Dziś
proponuję lekturę okolicznościową. Za trzy dni przypada 80-ta rocznica apogeum masowych,
zorganizowanych mordów na ludności polskiej Wołynia.
Wiktor
Poliszczuk „Gorzka prawda. Cień Bandery nad zbrodnią ludobójstwa”
Wiktor
Poliszczuk, Ph.D.,1490 Prince John Circle, Oakville, ON., L6J 687,
Canada, Toronto 2004
Ani
na kartach książki, ani na żółtej okładce nie znalazłem informacji o przedsiębiorcy
zajmującym się dystrybucją tej książki w Polsce. W innym formacie (różniący
się wygląd okładki, 50 stron więcej) wydało ją w 2006 r. w naszym
kraju Wydawnictwo ANTYK Marcin Dybowski (do odszukania w Internecie). Natomiast ten mój kanadyjski (?)
egzemplarz nabyłem jakiś czas temu w polskiej księgarni internetowej i …odłożyłem
na półkę. Teraz po niego sięgnąłem w związku z przypadającą w lipcu br.
80-tą rocznicą apogeum zorganizowanych, masowych mordów ludności polskiej na
Wołyniu.
Najpierw
jednak o autorze. Wiktor Poliszczuk (1925-2008) to pół-Ukrainiec (po ojcu),
pół-Polak (po matce), sam określający się jako Ukrainiec. Urodzony w Dubnie
na Wołyniu. W 1940 r. ojca zamordowało mu NKWD, a jego wraz z matką
i dwiema siostrami zesłano do Kazachstanu. W 1946 r., powołując
się na polskie pochodzenie matki, repatriowali się do Polski i zamieszkali
na Dolnym Śląsku. Wiktor Poliszczuk ukończył w Legnicy liceum
pedagogiczne, potem studia prawnicze na Uniwersytecie Wrocławskim. Krótko był
zatrudniony w prokuraturze (skierowany tam celem wywiązania się z ówczesnego
3-letniego nakazu pracy po studiach), a następnie pracował w charakterze
radcy prawnego i adwokata. W 1981 r., mając już 56 lat,
wyemigrował wraz z żoną i dziećmi do Kanady, gdzie – stykając się z liczną
diasporą ukraińską – podjął badania naukowe nad istotą (genezą, ideologią,
działalnością) zorganizowanego nacjonalizmu ukraińskiego. Związki z Polską
cały czas utrzymywał, polskie obywatelstwo zachował. W 1994 r., mając
69 lat, na Uniwersytecie Wrocławskim obronił pracę doktorską pt. „Ideologia
nacjonalizmu ukraińskiego wg Dmytra Doncowa”. W 2002 r.,
w wieku 77 lat, na Uniwersytecie Śląskim uzyskał stopień doktora
habilitowanego na podstawie ogólnego dorobku naukowego oraz rozprawy
habilitacyjnej pt. „Dowody zbrodni OUN i UPA”. W książce znajduje
się jedna z ówczesnych recenzji profesorskich w tym przewodzie
habilitacyjnym, zawierająca omówienie treści rozprawy habilitacyjnej Wiktora
Poliszczuka i jego wcześniejszych opracowań naukowych. Dnia 3 lipca
2003 r. dr hab. Wiktor Poliszczuk wygłosił na Uniwersytecie
Jagiellońskim długi, prowokacyjny (jak sam go określił) referat pt. „Rocznica
mordów wołyńskich: stan nauki polskiej” (pełna treść w książce). Pod
tekstem zamieścił uwagę (cyt.): „Na ten referat nauka polska nie zareagowała.
Wnioski z tego niech wyprowadza sam Czytelnik: polscy historycy nie
potrafią obalać moich twierdzeń, czy też boją się podjąć ze mną polemikę
naukową?”.
Do
2004 r. Wiktor Poliszczuk (wg informacji na okładce) był już autorem
ponad 20-tu publikacji książkowych oraz ponad 250-ciu artykułów prasowych,
głównie nt. ideologii i działalności struktur zorganizowanego
nacjonalizmu ukraińskiego. Dziś tu omawianej publikacji nie należy mylić z inną
jego książką, też mającą w tytule „Gorzką prawdę”, wydaną w 1995 r.
i również poświęconą owej tematyce. Inspiracją do napisania nowej książki stały
się dla autora obchody w 2003 r. 60-tej rocznicy mordów ludności
polskiej na Wołyniu. Bardzo krytycznie odniósł się do okolicznościowych publikacji
oraz wypowiedzi ukraińskich i polskich historyków, politologów,
dziennikarzy i polityków. Polemizując z nimi starał się dowieść niżej
wymienionych tez.
·
Nie
ma i nigdy nie było konfliktu narodowościowego polsko-ukraińskiego. W wiekach
wcześniejszych konflikty między mieszkańcami ziem ukrainnych miewały charakter
klasowy i religijny, ale nie narodowościowy. Bywało, iż Polacy
i Ukraińcy opowiadali się w nich po tej samej stronie. Natomiast
dwudziestowieczny zorganizowany, integralny nacjonalizm ukraiński nie
reprezentował całego narodu, lecz jego zdecydowaną mniejszość. Był samozwańczym
ruchem politycznym, dążącym do utworzenia państwa typu faszystowskiego. Oprócz
mordów na ludności polskiej spowodował zgładzenie w latach 1941-1950 co
najmniej 80 tys. cywilnej ludności ukraińskiej!
·
Masowe
i okrutne mordy na ludności polskiej Wołynia i Galicji w latach
1943 i 1944 miały charakter doktrynalny, metodyczny i planowy.
Struktury OUN Bandery dokonywały ich w sposób skoordynowany, z wyprzedzeniem ustalając daty i miejscowości. Niektórzy historycy
ukraińscy (wymienieni w książce) usiłują zafałszować ten obraz twierdzeniem,
iż mordów spontanicznie i żywiołowo dopuszczało się ukraińskie ciemne chłopstwo,
mszczące się za krzywdy doznane od Polaków.
·
Nacjonaliści
ukraińscy wymordowali na Wołyniu i w Galicji ogółem nie mniej niż 120 tys.
cywilnej ludności polskiej. Natomiast liczba „odwetowych” tam ofiar padłych z rąk
polskich wynosi tylko ok. 2 tys. cywilnej ludności ukraińskiej. Podawane przez
ukraińskich i polskich (!) historyków liczby wyższe są nieprawdziwe,
odnoszą się bowiem do uzbrojonych banderowców zabitych w walce (w obronie
lub podczas akcji pacyfikacyjnej), a takich przecież nie można określić
mianem niewinnych, cywilnych ofiar.
·
Nonsensem
jest przypisywanie wywiadowi niemieckiemu lub radzieckiemu inspirowania
banderowców do mordowania ludności polskiej. Niemcy w przełomowym dla nich
1943 r. pragnęli zachować spokój na terenach okupowanych i bez
przeszkód pobierać kontyngenty żywnościowe z wsi ukraińskich
i polskich. Partyzanci radzieccy zaś wykorzystywali polskie wioski w celach
zaopatrzenia, a po rozpoczęciu przez banderowców akcji ludobójczej
udzielali Polakom ochrony. Poza tym na Wołyniu działały „mieszane” oddziały
partyzanckie polsko-radzieckie (podporządkowane ZSRR), również starające się
ochraniać polską ludność cywilną. Oddziały naszej Armii Krajowej pojawiły się
tam dopiero w końcu 1943 r., gdy banderowcy zdążyli już zrobić „co
swoje”.
·
Ukraińska
Powstańcza Armia (UPA) w znaczeniu formalnoprawnym nie była formacją ani
ukraińską, ani powstańczą, ani w ogóle armią. Stanowiły ją bowiem oddziały
zbrojne Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, której poparcia i występowania
w imieniu Ukrainy odmawiała zdecydowana większość narodu ukraińskiego. Poza
kadrą dowódczą (wywodzącą się głównie z Galicji) służyli w nich nie powstańcy-ochotnicy,
lecz przymusowo wcieleni wołyńscy i galicyjscy chłopi, którym w razie
odmowy lub dezercji (a także ich rodzinom) grożono śmiercią, i bynajmniej
nie były to czcze groźby. Armią zaś UPA też nie można nazwać, gdyż armia jest
siłą zbrojną państwa, a OUN państwem przecież nie była.
·
Polska
akcja „Wisła” została w 1947 r. podjęta w stanie wyższej
konieczności i musiałby ją przeprowadzić także inny niż komunistyczny rząd
polski. Ukraińscy nacjonaliści zamierzali bowiem oderwać południowo-wschodnie
tereny od naszego państwa. Autor krytycznie odniósł się do uchwały polskiego
Senatu, potępiającej akcję „Wisła”.
·
Powstałe
po rozpadzie ZSRR niepodległe państwo ukraińskie niepotrzebnie kreuje
zbrodniarzy banderowskich na swoich bohaterów narodowych. Podobną politykę
prowadzi działający w naszym kraju Związek Ukraińców w Polsce.
To
tylko główne tezy autora, w książce znajduje się ich więcej. Dowodząc ich Wiktor
Poliszczuk bazuje na bogatym zbiorze zgromadzonych materiałów źródłowych. Spowodowało
to, że ukraińscy i polscy (!) polemiści unikali z nim dyskusji
merytorycznej, uciekając się do niskich pomówień o bycie peerelowskim
prokuratorem lub nawet rosyjskim (a wcześniej radzieckim) agentem. Trzeba jednak
obiektywnie przyznać, iż Wiktor Poliszczuk nie pozostawał im dłużny – w książce
też pozwala sobie względem nich na tzw. wycieczki osobiste, co przydaje
lekturze swoistego smaczku i wzmaga ciekawość czytelniczą. Nie oszczędza
naukowców-historyków, publicystów i polityków cieszących się w tamtym
czasie (dziś zresztą też) największym nawet autorytetem. Podsumowując muszę
jednak koniecznie stwierdzić, iż autor – w niektórych swoich dygresjach i komentarzach
– bardzo pomylił się co do ogólnej oceny strategii i głównych kierunków polityki
zagranicznej niepodległego państwa ukraińskiego. Książkę kończy kilkustronicowy
suplement – dwa krótkie teksty dopisane w styczniu i lutym 2005 r.,
zawierające m.in. krytykę „pomarańczowej rewolucji” na Ukrainie. Wiktor
Poliszczuk nie przewidział następujących później agresywnych poczynań Rosji, w tym
aneksji Krymu, zainicjowania separatyzmu wschodnich obwodów Ukrainy
(donieckiego i ługańskiego), a przede wszystkim wojny rozpoczętej dn. 24 lutego 2022 r.
Zatem owe parę końcowych stron proponuję potraktować jako wąziutki i zbędny
margines tej publikacji, mając na względzie jej datę. Główny, tytułowy temat
książki został w niej bowiem przeanalizowany ciekawie, wszechstronnie i z odniesieniem
do bogatego materiału źródłowego, zgromadzonego własnym staraniem autora. W głównym
nurcie dyskusyjnym historiografii prace dr. hab. Wiktora Poliszczuka są
jednak obecnie pomijane, skazywane na przemilczenie – zapewne z powodu
jego argumentów ad personam wobec współczesnych historyków polskich i ukraińskich,
jak też ze względu na ww. chybione komentarze dotyczące zmian w polityce (wewnętrznej
i międzynarodowej) państwa ukraińskiego po 2004 r. Stanowi to
klasyczny przykład znienawidzonej przeze mnie cenzury tzw. podmiotowej,
polegającej na „oszołomskim” rugowaniu utworów z przestrzeni publicznej nie
z powodu ich treści, lecz nazwiska twórcy i jego przekonań politycznych
czy światopoglądowych. Na szczęście owo rugowanie ze względu na Internet nigdy nie
okazuje się w pełni skuteczne.
Reasumując,
niełatwo mi dziś tę bardzo interesującą publikację Państwu polecać, mając na
względzie, iż obecnie jest trudnodostępna – chociaż może warto spróbować jej
poszukać na stronie internetowej polskiego wydawnictwa wymienionego na wstępie.
Ale pan dr hab. Wiktor Poliszczuk napisał przecież więcej książek nt. zorganizowanego
nacjonalizmu ukraińskiego, w tym zbrodni na ludności polskiej. Informacje
o jego publikacjach, wraz z ofertami sprzedaży, można uzyskać
surfując w Internecie. Wystarczy tylko wpisać w okienko przeglądarki jego
imię i nazwisko. Przy okazji znajdziecie Państwo też sporo informacji
o autorze, nawet na filmach You Tube (a propos tychże
filmików – zauważycie Państwo szerokie spectrum ich wytwórców: od
ultrakatolickiego Radia Maryja po wyraźnie lewicowy tygodnik Przegląd). Mnie
ucieszyła wiadomość, że prywatne archiwum Wiktora Poliszczuka, na które
wielokrotnie powołuje się w książce, w 2013 r. ostatecznie
trafiło z kanadyjskiego Toronto do polskiego Archiwum Akt Nowych
w Warszawie.
PS.
Pisząc o polskich oddziałach partyzanckich (podległych jednak dowództwu
radzieckiemu), walczących z banderowcami na Wołyniu, autor nie wspomniał o dwóch
komendantach takich oddziałów. A są to niezwykle barwne postacie,
niesłusznie w III RP skazane na przemilczenie. Pokrótce więc o nich
(szczegóły można znaleźć w encyklopediach, Wikipedii nie wyłączając).
Jeden z tych dowódców to gen. Józef Sobiesiak (1914-1971),
który już w latach 60-tych ub. wieku był autorem książek bardzo realistycznie
opisujących zbrodnie OUN-UPA i walkę z banderowcami (bzdurą są więc
współczesne twierdzenia, jakoby peerelowska cenzura zabraniała o tym
wspominać). „Burzany”, „Przebraże”, „Ziemia płonie” – do odszukania w dobrych
bibliotekach. W 1982 r. Józef Sobiesiak został pośmiertnie odznaczony
izraelskim medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Drugim komendantem był
natomiast płk Robert Satanowski (1918-1997), który już w 1949 r.
opuścił (na własne życzenie) wojsko, by poświęcić się karierze artystycznej.
Osiągnął w niej wiele sukcesów, stał się sławnym w skali
międzynarodowej dyrygentem, był dyrektorem artystycznym polskich i niemieckich
teatrów muzycznych, a w latach 1982-1990 dyrektorem Teatru Wielkiego
w Warszawie.