wtorek, 20 października 2020

„W tajnej służbie. Wojna wywiadów w II RP”. Autor: Kacper Śledziński

 

Kacper Śledziński „W tajnej służbie. Wojna wywiadów w II RP”

Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2018

 Jest to taki trochę esej, trochę reportaż historyczny. Chwilami beletryzujący, ponieważ autor wprowadza przypuszczalne dialogi swoich bohaterów, nb. postaci autentycznych, niekiedy też sytuuje możliwe choć niepotwierdzone miejsca ich spotkań służbowych. Zgodnie z tytułem książki głównymi jej bohaterami są oficerowie Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego. Zarówno ci wysocy rangą – dowódcy, jak i wybrani pomniejsi – pracujący „w terenie” operacyjni porucznicy i kapitanowie. 

W tle mamy wielką politykę. Poznajemy motywacje ówczesnych działań przywódców państw europejskich: Anglii, Francji, Niemiec, Czechosłowacji, ZSRR i oczywiście Polski. W latach 1938 i 1939 rozwój dalszych, możliwych wydarzeń był naprawdę kilkuwariantowy. Bynajmniej nie musiało dojść do tego, czego nauczono nas na lekcjach historii. Na str. 250 zauważyłem manipulację cytatami z wypowiedzi Hitlera. O jego faktycznym podejściu do sprawy polskiej, zanim jeszcze nasze państwo dało się wciągnąć do montowanego przez Anglię antyniemieckiego obozu polityczno-wojskowego, obszernie napisał dr Krzysztof Rak w doskonałej książce pt. „Polska – niespełniony sojusznik Hitlera”, już tu zrecenzowanej (proszę odnaleźć w katalogu czytelni).

Opisy wybranych udanych (i nieudanych) akcji polskiego wywiadu prowadzą do wniosku, iż jego działalność na kierunku wschodnim była piekielnie trudna. Wynikało to z policyjnego charakteru państwa Lenina i Stalina, prześladującego swoich obywateli z powodu choćby tylko krótkiej rozmowy czy korespondencji z cudzoziemcem. Ponadto każdy poruszający się w terenie pracownik polskiej ambasady otrzymywał „ogon”, czyli co najmniej jednego, niespuszczającego go z oka radzieckiego agenta, na ogół nieskrywającego swej funkcji inwigilacyjnej, a niekiedy nawet zachowującego się demonstracyjnie i agresywnie.

Na kierunku zachodnim (niemieckim) polscy wywiadowcy i ich miejscowi informatorzy mieli nieco większy margines swobodnego działania, pomimo również policyjnego charakteru III Rzeszy. W tym kontekście autor przedstawia (dość skrótowo) m.in. szpiegowską działalność naszego rotmistrza (później majora) Jerzego Sosnowskiego, jego sukcesy – te niewątpliwe i te budzące uzasadnione podejrzenia. Następnie pobyt w więzieniu najpierw niemieckim, potem w polskim (po wymianie szpiegów), proces sądowy niezakończony prawomocnym wyrokiem, a w pierwszych tygodniach wojny próbę wywiezienia go pod konwojem za granicę. Wreszcie tajemniczą śmierć w ZSRR.

Także skrótowo, z uwypukleniem najważniejszych przedwojennych osiągnięć, autor opisuje pracę naszych kryptologów nad „rozgryzieniem” niemieckiej Enigmy. Przedstawia obraz ich spotkania w lipcu 1939 r. w Warszawie ze specjalistami po fachu z Francji i Anglii, na które ci drudzy przybyli mocno sceptyczni, a wyjechali z entuzjazmem (choć skrywanym).

Z lektury książki dowiadujemy się też, jak „dwuwariantowo” podchodzili polscy przywódcy polityczni do kryzysu czechosłowackiego jesienią 1938 r. Skończył się on, jak wiemy, paktem monachijskim i (niezależnie od niego) odebraniem przez Polskę Zaolzia. Ale strona polska była również przygotowana na wariant militarny, tj. na sytuację, w której doszłoby do wojny Niemiec z Czechosłowacją i wspierającą ją Francją.

Kacper Śledziński poruszył też dwa bardzo ważne „gorzkie” tematy, nie stawiając jednak kropki nad „i”, tj. nie obarczając konkretnie winą marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza, choć ów na to bezwzględnie zasłużył.

Oto już poczynając od drugiego kwartału 1939 r. polski wywiad wojskowy przekazywał do Warszawy informacje o możliwym antypolskim sojuszu Hitlera ze Stalinem, które następnie na szczeblu rządowym były jednak bagatelizowane, traktowane jako niemiecki, zamierzony blef dyplomatyczny. Informacje te pochodziły z Niemiec i innych państw zachodnich, a później także z ZSRR. Główna odpowiedzialność spada tu niewątpliwie na ówczesnego Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, formalnie (choć niekonstytucyjnie) będącego przecież „drugą osobą w państwie, zaraz po Prezydencie RP”.

Wielką winą marszałka Śmigłego było też niedopilnowanie zniszczenia bądź wywiezienia archiwum polskiego wywiadu, ostatecznie pozostawionego w Warszawie w Forcie Legionów. Jesienią 1939 r. dostało się ono w całości w ręce niemieckie!!! W efekcie w ciągu kilku następnych miesięcy, po rozpracowaniu go przez analityków, do mieszkań około stu niemieckich, przedwojennych informatorów polskiego wywiadu zapukało (załomotało) Gestapo. Z wiadomym tragicznym skutkiem dla nich.

Reasumując, polecam Państwu tę ciekawą i łatwą w odbiorze lekturę „szpiegowską”. Zawiera wiedzę historyczną podaną trochę sensacyjnie, czyli w sam raz gwoli zrelaksowania się i odprężenia w tych dzisiejszych, niezwykle uciążliwych i trudnych pandemicznych czasach.

No i jeszcze drobna errata.

Na str. 23 w wierszu 5 od dołu nazwisko „von Bromberg” należy zamienić na „von Blomberg”.

Na str. 27 w wierszach 7 i 8 od góry wyrazy „od półtora roku” proszę zastąpić wyrazami „od pół roku”.

Na str. 103 w wierszu 8 od dołu wyraz „Ligi” należy napisać prawidłowo (tylko jedno „i” na końcu).