Psiakrew, co się dzieje! Od dziś cały kraj jak nie w czerwonej,
to w żółtej strefie epidemicznej. Świat również bardzo zainfekowany. Gwoli
chwil zapomnienia polecam Państwu dobre sensacyjne „czytadło”. Trudno się
będzie od niego oderwać, a więc choć przez parę godzin przestaniemy się
zadręczać sytuacją nas otaczającą.
Daniel Silva „Ostatni szpieg Hitlera”
PRIMA Oficyna
Wydawnicza sp. z o.o., Warszawa 1999
Trwa druga wojna światowa. Już się zarysowuje militarna przewaga aliantów, trwają długie i tajne przygotowania do otwarcia w Europie trzeciego frontu (wschodni i włoski już istnieją). Czyli do operacji Overlord i daty D-day (6.06.1944). Ale Niemcy są jeszcze wciąż bardzo silni. Inwazji na kontynent we Francji się spodziewają. Przygotowali na tę okoliczność „komitet powitalny” – kilkadziesiąt dywizji Wehrmachtu i SS, w tym także wyborowe, pancerne. Usytuowane w pobliżu miejsca inwazji zadałyby ciężkie straty wojskom lądującym na plażach. Zdziesiątkowałyby je i zepchnęły z powrotem do morza. Ale mogłoby to nastąpić tylko pod warunkiem szybkiego takiego zadziałania. Opóźnienie pozwoli bowiem Amerykanom, Brytyjczykom i Kanadyjczykom wyładować na brzeg dosyć sił zdolnych odeprzeć niemiecki kontratak.
Sęk
jednak w tym, że Niemcy czasu i miejsca inwazji nie znają. Trafnie
wytypowali dwie odległe od siebie lokalizacje, boją się jednak usytuować siły
strategiczne w pobliżu jednej z nich, bo a nuż inwazja z morza
nastąpi w tej drugiej. Wywiad niemiecki szaleje. Abwehra uruchamia swego
najlepszego agenta – dotychczasowego „śpiocha” w Anglii. Innym już się w berlińskiej
centrali nie ufa – powpadali i dezinformują, ratując w ten sposób
życie. A ów agent jest rzeczywiście doskonały. Dotrze do prawdy, ale już
nie zdąży jej przekazać niemieckim mocodawcom.
Cóż
to wszystko Państwu przypomina? Oczywiście bestsellerową „Igłę” Kena Folleta,
w wersji książkowej i ekranizowanej. To prawda, ale Daniel Silva
dorównuje tu mistrzowi. Podobnie jak Ken Follet w „Igle”, tak i Daniel
Silva w „Ostatnim szpiegu Hitlera” w sposób niezmiernie pasjonujący przedstawia
akcję wywiadu niemieckiego, kontrwywiadu brytyjskiego (i amerykańskiego),
wreszcie szpiegowską działalność tytułowej postaci – wyborowego niemieckiego
agenta. Jego agent jest jednak … płci pięknej. Piękność i kobiecość
okazuje się tu wyjątkowa i nietypowa, tytułowa pani jest bowiem komandosko
sprawna oraz bezlitosna. Już w pierwszym rozdziale powieści dokonuje
morderstwa niezbędnego do uzyskania nowej tożsamości i naturalizacji na
wyspach brytyjskich. Swoją atrakcyjną kobiecość wykorzystuje w celu „służbowym”,
czyli uwiedzenia wskazanego mężczyzny. Choć w głębi duszy jest lesbijką
i marzy o powojennym powrocie do kochanki mieszkającej
w odległej, neutralnej Hiszpanii.
Polecam
tę pasjonującą lekturę. Jest ona historyczna o tyle, że dość szczegółowo
oddaje atmosferę panującą w Anglii podczas wojny. Naloty, usuwanie ich
skutków, niedobory artykułów powszechnego użytku, racjonowanie żywności i paliw,
mentalność i życie codzienne przeciętnych obywateli, skuteczność
brytyjskiego kontrwywiadu, itd. itp. Także wielka dbałość rządu o perfekcyjne
przygotowanie inwazji sił sprzymierzonych na kontynent i utrzymanie
w najściślejszej tajemnicy jej miejsca i daty. Aż do dnia 6 czerwca
1944 r., gdy wylądowano na plażach Normandii. W powyższe realia autor
wplótł tytułowy wątek szpiegowski. Czy całkowicie przez siebie wydumany, czy
może mający choć częściowe potwierdzenie w archiwach służb specjalnych
(niemieckich i brytyjskich), tego nie wiem. Autor też tego nie zdradził w „Podziękowaniach”
zamieszczonych na początku książki. Reasumując: raczej fikcja literacka osadzona
w realiach historycznych. Ale naprawdę porywająca lektura. Bardziej (moim zdaniem) niż inne książki Daniela
Silvy, których bohaterem jest Gabriel Allon (jeśli dobrze zapamiętałem imię i nazwisko
agenta Mossadu).