W Nowy
Rok z przygodą! W tym celu przenosimy się w miejscu i czasie.
Przebywamy na niebezpiecznych terenach po obu stronach granicy USA i Meksyku
w połowie XX wieku. Proszę również zwrócić uwagę na akapity końcowe dzisiejszego
tekstu - zawarte w PS.1., a zwłaszcza w PS.2.
Nawiązując zaś do teraźniejszości – Wszystkim Państwu życzę
szczęśliwego Nowego 2025 Roku! Oby przyniósł Wam wiele radości oraz
sukcesów w życiu zawodowym i osobistym! No i dużo zdrowia życzę
– jak go nie zabraknie, to i reszta pomyślności sama przyjdzie.
Cormac
McCarthy – Trylogia „Pogranicze” („Rącze konie”, „Przeprawa”, „Sodoma i Gomora”)
Wydawnictwo
Literackie Sp. z o.o., Kraków 2023
Trochę
się zawahałem, czy o tych trzech powieściach napisać na blogu poświęconym
książkom o tematyce historycznej. Ich bohaterami nie są bowiem postacie
historyczne, powieści nie odnoszą się do ważnych wydarzeń dziejowych. Historyczne
są tylko miejsce i czas akcji: pogranicze USA i Meksyku, rok 1949
(cz. 1), rok 1941 (cz. 2) i rok 1952 (cz. 3) – naruszenie
chronologii akcji wynika z kolejności napisania książek. Autor wspaniale w nich
przedstawia przygraniczne, wiejskie i małomiasteczkowe realia,
charakteryzuje je przyrodniczo i etnologicznie. Wprowadza całą galerię
ludzkich typów po obu stronach granicy, zarówno charakterów dobrych, jak i całkowicie
nikczemnych. Ukazuje potęgę miłości do kobiety oraz męskiej przyjaźni. Wszystko
to jest tłem powieści kowbojskich, sensacyjnych. Czyli książek wartkiej akcji. Trylogii
streszczać nie zamierzam – niechże czytelnik sam pozna losy jej głównych
bohaterów. Jest ich dwóch: John Grady Cole (ur. 1933) i Billy Parham
(ur. 1924). Szesnastoletni John jest pierwszoplanową postacią części
pierwszej (pt. Rącze konie), siedemnastoletni Billy natomiast przewodzi
części drugiej (pt. Przeprawa). Obaj, już w wieku odpowiednio
19 i 28 lat, spotykają się i zaprzyjaźniają dopiero w części
trzeciej (pt. Sodoma i Gomora). Są to chłopaki uczciwe,
wrażliwe, prostolinijne, inteligentne choć słabo wykształcone. Kowboje diablo
odważni i sprawni fizycznie. Kochają zwierzęta, nienawidzą ludzi, którzy
je sadystycznie krzywdzą. John doskonale radzi sobie z końmi, Billy jest znawcą
hodowli bydła. Biedni jak myszy, zatrudniają się u zamożnych farmerów po
obu stronach granicy amerykańsko-meksykańskiej. Po kolei wpadają w wielkie
tarapaty. Nie ze swojej winy, ale kto to obiektywnie osądzi, kto im pomoże?
Czasem mają szczęście, czasem nie. No i zwróćmy uwagę na ich młodziutki
wiek. „Do zakochania jeden krok” – jak śpiewał Andrzej Dąbrowski. John, Billy
oraz ich powieściowi koledzy kilkakrotnie ten krok wykonują. W realiach
Dzikiego Zachodu, na tym pograniczu naprawdę dzikim jeszcze w połowie XX wieku.
Nawet jeśli początkowo mają szczęście w miłości, to wkrótce okrutny los dmuchnie
biedakom wiatrem w oczy. Spotyka ich rozczarowanie, a nawet … Proszę
sobie samemu przeczytać. Dla wzmożenia zainteresowania podpowiem tylko, że
miłość Johna do młodej, biednej dziewczyny zmuszonej do uprawiania prostytucji,
stała się powodem pojedynku na noże, szczegółowo opisanego w trzeciej
powieści. Dramaturgia narracji nie ustępuje tu Sienkiewiczowskim opisom
pojedynków Wołodyjowskiego z Bohunem w „Ogniem i mieczem”
i z Kmicicem w „Potopie”. Ale proszę nie traktować książek
trylogii McCarthy’ego jako tylko sensacyjnych. Są to przede wszystkim powieści
obyczajowe i psychologiczne. Mocne, ukazujące trudy, brudy
i okrucieństwo życia. A przez pryzmat losów ich bohaterów poznajemy, dziś
już historyczne, środowisko pogranicza USA i Meksyku połowy XX wieku.
Autor przy okazji przytacza również ówczesne przypowieści ludowe, wspomnienia
i legendy, ukazując logikę i sposób rozumowania prostych ludzi.
Oryginalne
wersje książek powstały oczywiście w języku angielskim. Dla podkreślenia
autentyzmu opisywanych realiów autor niektóre rozmowy swoich bohaterów
z Meksykanami zamieścił w języku hiszpańskim. Tamtejsze tereny
przygraniczne USA, w związku z uwarunkowaniami etniczno-historycznymi
(m.in. następstwami zwycięskich, inkorporacyjnych wojen z Meksykiem
ok. sto lat wcześniej), zamieszkiwała ludność „mieszana” pod względem
językowym i rasowo-narodowościowym. Znajomość obydwu języków na poziomie
podstawowym występowała (i występuje tam do dziś) nawet u ludzi słabo
wykształconych. Czytając Trylogię Pogranicze ze zdziwieniem
stwierdziłem, że w części 1 (pt. Rącze konie) częste
dialogi po hiszpańsku w ogóle nie zostały przetłumaczone na język polski!
Czasem się można (z kontekstu) domyśleć ich treści, ale czasem nie. Na
szczęście w dwóch kolejnych częściach trylogii tłumacze się zreflektowali
i umieścili w przypisach także polską treść rozmów prowadzonych po
hiszpańsku. Druga ważna uwaga pod adresem Szanownego Wydawnictwa, nomen omen
Literackiego, dotyczy sposobu edycji wszystkich dialogów (również tych
przetłumaczonych z angielskiego), częstych w trzech „powieściach
akcji”. Są one, moim zdaniem, niewłaściwie wprowadzone do polskiego tekstu
książek. Ani nie są w nim poprzedzane myślnikami, ani nie oznaczono ich innym
rodzajem druku (np. kursywą). Także nie zawsze zostały ujęte w odrębnych
wierszach tekstu, bywa że je wtrącono do narracji ogólnej. Sprawia to przykre
wrażenie naruszenia zasad pisowni, niekiedy wręcz pomieszania z poplątaniem.
Przyznaję, że po raz pierwszy spotkałem się z takim niestarannym (chaotycznym)
sposobem umieszczania dialogów w edycji tekstu książki.
PS.1. Dla osób, które
powyższy artykuł doczytały do końca, mam niespodziankę. Mianowicie propozycję
lektury kolejnej (i znacznie lepszej!!!) książki Cormaca McCarthy’ego
– mocnej powieści sensacyjnej, trzymającej cały czas w napięciu
i powodującej odkładanie na później innych zaplanowanych czynności
dziennych (a może i nocnych). Jakiś czas temu miała swoją ekranizację
pod niezmienionym tytułem; nb. film również jest świetny, można go znaleźć
w Internecie, polecam. Oczywiście chodzi o powieść pt. „To
nie jest kraj dla starych ludzi”, wydaną w 2023 r. przez krakowskie
Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o. Nie jest to dla mnie książka
o tematyce historycznej – jej bohaterami nie są znane persony, nie dotyczy
ważnych wydarzeń politycznych, a poza tym jej fikcyjna akcja toczy się
w 1980 r., gdy miałem już 29 lat. Zatem jakaż to dla mnie „historia”,
dłuższej recenzji tu nie będzie. Ale miłośnikom ambitnych powieści
sensacyjnych, z tłem psychologicznym i socjologicznym, gorąco ją
rekomenduję. Sposób edycji narracji, w tym licznych dialogów, identyczny
jak w polskich tłumaczeniach tamtych trzech książek. Trochę irytuje, ale
cóż zrobić. Pretensje pod adresem Wydawnictwa.
PS.2. I kolejna niespodzianka, choć ta to już bardzo nieprzyjemna. Ale moim zdaniem konieczna. Poniżej kilka zdań o „książce niehistorycznej”, nienapisanej nawet w konwencji historii alternatywnej. Gdyby przedstawione w niej hipotetyczne przyszłe wydarzenia stały się historią, to nie odniesie się do nich żaden historyk, ponieważ ani jednego już na świecie nie będzie. Co najwyżej za kilkadziesiąt tysięcy lat jakiś nowy Erich von Däniken zacznie coś na ów temat domniemywać. Ale do rzeczy. Amerykańska znana dziennikarka śledcza Annie Jacobsen napisała katastroficzny, hipotetyczny reportaż z przyszłości, być może nieodległej. Książkę przygotowywała przez kilka lat. W tym celu przeczytała mnóstwo specjalistycznych publikacji, odbyła szereg konsultacji z wojskowymi i cywilnymi ekspertami, wreszcie sama stała się ekspertką. Tytuł jej pracy to „Wojna nuklearna. Możliwy scenariusz”. Czyli książka przedstawiająca przyczynę, przebieg (minuta po minucie!) III wojny światowej, trwającej 1 godzinę i 12 minut. Oraz oczywiście nieodwracalne jej następstwa. Aktualnie to hit czytelniczy w Stanach Zjednoczonych. Polski wydawca: Insignis Media, Kraków 2024. Nie przeczytać nie można. Swego czasu niezapomniany Bułat Okudżawa śpiewał (cytuję z pamięci polskie wolne tłumaczenie): Pierwsza wojna – pal ją sześć, to już tyle lat / Druga wojna – jeszcze dziś winnych szuka świat / A tej trzeciej, co chce przerwać nasze dni / winien będziesz ty, winien będziesz ty …