wtorek, 9 lutego 2021

"Król". Autor: Szczepan Twardoch

 

Szczepan Twardoch „Król”

Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o., Kraków 2020

Warszawa A.D. 1937. Miasto już nieistniejące. Zupełnie inni ówcześni ludzie, inna ich mentalność, dawno zapomniany skład narodowościowy i socjalny mieszkańców. Łącznie było ich wtedy 1,3 mln, z czego 30% stanowili Żydzi. W zasadzie nawet trochę więcej, jako że są to dane z przedwojennego spisu powszechnego, a przecież nie wszystkie osoby pochodzenia żydowskiego się do narodowości żydowskiej poczuwały i przyznawały, a jidysz bynajmniej nie był językiem, którym na co dzień posługiwano się w ich domach. Zabudowa też autentycznie stara (to nie zabytki odbudowane po wojnie), na przedmieściach często drewniana. Szczepan Twardoch przedstawia więc miasto takim, jakim ono było, zanim tu w latach 1939-1945 „Hitler i Stalin zrobili co swoje” (jak śpiewa Muniek Staszczyk z zespołem T Love). Głównie jednak ukazuje ciemną stronę przedwojennej Warszawy. Lewobrzeżną stolicą „rządzi” Jan Kaplica, przydomek „Kum”. „Kuma się” bowiem z warszawskimi drobnymi przedsiębiorcami (sklepikarzami, kupcami bazarowymi, rzemieślnikami, restauratorami, itp.) każąc sobie za „kumoterstwo”, czyli wymuszoną ochronę, płacić haracze. Czyli klasyczny gangster, ale pod ochronnym parasolem PPS oraz – do czasu – rządzącej sanacji. Za tolerancję odwdzięcza się m.in. chroniąc swoimi ludźmi demonstracje polityczne PPS. Szanowany i lubiany przez warszawskich robotników, tak polskich, jak i żydowskich. Nie jest to postać całkowicie fikcyjna. Autorowi za pierwowzór posłużył Łukasz Siemiątkowski, pseudonim „Tata Tasiemka”, rzeczywisty przedwojenny warszawski gangster, były bojowiec PPS. Życiorys powieściowego Jana Kaplicy jest zbliżony do C.V. Łukasza Siemiątkowskiego, aczkolwiek nie identyczny (obaj np. inaczej kończą życie). Gang Kuma Kaplicy, oprócz pobierania haraczy od bezsilnych kupców, czerpie również zyski z nierządu – „opiekuje się” burdelem pierwszej kategorii, prowadzonym przez niejaką Ryfkę Kij, oraz zapewnia „ochronę” jeszcze bardziej ekskluzywnego salonu bdsm Madame de Potocki (faktycznie zaś Anieli Kuźnik, nauczycielki).

Jedynym plusem, jeśli tak to w ogóle można określić, jest „internacjonalistyczny” skład gangu. W Warszawie pleni się, aż huczy antysemityzm, lecz Kum Kaplica jest nie tylko nań odporny, ale wręcz go ostro zwalcza. Sam jest Polakiem, natomiast skład jego przybocznych bywa już mieszany: Polacy, Żydzi, Rosjanie i jeszcze jakieś inne zbiry, trudne do określenia narodowościowo. Jego prawą ręką ds. organizacji szemranego biznesu jest Żyd dr inż. Janusz Radziwiłek, wyedukowany swego czasu tak wysoko za stypendium z funduszy PPS. Wredny charakter, typ patologiczny. Szefem obstawy Kaplicy także jest Żyd, Jakub Szapiro, postać prywatnie (tzn. wtedy, gdy się akurat nie para bandytyzmem) nawet dość sympatyczna. Lat 37, charyzmatyczny, uprzejmy (jeśli nie jest pod wpływem alkoholu ani narkotyków), silny, wysportowany facet, warszawski mistrz bokserski wagi ciężkiej, trener boksu. Kombatant wojny polsko-bolszewickiej, plutonowy rezerwy WP. To właśnie tytułowy król, z tym że akcja powieści toczy się jeszcze w czasie poprzedzającym jego dwuletnie „królowanie” w Warszawie. Druga część dylogii Szczepana Twardocha nosi tytuł „Królestwo” i też o niej tu zapewne napiszę. Choć ona z kolei traktuje już o okresie następującym po dwóch latach warszawskiego królowania Jakuba Szapiro.

Nie jest to typowy „kryminał”. Autor wprowadza także marginalny element metafizyczny – sunącego w obłokach nad miastem żarłocznego kaszalota, który pod koniec powieści nawet upoluje babę mężobójczynię. Ów kaszalot Litani to zapewne alegoria przyszłej zagłady Warszawy i jej mieszkańców. Jest widziany tylko przez żydowskiego narratora akcji. A w zasadzie przez narratorów – jako że jest ich w książce kolejno dwóch, wprowadzających do opowieści ciekawe dygresje i przeżywających wewnętrzne rozterki. Chociaż nie – jednak jest tylko jeden narrator. Nic mi się nie poplątało. Przeczytacie Państwo i przekonacie się sami, jak to jest artystycznie skomplikowane. A przeczytać naprawdę warto, choćby po to, aby powędrować ulicami nieistniejącej już Warszawy, wczuć się w jej przedwojenny klimat polityczny, oczami wyobraźni ujrzeć ówczesnych mieszkańców, poznać ich codzienne problemy, przekonać się, jak sobie z nimi radzili i nie radzili. No i ten główny, niesamowity (!) gangsterski wątek, także przeplatany politycznie. Incydentalnie pojawiają się marszałek Edward Śmigły-Rydz, premier Felicjan Sławoj Składkowski i szef OZN pułkownik Adam Koc. Oglądamy również obóz odosobnienia w Berezie Kartuskiej, do którego trafia …. Nie napiszę, kto. Sami Państwo przeczytacie. Przeczytacie też opisy szykan, w zasadzie tortur, jakim poddawano osoby tam osadzone. Internowanie w stanie wojennym to były wczasy w porównaniu z warunkami stworzonymi przez sanację w Berezie Kartuskiej. Treść książki okazuje się mocna, bardzo mocna, raczej tylko dla osób pełnoletnich. Autor z detalami przedstawia przebieg kolejnych gangsterskich zbrodni i porachunków. Wprowadza też wątki erotyczne, w tym jedną scenkę rodzaju hard porno w przybytku Madame de Potocki. Lektura jest fascynująca i sensacyjna, zarazem jednak – w tle – historycznie bardzo poznawcza. Choć wątek przygotowań Śmigłego i Koca (z udziałem falangistów) do polskiej „nocy długich noży” wydaje mi się niewiarygodny, autor tu chyba przesadził. Na kanwie książki powstał scenariusz serialu telewizyjnego na antenie CANAL+, którego niestety jeszcze nie oglądałem.

PS. W chwili, gdy zamieszczam ww. tekst, jestem po, dopiero co, zakończonej lekturze „Królestwa”. Oświadczam, iż druga część jest (subiektywnie, wg mnie) jeszcze lepsza niż pierwsza (dziś omówiony „Król”), tak więc radzę Państwu od razu rozejrzeć się za całością dylogii Szczepana Twardocha.