Ten i kilka
następnych artykułów będzie poświęconych lekturom o naszych wschodnich
sąsiadach, z którymi przez całe stulecia żyliśmy jak pies z kotem. Proszę
mi wybaczyć to pospolite porównanie, ale ono jednak lapidarnie i właściwie
określa relacje polsko-rosyjskie.
Jerzy Besala
„Krwawiące sąsiedztwo. Polacy, Moskale i Kozacy. Płonący wschód
Rzeczypospolitej szlacheckiej”
Wydawnictwo
Bellona Spółka Akcyjna, Warszawa 2015
Jerzy
Besala łączy dużą wiedzę z umiejętnością ciekawego jej przekazania.
Powoduje to, iż jego książki czyta się z ogromnym zainteresowaniem.
Potwierdzi to Państwu także lektura dziś proponowanego „Krwawiącego sąsiedztwa (…)”,
popularnonaukowego studium polskiej Ostpolitik – od zarania naszej i ruskiej
państwowości, aż po kres państwowości naszej (mam na myśli upadek I Rzeczypospolitej).
Autor
nie ogranicza się do przedstawienia historii tylko z polskiego punktu
widzenia. W bardzo szerokim zakresie prezentuje ogląd Polski, oraz Polaków
i Litwinów, oczami wschodnich sąsiadów. Przybliża nam także sytuację
wewnętrzną państwa moskiewskiego (późniejszej Rosji) oraz naszej (do czasu) lewobrzeżnej
Ukrainy. Dokumentuje to zarówno przekazami archiwalnymi, jak też powołuje się
na współczesne opracowania historyków rosyjskich i ukraińskich.
Pisze
ciekawie i o ciekawych czasach. Oprócz wielkiej polityki i dyplomacji
przedstawia sytuację społeczno-ekonomiczną. Kreśli też obraz zmagań wojennych,
podczas których trup ściele się gęsto, a tortury, egzekucje i rzezie
są na porządku dziennym oraz dotykają masowo także (a często przede
wszystkim) ludność cywilną. Żeby nie było niedomówień: Polacy oraz
spolonizowani Litwini i Rusini to nie rycerze bez zmazy i skazy, a w okrucieństwie
dorównują Moskalom i Kozakom. Autor daje liczne przykłady takiego
zachowania przez wszystkie strony konfliktu.
Po
raz kolejny z rzędu poznajemy więc realia epoki „Ogniem i mieczem”,
czasów ją poprzedzających oraz po niej następujących. Gościmy nie tylko w Warszawie,
ale też na Siczy, w Kijowie i w Moskwie.
A propos
czasów wcześniejszych od tych z powieści pana Henryka Sienkiewicza. Jerzy
Besala wspaniale opisuje sytuację w państwie carów, m.in. za panowania Iwana IV
Groźnego, oraz następującą po tym rosyjską smutę,
okres dymitriad i polsko-litewskiej
zbrojnej interwencji. Daje do zrozumienia, że to polski król Zygmunt III Waza
zaprzepaścił szansę innego, dużo korzystniejszego dla Rzeczypospolitej,
docelowego uregulowania relacji polsko-moskiewskich.
Autor
ukazuje również ogromny wpływ kwestii wyznaniowych na bieg wydarzeń
politycznych. Duchowni prawosławni często nienawidzą papieża i katolicyzmu,
a katolicy z kolei dążą do unii, co urzeczywistnia się w 1596 r.
Ówczesne oderwanie części prawosławia i przekształcenie w Kościół
unicki (greckokatolicki) wywołuje w Moskwie furię, a patriarchat
moskiewski staje się odtąd zdeklarowanym wrogiem Polski i polskości w ogóle.
Ale
dąsy religijne i morze przelanej krwi w XVII wieku (podczas dymitriad i później w wojnie o Ukrainę)
nie przeszkodziły dużemu uznaniu w Moskwie (w drugiej połowie tamtego
stulecia) dla polskiej kultury, obyczajowości, a nawet polskiego języka,
który przez pewien czas był nawet w powszechnym użyciu przez dworzan na
Kremlu.
Zamykając
opis wydarzeń historycznych na upadku I Rzeczypospolitej, autor
kilkakrotnie wybiega w przyszłość, nawet do czasów teraźniejszych.
Podkreśla wpływ wydarzeń historycznych na późniejsze dzieje, a także na dzisiejsze
postrzeganie Polski na Ukrainie i w Rosji. Oraz vice versa.
Potwierdzam.
Wielka polityka to bowiem nic innego jak tylko historia stosowana.
Na
zakończenie, jak zwykle, mam drobną uwagę edytorską, nie wiem tylko, czy wobec
autora, czy wydawcy (ech, ta Bellona).
Na str. 65 w wierszu 9 od dołu wyraz „fauną” należy zastąpić
wyrazem „florą”. Czytamy tam bowiem coś zupełnie niedorzecznego, cyt.: „(…) ogromne
puste tereny porośnięte dziko rosnącą fauną (…)”.