sobota, 29 czerwca 2024

„Piekielna Mańka. Dzieje krwawej femme fatale z Kresów Wschodnich, współodpowiedzialnej za ponad 50 zabójstw”. Autor: Jarosław Molenda

 

Dwa wcześniejsze artykuliki poświęciłem lekturom o piekielnych Niemkach. No to dziś – dla zachowania narodowościowej „symetrii” – o takowej Polce. Oczywiście symetrii tylko w wymiarze jednostkowym, kryminalno-indywidualnym. Naszych pań in gremio przecież nie przyrównuję do opisanych hitlerówek. Dziś autor ten sam, co książki poprzednio tu omówionej („Sadystka z Auschwitz”). Czyżby fascynacja okrutnymi niewiastami? Pan Jarosław napisał także esej historyczny o krwawej Elżbiecie Batory (jeszcze nie przeczytałem - czeka na swoją kolej w bibliotece domowej).

Jarosław Molenda „Piekielna Mańka. Dzieje krwawej femme fatale z Kresów Wschodnich, współodpowiedzialnej za ponad 50 zabójstw”

Wydawca: Agencja Wydawniczo-Reklamowa Skarpa Warszawska Sp. z o.o., Warszawa 2022

W pierwszej połowie lat 30. ub. wieku amerykańska opinia publiczna ekscytowała się wyczynami gangsterskiej pary Bonnie and Clyde. My taki damsko-męski, zbrodniczy duet mieliśmy „lepszy” – zarówno pod względem wyprzedzenia w czasie (operowali w pierwszej połowie lat 20.), jak i większej liczby zabójstw dokonanych na tle kryminalnym. W latach 1924-1926, gdy byli aresztowani i sądzeni, nie schodzili z łam naszej codziennej prasy. Owi złoczyńcy to Germanida Szykowicz z d. Błońska, urodzona prawdopodobnie w 1898 r. (data śmierci nieznana) i jej partner Stanisław Zboński, ur. w 1897 lub 1898 roku, rozstrzelany na mocy wyroku sądu w 1926 r. Przyjęty przez nich opus operandi był dość nieskomplikowany – pani wyszukiwała i sprowadzała w ustronne miejsca (pod różnymi pretekstami) wytypowane ofiary, a czający się tam pan pozbawiał je życia (strzałem z pistoletu, nożem, bądź jakimś tępym narzędziem). Nie byli przy tym wybredni – zabijali zarówno osoby uznane za majętne, jak i zwykłych wozaków, aby zrabować konia, furmankę i szybko je spieniężyć. Owa różnorodność wyboru ofiar, miejsc oraz sposobów morderstw okazywała się, do czasu, czynnikiem im sprzyjającym. Licznych zbrodni długo bowiem nie kojarzono z jednymi sprawcami. Ostatecznie udowodniono im 51 zabójstw na tle rabunkowym, ale prawdopodobnie było ich więcej. Działali na terenie całej II Rzeczypospolitej. Germanida (tytułowa Mańka) nie była, wg cytowanych relacji prasowych, kobietą fizycznie atrakcyjną, ale jednak musiała „coś w sobie mieć”, albowiem kilka ofiar to oczarowani nią mężczyźni, deklarujący nawet wobec niej „poważne zamiary”. Stanisław natomiast to zwykły osiłek i zbir posłusznie wykonujący jej polecenia. Jako byłego żołnierza go rozstrzelano, a nie powieszono. Germanida również otrzymała prawomocny wyrok śmierci, od którego wykonania wybawił ją jednak Pan Prezydent RP korzystając z prawa łaski (1927). Aż do pamiętnego września 1939 r. przebywała osadzona w więzieniu w Bydgoszczy, a co się z nią stało po wybuchu wojny – nie wiadomo. Miała wtedy 41 lat, z których ostatnie 15 spędziła za kratkami (co, jak wiadomo, raczej nie służy zdrowiu ani urodzie).

Proponowana dziś książka nie jest powieścią sensacyjną, co mógłby sugerować jej tytuł. Pan Jarosław Molenda stworzył reportaż śledczo-sądowy, bazując na archiwaliach i artykułach naszej prasy z tamtych lat, korzystając również z publikacji wybranych, cytowanych historyków. Opisał wszystkie krwawe wyczyny Germanidy i Stanisława, które wyszły na jaw w ramach śledztw i procesów. Podczas lektury szybko zauważamy, iż postępki bandyckiej pary stały się też okazją do szerszego opisania realiów życia codziennego w Polsce pierwszej połowy lat 20. ubiegłego wieku. Poznajemy polską mizerię tuż po odzyskaniu niepodległości, działalność licznego świata przestępczego (dość szczegółowo), motywy i metody zbrodni pospolitych, zagrożenie dla życia czające się na wielu miejskich ulicach, wiejskich traktach oraz w pociągach. I często towarzyszącą temu bezradność polskiej policji - słabo opłacanej, niedoinwestowanej w urządzenia techniczne oraz na ogół kiepsko wykwalifikowanej. Pozytywnym wyjątkiem okazał się tu policjant śledczy, starszy przodownik Kazimierz Dubaniewicz, który walnie przyczynił się do rozpracowania i ujęcia bandyckiej pary (za co dość wysoko awansował).

PS. W nadchodzących dwóch miesiącach wrócimy do poważnej tematyki historycznej, akurat wywołanej okrągłymi rocznicami. W lipcu zajmiemy się pierwszą wojną światową (110. rocznica wybuchu), a w sierpniu – powstaniem warszawskim (80. rocznica).