piątek, 7 listopada 2025

„Rewolucja rosyjska. Nowa historia”. Autor: Sean McMeekin

 

Sean McMeekin „Rewolucja rosyjska. Nowa historia”

Wydawnictwo Bellona Spółka Akcyjna, Warszawa 2017

To już druga interesująca książka tego amerykańskiego sowietologa, którą mam przyjemność omówić na blogu (pierwszą była Wojna Stalina. Nowa historia II wojny światowej; zob. katalog alfabetyczny autorski albo katalogi tematyczne 6 i 7). Tę również czyta się jednym tchem. Autor oraz polski tłumacz p. Sławomir Patlewicz wymuszają stałą koncentrację czytelnika, co nieczęsto się obserwuje w publikacjach popularnonaukowych. Profesor Sean McMeekin już na wstępie odrzucił przeważające w światowej historiografii przyczyny rewolucji rosyjskiej w październiku 1917 r., jakoby była ona kolejnym etapem wyznaczonym przez determinizm historyczny, nieuniknionym następstwem antagonizmów społecznych, czy pośrednio też konsekwencją organicznej słabości armii rosyjskiej, ponoszącej ciężkie straty ludzkie i materialne w I wojnie światowej. Dowiódł natomiast, że przesłankami wszczęcia i powodzenia bolszewickiego zamachu stanu w październiku 1917 r. były nw. współistniejące okoliczności.

1.     Wielkie rozprzężenie społeczno-polityczne w Rosji po rewolucji lutowej 1917 r., zachłyśnięcie się pełną wolnością i demokracją, nigdy wcześniej tam nieznanymi. A wszystko to nastąpiło w warunkach trwającej wojny i obecności wojsk przeciwnika na części terytorium państwa! Implementacja swobód i procedur demokratycznych objęła również armię rosyjską, znacznie ograniczając wymaganą, wręcz niezbędną w tej formacji (a już szczególnie podczas wojny) dyscyplinę wojskową. I to właśnie postępująca anarchizacja armii, a nie słabość uzbrojenia czy zła jakość kadr dowódczych, przesądziła o jej niepowodzeniach w 1917 r. na froncie oraz niesubordynacji wobec rządu. Bolszewicy z premedytacją pogłębiali ów proces wewnętrznego rozkładu wojska. Na to się jeszcze nałożyła niekompetencja oraz nieporozumienie, brak wzajemnego zaufania ekip cywilnych i wojskowych rządzących Rosją demokratyczną.

2.     Istnienie silnego, wewnętrznie zdyscyplinowanego, bolszewickiego skrzydła Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji, posiadającego charyzmatycznego i obdarzonego silną osobowością przywódcę, z determinacją dążącego do przejęcia władzy i zmiany ustroju w Rosji. To oczywiście Włodzimierz Lenin, którego w krytycznych momentach wszczęcia i następnie „legitymizacji” zamachu stanu energicznie wsparł drugi demiurg rewolucji, Lew Trocki. Głównie ci dwaj przesądzili także o utrwaleniu następstw przewrotu, brutalnie pacyfikując protestujące społeczeństwo, wewnętrznie je antagonizując (słynne Leninowskie hasło Grab zagrabione) i odnosząc zwycięstwo w wojnie domowej, z zastrzeżeniem błędów strategicznych i taktycznych popełnionych przez Białych. Autor daje do zrozumienia, że gdyby któregoś z wymienionej dwójki zabrakło, to albo do przewrotu październikowego w ogóle by nie doszło, albo bolszewicy zostaliby niebawem odsunięci od władzy (a najpóźniej pokonani w wojnie domowej).

3.     Diaboliczny majstersztyk wywiadu niemieckiego, polegający na śmiertelnym zainfekowaniu Rosji (po rewolucji lutowej nadal będącej członkiem ententy) groźnym wirusem powodującym destrukcję organizacji państwa. Mowa oczywiście o przewiezieniu Lenina et consortes z neutralnej Szwajcarii przez Niemcy specjalnym „eksterytorialnym” pociągiem, w ten sposób umożliwiając im dalszą podróż i dotarcie do rosyjskiego Piotrogrodu. Równolegle wywiad niemieckiego Keisera finansował logistykę partii Lenina przed i po przewrocie październikowym, bez czego bolszewicy nie byliby w stanie prowadzić masowej agitacji, ani zgromadzić potrzebnego sprzętu technicznego i uzbrojenia. Lenin dotrzymał postawionych mu warunków i doprowadził do zawarcia rozejmu, a następnie do podpisania separatystycznego pokoju z państwami centralnymi na początku marca 1918 r. Choć bardzo niekorzystnego dla Rosji, to jednak umożliwiającego konsolidację władzy bolszewików po dokonanym przewrocie politycznym.

Tyle w telegraficznym skrócie o przyczynie wszczęcia i zwycięstwa Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej, jak przez całe dziesięciolecia określano (nie tylko w ZSRR i satelickich państwach tzw. demokracji ludowej) pałacowy zamach stanu, dokonany przez bolszewików dnia 25 października wg kalendarza juliańskiego, a 7 listopada wg kalendarza gregoriańskiego. A propos: na ten drugi Rosja przeszła już na początku 1918 r. O licznych i interesujących szczegółach przygotowań do rewolucji, jej przebiegu w Piotrogrodzie, Moskwie i całym państwie, przeczytamy w pasjonującej książce, co już na wstępie sygnalizowałem. I oczywiście nie tylko o tym. Wcześniej autor przybliża nam sytuację społeczno-ekonomiczną Rosji jeszcze carskiej, okoliczności i konsekwencje wojny rosyjsko-japońskiej oraz rewolucji 1905 r. Następnie przedstawia uwarunkowania przystąpienia Rosji do pierwszej wojny światowej, kolejne frontowe zwycięstwa i porażki w walkach z Niemcami, Austro-Węgrami i Turcją. W odniesieniu do historii Rosji już bolszewickiej poznajemy „uzasadnienie” i sposób rozpędzenia demokratycznie wybranego Zgromadzenia Ustawodawczego (konstytuanty), przebieg wojny domowej (bardzo dokładnie opisany), gospodarkę komunizmu wojennego, terror i represje wobec własnego społeczeństwa, okoliczności zabójstwa Romanowów, grabież Cerkwi i ateizację państwa, a od 1921 r. taktyczny, tymczasowy krok w tył, czyli wdrożenie NEP. W tle cały czas pozostaje sytuacja międzynarodowa, z uwypukleniem niekonsekwentnego stanowiska Wielkiej Brytanii. Dość skrótowo, ale dla nas z sympatią, jest też o wojnie polsko-rosyjskiej lat 1919 i 1920. Odnośnie nielicznych w książce poloniców: przy okazji przeczytałem, że wśród sławnych carskich generałów nie tylko Anton Denikin był pół-Polakiem (to akurat było już mi wiadome), ale również Aleksiej Brusiłow. Obaj mieli matki Polki, które jednak nie przekazały im polskości w genach i wychowaniu. Pierwszy dowodził później wojskami Białych i po ewentualnym zwycięstwie niechętnie widziałby nasze niepodległe państwo, a jeśli już, to w granicach Królestwa Kongresowego. Drugi wstąpił do Armii Czerwonej i w 1920 r. zaapelował o włączenie się do wojny z Polską wszystkich byłych carskich i białogwardyjskich oficerów. Reasumując, amerykański historyk napisał pasjonującą historię polityczną Rosji pierwszego ćwierćwiecza XX wieku. Do pracy podszedł bardzo starannie, korzystał z wielu zagranicznych źródeł (w tym rosyjskich) – na ostatnich stronach książki (417-420) zamieścił podziękowania osobom i instytucjom, które mu umożliwiły i pomogły przeprowadzić wnikliwe badania naukowe.

PS.1. No właśnie. Co za zbieg okoliczności! Akurat dziś, 7 listopada 2025 r., przypada 108. rocznica wybuchu tytułowej rewolucji – zapoczątkowanej ordynarnym puczem garnizonu zmanipulowanych i zbuntowanych żołnierzy, „afrykańskim” zamachem stanu, ale wkrótce przynoszącej Rosji drakońskie, iście rewolucyjne przekształcenia ustrojowe, rzutującej też na dalszy bieg dziejów Europy i świata. W tym również niebawem mającej niebagatelny wpływ na historię Polski! Proszę sobie wyobrazić, w jakich granicach (i czy w ogóle) nasze państwo mogłoby się odrodzić po latach niewoli, gdyby do rewolucji październikowej nie doszło, a Rosja niebolszewicka – wiążąca milionowe armie państw centralnych – w ramach zwycięskiej ententy wiernie wytrwała do końca pierwszej wojny światowej. Przypuszczalnie terytorium Polski przedstawiałoby się wówczas następująco:

§  granice północna, zachodnia i południowa - tak jak faktycznie przebiegały w okresie międzywojennym,

§  granica wschodnia na odcinku północnym i centralnym identycznie jak wschodnia granica Kongresówki z 1914 r. (wąskim pasem terytorium dochodząca aż do Niemna i z Mariampolem po naszej stronie, ale bez Białegostoku i odłączonej w 1912 r. Chełmszczyzny), a na odcinku południowym bez Galicji wschodniej (czyli także bez Przemyśla, Brzozowa, Jarosławia oraz regionu bieszczadzkiego z Ustrzykami Dln., Leskiem i Sanokiem włącznie).

Przynależąca do zwycięzców Rosja nie mogłaby przecież utracić ani skrawka swego terytorium! Ponadto należałoby ją wynagrodzić za długoletni wysiłek wojenny, a do tego najlepiej nadawałyby się ziemie „odwiecznie ruskie”, na które Rosjanie już od dawna łakomie spoglądali, czyli po rozpadzie Austro-Węgier właśnie cała Galicja wschodnia. Ostatecznie wg tej bardzo prawdopodobnej opcji odrodzona Rzeczpospolita obszarowo przypominałaby Księstwo Warszawskie (w granicach z 1809 r.) pomniejszone o Chełmszczyznę, a z dodaniem jedynie Galicji zachodniej, zdobytego w powstaniach kawałka Górnego Śląska, oraz „słynnego” korytarza pomorskiego (ten ostatni dzięki amerykańskiemu prezydentowi Wilsonowi, który widział niepodległą Polskę z dostępem do morza). Obszar takiej hipotetycznej Polski stanowiłby tylko około połowy faktycznej powierzchni Drugiej Rzeczypospolitej. Francuscy i angielscy sojusznicy Rosji w 1919 r. wybiliby nam z głowy Wilno i Lwów.

PS.2. Osoby zainteresowane rewolucją rosyjską znajdą w katalogu tematycznym 6 szereg innych, równie interesujących publikacji. Naprędce sugeruję książki autorstwa Antona Denikina, Elisabeth Heresch, Catherine Merridale, Victora Sebestyena i Roberta Service’a (wymienieni w porządku alfabetycznym wg nazwisk).