Kacper
Śledziński „W tajnej służbie. Wojna wywiadów w II RP”
Wydawnictwo Znak
Horyzont, Kraków 2018
W tle mamy wielką politykę. Poznajemy motywacje ówczesnych działań przywódców państw europejskich: Anglii, Francji, Niemiec, Czechosłowacji, ZSRR i oczywiście Polski. W latach 1938 i 1939 rozwój dalszych, możliwych wydarzeń był naprawdę kilkuwariantowy. Bynajmniej nie musiało dojść do tego, czego nauczono nas na lekcjach historii. Na str. 250 zauważyłem manipulację cytatami z wypowiedzi Hitlera. O jego faktycznym podejściu do sprawy polskiej, zanim jeszcze nasze państwo dało się wciągnąć do montowanego przez Anglię antyniemieckiego obozu polityczno-wojskowego, obszernie napisał dr Krzysztof Rak w doskonałej książce pt. „Polska – niespełniony sojusznik Hitlera”, już tu zrecenzowanej (proszę odnaleźć w katalogu czytelni).
Opisy
wybranych udanych (i nieudanych) akcji polskiego wywiadu prowadzą do
wniosku, iż jego działalność na kierunku wschodnim była piekielnie trudna.
Wynikało to z policyjnego charakteru państwa Lenina i Stalina, prześladującego
swoich obywateli z powodu choćby tylko krótkiej rozmowy czy korespondencji
z cudzoziemcem. Ponadto każdy poruszający się w terenie pracownik polskiej
ambasady otrzymywał „ogon”, czyli co najmniej jednego, niespuszczającego go
z oka radzieckiego agenta, na ogół nieskrywającego swej funkcji
inwigilacyjnej, a niekiedy nawet zachowującego się demonstracyjnie i agresywnie.
Na
kierunku zachodnim (niemieckim) polscy wywiadowcy i ich miejscowi informatorzy
mieli nieco większy margines swobodnego działania, pomimo również policyjnego
charakteru III Rzeszy. W tym kontekście autor przedstawia (dość skrótowo)
m.in. szpiegowską działalność naszego rotmistrza (później majora) Jerzego
Sosnowskiego, jego sukcesy – te niewątpliwe i te budzące uzasadnione podejrzenia.
Następnie pobyt w więzieniu najpierw niemieckim, potem w polskim (po
wymianie szpiegów), proces sądowy niezakończony prawomocnym wyrokiem, a w pierwszych
tygodniach wojny próbę wywiezienia go pod konwojem za granicę. Wreszcie tajemniczą
śmierć w ZSRR.
Także
skrótowo, z uwypukleniem najważniejszych przedwojennych osiągnięć, autor
opisuje pracę naszych kryptologów nad „rozgryzieniem” niemieckiej Enigmy. Przedstawia
obraz ich spotkania w lipcu 1939 r. w Warszawie ze specjalistami
po fachu z Francji i Anglii, na które ci drudzy przybyli mocno
sceptyczni, a wyjechali z entuzjazmem (choć skrywanym).
Z lektury
książki dowiadujemy się też, jak „dwuwariantowo” podchodzili polscy przywódcy polityczni
do kryzysu czechosłowackiego jesienią 1938 r. Skończył się on, jak wiemy,
paktem monachijskim i (niezależnie od niego) odebraniem przez Polskę
Zaolzia. Ale strona polska była również przygotowana na wariant militarny,
tj. na sytuację, w której doszłoby do wojny Niemiec
z Czechosłowacją i wspierającą ją Francją.
Kacper
Śledziński poruszył też dwa bardzo ważne „gorzkie” tematy, nie stawiając jednak
kropki nad „i”, tj. nie obarczając konkretnie winą marszałka Edwarda
Śmigłego-Rydza, choć ów na to bezwzględnie zasłużył.
Oto
już poczynając od drugiego kwartału 1939 r. polski wywiad wojskowy przekazywał
do Warszawy informacje o możliwym antypolskim sojuszu Hitlera ze Stalinem,
które następnie na szczeblu rządowym były jednak bagatelizowane, traktowane
jako niemiecki, zamierzony blef dyplomatyczny. Informacje te pochodziły z Niemiec
i innych państw zachodnich, a później także z ZSRR. Główna
odpowiedzialność spada tu niewątpliwie na ówczesnego Generalnego Inspektora Sił
Zbrojnych, formalnie (choć niekonstytucyjnie) będącego przecież „drugą osobą
w państwie, zaraz po Prezydencie RP”.
Wielką
winą marszałka Śmigłego było też niedopilnowanie zniszczenia bądź wywiezienia archiwum
polskiego wywiadu, ostatecznie pozostawionego w Warszawie w Forcie
Legionów. Jesienią 1939 r. dostało się ono w całości w ręce
niemieckie!!! W efekcie w ciągu kilku następnych miesięcy, po
rozpracowaniu go przez analityków, do mieszkań około stu niemieckich, przedwojennych
informatorów polskiego wywiadu zapukało (załomotało) Gestapo. Z wiadomym tragicznym
skutkiem dla nich.
Reasumując,
polecam Państwu tę ciekawą i łatwą w odbiorze lekturę „szpiegowską”. Zawiera
wiedzę historyczną podaną trochę sensacyjnie, czyli w sam raz gwoli
zrelaksowania się i odprężenia w tych dzisiejszych, niezwykle
uciążliwych i trudnych pandemicznych czasach.
No i jeszcze
drobna errata.
Na str. 23
w wierszu 5 od dołu nazwisko „von Bromberg” należy zamienić na
„von Blomberg”.
Na str. 27
w wierszach 7 i 8 od góry wyrazy „od półtora roku” proszę
zastąpić wyrazami „od pół roku”.
Na str. 103
w wierszu 8 od dołu wyraz „Ligi” należy napisać prawidłowo (tylko
jedno „i” na końcu).