piątek, 30 października 2020

„Wielka trwoga. Polska 1944-1947”. Autor: Marcin Zaremba

 

Pojutrze Wszystkich Świętych, następnie Dzień Zaduszny. A dziś, 30 października, mamy za oknem pandemię i uliczne protesty społeczne. Smutne dni nastały. Zatem teraz o czymś … nastrojowo bardzo adekwatnym.

Marcin Zaremba „Wielka trwoga. Polska 1944-1947”

Wydawnictwo Znak, Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, Kraków 2012

Lata 1944-1947 to interesujący okres w historii Polski. Autor pozwolił nam go poznać również w sposób taki, w jaki odbierała go większość osób żyjących w tamtym czasie. Przybliżył poglądy, oczekiwania, pragnienia i w ogóle mentalność naszych rodaków, psychicznie potrzaskanych przez prawie 6 lat wojny i bardzo zubożonych materialnie, często do granic głodowej nędzy. Do tego w swej masie słabo wykształconych, nierzadko znajdujących się na pograniczu analfabetyzmu. Książka stanowi niezwykle interesujące studium polityczne – głównie historyczne, ale też z odwołaniem do warsztatów naukowych socjologii i psychologii. Czytelnik zainteresowany przede wszystkim materialną wiedzą historyczną może się nieco przestraszyć teorią zamieszczoną we „Wstępie” (str. 13-29) i w pierwszym rozdziale pt. „W labiryncie strachu” (str. 31-47), ale radzę tych pierwszych kilkudziesięciu stron, poniekąd również poznawczych, nie opuszczać. A dalej już przeczytamy (ze szczegółami i licznymi przykładami), że Polska lat 1944-1947 to kraj:

-       będący terenem walk, przemarszu i stacjonowania Armii Czerwonej, z wieloma tego negatywnymi konsekwencjami dla ludności cywilnej (gwałty, grabieże, morderstwa),

-       dużej liczby „ludzi z demobilu” wg określenia autora, czyli zdemobilizowanych żołnierzy, osób bezrobotnych, licznych inwalidów wojennych, byłych wojennych spekulantów niepotrafiących (i niechcących) normalnie funkcjonować w warunkach pokojowych,

-       niekompetencji i słabości nowej administracji państwowej, zwłaszcza na tzw. ziemiach odzyskanych,

-       bardzo powoli stabilizujący się ekonomicznie, słabej waluty i powszechnych niedoborów rynkowych wielu podstawowych artykułów, w tym żywności,

-       głodu, drożyzny, przymusowego kwaterunku i postępującej nacjonalizacji gospodarki,

-       chorób zakaźnych (gruźlica, tyfus, syfilis),

-       zniszczeń wojennych oraz pozostałości wojny: min i niewybuchów powodujących śmierć i kalectwo (w tym niestety dzieci),

-       wielkiego szabru, zarówno dla potrzeb własnych szabrowników, jak też (głównie) na handel,

-       ograniczonej wojny domowej z żołnierzami wyklętymi, których część ześlizgnęła się na drogę pospolitego bandytyzmu,

-       wielkiej przestępczości kryminalnej w miastach, wsiach i „pomiędzy” (czyli na szosach i w pociągach),

-       będący jeszcze państwem „tymczasowym” – granice nie do końca ustalone, przewidywanie wybuchu nowej wojny, docelowy ustrój polityczno-ekonomiczny też jeszcze niewiadomy (Mikołajczyk i PSL w rządzie, powszechne oczekiwanie wolnych i demokratycznych wyborów),

-       odwetu i zemsty na Niemcach i Ukraińcach,

-       antysemityzmu, w tym kilku pogromów ocalałych niedobitków ludności żydowskiej,

-       oraz innych zmór tamtego okresu.

Wszystkie powyższe „plagi” trapiące rodzącą się w bólach Polskę Ludową (nieślubną córkę Stalina, owoc jego gwałtu na II RP) profesor Marcin Zaremba szczegółowo i przystępnie opisał, dołączając własne komentarze: historyczne (głównie) oraz socjologiczne i psychologiczne (trochę). Książkę czyta się z ogromnym zainteresowaniem, zważywszy przedstawioną w niej szczegółowość charakterystyki Polski lat tuż powojennych. Autor dokumentował ją przypominaniem wielu autentycznych wydarzeń z tamtego okresu, jak też relacji i opinii osób ówcześnie żyjących, co uwiarygadnia i podkreśla rzetelność opracowania.

PS. Dzieci nie wolno winić za pochodzenie. Ww. „nieślubna córka Stalina” (epitet mojego wymysłu) z czasem się ustatkowała (nabrała doświadczenia i zmądrzała), a gdy ukończyła 45 lat postanowiła radykalnie odmienić swoje życie. Co też i uczyniła – zmieniając przy okazji nazwisko oraz angażując nowy pierwszy garnitur swoich wielbicieli, za zgodą a nawet pomocą tych starych, mających już świadomość własnej impotencji. Bo w 1989 r. to wciąż piękna kobieta była. I nadal nią jest. I zawsze taką będzie. Lecz swego pochodzenia nie wymaże. Przypominać o nim będzie posag dany przez tatusia: kształt granic oraz narodowa homogeniczność.