niedziela, 16 lipca 2017

„Czas nielegałów. Krótki kurs kontrwywiadu dla amatorów”. Autor: Piotr Wroński

Pozostańmy jeszcze przez jakiś czas w konwencji książki lekkiej, takiej do czytania również na kocu plażowym i z kuflem piwa w dłoni. W końcu są wakacje. A do lektury bardziej ambitnej wrócimy, proszę się nie obawiać.

Piotr Wroński „Czas nielegałów. Krótki kurs kontrwywiadu dla amatorów”.
Wydawnictwo Fronda PL, Sp. z o.o., Warszawa 2016.

Jak już napisałem rozpoczynając ten blog, a i uważni czytelnicy też na pewno to dostrzegli, nie jestem specjalnie wybredny co do wyboru opisywanej lektury. Ma być o historii, podobać mi się, i już ! Obok autorytetów profesorskich zagościł tu więc m.in. także płk Piotr Wroński – do 1990 r. funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa PRL, a następnie służb specjalnych Polski już demokratycznej.
Niniejszym przedstawiam trzecią jego książkę, pierwsze dwie tu opisane można odszukać w katalogu czytelni (zakładka powyżej, tuż pod tytułem bloga).
Jak by tę jego nową książkę najkrócej określić? Chyba jako esej polityczno-historyczny, z koncentracją nad zagadnieniami penetracji i ingerencji obcych wywiadów w funkcjonowanie innych państw. Ze szczególnym uwzględnieniem podatności III RP (a wcześniej PRL) na wpływy Rosji (a wcześniej ZSRR). A także z podkreśleniem, iż jest to esej napisany przez inteligentnego praktyka. I byłby na pewno o wiele ciekawszy, gdyby nie krępujące autora więzy tajemnicy państwowej.
Druga część tytułu książki jest bardzo trafna – p. Piotr Wroński w sposób przystępny, z licznymi przykładami, przedstawia i objaśnia terminologię obowiązującą w świecie „wywiadowczo-kontrwywiadowczym”, co czyni ów „krótki kurs” niezwykle ciekawym, o ile oczywiście czytelnik przejawia zainteresowania w tym kierunku.

Wprawdzie pan Piotr Wroński nie używa pewnego określenia, ale czytelnicy interesujący się tematyką szpiegowską zapewne je znają. Chodzi o „matrioszkę” – rosyjską laleczkę, z której wnętrza wyskakuje identyczna mniejsza, z niej kolejna taka sama, itd. W żargonie służb specjalnych (ale, podkreślam, nie w formalnej ich terminologii) oznacza to funkcjonariusza – nielegała, występującego pod cudzym, skradzionym życiorysem. Swego czasu, nie tak znów dawno temu, niektórzy nawiedzeni publicyści wysuwali podobne przypuszczenie pod adresem osoby gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Że to niby nie był prawdziwy urodzony Wojciech Jaruzelski, lecz przed laty skierowany do Polski radziecki nielegał z przywłaszczonym młodzieńczym życiorysem Wojciecha, po którym ślad zaginął. Pan Piotr Wroński tego konkretnego, całkowicie absurdalnego (moim zdaniem) tematu na szczęście nie podejmuje.

Autor rzuca za to, i dość szczegółowo uprawdopodobnia, analogiczne podejrzenie pod adresem innego bardzo, ale to bardzo znanego i prominentnego polityka ostatniej dekady PRL i okresu przełomu 1989/1990. Choćby tylko dla tego wątku tematycznego zamieszczonego w książce trzeba ją przeczytać. Czy autor ma rację? Odpowiedź na to pytanie jest niemożliwa bez zbadania archiwów moskiewskich, ale na to nie ma co liczyć. O kogo chodzi, nie napiszę, nie zamierzam bowiem dać się ciągać po sądach. Zresztą p. Wroński też poczynił asekuracyjne zastrzeżenie (cyt., str. 99): „(…) podobieństwo do rzeczywistych osób, miejsc i zdarzeń jest przypadkowe oraz niezamierzone przez autora.”.
Tak ono (owo podobieństwo) jest „przypadkowe” i „niezamierzone”, jak ja jestem rodzonym bratem Idi Amina, b. krwawego dyktatora Ugandy.
W tym miejscu poczynię też pewne osobiste i ważne zastrzeżenie. Zachęcając Państwa do lektury tej książki zakładam, iż autor nic nie zmanipulował i przedstawił wszystkie znane mu fakty z biografii Cz., nie konfabulując i nie pomijając takich, które obalałyby jego ponurą i przerażającą hipotezę.

Lektura książki wzbudza (u czytelnika obznajmionego z tematem) wiele własnych refleksji.
Czytając o radzieckich kretach usytuowanych w angielskich i amerykańskich służbach specjalnych można się domyślić prawdziwej przyczyny odrzucenia przez owe służby powojennych starań naszego Sergiusza Piaseckiego o zatrudnienie tam (Sergiusz Piasecki wspomina o tym w swojej „Auto-denuncjacji”). Kadrowe sita zachodnich wywiadów i kontrwywiadów przepuściły w ten sposób prawdziwy diament. Jako poddane zakamuflowanym wpływom radzieckiej agentury uczyniły to z premedytacją.
Z kolei znając polską niewdzięczność wobec Olega Zakirowa (która zapewne skróciła mu żywot) można podejrzewać, iż i w jej tle tkwił rosyjski nielegał pragnący ukarać Zakirowa polskimi rękami. A kto to ów Oleg Zakirow, proszę samemu sprawdzić w Internecie. Osobiście zamierzam przeczytać jego niedawno wydaną książkę pt. „Obcy element”.

Cóż, na zakończenie wypada mi tylko wyrazić ubolewanie, iż płk. w st. spocz. Piotra Wrońskiego może boleśnie dotknąć tzw. druga ustawa dezubekizacyjna.

PS
W tekście książki znalazłem jeden istotny błąd faktograficzny (str. 61, wiersz 12 od dołu), który proszę poprawić. Inwazja na Czechosłowację nastąpiła w 1968 r. (w sierpniu), a nie w 1967 r., jak tam błędnie napisano.
Ponadto na ostatniej stronie okładki zamieszczono biograficzną informację, iż p. Piotr Wroński (cyt.) „(…) od 1989 r. służył w strukturach Urzędu Ochrony Państwa”. Pragnę więc zauważyć, iż UOP powstał na podstawie ustawy z dn. 6 kwietnia 1990 r., a formalnie zaczął funkcjonować bodajże dopiero z dniem 1 sierpnia 1990 r.