Autor
już nie w tercecie, jak w poprzednim tu artykule, lecz solo.
Jacek
Komuda „Upadek. Jak straciliśmy Pierwszą Rzeczpospolitą”
Fabryka
Słów sp. z o.o., Warszawa 2025
Sławny
autor poczytnych powieści historycznych wziął na warsztat temat dużo ambitniejszy
– napisał obszerny esej o naszej Ojczyźnie przedrozbiorowej. Tytuł książki
niezupełnie wiernie oddaje jej treść, pierwsze cztery rozdziały określają
bowiem jeszcze nie JAK, ale CO utraciliśmy. Pan Jacek przedstawia w nich terytorium,
ustrój polityczny i skład narodowościowy wielkiego oraz silnego (do czasu!)
państwa. Następnie zajmuje się modą (ubiorami i fryzurami), edukacją,
podróżami, zainteresowaniami, wyróżniającymi się indywidualnymi postępkami naszych
przodków, ich obyczajami, łącznie z zamiłowaniem do mocnych trunków – z podkreśleniem,
iż ma na myśli głównie szlachtę i magnaterię. A propos owych
mocnych trunków – autor informuje, iż bywały one jednak sporo słabsze niż te dziś
spożywane, zawierające, jak wiemy z autopsji, ok. 40% alk. Przestaje
więc nas dziwić wizerunek pana Zagłoby wychylającego duszkiem całą manierkę
gorzałki i niemającego dosyć. Spostrzeżeń i wniosków autor nie
ogranicza do płci brzydkiej, część stron poświęca dominującym a charakternym
niewiastom. Nadmienia również, iż obywatele Rzeczypospolitej Obojga Narodów nie
rozstawali się z bronią – używaną do pojedynków (nieraz z byle
powodu) oraz niezbędną w podróży z uwagi na licznych grasantów
czających się przy gościńcach. Najsłynniejszych takich rozbójników oraz ich wyczyny
autor imiennie wymienia. Pan Jacek charakteryzuje także ówczesne koronne
i litewskie wojsko, zarówno zaciężne, jak też pospolite ruszenie szlachty.
Najwięcej uwagi poświęca oczywiście husarii. Szczegółowo zajmuje się jej
wartością bojową oraz trudnymi i kosztownymi warunkami rycerskiej służby
husarzy. Opisuje również słynnych lisowczyków, ich bitewne szlaki biegnące niemalże
po całej Europie, oraz dowódców - Aleksandra Lisowskiego i jego kolejnych
następców. Dużo czytamy o siedemnastowiecznych wojnach prowadzonych przez
Rzeczpospolitą – o tzw. dymitriadach, o pierwszych buntach
kozackich, następnie o trzech potopach, jakie nas w tamtym stuleciu nawiedziły:
kozackim Chmielnickiego, moskiewskim i szwedzkim. Mało? No to dodajmy
jeszcze najazdy tatarskie i księcia siedmiogrodzkiego Rakoczego, wojny
z Turcją oraz krwawy bratobójczy rokosz Lubomirskiego. Autor wskazuje ich
przyczyny, w tym także te przez naszych przodków zawinione.
Ostatni
(i najdłuższy) rozdział książki odpowiada już jej tytułowi. Pan Jacek wymienia
najważniejsze błędy oraz zaniechania królów Jana II Kazimierza i Jana III Sobieskiego,
przesądzające o wprowadzeniu Rzeczypospolitej na równię pochyłą wiodącą ku
upadkowi. Potem w XVIII wieku obserwujemy już degrengoladę
państwowości – wojsko własne nieliczne i słabe (żołnierze niezmotywowani
i niewyszkoleni), obce armie przemieszczające się przez nasz kraj, skłócone
ze sobą potężne stronnictwa polityczne, zrywane sejmy, szarogęszący się
ambasadorzy państw sąsiednich, skorumpowani przez nich posłowie na sejm. Spora
część durnej szlachty uwierzyła w gwarancje dla swojej złotej wolności, dawane
przez … carycę Katarzynę II (w Rosji rządzącą przecież twardą
ręką i posiadającą tam władzę absolutną!). Doprawdy aż dziw bierze, że
pierwszy rozbiór nastąpił … dopiero w 1772 r. Czytamy o wszystkich
trzech rozbiorach, także o tym, jak pierwsze dwa nasi posłowie zatwierdzili
na sejmach, a trzeci i ostateczny rozbiór król Polski legitymizował
własnym podpisem. Pisząc o podejmowanych próbach naprawy państwa autor
słusznie zauważa, że nastąpiły o około sto lat za późno.
Reasumując,
otrzymujemy książkę przedstawiającą Rzeczpospolitą szlachecką „od podszewki”, opracowanie
bardzo wzbogacające obraz ówczesnego państwa znany ze szkolnych podręczników
historii oraz z literatury i ekranu. Na zakończenie jednak ciut
pogrymaszę. Ale niedużo, gdyż książka naprawdę jest świetna! Zauważyłem, że autor
nieco relatywizuje ustrój pańszczyźniany, widząc nawet jego, oczywiście na
miarę tamtych czasów, pozytywne strony. Nie ma jednak racji. Tematu nie
rozwijam, multum przeciwstawnych argumentów w tej kwestii zawierają
opracowania autorstwa Kamila Janickiego, Adama Leszczyńskiego i Michała
Rauszera – tu wcześniej omówione (zob. alfabetyczny katalog autorski albo katalog
tematyczny 8). Poza tym p. Jacek Komuda wprowadził do książki garść
własnych refleksji i porównań sięgających dnia dzisiejszego, współczesnej
Polski i Unii Europejskiej. Z częścią ich się osobiście nie zgadzam,
pozostając tu bez komentarza.
PS.
Na dowód uważnej lektury wskazuję „przejęzyczenie się” autora – w posiadanym
przeze mnie egzemplarzu książki na str. 294. W akapicie u góry
strony wymieniony jest książę Bogusław Radziwiłł jako ten, który miał uratować
życie króla szwedzkiego, zastrzeliwując szarżującego nań polskiego husarza (w bitwie
pod Warszawą w 1656 r.). Natomiast w dole strony autor dywaguje,
że mogło chodzić o ów czyn przypisywany księciu Januszowi Radziwiłłowi. Czytelnicy
„Potopu” oczywiście nie mają wątpliwości, iż rzecz dotyczyła księcia Bogusława,
zabójcy Rocha Kowalskiego - postaci literackiej, przez Sienkiewicza podstawionego
w tym krótkim wątku powieści w miejsce rzeczywistego polskiego
rycerza.