Serhii
Plokhy „Wrota Europy. Zrozumieć Ukrainę”
Wydawnictwo
Znak Horyzont, Kraków 2022
Serhij Mykołajowycz Płochij (ur. 1957), ukraiński i amerykański historyk,
wykładowca na Uniwersytecie Harvarda w Stanach Zjednoczonych, napisał tę
książkę w formie eseju historycznego – historii ziem i ludów Ukrainy
od czasów starożytnych aż po rok 2020. Tytuł angielskojęzycznego oryginału
brzmi: The Gates of Europe. A History of Ukraine. Konsekwentnie
imię i nazwisko autora też więc zostały w książce „zamerykanizowane”:
Serhii
Plokhy. U nas jest to jej pierwsze wydanie, ale
w USA już drugie, zaktualizowane w 2021 roku (poprzednie było z roku 2015).
Za niemal pewne uważam też przyszłe, trzecie wydanie, gdy zakończy się obecnie
trwająca wojna. Ale jaka będzie treść kolejnej aktualizacji, tego nawet sam
autor jeszcze nie wie. Książka na pewno zainteresuje polskiego czytelnika – roi
się w niej bowiem od poloniców, gdyż długo mieliśmy wspólną
historię. Albo jako państwa graniczące i rywalizujące ze sobą, albo jako
jeden byt państwowy, albo jako narody uwikłane we wzajemny konflikt. Musieliśmy
cierpieć również „wspólnych” zaborców – monarchie Romanowów i Habsburgów. O Polsce
i Polakach autor pisze obiektywnie, żadnego banderowskiego antypolonizmu
się nie obawiajmy. Nieliczne drobne nieścisłości historyczne wyjaśniają
odredakcyjne przypisy, których radzę nie pomijać. Streszczać książki, będącej de
facto historią Ukrainy, tu nie zamierzam. Pokrótce tylko o tym, co
mnie zaabsorbowało, na co moim zdaniem warto zwrócić uwagę i wyciągnąć
wnioski.
§
Zmienny był kształt terytorialny i granice,
kolejno: Rusi Kijowskiej, późniejszych księstw ruskich, południowo-wschodnich terenów
Rzeczypospolitej Obojga Narodów, tzw. Hetmanatu (tereny województw
bracławskiego, czernihowskiego i kijowskiego), Ukraińskiej Republiki
Ludowej, Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, Ukraińskiej Socjalistycznej
Republiki Radzieckiej, wreszcie niepodległej Ukrainy po rozpadzie ZSRR.
Zauważymy przy tym, iż okrutny wiek XX przyniósł z jednej strony
multum cierpień ludności Ukrainy (z dwukrotnym ludobójstwem włącznie), z drugiej
jednak znacznie wzbogacił ją terytorialnie – nie tylko na zachodzie, ale
również na wschodzie i południu (Ukraina Słobodzka z Charkowem
i m.in. obwodami donieckim oraz ługańskim, także wybrzeże czarnomorskie
z Odessą, Krym). W orientacji pomogą mapki zamieszczone na początku
książki.
§
Nazwa „Ukraina” narodziła się w czasach,
gdy tereny tak określane wchodziły w skład Rzeczypospolitej Obojga
Narodów. Leżały po obu stronach środkowego i dolnego Dniepru, przy czym
lewobrzeże z Kijowem odpadło od Rzeczypospolitej już w drugiej
połowie XVII wieku (rozejm w Andruszowie w 1667 r.).
Dalej na wschód i południe były już Rosja i (do czasu) nadmorskie lenna
Turcji. Ustalone w końcu 1922 r. (formalne powstanie ZSRR)
granice Ukrainy radzieckiej objęły na tym kierunku ziemie byłego cesarstwa rosyjskiego,
w tym również te położone na wschód i południe od niegdysiejszych
granic Rzeczypospolitej sprzed rozejmu andruszowskiego. Decyzją Lenina zostały przekazane
Ukraińskiej SRR. W 1991 r. znalazły się w składzie
niepodległego państwa ukraińskiego. Chęć odzyskania ich (oraz Krymu) przez
Rosję stanowi jeden z powodów toczącej się aktualnie wojny. Faktycznie
jest to jednak tylko pretekst agresji rosyjskiej.
§ Zanim nastała era europejskich
nacjonalizmów (druga połowa XIX wieku), elity rządzące ziemiami
ukraińskimi orientowały się na współpracę i sojusze z Rzecząpospolitą,
Moskwą, Turcją, Mołdawią, nawet ze Szwecją. Autor krytykuje tu brak
zdecydowania hetmanów kozackich i jednorodnej, konsekwentnej ich polityki.
W okresie późniejszym narodowy ruch ukraiński odrębnie się budził (ale i wzajemnie
przenikał) w rosyjskim Kijowie i w austriackim Lwowie. Napotykał
przy tym na silnego wroga wewnętrznego – tzw. moskalofilów uznających własny naród
ukraiński tylko za gałąź jednego, wielkiego narodu rosyjskiego.
§ Jedno ze stwierdzeń
autora wzbudziło moje poważne wątpliwości. Analizując przebieg i skutki
wspólnej niemiecko-radzieckiej agresji na Polskę w 1939 r., na str. 329
(dolny akapit) pisze on, iż Adolf Hitler już w „Mein Kampf” przewidział
pakt z Rosją mający na celu zniszczenie Polski. Osobiście nie czytałem
owego Hitlerowskiego „wyznania wiary”, ale żaden ze znanych mi naukowych
komentarzy nie potwierdza istnienia tam takiego zapisu. Pakt Ribbentrop-Mołotow
został przecież wynegocjowany ad hoc latem 1939 r., gdy stało się
już jasne, że Polska nie zgodziła się na przyjęcie roli satelity Niemiec,
natomiast przystąpiła do koalicji antyniemieckiej, montowanej gorączkowo przez
Wielką Brytanię po złamaniu przez Hitlera układu monachijskiego z września
1938 r.
§ Bardzo ciekawie i z pozycji
ukrainocentrycznej opowiedziana jest historia polityczna – od czasów księcia
Olega (początek X wieku) do pierwszych lat prezydentury Wołodymyra Zełenskiego
(2019 i 2020). Czytając kolejne rozdziały porównujemy ich treść z naszą
znajomością historii powszechnej i historii Polski. W tym kontekście
jest to uczta intelektualna, ale też lektura dla zaawansowanych – po książkę
nie powinien sięgać czytelnik niemający przynajmniej czwórki z historii na
maturze (chyba że gorszy stopień nadrobił późniejszym samouctwem).
Reasumując,
bardzo Państwu polecam tę lekturę będącą „na czasie” w związku z trwającą
już ponad rok wojną rosyjsko-ukraińską. Może i dobrze, że końcową cezurą
opisanych wydarzeń jest rok 2020. Dowiadujemy się, w jakim stanie
polityczno-społeczno-ekonomicznym Ukraina została w tę wojnę w lutym
2022 r. uwikłana. Natomiast dalszy bieg wydarzeń śledziliśmy i nadal śledzimy
już na bieżąco.
PS.
Książki z zakresu dziejów Ukrainy (omawianych kompleksowo lub dotyczących
tylko konkretnych czasów) już gościły na tym blogu. W ostatnim roku:
„Historia Ukrainy” (autor: Władysław A. Serczyk) oraz „Czerwony głód”
(autorka: Anne Applebaum). Opisy do odszukania w katalogach.