piątek, 17 stycznia 2025

„Płonące pustkowie. Warszawa od upadku powstania do stycznia 1945. Relacje świadków”. Autor: Marcin Ludwicki


Tekst okolicznościowy – dokładnie 80 lat temu również i lewobrzeżna Warszawa została wyzwolona. Choć raczej tylko to, co z Niej pozostało.

Marcin Ludwicki „Płonące pustkowie. Warszawa od upadku powstania do stycznia 1945. Relacje świadków”

Wydawca Zona Zero Sp. z o.o., Warszawa 2018

Na temat powstania warszawskiego napisano do tej pory wiele książek, i to zapewne nie koniec. Tragiczny rozdział historii stolicy naszego państwa długo jeszcze będzie epatował polskich (i nie tylko polskich) naukowców i publicystów. Kilka ambitnych monografii powstania, w tym autorstwa historyka niemieckiego, już wskazałem – proszę zerknąć do katalogu tematycznego 2. Natomiast nasza wiedza o tym, co się działo w lewobrzeżnej Warszawie od kapitulacji dn. 2 października 1944 r. aż do jej wyzwolenia dn. 17 stycznia 1945 r., jest zazwyczaj bardzo ogólna. Niemcy, po zmuszeniu ludności do opuszczenia zrujnowanego miasta, systematycznie je obrabowywali i do końca burzyli. W ruinach ukrywało się kilkuset „robinsonów”, z których najsłynniejszy to Władysław Szpilman uwieczniony przez Romana Polańskiego. Tylko tyle zazwyczaj wiemy.

Pan Marcin Ludwicki postanowił uszczegółowić ów kilkunastotygodniowy rozdział historii Warszawy. Zebrał zachowane relacje uczestników i świadków wydarzeń, zarówno osób znanych (wyższych oficerów, naukowców, pracowników administracji), jak i zwykłych, szarych ludzi. Przede wszystkim Polaków, ale także Niemców. Relacje te bądź przytoczył dosłownie (w całości lub we fragmentach), bądź streścił. Powstało w ten sposób interesujące opracowanie, tematycznie podzielone na kilka rozdziałów. Autor przedstawił w nich:

¾    dokładny przebieg rokowań kapitulacyjnych i warunki umowy o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie dn. 2 października 1944 r.,

¾    wyjście żołnierzy oddziałów powstańczych do niewoli, z czasowym pozostawieniem (do 9 października) w Warszawie tzw. kompanii osłonowych (nierozbrojonych), pełniących wraz z Niemcami służbę wartowniczo-porządkową,

¾    zorganizowanie, nadanie kierunku i przebieg masowego exodusu ludności cywilnej,

¾    systematyczny rabunek przez Niemców wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość, i wywiezienie tego do Rzeszy licznymi pociągami towarowymi; dość szczegółowy asortyment zrabowanych rzeczy, wraz z listą ich niemieckich odbiorców, przedstawia zachodnioniemiecki historyk von Krannhals (vide katalog tematyczny 2),

¾    totalną destrukcję miasta na rozkaz Hitlera i Himmlera (owładniętych paranoicznym pragnieniem zemsty), co tłumaczono stronie polskiej rozkazem Führera przygotowania silnie ufortyfikowanej twierdzy do obrony przed Armią Czerwoną,

¾    przetrwanie w opustoszałym i systematycznie burzonym mieście kilkuset ukrywających się w ruinach osób, tzw. robinsonów warszawskich – w ekstremalnie trudnych warunkach (głód, zimno, brak lekarstw, ciasnota piwnicznych pomieszczeń, niebezpieczeństwo rozstrzelania w przypadku odkrycia),

¾    prowadzenie przez cały czas, aż do połowy stycznia 1945 r., przez polskich naukowców akcji ratowania dóbr kultury (księgozbiorów, muzealiów, archiwaliów), wywożenie ich z miasta, bądź ukrywanie ich w nim w zabezpieczonych i oznaczonych miejscach,

¾    iluzoryczność obrony niemieckiej Festung Warschau, łatwe jej opanowanie w ciągu zaledwie jednego dnia, tj. 17 stycznia 1945 r., przez 1. Armię Wojska Polskiego (opis walk na str. 275 i 276); komendanta twierdzy oraz kilku wyższych oficerów Hitler kazał za to rozstrzelać.

Zachowane relacje pozwalają na poznanie wielu szczegółów. Czytamy o zmienionym już podejściu żołnierzy Wehrmachtu oraz niemieckiej administracji Generalnego Gubernatorstwa do Polaków, o nawiązywaniu współpracy przy ewakuacji ludności i cywilnych instytucji, niekiedy też o ograniczonych kontaktach towarzyskich. Na wielkie uznanie zasłużył profesor Stanisław Lorentz, koordynujący (za przyzwoleniem Niemców) liczne działania ratunku dóbr kultury, jak również osobiście je podejmujący. Większość uratowanych eksponatów planowano później wywieźć do Rzeszy, na co profesor przystał tylko pozornie (chodziło o jak najszybsze zapobieżenie ich zniszczeniu). Osoby w to zaangażowane pracowały w bardzo ciężkich warunkach terenowych i pogodowych, musiały pokonywać wiele trudności organizacyjnych i technicznych, cały czas narażając życie lub zdrowie. Ich działalności poświęcony jest najdłuższy rozdział pt. Akcja pruszkowska, str. 169-268, kończący się następująco (cyt.): Zamierzone przez Niemców wywiezienie tych materiałów do Rzeszy nie doszło do skutku wobec natarcia na Warszawę armii radzieckiej i polskiej. Dnia 17 stycznia 1945 roku nie było już Niemców w Warszawie. Reasumując, gorąco polecam książkę p. Marcina Ludwickiego, wypełniającą fragment (dotąd raczej znany tylko pobieżnie) historii Polski i Warszawy. Na uwagę zasługują również zamieszczone liczne zachowane fotografie, przedstawiające żołnierzy polskich i niemieckich, deportowaną ludność cywilną oraz niszczone zabudowania miasta.