Po minionych
dwumiesięcznych męczarniach lekturami o Hitlerze, hitlerowcach
i hitleryzmie dziś proponuję Państwu książkę tematycznie dużo
przyjemniejszą, ponadto napisaną z inteligentnym dystansem wobec budzących
niegdyś wielkie emocje wydarzeń historycznych. Oraz z domieszką humoru. Czyli
w sam raz nadającą się na świąteczny prezent gwiazdkowy.
Kamil
Janicki „Damy Władysława Jagiełły”
Wydawnictwo
Literackie Sp. z o.o., Kraków 2021
Władysław II
Jagiełło (ur. ok. 1351, zm. 1434), sławny Król Polski i Wielki
Książę Litewski, żenił się cztery razy. Kolejno:
1) w 1386 r. z Jadwigą
Andegaweńską (1374-1399), mającą w żyłach krew Piastów (wnuczką
siostry Kazimierza Wielkiego, czyli prawnuczką Władysława Łokietka),
2) w 1402 r. z Anną
Cylejską (1381-1416), również spokrewnioną z rodem Piastów (wnuczką
Kazimierza Wielkiego, czyli też prawnuczką Władysława Łokietka),
3) w 1417 r. z Elżbietą
z Pilczy (1370-1420), kobietą z przeszłością - trzykrotną wdową,
córką jego matki chrzestnej,
4) w 1422 r. z Zofią
(Sonką) Holszańską (1405-1461), litewsko-ruską wnuczką przyrodniego brata;
porównanie wieku pana młodego (71) i panny młodej (17) wkrótce
wzbudziło nieuniknione w tej sytuacji podejrzenia i wątpliwości,
o czym dalej.
Tak
naprawdę Władysław Jagiełło kochał i był szczęśliwy tylko z trzecią
żoną. Małżeństwo z nią (oraz jej koronację) przeforsował wbrew opinii
królewskich doradców. Za tym ślubem nie przemawiały przecież żadne względy
polityczne, nie umożliwiał on też odświeżenia istniejących ani powstania nowych
koligacji dynastycznych.
Zgodnie
z tytułem książki autor skoncentrował się na przybliżeniu postaci owych czterech
żon Jagiełły, przedstawieniu okoliczności mariaży oraz reperkusji wewnętrznych
i zagranicznych, jakie wywoływały. Opisał uroczystości zaślubin oraz
koronacji żon na królowe. Wszystko to oczywiście na tle wydarzeń epoki, z bitwą
pod Grunwaldem włącznie. Dużo dowiadujemy się też o ówczesnych
mechanizmach polityki i dyplomacji, w tym o wielkim znaczeniu
małżeństw dynastycznych. Utwór p. Kamila Janickiego można określić jako
pośredni pomiędzy opracowaniem popularnonaukowym a esejem historycznym. Autor
dotarł do nowych, zagranicznych publikacji historycznych (m.in. litewskich,
słoweńskich), które pozwalają na inny niż prezentowany dotychczas w polskiej
historiografii wizerunek tytułowych dam. W szczególności „rozprawił się” z nieprawdziwym
opisem losów i osobowości Anny Cylejskiej, przedstawionym w XIX wieku
przez sławnego Karola Szajnochę i później przez wielu kolejnych historyków
bezkrytycznie powielanym. Autor wspaniale scharakteryzował też epokę, w tym
mentalność oraz zwyczaje polskich, litewskich, ruskich i zagranicznych możnowładców
mających wpływ na rządy ówczesnych państw, dziś byśmy powiedzieli: przedstawicieli
elit. A wszystko to uczynił z polotem redakcyjnym, ogromną wiedzą, ciętym
językiem, pozwalając sobie na sporo krytyczno-ironicznych uwag i dygresji
– bardzo przykuwających uwagę i wzmacniających zainteresowanie. Książkę
czyta się więc jednym tchem, trudno było mi się od takiej uczty intelektualnej odrywać.
Ale po lekturze odczułem również malutki niedosyt. Korzystając z tego, iż
autor na końcowej stronie 436 zachęcił do dzielenia się uwagami lub
sugestiami, podając swój kontaktowy adres e-mail, pozwoliłem sobie napisać list,
w którym zapytałem, dlaczego - kończąc książkę - urwał narrację na
roku 1424, w którym doszło do koronacji Zofii (Sonki), jak również
poczęcia i narodzin pierwszego jej i Jagiełły syna, późniejszego
króla Władysława III Warneńczyka. Przecież Zofia (czwarta
z tytułowych dam) żyła jeszcze dość długo i przechodziła swoiste
małżeńskie perypetie, a małżonkowie byli też rodzicami kolejnego króla
Kazimierza IV Jagiellończyka, o którego narodzinach w 1427 r.
autor już nie wspomniał. Królewscy małżonkowie byli wówczas w wieku
odpowiednio 76 i 22 lat. Pan Kamil Janicki odpisał mi, że przygotowuje
kontynuację – książkę pt. „Matki Jagiellonów”, którą poświęci m.in. Zofii
(Sonce) jako protoplastce dynastii.
Osobiście
jestem więc bardzo ciekaw, jak autor odniesie się do „teorii spiskowej”
w naszej historiografii, wskazującej młodego rycerza Jana Hińczę
z Rogowa jako podobno mającego romans z królową i mogącego być biologicznym
ojcem króla Kazimierza IV Jagiellończyka. Sprawa ta genetycznie jest
niezwykle poważna. Kazimierz Jagiellończyk spłodził bowiem 13 (słownie:
trzynaście) dzieci, w tym 4 królów: Władysława - króla Czech i Węgier,
oraz naszych trzech kolejnych władców - Jana I Olbrachta, Aleksandra i Zygmunta I
Starego. Czyżby cała trzynastka nie była biologicznymi Jagiellonami, tj. wnukami
króla Władysława Jagiełły, tylko „jakiegoś” Hińczy z Rogowa? Podważałoby
to samo istnienie dynastii Jagiellonów, której przedstawiciele i przedstawicielki
zasiadali na europejskich tronach. Niektórzy historycy powątpiewają zresztą w Jagiellońskie
pochodzenie nie tylko Kazimierza, ale i jego starszego brata, króla
Władysława III Warneńczyka (ten akurat zszedł bezpotomnie; zginął
w bitwie, a i wcześniej ponad płeć piękną przedkładał ponoć płeć
brzydką). Władysław Jagiełło często i długo podróżował po wielkim
państwie polsko-litewskim, przy czym Zofia mu nie towarzyszyła. Pan Kamil
Janicki przeanalizował datę urodzin Władysława Warneńczyka oraz okresy
wspólnego przebywania małżonków, dochodząc do wniosku, iż Władysław junior albo
był wcześniakiem, albo ciąża matki została przenoszona. No to może jedynymi
prawdziwymi (genetycznymi) Jagiellonami byli tylko sam Władysław Jagiełło
i jego litewscy krewni? Z formalnoprawnego punktu widzenia powyższe wątpliwości
dziś należy oczywiście uznać już za bezprzedmiotowe, godne co najwyżej rozważań
miłośników historii, tak pół żartem, pół serio. Choć swego czasu na pewno
budziły zrozumiałe emocje wśród elit Polski i Litwy. Mam nadzieję, iż
autor i wydawnictwo nie każą nam długo czekać na ukazanie się drugiego
tomu historii losów żon i matek władców z najbardziej udanej dynastii
rządzącej Polską i Litwą.
Jako
w pewnym sensie analogiczną ciekawostkę przypominam „aferę” sprzed
kilkunastu lat. Nasza opinia publiczna dociekała ojcostwa dziecka lokalnej
polityczki Anety K. z Radomska. Brani byli pod uwagę dwaj ówcześni chłopscy
politycy z pierwszych stron gazet, a w odwodzie pozostawał, chyba
niebezpodstawnie - jak się okazało, jej mąż. Pani K. oskarżała publicznie
pana Ł. o żądanie od niej usług seksualnych, oraz występowała wobec tegoż
pana Ł. i pana L. (kolejno) z powództwem o ustalenie
ojcostwa jej dziecka. Ostatecznie wyniki badań DNA kolejno wykluczyły ich ojcostwo.
Inny również bardzo znany chłopski polityk (z innej partii) przytoczył wtedy
starą mądrość ludową stwierdzając, iż (cyt.) „cielę jest tego, czyja krowa”. Bohaterka
tamtych wydarzeń weszła do historii politycznej III RP i została
uwieczniona m.in. w Wikipedii. Cóż, znajdując się w trudnej sytuacji
życiowej sama wówczas zainicjowała publiczne roztrząsanie jej najbardziej
intymnych spraw.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Seksafera_w_Samoobronie
Natomiast
w XV wieku, gdy nauka jeszcze nawet nie śniła o DNA, ustalenia
ojcostwa dokonywano w „tradycyjny” sposób. Kobietę podejrzewaną o małżeńską
niewierność poddawano śledztwu z torturami, a w razie
nieprzyznania się wymagano od niej złożenia tzw. przysięgi oczyszczającej. Takoż
postąpiono i z naszą królową Zofią – o czym p. Kamil
Janicki zapewne szerzej napisze w zapowiadanym drugim tomie. Do tego czasu
możemy pozostać np. przy Wikipedii.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zofia_Holsza%C5%84ska
PS. Następnego wpisu na blogu proszę spodziewać się już dn. 17 grudnia.
Dzień później, 18 bm., przypada bowiem przedświąteczna niedziela handlowa
dająca okazję odwiedzenia księgarni i nabycia książki, o której
napiszę. Hitu wydawniczego ostatnich tygodni. Razem z dziś tu
omówionymi „Damami (…)” może stanowić doskonały prezent gwiazdkowy.