Za
datę wybuchu pierwszej wojny światowej przyjmuje się dzień 28 lipca
1914 r., kiedy to Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii. Pożar,
który wtedy wybuchł, tlił się już od miesiąca, tj. od dnia 28 czerwca,
gdy w Sarajewie zamordowano następcę tronu Austro-Węgier. Dyplomacje
mocarstw europejskich (i nie tylko) prężyły przez tamten miesiąc muskuły,
straszyły się nawzajem, ostrzegały, aż … stało się. Kto sieje wiatr, ten zbiera
burzę. W sierpniu głos decydujący mieli już marszałkowie i generałowie.
W związku ze 110. rocznicą wybuchu I wojny światowej
zaproponuję Państwu w lipcu lekturę książek jej poświęconych. Temat
ten gościł już na blogu – proszę zerknąć do recenzji książki prof. Andrzeja
Chwalby pt. „Samobójstwo Europy.
Wielka wojna 1914-1918” (dostęp
poprzez katalog autorski alfabetyczny lub katalog tematyczny 7). W zakończeniu tamtego artykułu porównałem straty ludnościowe
państw uczestniczących w obu wojnach światowych – dla uzasadnienia,
dlaczego jeszcze i teraz na zachodzie ta pierwsza bywa nazywana Wielką
Wojną.
Barbara
W. Tuchman „Sierpniowe salwy”
Grupa
Wydawnicza Foksal Sp. z o.o., Warszawa 2014
Barbara
W. Tuchman (1912-1989), amerykańska dziennikarka i publicystka
historyczna, za tę książkę otrzymała w 1963 r. prestiżową Nagrodę
Pulitzera. Czytając ją, cały czas byłem pod wrażeniem dużej wiedzy autorki w zakresie
znajomości historii dyplomacji europejskiej, zagadnień stricte
militarnych oraz życiorysów i charakterów najważniejszych decydentów
politycznych i wojskowych. Przede wszystkim w Niemczech, Francji,
Wielkiej Brytanii i Rosji. Tytułowe salwy padły w sierpniu 1914 r.
i odnoszą się do frontu zachodniego (Belgia, Francja) oraz wschodniego
(Prusy Wschodnie) pierwszej wojny światowej. Książkę rozpoczyna przedstawienie szczegółów
planów militarnych państw mających za chwilę wejść w konflikt zbrojny,
który już wkrótce otrzyma historyczną nazwę Wielkiej Wojny. Kończy ją zaś opis przygotowania
ad hoc planu i następnie przebiegu bitwy nad Marną (5-9 września
1914 r.), w wyniku której wojska niemieckie zostały odepchnięte od
Paryża, a początkowa krótka wojna manewrowa przekształciła się w ponadczteroletnią
pozycyjną – na zachodzie rozciągniętą na linii frontu od granicy szwajcarskiej aż
do Kanału La Manche. Ów kilkutygodniowy „tytułowy” okres, któremu
poświęcona jest książka, autorka obrazuje dokładnymi opisami przygotowań, a
następnie działań zbrojnych w sierpniu 1914 r. – po tym jak Niemcy
wypowiedziały wojnę Rosji (1 sierpnia) i Francji (3 sierpnia), a Anglia
- Niemcom (5 sierpnia). Czytamy o zażartych, przeciągających się
walkach w Belgii i Francji oraz o wielkiej porażce Rosjan w Prusach
Wschodnich. Opisy te autorka przeplata prezentacją polityki i dyplomacji
państw wojujących, nastawieniem do wojny ich społeczeństw, opinii publicznej,
oraz ukazaniem szeregu najważniejszych dramatis personae: cywilnych i wojskowych.
Przypomina, w jakich okolicznościach oraz „bólach porodowych” powstawały
najważniejsze, dziś już historyczne, decyzje polityczne i militarne. Nie
unika przy tym ciekawych porównań i dygresji dodających smaczku lekturze (to
efekt połączenia wiedzy merytorycznej i dobrego dziennikarskiego pióra). Podkreśla
ogólnostrategiczne znaczenie rosyjskiej ofensywy w Prusach Wschodnich – choć
bardzo nieudanej, bo szybko zakończonej porażającą klęską i wręcz kompromitującej
carskich generałów, ale jednak odczuwalnie odciążającej armię francuską na
zachodzie. Niepotrzebnie, jak się wkrótce okazało, wycofane z frontu
zachodniego i skierowane na wschód dwa niemieckie korpusy armijne bardzo by
się przydały w bitwie nad Marną, której rezultat mógłby być wtedy inny. Na
jej faktyczny wynik, oprócz owej niebagatelnej choć „pośredniej” pomocy
rosyjskiej, miał też wpływ wielki patriotyzm paryżan, m.in. spontanicznie
zorganizowany transport samochodami osobowymi (taksówkami) tysięcy żołnierzy na
front. Jako żenujące autorka natomiast przedstawia asekuranckie zachowanie
dowódcy brytyjskiego korpusu ekspedycyjnego, starającego się unikać udzielania
efektywnej pomocy wojskom francuskim i planującego odwrót do Anglii. Relacjonując
przebieg wojny w sierpniu autorka nie zapomina też o manewrach i walkach
okrętów na Morzu Śródziemnym i Morzu Północnym. Natomiast pozostałe teatry
działań militarnych w tym czasie (front rosyjsko-austrowęgierski
i serbsko-austrowęgierski) autorka pomija. Opisując walki zbrojne na
zachodzie Barbara Tuchman m.in. wskazuje towarzyszące im zbrodnie wojenne
popełniane przez wojska niemieckie w Belgii i Francji – rozstrzeliwanie
licznych zakładników branych spośród ludności cywilnej, grabieże i dewastacje,
palenie nierzadko całych wsi i miasteczek. Na zakończenie pozwolę sobie
zauważyć, iż jedynym minusem tej bardzo interesującej książki (dziś omawianego,
konkretnego jej wydania) jest brak ilustracji – fotografii postaci historycznych,
oraz - przede wszystkim - rysunków, mapek, jakie powinny towarzyszyć bardzo
szczegółowym opisom kampanii w Belgii, Francji i Prusach Wschodnich. Tak
więc za wskazane uważam trzymanie na podorędziu atlasu historycznego, otwartego
na stronach pierwszej wojny światowej w 1914 r.
PS.
Zbeletryzowany i szczegółowy opis wspomnianej kampanii w Prusach
Wschodnich znajdziemy w dwutomowej publikacji Aleksandra Sołżenicyna pt. „Sierpień
czternastego”, już tu wcześniej omówionej (dostęp poprzez katalog autorski alfabetyczny albo katalogi tematyczne 6 i 7)