wtorek, 9 lipca 2024

„Sierpniowe salwy”. Autorka: Barbara W. Tuchman

 

Za datę wybuchu pierwszej wojny światowej przyjmuje się dzień 28 lipca 1914 r., kiedy to Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii. Pożar, który wtedy wybuchł, tlił się już od miesiąca, tj. od dnia 28 czerwca, gdy w Sarajewie zamordowano następcę tronu Austro-Węgier. Dyplomacje mocarstw europejskich (i nie tylko) prężyły przez tamten miesiąc muskuły, straszyły się nawzajem, ostrzegały, aż … stało się. Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. W sierpniu głos decydujący mieli już marszałkowie i generałowie. W związku ze 110. rocznicą wybuchu I wojny światowej zaproponuję Państwu w lipcu lekturę książek jej poświęconych. Temat ten gościł już na blogu – proszę zerknąć do recenzji książki prof. Andrzeja Chwalby pt. „Samobójstwo Europy. Wielka wojna 1914-1918” (dostęp poprzez katalog autorski alfabetyczny lub katalog tematyczny 7). W zakończeniu tamtego artykułu porównałem straty ludnościowe państw uczestniczących w obu wojnach światowych – dla uzasadnienia, dlaczego jeszcze i teraz na zachodzie ta pierwsza bywa nazywana Wielką Wojną.

Barbara W. Tuchman „Sierpniowe salwy”

Grupa Wydawnicza Foksal Sp. z o.o., Warszawa 2014

Barbara W. Tuchman (1912-1989), amerykańska dziennikarka i publicystka historyczna, za tę książkę otrzymała w 1963 r. prestiżową Nagrodę Pulitzera. Czytając ją, cały czas byłem pod wrażeniem dużej wiedzy autorki w zakresie znajomości historii dyplomacji europejskiej, zagadnień stricte militarnych oraz życiorysów i charakterów najważniejszych decydentów politycznych i wojskowych. Przede wszystkim w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii i Rosji. Tytułowe salwy padły w sierpniu 1914 r. i odnoszą się do frontu zachodniego (Belgia, Francja) oraz wschodniego (Prusy Wschodnie) pierwszej wojny światowej. Książkę rozpoczyna przedstawienie szczegółów planów militarnych państw mających za chwilę wejść w konflikt zbrojny, który już wkrótce otrzyma historyczną nazwę Wielkiej Wojny. Kończy ją zaś opis przygotowania ad hoc planu i następnie przebiegu bitwy nad Marną (5-9 września 1914 r.), w wyniku której wojska niemieckie zostały odepchnięte od Paryża, a początkowa krótka wojna manewrowa przekształciła się w ponadczteroletnią pozycyjną – na zachodzie rozciągniętą na linii frontu od granicy szwajcarskiej aż do Kanału La Manche. Ów kilkutygodniowy „tytułowy” okres, któremu poświęcona jest książka, autorka obrazuje dokładnymi opisami przygotowań, a następnie działań zbrojnych w sierpniu 1914 r. – po tym jak Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji (1 sierpnia) i Francji (3 sierpnia), a Anglia - Niemcom (5 sierpnia). Czytamy o zażartych, przeciągających się walkach w Belgii i Francji oraz o wielkiej porażce Rosjan w Prusach Wschodnich. Opisy te autorka przeplata prezentacją polityki i dyplomacji państw wojujących, nastawieniem do wojny ich społeczeństw, opinii publicznej, oraz ukazaniem szeregu najważniejszych dramatis personae: cywilnych i wojskowych. Przypomina, w jakich okolicznościach oraz „bólach porodowych” powstawały najważniejsze, dziś już historyczne, decyzje polityczne i militarne. Nie unika przy tym ciekawych porównań i dygresji dodających smaczku lekturze (to efekt połączenia wiedzy merytorycznej i dobrego dziennikarskiego pióra). Podkreśla ogólnostrategiczne znaczenie rosyjskiej ofensywy w Prusach Wschodnich – choć bardzo nieudanej, bo szybko zakończonej porażającą klęską i wręcz kompromitującej carskich generałów, ale jednak odczuwalnie odciążającej armię francuską na zachodzie. Niepotrzebnie, jak się wkrótce okazało, wycofane z frontu zachodniego i skierowane na wschód dwa niemieckie korpusy armijne bardzo by się przydały w bitwie nad Marną, której rezultat mógłby być wtedy inny. Na jej faktyczny wynik, oprócz owej niebagatelnej choć „pośredniej” pomocy rosyjskiej, miał też wpływ wielki patriotyzm paryżan, m.in. spontanicznie zorganizowany transport samochodami osobowymi (taksówkami) tysięcy żołnierzy na front. Jako żenujące autorka natomiast przedstawia asekuranckie zachowanie dowódcy brytyjskiego korpusu ekspedycyjnego, starającego się unikać udzielania efektywnej pomocy wojskom francuskim i planującego odwrót do Anglii. Relacjonując przebieg wojny w sierpniu autorka nie zapomina też o manewrach i walkach okrętów na Morzu Śródziemnym i Morzu Północnym. Natomiast pozostałe teatry działań militarnych w tym czasie (front rosyjsko-austrowęgierski i serbsko-austrowęgierski) autorka pomija. Opisując walki zbrojne na zachodzie Barbara Tuchman m.in. wskazuje towarzyszące im zbrodnie wojenne popełniane przez wojska niemieckie w Belgii i Francji – rozstrzeliwanie licznych zakładników branych spośród ludności cywilnej, grabieże i dewastacje, palenie nierzadko całych wsi i miasteczek. Na zakończenie pozwolę sobie zauważyć, iż jedynym minusem tej bardzo interesującej książki (dziś omawianego, konkretnego jej wydania) jest brak ilustracji – fotografii postaci historycznych, oraz - przede wszystkim - rysunków, mapek, jakie powinny towarzyszyć bardzo szczegółowym opisom kampanii w Belgii, Francji i Prusach Wschodnich. Tak więc za wskazane uważam trzymanie na podorędziu atlasu historycznego, otwartego na stronach pierwszej wojny światowej w 1914 r.

PS. Zbeletryzowany i szczegółowy opis wspomnianej kampanii w Prusach Wschodnich znajdziemy w dwutomowej publikacji Aleksandra Sołżenicyna pt. „Sierpień czternastego”, już tu wcześniej omówionej (dostęp poprzez katalog autorski alfabetyczny albo katalogi tematyczne 6 i 7)