Craig Cabell, Richard Brown „Snajperzy. Najniebezpieczniejsi
zabójcy w historii”
Wydawnictwo
AMBER Sp. z o.o., Warszawa 2015
Dziś
będzie o snajperach: historycznie i współcześnie. Podmiotowo i przedmiotowo.
Najpierw
podmiotowo – czyli kim byli oraz kogo celnymi strzałami wyeliminowali z grona
osób żywych.
Przeczytamy:
-
o zastrzeleniu
angielskiego generała Simona Frasera przez amerykańskiego żołnierza Timothy’ego
Murphy’ego w bitwie pod Saratogą (1777 r.) podczas wojny o niepodległość
Stanów Zjednoczonych,
-
o zastrzeleniu
angielskiego admirała Horatio Nelsona przez nieznanego francuskiego marynarza w bitwie
morskiej pod Trafalgarem (1805 r.),
-
o dopiero
początkach znaczenia i doceniania roli snajperów podczas I wojny
światowej,
-
o ważnej
już ich roli podczas II wojny światowej, w tym także o pojedynkach
snajperskich,
-
o sianiu
spustoszenia wśród atakujących żołnierzy alianckich przez niemieckich strzelców
wyborowych, broniących wiosną 1944 r. klasztoru Monte Cassino; pozwolę tu sobie
zacytować wybrane fragmenty z rozdziału 7 pt. „Monte Cassino:
Stalingrad aliantów zachodnich”:
str. 110
„Wkrótce straty po stronie aliantów wzrosły do prawie 4000 Amerykanów i 4400 Brytyjczyków.
Jedną z głównych przyczyn tak ogromnych strat była skuteczność niemieckich
snajperów.”;
str. 114
i 115 „Po odniesieniu koszmarnych strat alianci zaprzestali ataków, ale
najbardziej zawzięta jednostka – polski 2. Korpus nie dawała Niemcom
chwili wytchnienia. Polacy odnieśli wreszcie zwycięstwo tam, gdzie zawiodła
reszta sił alianckich, i zdobyli klasztor. Chociaż operacja ta trwała
zaledwie dwa tygodnie, lista zabitych była bardzo długa, głównie za sprawą
niemieckich snajperów, metodycznie eliminujących kolejnych polskich żołnierzy
próbujących wspiąć się na wzgórze. (…) 18 maja 1994 r. cała Polska
świętowała 50. rocznicę jednego ze swych największych zwycięstw nad
Niemcami podczas II wojny światowej. (…) … odbyła się ceremonia
upamiętniająca 1100 polskich żołnierzy, którzy oddali życie podczas
zdobywania klasztoru w maju 1944 r.”;
-
o zabójstwie
amerykańskiego prezydenta Johna Kennedy’ego (1963 r.), raczej nie przez
Lee Harveya Oswalda,
-
o szaleńczo-bandyckich
wyczynach „waszyngtońskiego snajpera” (2002 r.) – z oddali i z ukrycia
zostało zastrzelonych 13 osób,
-
o udziale
snajperów w zbrojnym konflikcie izraelsko-palestyńskim, dotąd
niezakończonym.
Angielscy
autorzy podkreślają duże znaczenie snajpera na polu walki. Może on wybiórczo
likwidować najcenniejszych żołnierzy przeciwnika (dowódców, łącznościowców, operatorów
sprzętu specjalistycznego), a także siać panikę w szeregach wroga –
mimo pewnego oddalenia od linii frontu i braku ostrzału artyleryjskiego
żołnierze będą się bali wyjść na otwartą przestrzeń.
Przeczytamy
także krótki wywiad ze współczesnym snajperem (anonimowym) oraz z pisarzem
Davidem L. Robbinsem, amerykańskim autorem książek o walkach na
froncie wschodnim II wojny światowej (na kanwie jednej z nich oparto
scenariusz znanego filmu pt. „Wróg u bram”).
Jeśli
zaś chodzi o przedmiotowe podejście do tytułowego tematu, autorzy
opisują taktykę działań snajperskich – ich trudne i nieraz długie przygotowania
do oddania tylko jednego skutecznego strzału (wybór miejsca, sposoby maskowania
się), a następnie bezpiecznej ewakuacji. Dużo dowiemy się też o sprzęcie
– karabinach i amunicji, zarówno tych już historycznych, jak i używanych
współcześnie.
Tym
czytelnikom, którzy nie mieli osobistego kontaktu z bronią, czy w ogóle
z wojskowością, doradzam rozpoczęcie lektury od zamieszczonego na końcu
książki (str. 271-284) alfabetycznego „Wykazu terminów strzeleckich”.
Dowiedzą się m.in. czym się różni broń samopowtarzalna od powtarzalnej, oraz
rewolwer od pistoletu.
Reasumując,
książka, o której piszę dzisiaj, powinna zainteresować miłośników
historii, a już na pewno –historii wojskowości, jak też miłośników
militariów. Powinni po nią również sięgnąć młodzi mężczyźni pragnący zostać
zawodowymi wojskowymi.
Autorzy książki nadmieniają
również o kobietach z bronią w ręku. Proszę mi wybaczyć, ale nie
mam przekonania do bojowej przydatności pań w mundurach, zwłaszcza na
pierwszej linii pola walki. A zdarzające się tu wyjątki tylko potwierdzają
regułę, iż białogłowom nie przystoi wojować orężem.
Osoby,
które chciałyby bliżej, dokładniej poznać przebieg służby wojskowej i losy
jakiegoś konkretnego snajpera, mogą przeczytać autobiograficzne wspomnienia
Brunona Sutkusa pt. „Snajper. Z frontu wschodniego na Syberię” (już omówione na blogu, proszę zerknąć do
katalogu) oraz książkę Albrechta Wackera pt. „Snajper na froncie
wschodnim. Wspomnienia Josefa Allerbergera”. Tej drugiej książki jeszcze nie przeczytałem – stoi na półce biblioteki
domowej i czeka na swoją kolejność. Oczywiście z czasem też i o niej
tu napiszę.