Peter
Longerich „Himmler. Buchalter śmierci”
Wydawca:
Prószyński Media Sp. z o.o., Warszawa 2014
Niemiecki
profesor historii bardzo szczegółowo opisał osobowość Heinricha Himmlera (1900-1945)
– jego życie osobiste, pedantyczny charakter, wyznawany światopogląd i przekonania
polityczne, a przede wszystkim złowrogie (rasistowsko-ludobójcze) dokonania
zawodowe. Książkę, nie przestraszywszy się jej encyklopedycznego formatu, czyta
się z dużym zainteresowaniem. No, może poza niektórymi rozdziałami
traktującymi szczegółowo o tworzeniu i umacnianiu wewnętrznych
struktur SS i Policji, ścieraniu się różnych tego koncepcji, przy
czym ta Himmlerowska na ogół przeważała. Lekturę zalecałbym osobom już w miarę
dobrze znającym historię pierwszej połowy XX wieku, w tym lat II wojny
światowej. Wydarzenia polityczne są bowiem tylko tłem dla biografii Himmlera.
Autor – przedstawiając działalność Himmlera, determinowaną przebiegiem wojny – wydarzenia
militarne jedynie ogólnie wzmiankuje, bez analizowania poszczególnych kampanii
i ich skutków. Mimo iż sam Himmler w ostatnich miesiącach wojny pełnił
kilka funkcji wysokiego dowódcy wojskowego grup armii, z podporządkowanymi
mu jednostkami nie tylko Waffen SS, ale przede wszystkim Wehrmachtu. Autor
np. słusznie twierdzi, że Himmler absolutnie się nie sprawdził w 1945 r.
jako głównodowodzący grupy armii „Wisła”, lecz przebiegu walk frontowych już nie
opisuje. A były to ciężkie zmagania na naszym Pomorzu Zachodnim, podczas
których Heini wykazał się jedynie dyletanctwem w zakresie
dowodzenia, a po interwencji Guderiana został przez Hitlera tej funkcji
pozbawiony.
O czym
zatem głównie przeczytamy? W odniesieniu do okresu przed II wojną
światową – o dobrym, inteligencko-mieszczańskim pochodzeniu Himmlera, jego
wyższym wykształceniu rolniczym, specyficznej osobowości, ukrytych kompleksach i zahamowaniach
względem kobiet (bardzo późno przeszedł inicjację seksualną), relacjach
rodzinnych, drodze do wysokich funkcji w SS i w strukturach
państwowych III Rzeszy. Zaś mając już w tle wojnę (której historię,
jak powyżej napisałem, trzeba mieć w tyle głowy) poznamy:
·
dokładnie
przebieg Holokaustu, z rozróżnieniem faz, skali, miejsc i metod
ludobójstwa,
·
los,
jaki był przygotowywany słowiańskim „podludziom” po wygraniu przez III Rzeszę
wojny,
·
wizję
przyszłego wielkiego imperium germańsko-teutońskiego,
·
obłędny
germański rasizm, stosowany w codziennej praktyce, podparty badaniami
pseudonaukowymi, ingerujący nawet w pożycie intymne Niemców oraz ludności
okupowanych terenów,
·
metody
wyszukiwania wśród podbitej ludności „elementów wartościowych rasowo”, przy
czym nieraz temu towarzyszyło odbieranie rodzicom małych dzieci i przekazywanie
ich niemieckim rodzinom w celu germanizacji,
·
paternalizm
Himmlera w odniesieniu do nawet niższej rangi esesmanów i policjantów,
zawarowanie sobie uprawnień do wpływu na ich życie osobiste,
·
pełne
hipokryzji zachowanie Himmlera w ostatnich tygodniach wojny, przez co
utracił on twarz także u najbardziej zatwardziałych nazistów.
Polonica w książce również
często odnajdujemy – autor bardzo dokładnie opisuje całokształt zbrodniczej
działalności Niemców na ziemiach polskich w latach 1939-1945. Holokaust
był wprawdzie największym, ale przecież nie jedynym niemieckim przedsięwzięciem
ludobójczym. O licznych polskich ofiarach autor także pisze – ze współczuciem
i z pewną sympatią do nas. Prof. Peter Longerich przedstawia też
przemiany osobowości Himmlera, dokonujące się na przestrzeni lat. W dorosłe
życie wkroczył jako głęboko wierzący i praktykujący katolik, by następnie
nie tylko całkowicie odejść od wiary chrześcijańskiej, ale wręcz ją dezawuować,
a księży i pastorów represjonować. Czynił to w ograniczonej i wybiórczej
skali, definitywną rozprawę z Kościołami odkładając na okres powojenny. W ostatnich
tygodniach wojny Himmler podejmował próby nawiązania kontaktów
z zachodnimi aliantami, łudząc się, iż uznają go za partnera do negocjacji.
Ostatecznie mógłby się dla nich nawet takim stać, ale chyba tylko wtedy,
gdyby rokowania miały dotyczyć długości i grubości sznura szubienicznego,
na którym zawiśnie. Rasizm Himmlera, aczkolwiek niewzruszony jako dogmat,
przybierał różne formy natężenia w latach wojny, z czasem stawał się
bardziej tolerancyjny. W miarę jak na froncie wschodnim (głównie tam)
masowo ginęli młodzi przedstawiciele „rasy panów” (co zapowiadało katastrofę
demograficzną Niemiec), zaczęto bardziej elastycznie podchodzić do kontaktów
seksualnych Niemek z robotnikami cudzoziemskimi. W pierwszych latach
wojny groziło to kobiecie publicznym napiętnowaniem, a mężczyźnie
śmiercią. Później już takich wyroków nie wydawano – jeśli tylko cudzoziemski
partner kobiety niemieckiej przeszedł z pozytywnym wynikiem odpowiednie
badania rasowe. Ostatecznie zaś, jak się wydaje, powojennej katastrofie
demograficznej Niemiec zapobiegli dopiero zwycięscy żołnierze radzieccy,
nawiązujący w 1945 r. bardzo liczne relacje seksualne z Niemkami
(na ogół bez ich przyzwolenia).
Autor,
nawiązując do wielkiej dbałości Himmlera o prawidłowość dokonywanych
selekcji rasowych, wyboru odpowiednich kryteriów, m.in. na podstawie oglądu
ciała, tak pisze o samym pomysłodawcy i wnioskodawcy kryteriów (cyt., str. 733):
Trzeźwy ogląd mógłby sprowadzić samego Himmlera do całkiem przeciętnego
poziomu rasowego, a nawet poniżej. Twarz miał raczej okrągłą niż pociągłą,
nos raczej szeroki niż wąski, a chodził raczej zgarbiony niż wyprostowany.
Jego szczęka zaś – co dla sędziów rasowych było cechą szczególnie negatywną –
podpadała wyraźnie pod kategorię „cofnięta”. Tak zatem, słusznie i „naukowo”
zaliczywszy Himmlera do kategorii Untermensch (podczłowiek), gorąco Państwu
polecam lekturę książki prof. Petera Longericha.
Na
zakończenie pozwolę sobie też wyjątkowo na pewną własną, aktualną refleksję polityczną.
Co pewien czas dowiadujemy się z mediów o zachowaniu polskich młodych
narodowców, którzy gdzieś tam po lasach drą się heil Hitler, adorują pamięć
Führera i znak swastyki, przy czym są podstępnie filmowani, a następnie
tych biednych młodzieńców ciąga się po urzędach i sądach. Po co?!
Szkoda na to pieniędzy budżetowych, kosztownej i czasochłonnej fatygi
wymiaru sprawiedliwości. Nie ma też potrzeby psuć ich kartotek życiorysu, bo to
przecież jeszcze młodzi ludzie z przyszłością. A więc rada prosta.
Zamknąć ich (na mocy tylko ustnej decyzji komendanta straży miejskiej) w jakimś
budynku, zapewnić przeciętne warunki zakwaterowania i wyżywienia, każdemu
też wręczyć egzemplarz dziś tu omówionej książki niemieckiego profesora. I żadnego
nie wypuścić, dopóki jej nie przeczyta dokładnie i ze zrozumieniem, co
potwierdzi pisemny test zaliczeniowy (test tzw. wielokrotnego wyboru, aby było
trudniej). Ze szczególnym uwzględnieniem części V pt. Wielka
Rzesza Germańska: przestrzeń życiowa i mordy etniczne. Gwarantuję, że
po takiej reedukacji nikt z nich już nie tylko nigdy nie zahajluje,
ale wręcz da w mordę komuś hajlującemu. Bo to, chłopaki, o was
też tu chodzi! Gdyby Hitler wygrał wojnę, to już Himmler postarałby się, aby większości
z was w ogóle dziś nie było na świecie, a mniejszość stałaby się niewykształconymi
podludźmi służącymi rasie panów. Jedynie jakieś pozostałe 15-20% waszych pradziadków
i prababć, wg szacunków Himmlera, nadawałoby się do tzw. regermanizacji. Powyższą
refleksję również odnoszę do osób narzekających na zastąpienie w latach
1944 i 1945 jednej okupacji przez drugą.
PS.1.
Na str. 458 w wierszu 3-cim od dołu zauważyłem drobny lapsus
edytorski, zapewne wynikający z pospiesznego tłumaczenia książki. Wyrazy
„żonatymi matkami” należy zastąpić słowami „zamężnymi matkami”. To nie ta
epoka, Niemki wówczas jeszcze nie miewały żon, co najwyżej tylko kochanki. I, co
gwoli ścisłości można przy okazji wspomnieć, obowiązująca w III Rzeszy
prawna definicja homoseksualizmu (karanego skazaniem na pobyt w obozie
koncentracyjnym) obejmowała wyłącznie męsko-męskie kontakty seksualne,
natomiast nie dotyczyła miłości lesbijskiej.
PS.2.
Podczas lektury proponuję mieć założoną zakładkę na str. 944, na której
rozpoczyna się Słownik terminów. W tekście książki często pojawia
się specyficzne nazewnictwo oraz skróty. Gdy np. napotkamy przy konkretnym
nazwisku skrót HSSPF, to trzeba wiedzieć, iż to jakiś regionalny Wyższy
Dowódca SS i Policji.