Pojutrze
Wszystkich Świętych, następnie Dzień Zaduszny. A dziś, 30 października, mamy za oknem pandemię
i uliczne protesty społeczne. Smutne dni nastały. Zatem teraz o czymś
… nastrojowo bardzo adekwatnym.
Marcin Zaremba
„Wielka trwoga. Polska 1944-1947”
Wydawnictwo
Znak, Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, Kraków 2012
Lata
1944-1947 to interesujący okres w historii Polski. Autor pozwolił nam go
poznać również w sposób taki, w jaki odbierała go większość osób
żyjących w tamtym czasie. Przybliżył poglądy, oczekiwania, pragnienia
i w ogóle mentalność naszych rodaków, psychicznie potrzaskanych przez
prawie 6 lat wojny i bardzo zubożonych materialnie, często do granic głodowej
nędzy. Do tego w swej masie słabo wykształconych, nierzadko znajdujących
się na pograniczu analfabetyzmu. Książka stanowi niezwykle interesujące studium
polityczne – głównie historyczne, ale też z odwołaniem do warsztatów
naukowych socjologii i psychologii. Czytelnik zainteresowany przede
wszystkim materialną wiedzą historyczną może się nieco przestraszyć teorią
zamieszczoną we „Wstępie” (str. 13-29) i w pierwszym rozdziale
pt. „W labiryncie strachu” (str. 31-47), ale radzę tych
pierwszych kilkudziesięciu stron, poniekąd również poznawczych, nie opuszczać. A dalej
już przeczytamy (ze szczegółami i licznymi przykładami), że Polska lat
1944-1947 to kraj:
- będący terenem
walk, przemarszu i stacjonowania Armii Czerwonej, z wieloma tego
negatywnymi konsekwencjami dla ludności cywilnej (gwałty, grabieże,
morderstwa),
- dużej liczby „ludzi
z demobilu” wg określenia autora, czyli zdemobilizowanych żołnierzy, osób
bezrobotnych, licznych inwalidów wojennych, byłych wojennych spekulantów
niepotrafiących (i niechcących) normalnie funkcjonować w warunkach
pokojowych,
- niekompetencji i słabości
nowej administracji państwowej, zwłaszcza na tzw. ziemiach odzyskanych,
- bardzo powoli stabilizujący
się ekonomicznie, słabej waluty i powszechnych niedoborów rynkowych wielu
podstawowych artykułów, w tym żywności,
- głodu, drożyzny,
przymusowego kwaterunku i postępującej nacjonalizacji gospodarki,
- chorób zakaźnych
(gruźlica, tyfus, syfilis),
- zniszczeń
wojennych oraz pozostałości wojny: min i niewybuchów powodujących śmierć
i kalectwo (w tym niestety dzieci),
- wielkiego szabru,
zarówno dla potrzeb własnych szabrowników, jak też (głównie) na handel,
- ograniczonej
wojny domowej z żołnierzami wyklętymi,
których część ześlizgnęła się na drogę pospolitego bandytyzmu,
- wielkiej
przestępczości kryminalnej w miastach, wsiach i „pomiędzy” (czyli na szosach
i w pociągach),
- będący jeszcze państwem
„tymczasowym” – granice nie do końca ustalone, przewidywanie wybuchu nowej
wojny, docelowy ustrój polityczno-ekonomiczny też jeszcze niewiadomy
(Mikołajczyk i PSL w rządzie, powszechne oczekiwanie wolnych i demokratycznych
wyborów),
- odwetu i zemsty
na Niemcach i Ukraińcach,
- antysemityzmu, w tym
kilku pogromów ocalałych niedobitków ludności żydowskiej,
- oraz innych zmór
tamtego okresu.
Wszystkie
powyższe „plagi” trapiące rodzącą się w bólach Polskę Ludową (nieślubną córkę
Stalina, owoc jego gwałtu na II RP) profesor Marcin Zaremba szczegółowo
i przystępnie opisał, dołączając własne komentarze: historyczne (głównie)
oraz socjologiczne i psychologiczne (trochę). Książkę czyta się z ogromnym
zainteresowaniem, zważywszy przedstawioną w niej szczegółowość charakterystyki
Polski lat tuż powojennych. Autor dokumentował ją przypominaniem wielu
autentycznych wydarzeń z tamtego okresu, jak też relacji i opinii
osób ówcześnie żyjących, co uwiarygadnia i podkreśla rzetelność
opracowania.
PS. Dzieci nie
wolno winić za pochodzenie. Ww. „nieślubna córka Stalina” (epitet mojego
wymysłu) z czasem się ustatkowała (nabrała doświadczenia
i zmądrzała), a gdy ukończyła 45 lat postanowiła radykalnie
odmienić swoje życie. Co też i uczyniła – zmieniając przy okazji nazwisko
oraz angażując nowy pierwszy garnitur swoich wielbicieli, za zgodą a nawet
pomocą tych starych, mających już świadomość własnej impotencji. Bo w 1989 r.
to wciąż piękna kobieta była. I nadal nią jest. I zawsze taką
będzie. Lecz swego pochodzenia nie wymaże. Przypominać o nim będzie
posag dany przez tatusia: kształt granic oraz narodowa homogeniczność.