Anna
Reid „Pogranicze. Podróż przez historię Ukrainy 988/2022”
Wydawnictwo
Literackie Sp. z o.o., Kraków 2023
Wyjaśnienie
tytułu książki napotykamy już w jej pierwszym zdaniu. Nazwę Ukraina
autorka tłumaczy jako kraj na skraju, kraj na pograniczu
silniejszych państw ościennych i zaborczych, którymi na przestrzeni wieków
były Litwa, Polska, Rosja i Austria/Austro-Węgry. Państwa te wykazywały (a współczesna
Rosja czyni to nadal) wobec Ukrainy tendencje inkorporacyjne, jeśli nie
całości, to przynajmniej części jej terytorium. Drugie zdanie tytułu zaś oznacza,
iż nie czytamy popularnonaukowego opracowania o historii Ukrainy, a jedynie
interesujący esej historyczny, w którym autorka (znana brytyjska
dziennikarka) prześlizguje się przez wieki dziejów, zatrzymując się na
wybranych przez siebie przystankach tej „podróży przez historię”. Owe postoje okazują
się dłuższe bądź krótsze, a im bardziej zbliżamy się do współczesności,
tym przystanków jest więcej. Polskie etapy historii Ukrainy są dość
wyeksponowane, a przez obiektywną narrację przebija nutka sympatii do
Polski i Polaków. Książka została napisana w konwencji reportażu z podróży
po Ukrainie, z towarzyszącym komentarzem dotyczącym wydarzeń historycznych
i współczesnych politycznych. Autorka przemierza wzdłuż i wszerz
państwo ukraińskie, rozmawia z lokalnymi politykami, historykami,
dziennikarzami i przypadkowo napotkanymi ludźmi, poznaje ich opinie nt.
przeszłości i teraźniejszości, odwiedza zabytki i miejsca historyczne.
Stanowi to jakby szkielet dopiero powstającej książki, obudowany później (albo
równolegle) naukową wiedzą historyczną, której źródła autorka wskazuje w przypisach.
A tak
naprawdę, to nie jest jedna książka, ale dwie. Pierwszą pani Anna Reid (ur. 1965)
napisała w 1997 r., a drugą ćwierć wieku później. Prezentowane dziś
wydanie łączy je obie na ponad pięciuset stronach. W części pierwszej (nieaktualizowanej,
pozostawionej w pierwotnej treści z roku 1997) autorka zdaje
relację ze swej podróży po Ukrainie w latach 90. ubiegłego wieku i towarzyszących
temu refleksji historycznych, geograficznych, ekonomicznych, socjologicznych,
demograficznych, literackich etc. Jeździ po całym państwie ukraińskim,
Krymu nie omijając, a nawet poświęcając mu jeden rozdział. Przedstawia
postradziecką mizerię gospodarczą. Akcentuje mentalne i językowe
zróżnicowanie mieszkańców, dające się zauważyć przemierzając Ukrainę z zachodu
na wschód. Najbardziej patriotyczna, ale zarazem nacjonalistyczna, jawi się jej
część państwa na terytorium byłej Galicji wschodniej. Samo uzyskanie przez
Ukrainę niepodległości w 1991 r. autorka postrzega jako uboczny efekt
ówczesnego nieudanego puczu Janajewa w Moskwie. W końcowych akapitach
zastanawia się (raczej bez optymizmu) nad przyszłością Ukrainy. O jej
mieszkańcach pisze (cyt. str. 343): Rozdarci od niepamiętnych
czasów między rosyjskością a europejskością Ukraińcy po prostu nie
postrzegają siebie jako części świata zachodniego, a przynajmniej nie w tym
samym stopniu, co Polacy, Czesi, narody bałtyckie czy Węgrzy.
Ćwierć
wieku upłynęło jak z bicza trzasł, nieprawdaż?! W 2022 r. pani Anna
Reid znów odwiedza Ukrainę, jakże inną od tej zapamiętanej 25 lat temu. Dokładnie
opisuje pierwsze miesiące już pełnoskalowej wojny Rosji z Ukrainą,
rozpoczętej agresją ze strony tej pierwszej dnia 24 lutego 2022 r. Konwencja
drugiej części książki jest podobna do pierwszej: własne spostrzeżenia i refleksje
natury polityczno-historycznej, wywiady z mieszkańcami, oczywiście także zarys
dziejów minionego ćwierćwiecza. Zabór Krymu przez Rosję, powołanie przez nią
dwóch quasi niepodległych rosyjskojęzycznych republik w Donbasie, na
Ukrainie dwa Majdany, prezydentury kolejno Kuczmy, Juszczenki, Janukowycza,
Poroszenki, wreszcie Zełenskiego – o tym wszystkim przeczytamy, przy
okazji poznając opinie autorki oraz jej ukraińskich rozmówców. Wątek polski też
jest cały czas obecny, ze sporą dozą uznania i sympatii do nas. Kończąc
lekturę ma się wrażenie urwania jej w połowie, co oczywiście nie jest winą
autorki, lecz ciągle nierozwiązanej sytuacji polityczno-militarnej, trudnej do
prognozowania (także i w dacie zamieszczenia na tym blogu niniejszego
tekstu). Refleksje i opinie Anny Reid, wyrażone na końcowych stronach ostatniego
rozdziału książki, jakkolwiek wyartykułowane już ponad dwa lata temu, zachowały
do dziś aktualność. Ich leitmotivem jest przekonanie autorki, iż (cyt.,
str. 483) (…) zrodzona jeszcze w latach dziewięćdziesiątych
XX wieku nadzieja (…), że Rosję da się zmienić w normalny
europejski kraj, właśnie ostatecznie dokonuje żywota. Państwo to poszło bowiem
w zupełnie odwrotną stronę, stając się z czasem autokracją o ciągotach
rewanżystowskich, z lubością stosującą przemoc i u siebie, i za
granicą. To trafne spostrzeżenie ma zarazem oddźwięk bardzo pesymistyczny, zwłaszcza
gdy się je skonfrontuje z niezupełnie spójną „polityką ukraińską” państw
europejskich, oraz niewiadomą czającą się po drugiej stronie Atlantyku. Ale,
reasumując, polecam Państwu tę książkę – po jej lekturze poznacie współczesne
realia Ukrainy, co pozwoli wyrobić sobie własny pogląd na obecnie zaistniałą
tam sytuację polityczno-militarną i perspektywy jej rozwoju. Pogląd zapewne
różny od artykułowanego w Moskwie, ale czy identyczny z tym
oficjalnym, formalnie propagowanym dziś w Kijowie? Pytanie to pozostawiam
jako otwarte. Być może w przyszłości odpowie na nie pani Anna Reid po
kolejnej, oby już powojennej podróży na Ukrainę.