Sean
McMeekin „Rewolucja rosyjska. Nowa historia”
Wydawnictwo
Bellona Spółka Akcyjna, Warszawa 2017
To
już druga interesująca książka tego amerykańskiego sowietologa, którą mam
przyjemność omówić na blogu (pierwszą była Wojna Stalina. Nowa historia
II wojny światowej; zob. katalog alfabetyczny autorski albo katalogi
tematyczne 6 i 7). Tę również czyta się jednym tchem. Autor oraz
polski tłumacz p. Sławomir Patlewicz wymuszają stałą koncentrację
czytelnika, co nieczęsto się obserwuje w publikacjach popularnonaukowych. Profesor
Sean McMeekin już na wstępie odrzucił przeważające w światowej historiografii
przyczyny rewolucji rosyjskiej w październiku 1917 r., jakoby była
ona kolejnym etapem wyznaczonym przez determinizm historyczny, nieuniknionym następstwem
antagonizmów społecznych, czy pośrednio też konsekwencją organicznej słabości
armii rosyjskiej, ponoszącej ciężkie straty ludzkie i materialne w I wojnie
światowej. Dowiódł natomiast, że przesłankami wszczęcia i powodzenia
bolszewickiego zamachu stanu w październiku 1917 r. były nw. współistniejące
okoliczności.
1. Wielkie rozprzężenie
społeczno-polityczne w Rosji po rewolucji lutowej 1917 r.,
zachłyśnięcie się pełną wolnością i demokracją, nigdy wcześniej tam
nieznanymi. A wszystko to nastąpiło w warunkach trwającej wojny i obecności
wojsk przeciwnika na części terytorium państwa! Implementacja swobód i procedur
demokratycznych objęła również armię rosyjską, znacznie ograniczając wymaganą,
wręcz niezbędną w tej formacji (a już szczególnie podczas wojny)
dyscyplinę wojskową. I to właśnie postępująca anarchizacja armii, a nie
słabość uzbrojenia czy zła jakość kadr dowódczych, przesądziła o jej niepowodzeniach
w 1917 r. na froncie oraz niesubordynacji wobec rządu. Bolszewicy z premedytacją
pogłębiali ów proces wewnętrznego rozkładu wojska. Na to się jeszcze nałożyła
niekompetencja oraz nieporozumienie, brak wzajemnego zaufania ekip cywilnych
i wojskowych rządzących Rosją demokratyczną.
2. Istnienie silnego,
wewnętrznie zdyscyplinowanego, bolszewickiego skrzydła Socjaldemokratycznej
Partii Robotniczej Rosji, posiadającego charyzmatycznego i obdarzonego
silną osobowością przywódcę, z determinacją dążącego do przejęcia władzy
i zmiany ustroju w Rosji. To oczywiście Włodzimierz Lenin, którego w krytycznych
momentach wszczęcia i następnie „legitymizacji” zamachu stanu energicznie wsparł
drugi demiurg rewolucji, Lew Trocki. Głównie ci dwaj przesądzili także o utrwaleniu
następstw przewrotu, brutalnie pacyfikując protestujące społeczeństwo,
wewnętrznie je antagonizując (słynne Leninowskie hasło Grab zagrabione) i odnosząc
zwycięstwo w wojnie domowej, z zastrzeżeniem błędów strategicznych i taktycznych
popełnionych przez Białych. Autor daje do zrozumienia, że gdyby któregoś
z wymienionej dwójki zabrakło, to albo do przewrotu październikowego w ogóle
by nie doszło, albo bolszewicy zostaliby niebawem odsunięci od władzy (a najpóźniej
pokonani w wojnie domowej).
3. Diaboliczny
majstersztyk wywiadu niemieckiego, polegający na śmiertelnym zainfekowaniu
Rosji (po rewolucji lutowej nadal będącej członkiem ententy) groźnym wirusem
powodującym destrukcję organizacji państwa. Mowa oczywiście o przewiezieniu
Lenina et consortes z neutralnej Szwajcarii przez Niemcy specjalnym
„eksterytorialnym” pociągiem, w ten sposób umożliwiając im dalszą podróż
i dotarcie do rosyjskiego Piotrogrodu. Równolegle wywiad niemieckiego Keisera
finansował logistykę partii Lenina przed i po przewrocie październikowym,
bez czego bolszewicy nie byliby w stanie prowadzić masowej agitacji, ani
zgromadzić potrzebnego sprzętu technicznego i uzbrojenia. Lenin dotrzymał
postawionych mu warunków i doprowadził do zawarcia rozejmu,
a następnie do podpisania separatystycznego pokoju z państwami
centralnymi na początku marca 1918 r. Choć bardzo niekorzystnego dla
Rosji, to jednak umożliwiającego konsolidację władzy bolszewików po dokonanym
przewrocie politycznym.
Tyle
w telegraficznym skrócie o przyczynie wszczęcia i zwycięstwa
Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej, jak przez całe
dziesięciolecia określano (nie tylko w ZSRR i satelickich państwach
tzw. demokracji ludowej) pałacowy zamach stanu, dokonany przez bolszewików dnia
25 października wg kalendarza juliańskiego, a 7 listopada wg
kalendarza gregoriańskiego. A propos: na ten drugi Rosja przeszła
już na początku 1918 r. O licznych i interesujących szczegółach przygotowań
do rewolucji, jej przebiegu w Piotrogrodzie, Moskwie i całym państwie,
przeczytamy w pasjonującej książce, co już na wstępie sygnalizowałem. I oczywiście
nie tylko o tym. Wcześniej autor przybliża nam sytuację
społeczno-ekonomiczną Rosji jeszcze carskiej, okoliczności i konsekwencje wojny
rosyjsko-japońskiej oraz rewolucji 1905 r. Następnie przedstawia uwarunkowania
przystąpienia Rosji do pierwszej wojny światowej, kolejne frontowe zwycięstwa i porażki
w walkach z Niemcami, Austro-Węgrami i Turcją. W odniesieniu
do historii Rosji już bolszewickiej poznajemy „uzasadnienie” i sposób
rozpędzenia demokratycznie wybranego Zgromadzenia Ustawodawczego (konstytuanty),
przebieg wojny domowej (bardzo dokładnie opisany), gospodarkę komunizmu wojennego,
terror i represje wobec własnego społeczeństwa, okoliczności zabójstwa
Romanowów, grabież Cerkwi i ateizację państwa, a od 1921 r.
taktyczny, tymczasowy krok w tył, czyli wdrożenie NEP. W tle cały
czas pozostaje sytuacja międzynarodowa, z uwypukleniem niekonsekwentnego
stanowiska Wielkiej Brytanii. Dość skrótowo, ale dla nas z sympatią, jest też
o wojnie polsko-rosyjskiej lat 1919 i 1920. Odnośnie nielicznych
w książce poloniców: przy okazji przeczytałem, że wśród sławnych
carskich generałów nie tylko Anton Denikin był pół-Polakiem (to akurat było już
mi wiadome), ale również Aleksiej Brusiłow. Obaj mieli matki Polki, które
jednak nie przekazały im polskości w genach i wychowaniu. Pierwszy
dowodził później wojskami Białych i po ewentualnym zwycięstwie niechętnie widziałby
nasze niepodległe państwo, a jeśli już, to w granicach Królestwa
Kongresowego. Drugi wstąpił do Armii Czerwonej i w 1920 r. zaapelował
o włączenie się do wojny z Polską wszystkich byłych carskich
i białogwardyjskich oficerów. Reasumując, amerykański historyk napisał
pasjonującą historię polityczną Rosji pierwszego ćwierćwiecza XX wieku. Do
pracy podszedł bardzo starannie, korzystał z wielu zagranicznych źródeł (w tym
rosyjskich) – na ostatnich stronach książki (417-420) zamieścił podziękowania
osobom i instytucjom, które mu umożliwiły i pomogły przeprowadzić wnikliwe
badania naukowe.
PS.1.
No właśnie. Co za zbieg okoliczności! Akurat
dziś, 7 listopada 2025 r., przypada 108. rocznica wybuchu
tytułowej rewolucji – zapoczątkowanej ordynarnym puczem garnizonu zmanipulowanych
i zbuntowanych żołnierzy, „afrykańskim” zamachem stanu, ale wkrótce przynoszącej
Rosji drakońskie, iście rewolucyjne przekształcenia ustrojowe, rzutującej też na
dalszy bieg dziejów Europy i świata. W tym również niebawem mającej niebagatelny
wpływ na historię Polski! Proszę sobie wyobrazić, w jakich granicach
(i czy w ogóle) nasze państwo mogłoby się odrodzić po latach niewoli,
gdyby do rewolucji październikowej nie doszło, a Rosja niebolszewicka –
wiążąca milionowe armie państw centralnych – w ramach zwycięskiej ententy wiernie
wytrwała do końca pierwszej wojny światowej. Przypuszczalnie terytorium Polski
przedstawiałoby się wówczas następująco:
§ granice północna,
zachodnia i południowa - tak jak faktycznie przebiegały w okresie
międzywojennym,
§ granica wschodnia
na odcinku północnym i centralnym identycznie jak wschodnia granica
Kongresówki z 1914 r. (wąskim pasem terytorium dochodząca aż do
Niemna i z Mariampolem po naszej stronie, ale bez Białegostoku i odłączonej
w 1912 r. Chełmszczyzny), a na odcinku południowym bez Galicji
wschodniej (czyli także bez Przemyśla, Brzozowa, Jarosławia oraz regionu
bieszczadzkiego z Ustrzykami Dln., Leskiem i Sanokiem włącznie).
Przynależąca
do zwycięzców Rosja nie mogłaby przecież utracić ani skrawka swego terytorium! Ponadto
należałoby ją wynagrodzić za długoletni wysiłek wojenny, a do tego najlepiej
nadawałyby się ziemie „odwiecznie ruskie”, na które Rosjanie już od dawna
łakomie spoglądali, czyli po rozpadzie Austro-Węgier właśnie cała Galicja
wschodnia. Ostatecznie wg tej bardzo prawdopodobnej opcji odrodzona
Rzeczpospolita obszarowo przypominałaby Księstwo Warszawskie (w granicach
z 1809 r.) pomniejszone o Chełmszczyznę, a z dodaniem jedynie
Galicji zachodniej, zdobytego w powstaniach kawałka Górnego Śląska, oraz „słynnego”
korytarza pomorskiego (ten ostatni dzięki amerykańskiemu prezydentowi
Wilsonowi, który widział niepodległą Polskę z dostępem do morza). Obszar
takiej hipotetycznej Polski stanowiłby tylko około połowy faktycznej
powierzchni Drugiej Rzeczypospolitej. Francuscy i angielscy sojusznicy
Rosji w 1919 r. wybiliby nam z głowy Wilno i Lwów.
PS.2. Osoby
zainteresowane rewolucją rosyjską znajdą w katalogu tematycznym 6
szereg innych, równie interesujących publikacji. Naprędce sugeruję książki autorstwa
Antona Denikina, Elisabeth Heresch, Catherine Merridale, Victora Sebestyena
i Roberta Service’a (wymienieni w porządku alfabetycznym wg nazwisk).