Dziś
proponuję kolejną lekturę okolicznościową, w związku z przypadającą
w tym miesiącu 80-tą rocznicą apogeum zbrodni ludobójstwa Polaków na
Wołyniu. Książkę jakże jednak inną niż omówiona tu poprzednim razem! Choć
obydwie wyszły spod pióra (pardon: z klawiatury komputera) historyka
narodowości ukraińskiej.
Ihor
Iliuszyn „ZSRR wobec ukraińsko-polskiego konfliktu narodowościowego na Ukrainie
Zachodniej w latach 1939-1947”
Instytut
Pamięci Narodowej, Warszawa 2017
Ukraiński
historyk podjął kontrowersyjny temat wpływu polityki ZSRR na relacje
polsko-ukraińskie podczas II wojny światowej i w latach tużpowojennych.
Odrębnie przeanalizował trzy okresy: 1) od 17 września 1939 r.
do napaści Niemiec na Związek Radziecki, 2) lata okupacji niemieckiej, 3) ostatnie
kilkanaście miesięcy wojny plus dwa lata powojenne. Do kwestii polskich starał
się odnosić ze zrozumieniem i pewnym współczuciem. W części
pierwszej (wrzesień 1939 – czerwiec 1941) podkreślił tragedię,
jaka spotkała naród i państwo polskie, dość dokładnie opisał nieudolne
próby tworzenia konspiracji ZWZ na obszarze zajętym przez ZSRR, szybko
spenetrowanej przez NKWD. Wskazał na ówczesną ukrainizację życia publicznego,
rugowanie Polaków z pracy w administracji, sądownictwie i szkolnictwie.
Pisząc o ich aresztowaniach oraz wywózkach na Syberię zaznaczył, że podobne
represje objęły również tych Ukraińców, którzy zostali uznani przez władzę
radziecką za element niepożądany. Generalnie, zdaniem autora, w tym
pierwszym okresie radzieckich rządów doszło do zaognienia i tak już
nienajlepszych relacji pomiędzy ludnością polską a ukraińską. Nadmienił,
że społeczność polska została wtedy pozbawiona znacznej części elit, poddanych
represjom ze strony NKWD. W części drugiej (czerwiec 1941 -
wiosna/lato 1944) autor podkreślił znaczenie polityki międzynarodowej oraz
roli partyzantki radzieckiej, jaką odgrywała na zachodnim Wołyniu i w Galicji
Wschodniej (inaczej niż na Białorusi). Członkostwo Polski i ZSRR
w koalicji antyhitlerowskiej, w tym formalny sojusz polsko-radziecki
obowiązujący od lipca 1941 r. do kwietnia 1943 r., w oczach
Ukraińców ustawiły Polaków na pozycji wroga, ponieważ zachodnioukraińscy nacjonaliści
orientowali się w tamtym czasie na współpracę z Niemcami toczącymi
z ZSRR bezpardonową wojnę na wyniszczenie. Zaś partyzanci radzieccy pomoc
logistyczną uzyskiwali przede wszystkim we wsiach polskich, co – zdaniem autora
– dodatkowo wzmogło wzrost nastrojów antypolskich wśród społeczności
ukraińskiej. Odnosząc się do bolesnego zagadnienia mordowania polskiej ludności
cywilnej, autor stwierdza (cyt., str. 134): „Jestem zdania, że
odpowiedzialność za podjęcie decyzji o zamordowaniu kilkudziesięciu
tysięcy cywilnych Polaków, w tym starców, kobiet i dzieci, w myśl
zasady odpowiedzialności zbiorowej, w pierwszej kolejności ponosi
kierownictwo banderowskie.”. Jak więc widać, Ihor Iliuszyn - po pierwsze zaniża
liczbę polskich ofiar, po drugie zaś ich zaistnienie składa na karb
„odpowiedzialności zbiorowej” za współpracę Polaków z partyzantami
radzieckimi i (niezależnie) z okupacyjną administracją niemiecką. „Zapomina”
o programowym, doktrynalnym charakterze działalności struktur zorganizowanego
nacjonalizmu ukraińskiego, opartego na zbrodniczej ideologii (szczegółowo
rozpracowanych przez dr. hab. Wiktora Poliszczuka, vide
poprzedni tu mój wpis). Poza tym myli skutek z przyczyną – Polacy faktycznie
uciekali się do współpracy z partyzantami radzieckimi, tworzyli oddziały
polsko-radzieckie, zabiegali też o pomoc niemiecką – właśnie z powodu
mordów popełnianych przez banderowców! Ratując życie nie mieli innego wyjścia, na
naszą Armię Krajową nie mogli bowiem niestety liczyć. Odnosząc się natomiast do
spekulacji niektórych historyków, autor zaprzecza, jakoby strona radziecka
świadomie inicjowała w tamtym czasie konflikt ukraińsko-polski. W części
trzeciej (jesień 1944 - 1947) Ihor Iliuszyn podnosi kwestię wymiany
ludności pomiędzy Polską a USRR, opisuje napotykane z tym problemy,
akcentuje też sprawę polskiej zemsty – m.in. początkowo liczne członkostwo
Polaków w tzw. istriebitielnych batalionach (utworzonych przez
NKWD), zwalczających nacjonalistów ukraińskich. Równoległe opisuje rozprawienie
się ZSRR ze strukturami Armii Krajowej i delegatury polskiego rządu
emigracyjnego. Natomiast odnosząc się do sytuacji na powojennych ziemiach
polskich autor stwierdza, iż podjęcie w 1947 r. akcji „Wisła” było
decyzją suwerenną, nienarzuconą, na którą jednak kierownictwo Polski musiało
uzyskać zgodę Związku Radzieckiego. Operację „Wisła” ocenia krytycznie, uznając
ją za główną przyczynę postępującej później denacjonalizacji mniejszości
ukraińskiej w Polsce.
Reasumując,
polecam tę interesującą książkę, dającą przykład podejścia historiografii
ukraińskiej do trudnej przeszłości stosunków pomiędzy dwoma sąsiednimi narodami,
obarczonych podczas II wojny światowej wpływem polityki ZSRR i Niemiec
hitlerowskich.
PS.1. Wiktor Poliszczuk, autor książki poprzednio tu omówionej, kilkakrotnie odniósł się w niej krytycznie wobec poglądów już wcześniej wyrażanych przez Ihora Iliuszyna. Nazwał go (cyt.) „ukraińskim nacjonalistycznym historykiem” twierdzącym (cyt. za W. Poliszczukiem), że „…obecnie celem historiografii ukraińskiej, jak i polskiej, nie powinno być udowadnianie przestępczości ideologii i praktyki OUN-UPA, a takie właśnie zadanie od samego początku postawił przed sobą Wiktor Poliszczuk…”.
PS.2.
Tematyka relacji polsko-ukraińskich już kilka razy gościła na moim blogu
(i zapewne w przyszłości też się jeszcze pojawi). Z wcześniej proponowanych
tu publikacji proponuję odszukać w odpowiednim katalogu recenzję pasjonującej,
a dziś pasującej okolicznościowo, książki Piotra Zychowicza pt. „Wołyń zdradzony czyli jak dowództwo AK
porzuciło Polaków na pastwę UPA”.