Tekst okolicznościowy – dokładnie 80 lat temu również
i lewobrzeżna Warszawa została wyzwolona. Choć raczej tylko to, co
z Niej pozostało.
Marcin
Ludwicki „Płonące pustkowie. Warszawa od upadku powstania do stycznia 1945.
Relacje świadków”
Wydawca
Zona Zero Sp. z o.o., Warszawa 2018
Na
temat powstania warszawskiego napisano do tej pory wiele książek, i to
zapewne nie koniec. Tragiczny rozdział historii stolicy naszego państwa długo
jeszcze będzie epatował polskich (i nie tylko polskich) naukowców i publicystów.
Kilka ambitnych monografii powstania, w tym autorstwa historyka
niemieckiego, już wskazałem – proszę zerknąć do katalogu tematycznego 2. Natomiast
nasza wiedza o tym, co się działo w lewobrzeżnej Warszawie od
kapitulacji dn. 2 października 1944 r. aż do jej wyzwolenia dn. 17 stycznia
1945 r., jest zazwyczaj bardzo ogólna. Niemcy, po zmuszeniu ludności do
opuszczenia zrujnowanego miasta, systematycznie je obrabowywali i do końca
burzyli. W ruinach ukrywało się kilkuset „robinsonów”, z których
najsłynniejszy to Władysław Szpilman uwieczniony przez Romana Polańskiego. Tylko
tyle zazwyczaj wiemy.
Pan
Marcin Ludwicki postanowił uszczegółowić ów kilkunastotygodniowy rozdział
historii Warszawy. Zebrał zachowane relacje uczestników i świadków
wydarzeń, zarówno osób znanych (wyższych oficerów, naukowców, pracowników
administracji), jak i zwykłych, szarych ludzi. Przede wszystkim Polaków,
ale także Niemców. Relacje te bądź przytoczył dosłownie (w całości lub we
fragmentach), bądź streścił. Powstało w ten sposób interesujące
opracowanie, tematycznie podzielone na kilka rozdziałów. Autor przedstawił w nich:
¾
dokładny
przebieg rokowań kapitulacyjnych i warunki umowy o zaprzestaniu
działań wojennych w Warszawie dn. 2 października 1944 r.,
¾
wyjście
żołnierzy oddziałów powstańczych do niewoli, z czasowym pozostawieniem (do
9 października) w Warszawie tzw. kompanii osłonowych
(nierozbrojonych), pełniących wraz z Niemcami służbę
wartowniczo-porządkową,
¾
zorganizowanie,
nadanie kierunku i przebieg masowego exodusu ludności cywilnej,
¾
systematyczny
rabunek przez Niemców wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość, i wywiezienie
tego do Rzeszy licznymi pociągami towarowymi; dość szczegółowy asortyment
zrabowanych rzeczy, wraz z listą ich niemieckich odbiorców, przedstawia
zachodnioniemiecki historyk von Krannhals (vide katalog tematyczny 2),
¾
totalną
destrukcję miasta na rozkaz Hitlera i Himmlera (owładniętych paranoicznym pragnieniem
zemsty), co tłumaczono stronie polskiej rozkazem Führera przygotowania silnie
ufortyfikowanej twierdzy do obrony przed Armią Czerwoną,
¾
przetrwanie
w opustoszałym i systematycznie burzonym mieście kilkuset ukrywających
się w ruinach osób, tzw. robinsonów warszawskich – w ekstremalnie trudnych
warunkach (głód, zimno, brak lekarstw, ciasnota piwnicznych pomieszczeń, niebezpieczeństwo
rozstrzelania w przypadku odkrycia),
¾
prowadzenie
przez cały czas, aż do połowy stycznia 1945 r., przez polskich naukowców
akcji ratowania dóbr kultury (księgozbiorów, muzealiów, archiwaliów), wywożenie
ich z miasta, bądź ukrywanie ich w nim w zabezpieczonych i oznaczonych
miejscach,
¾
iluzoryczność
obrony niemieckiej Festung Warschau, łatwe jej opanowanie w ciągu zaledwie
jednego dnia, tj. 17 stycznia 1945 r., przez 1. Armię
Wojska Polskiego (opis walk na str. 275 i 276); komendanta twierdzy
oraz kilku wyższych oficerów Hitler kazał za to rozstrzelać.
Zachowane
relacje pozwalają na poznanie wielu szczegółów. Czytamy o zmienionym już
podejściu żołnierzy Wehrmachtu oraz niemieckiej administracji Generalnego
Gubernatorstwa do Polaków, o nawiązywaniu współpracy przy ewakuacji
ludności i cywilnych instytucji, niekiedy też o ograniczonych kontaktach
towarzyskich. Na wielkie uznanie zasłużył profesor Stanisław Lorentz,
koordynujący (za przyzwoleniem Niemców) liczne działania ratunku dóbr kultury, jak
również osobiście je podejmujący. Większość uratowanych eksponatów planowano
później wywieźć do Rzeszy, na co profesor przystał tylko pozornie (chodziło
o jak najszybsze zapobieżenie ich zniszczeniu). Osoby w to
zaangażowane pracowały w bardzo ciężkich warunkach terenowych
i pogodowych, musiały pokonywać wiele trudności organizacyjnych i technicznych,
cały czas narażając życie lub zdrowie. Ich działalności poświęcony jest
najdłuższy rozdział pt. Akcja pruszkowska, str. 169-268, kończący
się następująco (cyt.): Zamierzone przez Niemców wywiezienie tych materiałów
do Rzeszy nie doszło do skutku wobec natarcia na Warszawę armii radzieckiej
i polskiej. Dnia 17 stycznia 1945 roku nie było już Niemców w Warszawie.
Reasumując, gorąco polecam książkę p. Marcina Ludwickiego, wypełniającą
fragment (dotąd raczej znany tylko pobieżnie) historii Polski i Warszawy.
Na uwagę zasługują również zamieszczone liczne zachowane fotografie,
przedstawiające żołnierzy polskich i niemieckich, deportowaną ludność
cywilną oraz niszczone zabudowania miasta.