dokonaniach przyrodniczych,
architektoniczno-budowlanych, muzealno-kolekcjonerskich, artystycznych,
wreszcie literackich i pedagogicznych. Z wielkim zaangażowaniem
oddającej się obronie dzieła Sejmu Czteroletniego – Konstytucji 3 Maja (1791;
wojna z Rosją 1792), a później wspierającej powstanie
kościuszkowskie (1794). Następnie, jak wielu rodaków, zbawcę ojczyzny
widziała już tylko w carze Aleksandrze I, przyszłym (od 1815 r.)
królu Polski, dawnym przyjacielu jej starszego syna. Natomiast liczna rodzina Izabeli
była w tamtych, tragicznych dla Polski czasach, bardzo podzielona
politycznie – od zdrajców popierających targowiczan i Rosję, do patriotów
walczących w obronie Ojczyzny w latach 1792 i 1794, potem u boku
Napoleona, a następnie w powstaniu listopadowym.
Oprócz
tej wieloaspektowej prezentacji osoby Izabeli Czartoryskiej i dziejów członków
jej rodziny, interesującym elementem treści książki jest opisane społeczno-polityczne
tło lat życia bohaterki (1746-1835). Czytamy o politycznych intrygach,
dworskich balach, wystawnych przyjęciach, uniżonych hołdach składanych
zaborcom. A wszystko to działo się w czasach, gdy Rzeczpospolita
dogorywała, czemu bardzo nieudolnie usiłowano zapobiec. Daty rozbiorów Polski
to przecież lata 1772, 1793 i 1795. Już więc sam kalendarz wskazuje głównych
odpowiedzialnych za upadek Ojczyzny. Byli nimi nasi kochani rodacy – ich pokolenia
z czasów życia Izabeli i Adama Kazimierza Czartoryskich. Jeśli ktoś
się w tym momencie żachnął i wskazuje na „siły zewnętrzne”, to mu
pragnę przypomnieć, że pierwsze dwa rozbiory formalnie zatwierdził sejm
Rzeczypospolitej, a trzeci zalegalizował swym podpisem król Polski. Krewni
i powinowaci Izabeli, jak wspomniałem, bynajmniej w tym kontekście
nie zawsze przedstawiali się kryształowo. Opisom także ich kolaboracyjnego
zachowania autorka poświęciła sporo miejsca. Reasumując, polecam Państwu tę
biograficzną opowieść osnutą na tle tragicznych wydarzeń historycznych. Przeczytacie
m.in. o życiu codziennym oraz mentalności naszych elit z tamtej epoki.
Epoki smutnej politycznie, ale dość wesołej, gdy weźmiemy pod uwagę życie
powszednie ówczesnej polskiej i litewskiej arystokracji. Pewnym
skojarzeniem może tu być późniejszy o ponad sto lat bal na Titanicu. No i dowiecie
się, kim byli naturalni ojcowie dzieci księżnej Izabeli Czartoryskiej, gdyż
przypuszczam, że większość z Państwa kojarzy tylko jednego z nich – Nikołaja
Repnina, ambasadora Rosji w Rzeczypospolitej w latach 1764-1769, a w 1794 r.
dowódcę wojsk rosyjskich zwalczających powstanie kościuszkowskie na Litwie. Czyli
postaci bardzo źle zapisanej w naszej historii (niektórzy inni tatusiowie
dzieci Izabeli też zresztą nie przedstawiają się w niej najlepiej). Chichotem
historii jest, że to grabarz Rzeczypospolitej, Nikołaj Repnin, był biologicznym
ojcem sławnego księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, wielkiego polskiego
patrioty, a po upadku powstania listopadowego przywódcy emigracyjnego
obozu politycznego we Francji, znanego pod nazwą Hotelu Lambert. Przyjrzycie
się też malarskim wizerunkom tytułowej bohaterki (już na okładce widzimy, że była
naprawdę uroczą kobietą) oraz innych postaci historycznych opisanych
w książce.
PS.1.
W posiadanym egzemplarzu książki zauważyłem dwa istotne błędy. Na
str. 21 w wierszu 4 od góry rok 1755 należy zmienić na
rok 1765. A na str. 73 w wierszu 7 od góry
rok 1704 powinien być poprawiony na rok 1784. Powyższe wyraźnie
wynika z kontekstów.
PS.2.
Wspomnianemu carowi Aleksandrowi I jest poświęcona bardzo interesująca
książka Andrzeja Andrusiewicza pt. „Aleksander I.
Wielki gracz car Rosji – król Polski”, wcześniej omówiona na blogu (opis do
odszukania poprzez katalog autorski alfabetyczny lub katalog tematyczny 6).