sobota, 8 lipca 2023

„Gorzka prawda. Cień Bandery nad zbrodnią ludobójstwa”. Autor: Wiktor Poliszczuk

 

Dziś proponuję lekturę okolicznościową. Za trzy dni przypada 80-ta rocznica apogeum masowych, zorganizowanych mordów na ludności polskiej Wołynia.

Wiktor Poliszczuk „Gorzka prawda. Cień Bandery nad zbrodnią ludobójstwa”

Wiktor Poliszczuk, Ph.D.,1490 Prince John Circle, Oakville, ON., L6J 687, Canada, Toronto 2004

Ani na kartach książki, ani na żółtej okładce nie znalazłem informacji o przedsiębiorcy zajmującym się dystrybucją tej książki w Polsce. W innym formacie (różniący się wygląd okładki, 50 stron więcej) wydało ją w 2006 r. w naszym kraju Wydawnictwo ANTYK Marcin Dybowski (do odszukania w Internecie). Natomiast ten mój kanadyjski (?) egzemplarz nabyłem jakiś czas temu w polskiej księgarni internetowej i …odłożyłem na półkę. Teraz po niego sięgnąłem w związku z przypadającą w lipcu br. 80-tą rocznicą apogeum zorganizowanych, masowych mordów ludności polskiej na Wołyniu.

Najpierw jednak o autorze. Wiktor Poliszczuk (1925-2008) to pół-Ukrainiec (po ojcu), pół-Polak (po matce), sam określający się jako Ukrainiec. Urodzony w Dubnie na Wołyniu. W 1940 r. ojca zamordowało mu NKWD, a jego wraz z matką i dwiema siostrami zesłano do Kazachstanu. W 1946 r., powołując się na polskie pochodzenie matki, repatriowali się do Polski i zamieszkali na Dolnym Śląsku. Wiktor Poliszczuk ukończył w Legnicy liceum pedagogiczne, potem studia prawnicze na Uniwersytecie Wrocławskim. Krótko był zatrudniony w prokuraturze (skierowany tam celem wywiązania się z ówczesnego 3-letniego nakazu pracy po studiach), a następnie pracował w charakterze radcy prawnego i adwokata. W 1981 r., mając już 56 lat, wyemigrował wraz z żoną i dziećmi do Kanady, gdzie – stykając się z liczną diasporą ukraińską – podjął badania naukowe nad istotą (genezą, ideologią, działalnością) zorganizowanego nacjonalizmu ukraińskiego. Związki z Polską cały czas utrzymywał, polskie obywatelstwo zachował. W 1994 r., mając 69 lat, na Uniwersytecie Wrocławskim obronił pracę doktorską pt. „Ideologia nacjonalizmu ukraińskiego wg Dmytra Doncowa”. W 2002 r., w wieku 77 lat, na Uniwersytecie Śląskim uzyskał stopień doktora habilitowanego na podstawie ogólnego dorobku naukowego oraz rozprawy habilitacyjnej pt. „Dowody zbrodni OUN i UPA”. W książce znajduje się jedna z ówczesnych recenzji profesorskich w tym przewodzie habilitacyjnym, zawierająca omówienie treści rozprawy habilitacyjnej Wiktora Poliszczuka i jego wcześniejszych opracowań naukowych. Dnia 3 lipca 2003 r. dr hab. Wiktor Poliszczuk wygłosił na Uniwersytecie Jagiellońskim długi, prowokacyjny (jak sam go określił) referat pt. „Rocznica mordów wołyńskich: stan nauki polskiej” (pełna treść w książce). Pod tekstem zamieścił uwagę (cyt.): „Na ten referat nauka polska nie zareagowała. Wnioski z tego niech wyprowadza sam Czytelnik: polscy historycy nie potrafią obalać moich twierdzeń, czy też boją się podjąć ze mną polemikę naukową?”.

Do 2004 r. Wiktor Poliszczuk (wg informacji na okładce) był już autorem ponad 20-tu publikacji książkowych oraz ponad 250-ciu artykułów prasowych, głównie nt. ideologii i działalności struktur zorganizowanego nacjonalizmu ukraińskiego. Dziś tu omawianej publikacji nie należy mylić z inną jego książką, też mającą w tytule „Gorzką prawdę”, wydaną w 1995 r. i również poświęconą owej tematyce. Inspiracją do napisania nowej książki stały się dla autora obchody w 2003 r. 60-tej rocznicy mordów ludności polskiej na Wołyniu. Bardzo krytycznie odniósł się do okolicznościowych publikacji oraz wypowiedzi ukraińskich i polskich historyków, politologów, dziennikarzy i polityków. Polemizując z nimi starał się dowieść niżej wymienionych tez.

·       Nie ma i nigdy nie było konfliktu narodowościowego polsko-ukraińskiego. W wiekach wcześniejszych konflikty między mieszkańcami ziem ukrainnych miewały charakter klasowy i religijny, ale nie narodowościowy. Bywało, iż Polacy i Ukraińcy opowiadali się w nich po tej samej stronie. Natomiast dwudziestowieczny zorganizowany, integralny nacjonalizm ukraiński nie reprezentował całego narodu, lecz jego zdecydowaną mniejszość. Był samozwańczym ruchem politycznym, dążącym do utworzenia państwa typu faszystowskiego. Oprócz mordów na ludności polskiej spowodował zgładzenie w latach 1941-1950 co najmniej 80 tys. cywilnej ludności ukraińskiej!

·       Masowe i okrutne mordy na ludności polskiej Wołynia i Galicji w latach 1943 i 1944 miały charakter doktrynalny, metodyczny i planowy. Struktury OUN Bandery dokonywały ich w sposób skoordynowany, z wyprzedzeniem ustalając daty i miejscowości. Niektórzy historycy ukraińscy (wymienieni w książce) usiłują zafałszować ten obraz twierdzeniem, iż mordów spontanicznie i żywiołowo dopuszczało się ukraińskie ciemne chłopstwo, mszczące się za krzywdy doznane od Polaków.

·       Nacjonaliści ukraińscy wymordowali na Wołyniu i w Galicji ogółem nie mniej niż 120 tys. cywilnej ludności polskiej. Natomiast liczba „odwetowych” tam ofiar padłych z rąk polskich wynosi tylko ok. 2 tys. cywilnej ludności ukraińskiej. Podawane przez ukraińskich i polskich (!) historyków liczby wyższe są nieprawdziwe, odnoszą się bowiem do uzbrojonych banderowców zabitych w walce (w obronie lub podczas akcji pacyfikacyjnej), a takich przecież nie można określić mianem niewinnych, cywilnych ofiar.

·       Nonsensem jest przypisywanie wywiadowi niemieckiemu lub radzieckiemu inspirowania banderowców do mordowania ludności polskiej. Niemcy w przełomowym dla nich 1943 r. pragnęli zachować spokój na terenach okupowanych i bez przeszkód pobierać kontyngenty żywnościowe z wsi ukraińskich i polskich. Partyzanci radzieccy zaś wykorzystywali polskie wioski w celach zaopatrzenia, a po rozpoczęciu przez banderowców akcji ludobójczej udzielali Polakom ochrony. Poza tym na Wołyniu działały „mieszane” oddziały partyzanckie polsko-radzieckie (podporządkowane ZSRR), również starające się ochraniać polską ludność cywilną. Oddziały naszej Armii Krajowej pojawiły się tam dopiero w końcu 1943 r., gdy banderowcy zdążyli już zrobić „co swoje”.

·       Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) w znaczeniu formalnoprawnym nie była formacją ani ukraińską, ani powstańczą, ani w ogóle armią. Stanowiły ją bowiem oddziały zbrojne Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, której poparcia i występowania w imieniu Ukrainy odmawiała zdecydowana większość narodu ukraińskiego. Poza kadrą dowódczą (wywodzącą się głównie z Galicji) służyli w nich nie powstańcy-ochotnicy, lecz przymusowo wcieleni wołyńscy i galicyjscy chłopi, którym w razie odmowy lub dezercji (a także ich rodzinom) grożono śmiercią, i bynajmniej nie były to czcze groźby. Armią zaś UPA też nie można nazwać, gdyż armia jest siłą zbrojną państwa, a OUN państwem przecież nie była.

·       Polska akcja „Wisła” została w 1947 r. podjęta w stanie wyższej konieczności i musiałby ją przeprowadzić także inny niż komunistyczny rząd polski. Ukraińscy nacjonaliści zamierzali bowiem oderwać południowo-wschodnie tereny od naszego państwa. Autor krytycznie odniósł się do uchwały polskiego Senatu, potępiającej akcję „Wisła”.

·       Powstałe po rozpadzie ZSRR niepodległe państwo ukraińskie niepotrzebnie kreuje zbrodniarzy banderowskich na swoich bohaterów narodowych. Podobną politykę prowadzi działający w naszym kraju Związek Ukraińców w Polsce.

To tylko główne tezy autora, w książce znajduje się ich więcej. Dowodząc ich Wiktor Poliszczuk bazuje na bogatym zbiorze zgromadzonych materiałów źródłowych. Spowodowało to, że ukraińscy i polscy (!) polemiści unikali z nim dyskusji merytorycznej, uciekając się do niskich pomówień o bycie peerelowskim prokuratorem lub nawet rosyjskim (a wcześniej radzieckim) agentem. Trzeba jednak obiektywnie przyznać, iż Wiktor Poliszczuk nie pozostawał im dłużny – w książce też pozwala sobie względem nich na tzw. wycieczki osobiste, co przydaje lekturze swoistego smaczku i wzmaga ciekawość czytelniczą. Nie oszczędza naukowców-historyków, publicystów i polityków cieszących się w tamtym czasie (dziś zresztą też) największym nawet autorytetem. Podsumowując muszę jednak koniecznie stwierdzić, iż autor – w niektórych swoich dygresjach i komentarzach – bardzo pomylił się co do ogólnej oceny strategii i głównych kierunków polityki zagranicznej niepodległego państwa ukraińskiego. Książkę kończy kilkustronicowy suplement – dwa krótkie teksty dopisane w styczniu i lutym 2005 r., zawierające m.in. krytykę „pomarańczowej rewolucji” na Ukrainie. Wiktor Poliszczuk nie przewidział następujących później agresywnych poczynań Rosji, w tym aneksji Krymu, zainicjowania separatyzmu wschodnich obwodów Ukrainy (donieckiego i ługańskiego), a przede wszystkim wojny rozpoczętej dn. 24 lutego 2022 r. Zatem owe parę końcowych stron proponuję potraktować jako wąziutki i zbędny margines tej publikacji, mając na względzie jej datę. Główny, tytułowy temat książki został w niej bowiem przeanalizowany ciekawie, wszechstronnie i z odniesieniem do bogatego materiału źródłowego, zgromadzonego własnym staraniem autora. W głównym nurcie dyskusyjnym historiografii prace dr. hab. Wiktora Poliszczuka są jednak obecnie pomijane, skazywane na przemilczenie – zapewne z powodu jego argumentów ad personam wobec współczesnych historyków polskich i ukraińskich, jak też ze względu na ww. chybione komentarze dotyczące zmian w polityce (wewnętrznej i międzynarodowej) państwa ukraińskiego po 2004 r. Stanowi to klasyczny przykład znienawidzonej przeze mnie cenzury tzw. podmiotowej, polegającej na „oszołomskim” rugowaniu utworów z przestrzeni publicznej nie z powodu ich treści, lecz nazwiska twórcy i jego przekonań politycznych czy światopoglądowych. Na szczęście owo rugowanie ze względu na Internet nigdy nie okazuje się w pełni skuteczne.

Reasumując, niełatwo mi dziś tę bardzo interesującą publikację Państwu polecać, mając na względzie, iż obecnie jest trudnodostępna – chociaż może warto spróbować jej poszukać na stronie internetowej polskiego wydawnictwa wymienionego na wstępie. Ale pan dr hab. Wiktor Poliszczuk napisał przecież więcej książek nt. zorganizowanego nacjonalizmu ukraińskiego, w tym zbrodni na ludności polskiej. Informacje o jego publikacjach, wraz z ofertami sprzedaży, można uzyskać surfując w Internecie. Wystarczy tylko wpisać w okienko przeglądarki jego imię i nazwisko. Przy okazji znajdziecie Państwo też sporo informacji o autorze, nawet na filmach You Tube (a propos tychże filmików – zauważycie Państwo szerokie spectrum ich wytwórców: od ultrakatolickiego Radia Maryja po wyraźnie lewicowy tygodnik Przegląd). Mnie ucieszyła wiadomość, że prywatne archiwum Wiktora Poliszczuka, na które wielokrotnie powołuje się w książce, w 2013 r. ostatecznie trafiło z kanadyjskiego Toronto do polskiego Archiwum Akt Nowych w Warszawie. 

PS. Pisząc o polskich oddziałach partyzanckich (podległych jednak dowództwu radzieckiemu), walczących z banderowcami na Wołyniu, autor nie wspomniał o dwóch komendantach takich oddziałów. A są to niezwykle barwne postacie, niesłusznie w III RP skazane na przemilczenie. Pokrótce więc o nich (szczegóły można znaleźć w encyklopediach, Wikipedii nie wyłączając). Jeden z tych dowódców to gen. Józef Sobiesiak (1914-1971), który już w latach 60-tych ub. wieku był autorem książek bardzo realistycznie opisujących zbrodnie OUN-UPA i walkę z banderowcami (bzdurą są więc współczesne twierdzenia, jakoby peerelowska cenzura zabraniała o tym wspominać). „Burzany”, „Przebraże”, „Ziemia płonie” – do odszukania w dobrych bibliotekach. W 1982 r. Józef Sobiesiak został pośmiertnie odznaczony izraelskim medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Drugim komendantem był natomiast płk Robert Satanowski (1918-1997), który już w 1949 r. opuścił (na własne życzenie) wojsko, by poświęcić się karierze artystycznej. Osiągnął w niej wiele sukcesów, stał się sławnym w skali międzynarodowej dyrygentem, był dyrektorem artystycznym polskich i niemieckich teatrów muzycznych, a w latach 1982-1990 dyrektorem Teatru Wielkiego w Warszawie.